A wiernym będziesz. Radź przyjaciółom, nie dmi w ul pszczołom, To miłym będziesz. Nie budź, siedź cicho, kiedy śpi licho, Szczęśliwym będziesz. Pomnij na koniec, że śmierci goniec Wkrótce przybędzie. NA ŚMIERĆ KOSA
Śmierć spała, kos się zbudził, śpiewając z poranka, Porwała się do kosy na kosa tyranka, Śmierć chuda, a jeść tłusty z ptaka rosół chciała, Że kos utył, więc na swoję kuchnią go zabrała. WESELE PTASZĘ
Dawnych czasów żeniło się ptastwa barzo wiele, A pan orzeł, jako król, sprawował wesele. Pojął sobie pannę gęś, sokół pannę kaczkę, A maluczką cyraneczkę dano im za praczkę.
A wiernym będziesz. Radź przyjaciołom, nie dmi w ul pszczołom, To miłym będziesz. Nie budź, siedź cicho, kiedy śpi licho, Szczęśliwym będziesz. Pomnij na koniec, że śmierci goniec Wkrótce przybędzie. NA ŚMIERĆ KOSA
Śmierć spała, kos się zbudził, śpiewając z poranka, Porwała się do kosy na kosa tyranka, Śmierć chuda, a jeść tłusty z ptaka rosół chciała, Że kos utył, więc na swoję kuchnią go zabrała. WESELE PTASZĘ
Dawnych czasów żeniło się ptastwa barzo wiele, A pan orzeł, jako król, sprawował wesele. Pojął sobie pannę gęś, sokół pannę kaczkę, A maluczką cyraneczkę dano im za praczkę.
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 610
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tak mu powi: Nic mi (rzekł) tak niewpadło w myśl, jak diabli owi, Którzy lud zwodzą: bo com widział, mam to w braku Wszytko, prócz diabłów, którzy przyśli mi do smaku. Zdumiawszy się Król na te Syna swego słowa, Osądził, że jest miłość białychgłów surowa Tyranka, która pęta serca mężczyżn gwałtem. I Ty tedy zwyciężysz Syna takim kształtem. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA, O BARLAAMIE I JOZAFACIE ŚŚ.
Przyjąwszy tę Król radę, natychmiast nadobne Wybiera Panny, którym każe kłaść ozdobne Szaty na się. Więc jedne w drogim złotogłowie, Mając koronę z pereł uwitą na głowie, Którym
ták mu powi: Nic mi (rzekł) ták niewpádło w myśl, iák diabli owi, Ktorzy lud zwodzą: bo com widźiał, mam to w bráku Wszytko, procz diabłow, ktorzy przyśli mi do smáku. Zdumiawszy się Krol ná te Syná swego słowá, Osądźił, że iest miłość białychgłow surowa Tyránká, ktora pęta sercá mężczyżn gwałtem. Y Ty tedy zwyćiężysz Syná tákim kształtem. HISTORYA S. IANA DAMASCENA, O BARLAAMIE Y IOZAPHACIE ŚŚ.
Przyiąwszy tę Krol rádę, nátychmiast nadobne Wybiera Pánny, ktorym każe kłáść ozdobne Száty ná śię. Więc iedne w drogim złotogłowie, Máiąc koronę z pereł vwitą ná głowie, Ktorym
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 223
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Ze jej się nie dał długo suszyć, męczyć, Cośkolwiek zrobił, roztropnie, przezornie, Podź mój Zefirze, niech ci podziękuję, Wiele dam, gdy twe usta pocałuję. Dwóch rzeczy Księżna nudząc sobą czeka, Ocknienia ze snu, swojego kochanka, Na opóźnione momenta narzeka, Mówiąc: Ej przecięć ta miłość Tyranka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swojej udobrucha. Dalej nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstanie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą martwiły wyroki, Choćbym występek popełniła sławy, Trząsne ADOLFEM, niechaj się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi.
, Ze iey się nie dał długo suszyć, męczyć, Cośkolwiek zrobił, rostropnie, przezornie, Podź moy Zefirze, niech ći podziękuię, Wiele dam, gdy twe usta pocáłuię. Dwoch rzeczy Xiężna nudząc sobą czeka, Ocknienia ze snu, swoiego kochánka, Na opoźnione momenta nárzeka, Mowiąc: Ey przecięć ta miłość Tyránka, ADOLF śpi długo, Zefir mnie niesłucha, Kiedyż się w złości swoiey udobrucha. Dáley nie mogąc z cierpieć czasu zwłoki, Raźno powstánie Bogini z morawy, Pokiż mnie będą mártwiły wyroki, Choćbym występek popełniła słáwy, Trząsne ADOLFEM, niechay się obudzi, Mną wspaczne szczęście nie miota, nie łudzi.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
że była kochającą żoną Łzami po wodach swego przyjaciela tropi, A kiedy drogiej zguby nigdzie nie wymaca Sama się z żalu w ptaka wodnego obraca. A zasz i nasza Pani Halcjony szlakiem Po słonym morzu, swego nie szuka kochanka? Ojczysty Łabędź, wiemy, że jest wodnym ptakiem Toć trudno Pogoń winić, kiedy śmierć tyranka, Autorka gorzkich zdrojów smutek nam sprowadza A Łabędzia na wodach źrzodelnych osadza. Od tąd nie narzekajmy wszyscy na Pogonią Ze nam tak wiele krynic niesmacznych otworzył, Bo nie on nogą wykuł, żalów naszych tonią Nie on nam Pana w drodze dobrego zamorzył, Śmierć wysadziwszy Jeźdzca całą mocą z siodła Flukt smutkami płynący swą kosą wywiodła
że była kochaiącą żoną Łzámi po wodach swego przyiaciela tropi, A kiedy drogiey zguby nigdzie nie wymaca Sama się z żalu w ptáka wodnego obráca. A zasz y násza Páni Halcyony szlákiem Po słonym morzu, swego nie szuka kochanka? Oyczysty Łabędź, wiemy, że iest wodnym ptákiem Toć trudno Pogoń winić, kiedy śmierć tyranka, Autorka gorzkich zdrojow smutek nam sprowadza A Łabędzia ná wodach źrzodelnych osadza. Od tąd nie nárzekaymy wszyscy ná Pogonią Ze nám ták wiele krynic niesmacznych otworzył, Bo nie on nogą wykuł, żalow nászych tonią Nie on nam Pána w drodze dobrego zámorzył, Smierć wysadziwszy Jezdzca cáłą mocą z siodła Flukt smutkami płynący swą kosą wywiodła
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 309
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
kowale, robią rzemieślnicy, Ludzie biegają tam, sam, po ulicy I jako muchy kręcą się po rynku, Nie ma cło, nie ma ratusz odpoczynku. Zegar wybija na wysokiej wieży, A czas niewrotny jak bieży, tak bieży I tak odmienne gonią się księżyce Jak wiatr, jak chmury, a ostre nożyce Nielitościwa Tyranka gotuje, Kiedy ostatek przędze się dosnuje. O Nieśmiertelny, który miliony Lat masz za moment, przedłuż ukrócony Czas życia mego, wszakże Twoja zdoła Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła; Jakoś niekiedy na płacz i kwilenie Chorego króla przez cofnione cienie Dał znak łaski twej, tak mnie kres ostatni Cofni i nie daj wgarnąć mię
kowale, robią rzemieśnicy, Ludzie biegają tam, sam, po ulicy I jako muchy kręcą się po rynku, Nie ma cło, nie ma ratusz odpoczynku. Zegar wybija na wysokiej wieży, A czas niewrotny jak bieży, tak bieży I tak odmienne gonią się księżyce Jak wiatr, jak chmury, a ostre nożyce Nielutościwa Tyranka gotuje, Kiedy ostatek przędze się dosnuje. O Nieśmiertelny, który milijony Lat masz za moment, przedłuż ukrócony Czas życia mego, wszakże Twoja zdoła Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła; Jakoś niekiedy na płacz i kwilenie Chorego króla przez cofnione cienie Dał znak łaski twej, tak mnie kres ostatni Cofni i nie daj wgarnąć mię
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 309
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
tylkoś swymi dobrami/ swymi dostatkami/ swymi majętnościami/ ale i swym żywotem/ swym gardłem/ swą krwią/ swą powagą/ swym męstwem zapieczentować musiał. Powiedzże nam o sobie kędyś teraz jest/ nie słyszeć nic/ nie widać nic bo go niemasz. Gdzie ona okrutna Holha? gdzie nienasycona krwie ludzkiej Tyranka? gdzie w mażeńskiej miłości nie wypowiedzianą życzliwością małżonkowi swemu Małżonka? ona to Holha/ która po zabiciu nie prawiedliwym męża swego/ którego Drewlanie niewinnie za bili Wielkonowogrodzkie i Kijowskie pod swą moc osiągnąwszy państwa/ posłanych od Drewlanów do siebie dwadzieścia osób zacnych/ którzyby ją łagodnie chcieli w stań Małżeński za ich Książęcia Drewlańskiego/
tylkoś swymi dobrámi/ swymi dostátkámi/ swymi máiętnośćiámi/ ále y swym żywotem/ swym gardłem/ swą krwią/ swą powagą/ swym męstwem zápieczęntować muśiał. Powiedzże nam o sobie kędyś teraz iest/ nie słyszec nic/ nie widać nic bo go niemasz. Gdźie ona okrutná Holhá? gdźie nienásycona krwie ludzkiey Tyranka? gdźie w mażeńskiey miłośći nie wypowiedziáną życzliwośćią małzonkowi swemu Małzonká? oná to Holhá/ ktora po zábićiu nie práwiedliwym mężá swego/ ktorego Drewlánie niewinnie zá bili Wielkonowogrodzkie y Kiiowskie pod swą moc ośiągnąwszy państwá/ posłánych od Drewlánow do siebie dwádzieśćiá osob zácnych/ ktorzyby ią łágodnie chcieli w stań Małżeński zá ich Xziążęćiá Drewlanskiego/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 244
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
Kiedy je w was żeglarz moczy, Mnie na wylot przenikają Nie wiosła, ale dwie oczy”. Tak mówił, gdy zazdrościwe Odziane ciemnym wieczorem Niebo go przymuszało, Kończyć słowa płaczliwe. I chociaż mu się chciało Odejść i poprzestać skargi Zawarł słowa i wargi. Wstał nakoniec a spojrzawszy Ku krainie, gdzie mieszkała Jego tyranka zuchwała, I tam miłośnie westchnąwszy Na swoje nieszczęście srogie Chcąc pamiętne mieć swe żale Wyrył słowa te na skale:
„Ja tam idę, gdzie mi każe Ciężka miłość bez nadzieje. Ale ze mnie nie wymaże Żal miłosnej pamięci. Myśl i afekt poleci, Choć tu serce zgoreje, A miłość drogę pokaże. Ja tam
Kiedy je w was żeglarz moczy, Mnie na wylot przenikają Nie wiosła, ale dwie oczy”. Tak mowił, gdy zazdrościwe Odziane ciemnym wieczorem Niebo go przymuszało, Kończyć słowa płaczliwe. I chociaż mu się chciało Odejść i poprzestać skargi Zawarł słowa i wargi. Wstał nakoniec a spojrzawszy Ku krainie, gdzie mieszkała Jego tyranka zuchwała, I tam miłośnie westchnąwszy Na swoje nieszczęście srogie Chcąc pamiętne mieć swe żale Wyrył słowa te na skale:
„Ja tam idę, gdzie mi każe Ciężka miłość bez nadzieje. Ale ze mnie nie wymaże Żal miłosnej pamięci. Myśl i afekt poleci, Choć tu serce zgoreje, A miłość drogę pokaże. Ja tam
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 157
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, i już próżna rada, Chociaż się serce od żalu rozsiada; Trudno już cofnąć po bystrej powodzi Płynącej łodzi,
Która nas wszytkich w nieścignionym biegu Przez srogie fale w drugim stawia brzegu, Gdzie kiedy każą wsiadać, chocieś w zdrowiu, Bądź pogotowiu!
Ledwie-ć ta śliczna róża rozkwitnęła, A już ją sroga tyranka podcięła Obfitą naszych łez skropioną rosą Okrutną kosą.
I choć to wiemy za pewne, że po tem Ziemskim z lepszym się na wieki żywotem. W niebie ogląda, bodaj jednak była Z nami pożyła!
Bodaj nam była tak pięknym przykładem I niezliczonych cnót niebieskich składem, Tą pobożnością, która ją zdobiła, Długo świeciła!
, i już prozna rada, Chociaż się serce od żalu rozsiada; Trudno już cofnąć po bystrej powodzi Płynącej łodzi,
Która nas wszytkich w nieścignionym biegu Przez srogie fale w drugim stawia brzegu, Gdzie kiedy każą wsiadać, chocieś w zdrowiu, Bądź pogotowiu!
Ledwie-ć ta śliczna róża rozkwitnęła, A już ją sroga tyranka podcięła Obfitą naszych łez skropioną rosą Okrutną kosą.
I choć to wiemy za pewne, że po tem Ziemskim z lepszym się na wieki żywotem. W niebie ogląda, bodaj jednak była Z nami pożyła!
Bodaj nam była tak pięknym przykładem I niezliczonych cnót niebieskich składem, Tą pobożnością, która ją zdobiła, Długo świeciła!
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 241
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975