twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obróciło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłów strętwienie
I wiedz to, jeśli
twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obrociło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłow ztrętwienie
I wiedz to, jeśli
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pyjdnoszali. Ochoczo się rzucili i rzyśko podnoszą, Ledwo nie na powietrze usłużni wynoszą.
, Która wodza strasznego cudnie okrywała, A jeszcze bogatszymi od złota dywany Podłoga i podnóżek był jego wysłany, Który pyszną Holofern nogą swoją deptał, A miłość całym sercem z oczu Judyt chłeptał. Ta tedy tak stanąwszy przed pańskim obliczem, Jako słońcem błysnąwszy urodziwym licem, Pojrzawszy na hetmana, wnet na ziemię padła, Adorując tyrana niby z zmysłu zbladła. A ledwo się rzuciła tam pod jego nogi, Zmiękczył się ów człek dumny i zbyt dotąd srogi. Kinie na sługi swoje, by upaść nie dali I jako ją najprędzej w górę pjjdnoszali. Ochoczo się rzucili i rzyśko podnoszą, Ledwo nie na powietrze usłużni wynoszą.
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 532
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
słupa przed grobem Świętego Ojca naszego Antoniusa; i łańcuchem okowany nagi; w tym przez tę noc/ Czwartek/ Piątek/ i rano Sobotę bez picia i jedzenia trwał/ a modły od Ojców nabożnych zan ustawicznie odprawowały się. A gdy już czas Liturygye świętej przyśpiał w Sobotę: Miłościwy Pan za intercessyą Świętych Pieczarskich/ wypędziwszy tyrana tego ciał ludzkich/ przyzdorwiu pierwszym zostawuje człowieka/ i zniewoli pęt rozkowywa: wolą daje woli/ ten mówić rozsądnie pocznie: a poznawszy nagość swoję/ ku idącym rzecze: wprzód nim się do mnie zblizycie/ dla Boga uczyńcie miłosierdzie nademną/ a tak podajcie mi płachcinę jaką/ jako Mariej Egipskiej Błogosławiony Staruszek Zosimas suknię
słupá przed grobẽ Swiętego Oycá nászego Antoniusá; y łáncuchẽ okowány nági; w tym przez tę noc/ Czwartek/ Piątek/ y ráno Sobotę bez picia y iedzenia trwał/ á modły od Oycow nabożnych zan vstáwicznie odpráwowáły się. A gdy iuż czás Liturigye świętey przyśpiał w Sobotę: Miłościwy Pan zá intercessyą Swiętych Pieczárskich/ wypędziwszy tyráná te^o^ ćiał ludzkich/ przyzdorwiu pierwszym zostáwuie człowieká/ y zniewoli pęt roskowywa: wolą dáie woli/ ten mowić rozsądnie pocznie: á poznawszy nágośc swoię/ ku idącym rzecze: wprzod nim się do mnie zblizyćie/ dla Bogá vczyńćie miłośierdźie nádemną/ á ták podayćie mi płáchcinę iáką/ iáko Máriey Aegipskiey Błogosłáwiony Stáruszek Zosimás suknię
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 133.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nad tamtych naszy lepszy/ że nie locorum angustiis freti, ale we krwi i dzielności swej/ miasto wałów jakich piersi swych nadstawiając/ nie z-samym tylko nieprzyjacielem/ ale z-głodem i chorobą wojując/ wytrzymali wszytko/ pokazując polskiego Septemtrionu vires. Bo non temerariis eruptionibus, ale multis, post multos conflictus, praelis przymusili Tyrana z wielką szkodą jego/ pola sobie ustąpić/ i zwycięstwa. Pójdzie wpamiętne wieki/ tak niesłychana WKM. odwaga; ale nie mniej animi moderatio. Byle się z-czym pochlubić/ aleś WKM. niechciał prosperitate rerum in vanitatem uti. Zaczym skromniejszy z-tamtego miejsca wróciłeś się wielką
nád támtych nászy lepszy/ że nie locorum angustiis freti, ále we krwi i dźielnośći swey/ miásto wáłow iákich pierśi swych nadstáwiáiąc/ nie z-sámym tylko nieprzyiaćielem/ ále z-głodem i chorobą woiuiąc/ wytrzymali wszytko/ pokázuiąc polskiego Septemtrionu vires. Bo non temerariis eruptionibus, ále multis, post multos conflictus, praelis przymuśili Tyráná z wielką szkodą iego/ polá sobie ustąpić/ i zwyćięstwá. Poydźie wpámiętne wieki/ ták niesłychána WKM. odwagá; ále nie mniey animi moderatio. Byle się z-czym pochlubić/ aleś WKM. niechćiał prosperitate rerum in vanitatem uti. Záczym skromnieyszy z-tamtego miescá wroćiłeś się wielką
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 50
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi, tak mawiają; Często się piękne słowa z sercem nie zgadzają. Bo kto więc siła trąbi o swojej skromności, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Póki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od niego, Gdy on sercem bezecnym przysiągszy przez bogów, Że ją miał wcale wrócić do ojczystych progów, Tylko żeby z tęskliwą siostrą się ujrzała, A potym co od niego w drodze ucierpiała, Że cedząc krew z języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siostrze
sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi, tak mawiają; Często się piękne słowa z sercem nie zgadzają. Bo kto więc siła trąbi o swojej skromności, Na tego pospolicie sparzysz się chytrości. Kto nie wie, jako Jazon Medeą szanował, Poki runa złotego w Kolchach potrzebował? Kto nie wie, jak przeklina tyrana trackiego, Nadobna Filomela zdradzona od niego, Gdy on sercem bezecnym przysiągszy przez bogow, Że ją miał wcale wrocić do ojczystych progow, Tylko żeby z teskliwą siostrą się ujrzała, A potym co od niego w drodze ucierpiała, Że cedząc krew z języka przezeń odjętego, Wypisała na rąbku ten postępek jego I smutnej siestrze
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Barszcz niewdzieczny, i przy tym czego się nasłuchał, Kto rozumie? Sam siedząc w-Tabinowej szacie, Pompie naszej dopiero, i próżnej utracie, Gorzałke pił Puharem. Czaplińska Zona Świeżo od Patriarchy ubłogosławiona, Tabak mu rozcierała i sama pijana. Zaczym widząc, że sprawa ta zdesperowana, Komisarze na oko, jako najlżej mogli Uchodzieli Tyrana. A tylkoż wymogli Krótkie nim Inducje do Świątek w-tej Wojnie, I Linią po Horyń: Żeby w tym spokojnie Wojska się po Zimowlach zachowując obie, Onej nie przechodzieły. Czym wygodzieł sobie Więcej niż nam. Bo zatym Tatarowie mirem, Z-szedszy barzo na koniach, i paść ich czatrem Mogli nowym, i tedy przyjść do
Barszcz niewdźieczny, i przy tym czego sie nasłuchał, Kto rozumie? Sam siedząc w-Tabinowey száćie, Pompie nászey dopiero, i prożney utraćie, Gorzałke pił Puharem. Czaplinska Zona Swieżo od Patryarchy ubłogosławioná, Tabak mu rozćierała i sama piiana. Zaczym widząc, że sprawa ta zdesperowána, Komissarze na oko, iáko naylżey mogli Uchodźieli Tyranná. A tylkoż wymogli Krotkie nim Inducye do Swiątek w-tey Woynie, I Linią po Horyń: Zeby w tym spokoynie Woyská sie po Zimowlach zachowuiąc obie, Oney nie przechodźieły. Czym wygodźieł sobie Wiecey niż nam. Bo zátym Tatarowie mirem, Z-szedszy barzo na koniach, i paść ich czatrem Mogli nowym, i tedy przyyść do
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 47
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zostały żony, co się za mężów w niewolą dawały? Gdzie ów biskup, bo matce okupując syna, u Wandalów zań więźniem był u poganina? Me Światło, bramę i te klatki nieużyte otwórz, niechaj w radości niebieskie obfite wnidę! Czy chcesz, żeby mię w triumfie wiedziono lub w klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione,
zostały żony, co się za mężów w niewolą dawały? Gdzie ów biskup, bo matce okupując syna, u Wandalów zań więźniem był u poganina? Me Światło, bramę i te klatki nieużyte otwórz, niechaj w radości niebieskie obfite wnidę! Czy chcesz, żeby mię w tryumfie wiedziono lub w klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 159
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
którego według dawnego przysłowia w moździerzu albo w stępie potrafić trudno. Poufam się na układne kortezyje i słowa cukrowe jako przyjacielowi, pewnie się jutro w całości nie znajdę przez wściekłe i zjadliwe zęby jego wracając nazad skaliczony i zdrapany na uczciwym honorze swoim. Powierzę dolegliwości niby współbolejącemu nad nią, aż tejże godziny zaraz tyrana większego nad sobą uznam urągającego się uszczyrpliwie albo inszemu na obelgę podającego. Dam fortunę na kredyt, na parol, na układne asekuracyje i pozorne słowa, ale jej pewnie nie odbiorę, chyba utraciwszy drugą na figle i wykręty matackie. A cóż rozumieć i mówić o całości publicznej, gdy się jej przez jaką okoliczność choć jedna
którego według dawnego przysłowia w moździerzu albo w stępie potrafić trudno. Poufam się na układne kortezyje i słowa cukrowe jako przyjacielowi, pewnie się jutro w całości nie znajdę przez wściekłe i zjadliwe zęby jego wracając nazad skaliczony i zdrapany na uczciwym honorze swoim. Powierzę dolegliwości niby współbolejącemu nad nią, aż tejże godziny zaraz tyrana większego nad sobą uznam urągającego się uszczyrpliwie albo inszemu na obelgę podającego. Dam fortunę na kredyt, na parol, na układne asekuracyje i pozorne słowa, ale jej pewnie nie odbiorę, chyba utraciwszy drugą na figle i wykręty matackie. A cóż rozumieć i mówić o całości publicznej, gdy się jej przez jaką okoliczność choć jedna
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 187
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając kwiat młodości jego na niepożytek i pociechę mający się w humorach lada jakich miarkował, wcześnie latorośl podkrzesywał, naginał w surowości i groźbie ojcowskiej albo inszej zwierzchności trzymając chłopca swawolnego. Na wolą Boską niesłusznie narzekasz, żeś się takiego na serce swoje dochował tyrana. Bo ta dosyć uczyniła z siebie, że ci go w tak pięknej proporcji i sposobności bez przysady i defektu na świat wyprowadziła, sposobom dobrej edukacji i nadziei poddała tudzież na wolą i dyspozycyją rodzicielską powierzyła. Do ciebie zatem samego należało za łaską i błogosławieństwem Wszechmocnego wyrobić sobie z niego pociechę i ukontentowanie. Łzami by tu
kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając kwiat młodości jego na niepożytek i pociechę mający się w humorach lada jakich miarkował, wcześnie latorośl podkrzesywał, naginał w surowości i groźbie ojcowskiej albo inszej zwierzchności trzymając chłopca swawolnego. Na wolą Boską niesłusznie narzekasz, żeś się takiego na serce swoje dochował tyrana. Bo ta dosyć uczyniła z siebie, że ci go w tak pięknej proporcyi i sposobności bez przysady i defektu na świat wyprowadziła, sposobom dobrej edukacyi i nadziei poddała tudzież na wolą i dyspozycyją rodzicielską powierzyła. Do ciebie zatem samego należało za łaską i błogosławieństwem Wszechmocnego wyrobić sobie z niego pociechę i ukontentowanie. Łzami by tu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dźwigania zaprzągał: zdrajca nasz/ nie Pan nasz/ zginął. Gdy Faraona Bóg w morzu topił/ tańcowały góry jako barankowie, mówi Pismo ś. Gdy Juliana Apostatę Bóg włócznią swą zabił/ morze tańcowało/ jako niektórzy Historycy piszą: wydzierało się z brzegów swoich/ i oświadczało radości swoje/ które miało/ gdy okrutnego Tyrana piekło pożarło. Toż ja mówię o weselu wszytkiego Chrześcijaństwa/ nawet i Pogaństwa; jako się weselili wszyscy/ gdyś ty jeden ginął? Piekło (mówi dalej Ezajasz ś.) pod tobą zatrwożyło się, zwłaszcza gdyś do niego przychodził; tobie kwoli wzbudziło olbrzymy swoje: wszystkie książęta ziemie porwały się z krzeseł swoich
dźwigánia záprzągał: zdraycá nász/ nie Pan nász/ zginął. Gdy Pháráoná Bog w morzu topił/ táńcowáły gory iáko báránkowie, mowi Pismo ś. Gdy Iulianá Apostátę Bog włocznią swą zábił/ morze táńcowáło/ iáko niektorzy Historycy piszą: wydźieráło się z brzegow swoich/ y oświadczáło rádośći swoie/ ktore miáło/ gdy okrutnego Tyráná piekło pożárło. Toż ia mowię o weselu wszytkiego Chrześćiáństwá/ náwet y Pogáństwá; iáko się weselili wszyscy/ gdyś ty ieden ginął? Piekło (mowi daley Ezáiasz ś.) pod tobą zátrwożyło się, zwłaszczá gdyś do niego przychodził; tobie kwoli wzbudziło olbrzymy swoie: wszystkie kśiążętá ziemie porwáły się z krzeseł swoich
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623