, ale hetman mając swoje wielkie racje, et prospiciens a tergo, nie chce się z królem daleko zabrniętym et in periculo łączyć. Wyprowadził z Litwy mediis Martii część wielką wojska za królem, ale one między Styrem i Bugiem lokował na Wołyniu od Beresteczka do Włodzimierza, zapatrując się na dalsze eventus, i na Litwę w tyle zostawioną, ażeby ne illi excidium, albo przynajmniej hostilis incursio pararetur. Zostawił tam różne dywizje, od Smoleńska ip. Chmarę pułkownika, dobrego żołnierza, który podjazdami znacznie nieprzyjacielowi naprzykrzał się; ten miał 25 chorągwi: ip. generała Domaradzkiego z rajtarii sześcią set, i siedmią tatarskich chorągwi od Połocka; ip. generała majora
, ale hetman mając swoje wielkie racye, et prospiciens a tergo, nie chce się z królem daleko zabrniętym et in periculo łączyć. Wyprowadził z Litwy mediis Martii część wielką wojska za krolem, ale one między Styrem i Bugiem lokował na Wołyniu od Beresteczka do Włodzimierza, zapatrując się na dalsze eventus, i na Litwę w tyle zostawioną, ażeby ne illi excidium, albo przynajmniéj hostilis incursio pararetur. Zostawił tam różne dywizye, od Smoleńska jp. Chmarę pułkownika, dobrego żołnierza, który podjazdami znacznie nieprzyjacielowi naprzykrzał się; ten miał 25 chorągwi: jp. generała Domaradzkiego z rajtaryi sześcią set, i siedmią tatarskich chorągwi od Połocka; jp. generała majora
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 266
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diabeł pierzy: gdy te formuję abrysy, Pocznie do zwady dawać okazją łysy. Siła o mnie, a wszytko niecnotliwie, kłama. Czegóż czekać, gdy wzywa rzecz do siebie sama?
Więc czapką opatrzywszy naprędce czuprynę, W brodę mu się, co mogę najrzeźwiej,
razy są dzieci. Młody, zdrowy z twardą się może potrzeć szyną, Starego dziadka trzeba grzać i pod pierzyną. 322 (N). OKAZJA
Siedział podle mnie łysy szlachcic jeden z brodą. Taką, rzekę, malują okazyją modą, Jakby mówiła: bierz mię, gdzie masz za co, z czoła, W tyle nie powetujesz, bom tam cale goła. Cóż diaboł pierzy: gdy te formuję abrysy, Pocznie do zwady dawać okazyją łysy. Siła o mnie, a wszytko niecnotliwie, kłama. Czegóż czekać, gdy wzywa rzecz do siebie sama?
Więc czapką opatrzywszy naprędce czuprynę, W brodę mu się, co mogę najrzeźwiej,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 137
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a Wureel do sieni. Czemuż nas odjeżdżacie, panie bracie, w Grabiu? Żebyście nie widzieli Noego w
? W domu się rotmistrzowskim nie rzecz z nim powadzić. A działo się to w sam dzień świętego Wawrzyńca. Na szczęście dojźrę w tańcu u niego zwierzyńca, Bo łapki wszytko chwytał, poprawiał kołnierza, Niepodobna zataić tak gęstego zwierza. Więc, kto cnotliwy, rzekę, począwszy od siebie, Chociem też tam czuł w tyle cynkowane zdebie, Na cóż futro grzać? Kto się mieni być szlachcicem, Jaki kto ma, kontusze wywracajmy nicem, A bodaj go zabito, kto dziś swój odmieni.
Jaki taki do guzów, a Wureel do sieni. Czemuż nas odjeżdżacie, panie bracie, w Grabiu? Żebyście nie widzieli Noego w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 149
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oprawne, z kwaterami na zawiasach żelaznych, z kratami żelaznemi. Sufit wapnem wyrzucany, żółto malowany. Posadzka kamieniem brukowana.
W tejże Wozowni kareta paryska, suknem zielonym wybita, galonem srebrnym szamerowana, stara. — Ittem druga kareta paryska, suknem pąsowym wybita, galonem srebrnym szamerowana, także stara, u której w tyle sukno wydarte. — U tych dwóch karet żadnych tafli nie masz. — Kareta trzecia, pąsowym suknem wybita, taśmą takąż szamerowaną. Tafel szklanych w nich trzy, jedna stłuczona. — Kareta czwarta, żółtą trepą wybita, z firankami kitajkowemi; tafel szklanych w niej trzy, jedna stłuczona.
Sanie duże, prostej
oprawne, z kwaterami na zawiasach żelaznych, z kratami żelaznemi. Sufit wapnem wyrzucany, żółto malowany. Posadzka kamieniem brukowana.
W tejże Wozowni kareta paryska, suknem zielonym wybita, galonem srebrnym szamerowana, stara. — Ittem druga kareta paryska, suknem pąsowym wybita, galonem srebrnym szamerowana, także stara, u której w tyle sukno wydarte. — U tych dwóch karet żadnych tafli nie masz. — Kareta trzecia, pąsowym suknem wybita, taśmą takąż szamerowaną. Tafel szklanych w nich trzy, jedna stłuczona. — Kareta czwarta, żółtą trepą wybita, z firankami kitajkowemi; tafel szklanych w niej trzy, jedna stłuczona.
Sanie duże, prostej
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 34
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
. Dla niego gach na mrozie całą noc przestoi, Dla niego się biała płeć magluje i stroi, A chociaż siła tej płci, przyznać każdy musi: Darmo stworzona, która kusia nie zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma,
. Dla niego gach na mrozie całą noc przestoi, Dla niego się biała płeć magluje i stroi, A chociaż siła tej płci, przyznać każdy musi: Darmo stworzona, która kusia nie zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 314
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wtył, spodek FE blaszki, trzeba z tyłuprzylutować spodowi, albo przywiązać na kształt perpendykułu, taki ciężar któryby stawiał blaszkę do piana. Nauka XI. O Mierze Wysokości ręcznej. PRzez Miarę Wysokości ręczną, rozumi Instrument podobny poprzedzającemu w Nauce X, w tym tylko odmienny: Ze Styl SP, ma być wtyle na punkcie G, krótszy miąższością blaszki: a na wszytkich podziałach 20, dziurki subtelne na wylot tak pochodzisło otwarte, żeby przez nią z końca P, Stylu SP wsrzobowanego, mogła się przeciągnąć nitka bez złamania, na ten kształt, jako przez dżyurkę dziesiątą pokazuje linia YP, w Figurze poprzedzającej. Używanie tego Instrumentu masz
wtył, spodek FE blászki, trzebá z tyłuprzylutowáć spodowi, álbo przywiązáć ná kształt perpendykułu, táki ćiężar ktoryby stáwiał blászkę do piáná. NAVKA XI. O Mierze Wysokośći ręczney. PRzez Miárę Wysokośći ręczną, rozumi Instrument podobny poprzedzáiącemu w Náuce X, w tym tylko odmienny: Ze Styl SP, ma bydź wtyle ná punktćie G, krotszy miąszszośćią blászki: á ná wszytkich podźiałách 20, dźiurki subtelne ná wylot ták pochodźisło otwárte, żeby przez nię z końcá P, Stylu SP wsrzobowánego, mogłá się przećiągnąć nitká bez złamánia, ná ten kształt, iáko przez dżiurkę dżieśiątą pokázuie liniia YP, w Figurze poprzedzáiącey. Vżywánie tego Instrumentu masz
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 12
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
. PRZESTROGA. 1. Instrument wszelki niech ma ścianę SG, doskonale krzyżową samej SL: gdyż anguł LSG bynamniej rozwarty, przyczynia wysokości; a ostry umniejsza. 2.Perpendykuł do którego się Instrument jakikolwiek ustawia; ścianę GS, powinien jako nadoskonalej trzymać krzyżowym postanowieniem względem poziomej linii LM: i tak go trzeba wiążać wtyle G, żeby się nie zawieszał bynaniej na grzbiecie instrumentu.
Gotowego Instrumentu nie zawadzi sprobować, jeżeli perpendykuł jego doskonale stawia krzyżem ku gorze ścianę SG: spuściwszy z Punktu G, tej figury pobocznej, drugi perpendykuł po ścianie GS, gdy perpendykuł instrumentowy, wisi z tyłu na swojej linii. Gdyż jeżeli obadwa perpendykuły doskonale przystają
. PRZESTROGA. 1. Instrument wszelki niech ma śćiánę SG, doskonále krzyżową sámey SL: gdyż anguł LSG bynamniey rozwárty, przyczynia ẃysokośći; á ostry vmnieysza. 2.Perpendykuł do ktorego się Instrument iákikolwiek vstáwia; śćianę GS, powinien iáko nadoskonáley trzymáć krzyżowym postánowieniem względem poźiomney linii LM: y ták go trzeba wiążáć wtyle G, żeby się nie záwieszał bynaniey ná grzbiećie instrumentu.
Gotowego Instrumentu nie záwádźi sprobować, ieżeli perpendykuł iego doskonale stáwia krzyżem ku gorze sćiánę SG: zpuśćiwszy z Punktu G, tey figury poboczney, drugi perpendykuł po śćiánie GS, gdy perpendykuł instrumentowy, wiśi z tyłu ná swoiey linii. Gdyż ieżeli obádwá perpendykuły doskonale przystaią
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 35
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, a prawy przez p, abyś miał anguł wyższy B, na linii Prawdy GH. Potym od q, przepuść stronkę przez d; i od d, przez lewą dziurkę przy H. A od p, przepuść stronkę przez b, i od b, przez prawą dziurkę przy H. Gdzie gdy je w tyle H zwiążesz, będziesz miał drugi anguł spodni T na linii Prawdy GH. Nawleczonych zaś angułów B, T, jeżeli prawdziwie przypadają na linią Prawdy GH, tak sprobujesz.) (1. Ustaw horyzontalnie Tablicę Mierniczą, abo inszą deskę (według Nauki 3. Zabawy 7:) i postaw na tej Tablicy, abo
, á prawy przez p, ábyś miał ánguł wyższy B, ná linii Prawdy GH. Potym od q, przepuść stronkę przez d; y od d, przez lewą dźiurkę przy H. A od p, przepuść stronkę przez b, y od b, przez práwą dźiurkę przy H. Gdźie gdy ie w tyle H zwiążesz, będźiesz miał drugi anguł spodni T na linii Prawdy GH. Nawleczonych záś ángułow B, T, ieżeli prawdźiwie przypadáią ná liniią Prawdy GH, tak sprobuiesz.) (1. Vstaw horizontálnie Tablicę Mierniczą, ábo inszą deskę (według Nauki 3. Zábáwy 7:) y postaw ná tey Tablicy, ábo
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 96
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
nic nie sprawi.” 254. WYGODA Z DŁUGÓW
Kto chce gromadno chodzić, nie chowając sługi, Zaciągnąć u pachołków chudych drobne długi. Odżałujeszli mięsa sztuki, wina szkleńce, Będziesz miał po Krakowie dosyć asystence. 255. STARZY SŁUDZY PRZY MŁODYM PANIĄTKU
Szedł przez krakowski rynek wojewodzie młody; Widać około niego i w tyle, i w przody Starych szereg katanów; każdemu rywuła Patrzy z oczu; na myśl mi kościelna rotuła Zaraz padnie: poznał wół i z osłem pospołu, Że to dziecię ich panem, a zwłaszcza u stołu. 256. WIEDMA
Że postronek podoi, jeździ na ożogu, Palicie. Nie większaż to wiedma, co
nic nie sprawi.” 254. WYGODA Z DŁUGÓW
Kto chce gromadno chodzić, nie chowając sługi, Zaciągnąć u pachołków chudych drobne długi. Odżałujeszli mięsa sztuki, wina szkleńce, Będziesz miał po Krakowie dosyć asystence. 255. STARZY SŁUDZY PRZY MŁODYM PANIĄTKU
Szedł przez krakowski rynek wojewodzie młody; Widać około niego i w tyle, i w przody Starych szereg katanów; każdemu rywuła Patrzy z oczu; na myśl mi kościelna rotuła Zaraz padnie: poznał wół i z osłem pospołu, Że to dziecię ich panem, a zwłaszcza u stołu. 256. WIEDMA
Że postronek podoi, jeździ na ożogu, Palicie. Nie większaż to wiedma, co
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 303
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wpadł im łysy w mowę: „Jam wstał najraniej, bom już golił głowę.” Owi w śmiech, a ten, że ich rozwiódł z zwady, Bierze swym żartem obadwa zakłady. 326. ŁYSY MĄŻ Z ŻONĄ DYSKURUJE
Prosił łysy, żeby go poiskała, żony. Miał też gdzieś jeszcze kosmek w tyle zostawiony. A ta: Nie wierzę, ale drwisz ze mnie, mój drogi. Choćby ostro na wszytkie kowana wesz nogi, Tylkoć toż prawie macie z swej łysiny zyskiem, Nie mogłaby się ostać na twoim łbie śliskiem. 327. CIŻ ICHMOŚĆ
Jeden, ale go teraz po imieniu minę, Miał
wpadł im łysy w mowę: „Jam wstał najraniej, bom już golił głowę.” Owi w śmiech, a ten, że ich rozwiódł z zwady, Bierze swym żartem obadwa zakłady. 326. ŁYSY MĄŻ Z ŻONĄ DYSKURUJE
Prosił łysy, żeby go poiskała, żony. Miał też gdzieś jeszcze kosmek w tyle zostawiony. A ta: Nie wierzę, ale drwisz ze mnie, mój drogi. Choćby ostro na wszytkie kowana wesz nogi, Tylkoć toż prawie macie z swej łysiny zyskiem, Nie mogłaby się ostać na twoim łbie śliskiem. 327. CIŻ ICHMOŚĆ
Jeden, ale go teraz po imieniu minę, Miał
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 328
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987