ciele jakoby dwa całe mając: dwie głowy, dwie szyje, cztery nogi jednego i cztery drugiego - wybornie dwoje, jeno się zrosły właśnie brzuchami i jedne wnętrzności mające oboje; drugie zaś, co jeno ma dwie głowy, a samo jest jedne.
Różnych formy ubiorów cudzoziemskich, mianowicie indyjskich, których wszytek ubiór z piór, i suknie, i czapki długie z piór - mówią - indyjskiego kruka różnego koloru, barzo pięknego. Tychże ludzi łóżka na kształt sieci, które uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają
ciele jakoby dwa całe mając: dwie głowy, dwie szyje, cztery nogi jednego i cztery drugiego - wybornie dwoje, jeno się zrosły właśnie brzuchami i jedne wnętrzności mające oboje; drugie zaś, co jeno ma dwie głowy, a samo jest jedne.
Różnych formy ubiorów cudzoziemskich, mianowicie indyjskich, których wszytek ubiór z piór, i suknie, i czapki długie z piór - mówią - indyjskiego kruka różnego koloru, barzo pięknego. Tychże ludzi łóżka na kształt sieci, które uwiązują od drzewa do drzewa w cieniu i tak sypiają.
Kamieni różnych też, które i w nocy, jako ogień, gdy słonecznym upałem bywają
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 236
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
trzyma, wniwecz nie obraca. Tućby u ciebie zażyć, boś pobliżu miasta - Baczę i gospodyni porządna niewiasta U pasztugi jej koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem zaprawić, Że dobrze człek nie zgore; nuż kapusta kwaśna; Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować,
trzyma, wniwecz nie obraca. Tućby u ciebie zażyć, boś poblizu miasta - Baczę i gospodyni porządna niewiasta U pasztugi jej koniec, oblokła gzło lniane, Przywdziała zaś kabatek czamletowy na nie, Półaksamitowy pas z zanklem opasała, Awa, jako śród miasta prawie się ubrała.
BARTOSZ. Już-ci ubiór, jak ubiór, kmosiu, gdy skosztujesz Po niej warzy wszelakiej, smak grzeczny poczujesz: Miłosierdzie tak umie do octa uprawić, Wątrobę w czarną juchę i pieprzem zaprawić, Że dobrze człek nie zgore; nuż kapusta kwaśna; Więc też sama rządnie je, widzisz jak opaśna. A kiedy w karczmie będzie, nie da się częstować,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 6
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
akces o jak prędko i nieuważnie z dzwonkiem w zawody bywa, nie od pacierzy kapłańskich, nie od rekoncyliacji urażonego, nie od spowiedzi, przygotowania się i wewnętrznego z sumieniem porachowania, ale często od obory, od chliwu, od gospodarstwa, od konwersacji i od inszych piekła, a nie ołtarza godnych zabaw i zatrudnienia. Ubiór do niego pełny przywileju i cnoty, nie przez słowa partykularne całemu aparatowi przyzwoite, nie przez uwagę ich, ale przez nieudciwe rachowanie się i kłopocenie z kościelnym będzie: Siła ta jaj, owa gumułek, tamta szelągów na ofertę przyniosła? Jako i kędy się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo
akces o jak prędko i nieuważnie z dzwonkiem w zawody bywa, nie od pacierzy kapłańskich, nie od rekoncylijacyi urażonego, nie od spowiedzi, przygotowania się i wewnętrznego z sumieniem porachowania, ale często od obory, od chliwu, od gospodarstwa, od konwersacyi i od inszych piekła, a nie ołtarza godnych zabaw i zatrudnienia. Ubiór do niego pełny przywileju i cnoty, nie przez słowa partykularne całemu aparatowi przyzwoite, nie przez uwagę ich, ale przez nieudciwe rachowanie się i kłopocenie z kościelnym będzie: Siła ta jaj, owa gumułek, tamta szelągów na ofertę przyniosła? Jako i kędy się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Apoc. 14,
Tej pieśni jaka wdzięczna melodia, kiedy o uszy świętych się obija! Jaka udatność, przyjemność ślicznego wojska, czystego! Potym już idą wojska niezliczone z różnych narodów i płci zgromadzone – wszyscy szczęśliwi, wszyscy uwielbieni, błogosławieni. Apoc. 7, § IV Bankiet świętych Bożych w niebie jako hojny i ubiór, o, jako ozdobny!
Jako gospodarz Bóg świętych częstuje, wszytkim ochotę wielką pokazuje, sam się do stołu służyć nagotował, by uczęstował. Wszytkich jak ociec na łonie piastuje, łzy ich otarszy, przewdzięcznie całuje, źrzódeł dobroci obfitych dobywa, one wylewa. Wzywa czeladki, żeby częstowała, ochoty wdzięcznym gościom dodawała,
Apoc. 14,
Tej pieśni jaka wdzięczna melodyja, kiedy o uszy świętych się obija! Jaka udatność, przyjemność ślicznego wojska, czystego! Potym już idą wojska niezliczone z różnych narodów i płci zgromadzone – wszyscy szczęśliwi, wszyscy uwielbieni, błogosławieni. Apoc. 7, § IV Bankiet świętych Bożych w niebie jako hojny i ubiór, o, jako ozdobny!
Jako gospodarz Bóg świętych częstuje, wszytkim ochotę wielką pokazuje, sam się do stołu służyć nagotował, by uczęstował. Wszytkich jak ociec na łonie piastuje, łzy ich otarszy, przewdzięcznie całuje, źrzódeł dobroci obfitych dobywa, one wyléwa. Wzywa czeladki, żeby częstowała, ochoty wdzięcznym gościom dodawała,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 113
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
gnuśna zima, lub wiosna przybywa, Twoja miłość serce moje z sobą porywa.
Nie masz wprawdzie dostatków tych, co drugie mają, Które przodek przed inszymi pierwszy trzymają,
Nie masz pereł, ni kanaków z przedniego złota, A co nawiększa, że jeszcze jesteś sierota
I posag szczupły oświadcza zawsze ubogi Wianeczek twój, także ubiór nie barzo drogi; Muszę jednak wyznać mego żalu przyczyne, Dlaczegoć dzisia oddaję serce jedyne:
Uroda twa nieprzyprawna, więc próżne wzgardy Oko twoje, nade wszytko umysł nie hardy, Te mię zgoła zniewoliły drogie klejnoty, Godne twoich obyczajów i twojej cnoty. SIEDMNASTY: ANDRONIK
Gdzie oświecone jutrzenką trzy góry W ostrych
gnuśna zima, lub wiosna przybywa, Twoja miłość serce moje z sobą porywa.
Nie masz wprawdzie dostatków tych, co drugie mają, Które przodek przed inszymi pierwszy trzymają,
Nie masz pereł, ni kanaków z przedniego złota, A co nawiększa, że jeszcze jesteś sierota
I posag szczupły oświadcza zawsze ubogi Wianeczek twój, także ubiór nie barzo drogi; Muszę jednak wyznać mego żalu przyczyne, Dlaczegoć dzisia oddaję serce jedyne:
Uroda twa nieprzyprawna, więc próżne wzgardy Oko twoje, nade wszytko umysł nie hardy, Te mię zgoła zniewoliły drogie klejnoty, Godne twoich obyczajów i twojej cnoty. SIEDMNASTY: ANDRONIK
Gdzie oświecone jutrzenką trzy góry W ostrych
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 77
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
wściekłem zapalony wnet pohaniec jadem, Porwie się, chce go zwykłem, jako drugich, śladem W rzekę wrzucić, nie wiedząc, iż najdzie równego, Co siłom, męstwu, mocy da odpowiedź jego.
XLIII.
W ten czas właśnie dziewka się śliczna przybliżała Do mostu i już, już go przebyć wolą miała; Ubiór kształtny kształtniejsze członki przyodziewał, Z najwdzięczniejszego oka każdy się spodziewał Dobroci i cnót wielkich; twarz tak biała była, Iż różom z liliami znaczny wstyd czyniła: Fiordylizi to smutna, jako wszyscy wiecie, Co szuka Brandymarta swojego po świecie.
XLIV.
Ta, gdy wodzą bieg koński na most prostowała, Z Rodomontem grabine potkanie
wściekłem zapalony wnet pohaniec jadem, Porwie się, chce go zwykłem, jako drugich, śladem W rzekę wrzucić, nie wiedząc, iż najdzie równego, Co siłom, męstwu, mocy da odpowiedź jego.
XLIII.
W ten czas właśnie dziewka się śliczna przybliżała Do mostu i już, już go przebyć wolą miała; Ubiór kształtny kształtniejsze członki przyodziewał, Z najwdzięczniejszego oka każdy się spodziewał Dobroci i cnót wielkich; twarz tak biała była, Iż różom z liliami znaczny wstyd czyniła: Fiordylizi to smutna, jako wszyscy wiecie, Co szuka Brandymarta swojego po świecie.
XLIV.
Ta, gdy wodzą bieg koński na most prostowała, Z Rodomontem grabine potkanie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 394
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
krwią swoją i zdrowiem, oprócz inszych zapieczętowali. Inszych, insze niech mianują historyje, ja do przedsięwziętej wracam się materii.
Po rozejściu się pospolitego ruszenia, wojsko kwarciane pospołu z nowozaciężnymi od województw, pod dyrekcyją hetmanów koronnych oddawszy, król Kazimierz wprzód do Lwowa, a potym do Warszawy powrócił i tam przyjechawszy, ubiór polski, którego do tego czasu od zborowskiej ekspedycyjej zażywał, znowu na francuski zamienił. Czemu się jeden pewny biskup przypatrując, taki o tym wiersz napisał:
Niepewnie pono zguby Polacy ujdziecie, Gdy w męstwie jak i w sukniach odmianę przejmiecie.
Aleć i Księstwo Litewskie tego roku nie próżnowało, lecz dowiedziawszy się,
krwią swoją i zdrowiem, oprócz inszych zapieczętowali. Inszych, insze niech mianują historyje, ja do przedsięwziętej wracam się materiej.
Po rozejściu się pospolitego ruszenia, wojsko kwarciane pospołu z nowozaciężnymi od województw, pod dyrekcyją hetmanów koronnych oddawszy, król Kazimierz wprzód do Lwowa, a potym do Warszawy powrócił i tam przyjechawszy, ubiór polski, którego do tego czasu od zborowskiej ekspedycyjej zażywał, znowu na francuski zamienił. Czemu się jeden pewny biskup przypatrując, taki o tym wiersz napisał:
Niepewnie pono zguby Polacy ujdziecie, Gdy w męstwie jak i w sukniach odmianę przejmiecie.
Aleć i Księstwo Litewskie tego roku nie próżnowało, lecz dowiedziawszy się,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
na nic chciwy, wiek twój poczciwy prowadź bez wady i bez przysady. XVII. HYMNA DO ŚWIĘTEJ MARYJEJ MAGDALENY 1. Do Jego MościKs jędza Eustachiusza Wół ł owiczaOpata LubińskiegoReferendarza W jelkiego K sięstwa L itewskiego
Jeślić tę świętą nimfę w tańszym oddam stroju, niżli wyszła od twego pańskiego podwoju, toć abo jej słowieński ubiór nie tak służy, albo ja odmieniły lżejszym rytmem Muzy, przyszywszy jej na piersiach skwierk sarmackiej włości, jaki nigdy nie postał tu od jej młodości. Ale i stąd nie wzgardzisz ty przecię nią, bo ta porzuciła bogate klejnoty od złota,
porzuciła jedwabie, a od szaty długiejrucha za nią nie niosą i
na nic chciwy, wiek twój poczciwy prowadź bez wady i bez przysady. XVII. HYMNA DO ŚWIĘTEJ MARYJEJ MAGDALENY 1. Do Jego MościKs iędza Eustachiusza Woł ł owiczaOpata LubińskiegoReferendarza W ielkiego K sięstwa L itewskiego
Jeślić tę świętą nimfę w tańszym oddam stroju, niżli wyszła od twego pańskiego podwoju, toć abo jej słowieński ubiór nie tak służy, albo ją odmieniły lżejszym rytmem Muzy, przyszywszy jej na piersiach skwierk sarmackiej włości, jaki nigdy nie postał tu od jej młodości. Ale i stąd nie wzgardzisz ty przecię nią, bo ta porzuciła bogate klejnoty od złota,
porzuciła jedwabie, a od szaty długiéjrucha za nią nie niosą i
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 155
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
wielki, mojej słońce Muzy, pańskiego – acz nic – ty baczenia użyj, jeźlić Kamenę podłą i kwapioną posyłam, niżli Etezyje wioną, która, gdyć padnie rzewliwie przed nogi, podnieś ją, pełną łeż i gorzkiej trwogi i nic zdobnego nie ujźrzysz w niej, bo ta żałobę woli niż ubiór od złota. Bo który żeglarz śpiewa więc w okręcie, gdy wicher nagły drze żagiel na wstręcie, kiedy nim Caurus już szalony miece, a dnem i stroną morski rosół ciecze? W podobnym wzdycha dziś Ojczyzna razie, szablę wnet widząc po wnętrznym urazie i jeźli jej Bóg nie wyrwie z tej toni, nie do równ
wielki, mojej słońce Muzy, pańskiego – acz nic – ty baczenia użyj, jeźlić Kamenę podłą i kwapioną posyłam, niżli Etezyje wioną, która, gdyć padnie rzewliwie przed nogi, podnieś ją, pełną łeż i gorzkiéj trwogi i nic zdobnego nie ujźrzysz w niéj, bo ta żałobę woli niż ubiór od złota. Bo który żeglarz śpiewa więc w okręcie, gdy wicher nagły drze żagiel na wstręcie, kiedy nim Caurus już szalony miece, a dnem i stroną morski rosół ciecze? W podobnym wzdycha dziś Ojczyzna razie, szablę wnet widząc po wnętrznym urazie i jeźli jej Bóg nie wyrwie z tej toni, nie do równ
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 222
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
skryją zębem brony ziarno w zagony.
Patrzajże, alić ciosane w rok łodzie i szkuty w brzegu posnęły na wodzie ani zamorskie nazad wioząc skrzynie szyper zaś płynie.
Zatym powoli ustaną powagi i dojdzie swojej znowu cnota wagi, ustanie zbytek i pieszczone stroje, a złe to troje.
Oby za miękkich jedwabiów towary wrócił się ubiór pradziadów on szary i zaś poszósny rozprzęgli po parze cug roztrucharze.
Weszłyby w klubę obyczaje zdrowe i odrosłyby pióra zaś orłowe, skoroby trąby postronne zagrzmiały Polsce zgrzybiałej.
Byłby koń znowu pod siodłem gotowy i zbroja pewna na ścienie jodłówej, i gęsty żołnierz stanąłby z kopiją, gdzie w bębny
skryją zębem brony ziarno w zagony.
Patrzajże, alić ciosane w rok łodzie i szkuty w brzegu posnęły na wodzie ani zamorskie nazad wioząc skrzynie szyper zaś płynie.
Zatym powoli ustaną powagi i dojdzie swojej znowu cnota wagi, ustanie zbytek i pieszczone stroje, a złe to troje.
Oby za miękkich jedwabiów towary wrócił się ubiór pradziadów on szary i zaś poszósny rozprzęgli po parze cug roztrucharze.
Weszłyby w klubę obyczaje zdrowe i odrosłyby pióra zaś orłowe, skoroby trąby postronne zagrzmiały Polszcze zgrzybiałéj.
Byłby koń znowu pod siodłem gotowy i zbroja pewna na ścienie jodłowéj, i gęsty żołnierz stanąłby z kopiją, gdzie w bębny
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 323
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995