11. Stycznia. Nro. IV.
mirantur ut unum Scilicet egregij mortalem, altiq; silenti. Hor: lib: II. Sat: VI.
SKoro autor księgę na świat wyda, a osobliwie pierwszą, zdaje mu się natychmiast iż wszystkich oczy ma na siebie obrócone. Na wzór innych i ja tą próżnością natchniony ucha nadstawiam, chcąc się dowiedzieć co też ludzie o mnie i moich pismach sądzą. Przyznam się iż jeżeli zakosztowałem w tej mierze pociechy, niemniej dostało mi się umartwienia. Są tacy, którzy dla tego tylko czytają, aby mogli mówić iż czytali. Drudzy biorą księgę w rękę i lubo zdają się czytać z atencją,
11. Stycznia. Nro. IV.
mirantur ut unum Scilicet egregij mortalem, altiq; silenti. Hor: lib: II. Sat: VI.
SKoro autor xięgę na świat wyda, á osobliwie pierwszą, zdaie mu się natychmiast iż wszystkich oczy ma na siebie obrocone. Na wzor innych y ia tą prożnością natchniony ucha nadstawiam, chcąc się dowiedzieć co też ludzie o mnie y moich pismach sądzą. Przyznam się iż ieżeli zakosztowałem w tey mierze pociechy, niemniey dostało mi się umartwienia. Są tacy, ktorzy dla tego tylko czytaią, aby mogli mowić iż czytali. Drudzy biorą xięgę w rękę y lubo zdaią się czytać z attencyą,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 22a
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
smak nie idzie/ aż się gniewają/ obruszają i dąsają; czego kiedykolwiek z wieczną swoją szkodą żałować będą/ mówiąc one słowa: O jakośmy mieli w nienawiści przestrogę/ a serce nasze wzgardzało karaniem! A nie chcielismy posłusznymi być głosu (Kaznodziejow) ćwiczących nas/ a tym/ którzy nas nauczali/ nie nakłanialismy ucha naszego. Proverb. 5. V. 12. seqq.
O Filipie Landgrofie Heskim powiadają/ że kiedyś na Sejmie był się poniekąd upił/ a w opilstwie coś liberiùs i bezpieczniej mówił. Nazajutrz wyszumiawszy barzo mu tego było żal. Zaczym przyszedszy do D. Pontana/ żądał po nim tego/ aby mu rękę podał
smák nie idźie/ áż śię gniewáją/ obruszáją y dąsáją; czego kiedykolwiek z wieczną swoją szkodą żáłowáć będą/ mowiąc one słowá: O jákośmy mieli w nienawiśći przestrogę/ á serce násze wzgardzáło karániem! A nie chćielismy posłusznymi bydź głosu (Káznodźiejow) ćwiczących nas/ á tym/ ktorzy nas náuczáli/ nie nákłániálismy uchá nászego. Proverb. 5. V. 12. seqq.
O Filipie Landgrofie Heskim powiádáją/ że kiedyś ná Seymie był śię poniekąd upił/ á w opilstwie coś liberiùs y bespieczniey mowił. Názájutrz wyszumiawszy bárzo mu tego było żal. Záczym przyszedszy do D. Pontaná/ żądał po nim tego/ áby mu rękę podał
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 9.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
znajomego Kmiotka, a on z kiermaszu smutno i z innymi Idzie oraz z różnych wsiów sąsiadami swymi. Blisko tam gdzieś potoczek był krynicznej wody: Pragnących ten posilił. Aż w spoczynku szkody , Poczną swoje wyliczać z płaczem i mianować. Jak wiele z swej obory kto stracił, rachować. Nadstawiam, zbliżywszy się, chciwie ucha mego. Aż tam pełno bodajów i przeklęstwa złego. Rzecze jeden: „Jam na chleb -wołów parę stracił. Parę tylko jeszcze mam, z biedą-m się pobracił.” Drugi mówi: „Dwie krowie, które się żywiły. Chleba cale podatkom te nie wystarczyły.” Trzeci mówi: „Za mnie pan podatki
znajomego Kmiotka, a on z kiermaszu smutno i z innymi Idzie oraz z różnych wsiów sąsiadami swymi. Blisko tam gdzieś potoczek był krynicznej wody: Pragnących ten posilił. Aż w spoczynku szkody , Poczną swoje wyliczać z płaczem i mianować. Jak wiele z swej obory kto stracił, rachować. Nadstawiam, zbliżywszy się, chciwie ucha mego. Aż tam pełno bodaiów i przeklęstwa złego. Rzecze jeden: „Jam na chleb -wołów parę stracił. Parę tylko jeszcze mam, z biedą-m się pobracił.” Drugi mówi: „Dwie krowie, które się żywiły. Chleba cale podatkom te nie wystarczyły.” Trzeci mówi: „Za mnie pan podatki
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 733
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — córki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz
z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — corki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u większych panów nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Którym ustawiczny gniew chlebem i żywiołem. Jędrzeju, pewnie w piekle usrasz się popiołem, O niebie nie myśl, bo tam nie masz twojej paszy. A któż kiedy do klatki rybę sadza ptaszęj? 289 (F). DO IMPORTUNA
Sto razy odegnana dokucza ci mucha, Albo w nos lezie, albo dzwoni koło ucha. Aż pióro położywszy, ledwie co usiądzie, Plasnę ją, że i lotu, i żywota zbędzie. Nie trzebać, importunie, lepszego dowodu: Strzeż się, byś kiedy na łeb nie przemierzył wschodu. 290 (F). NA FRASZKI
Radem ci, zacny gościu, w domu swoim cale. Ochoty nie
, Którym ustawiczny gniew chlebem i żywiołem. Jędrzeju, pewnie w piekle usrasz się popiołem, O niebie nie myśl, bo tam nie masz twojej paszy. A któż kiedy do klatki rybę sadza ptaszęj? 289 (F). DO IMPORTUNA
Sto razy odegnana dokucza ci mucha, Albo w nos lezie, albo dzwoni koło ucha. Aż pióro położywszy, ledwie co usiędzie, Plasnę ją, że i lotu, i żywota zbędzie. Nie trzebać, importunie, lepszego dowodu: Strzeż się, byś kiedy na łeb nie przemierzył wschodu. 290 (F). NA FRASZKI
Radem ci, zacny gościu, w domu swoim cale. Ochoty nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczęki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem
. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie tak bowiem wrzącego parzy haust ukropu, Nie tak truje pieczenia niedopiekła z skopu, Jako nieszczęsne słowo. Są na tamte leki; Nie cofniesz rzeczonego słowa do paszczeki. 372 (P). STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Starym ksiądz pleban mówił z ambony zwyczajem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ i onym się kłaniają: Świętych napomoc wżywają/ za umarłe się modlą/ śluby Zakonne/ i czystość wieczną w Zakonnikach/ i w Kapłanach/ i w Pannach P. Bogu przyjemnie być nauczają/ Posty/ mortificatiae, to jest rozmaite udręczenia ciała/ pielgrzymowania do miejsc Z. Spowiadanie się grzechów przed Kapłanem do ucha/ wielce potrzebnebyć do zbawienia nauczają i wierzą. I my w Cerkwi naszej toż wszytko mamy/ i za pewne środki zbawieniu naszemu służące je kładziemy. A Heretycy ze wszytkich tych środków zbawieniu memu służących/ śmiech czynią/ wymysłami i zabobonami je nazywają/ a niektóre niepodobne do zachowania być powiadają/ jako to czystość w poświęconych
/ y onym sie kłaniáią: Swiętych nápomoc wżywáią/ zá vmarłe sie modlą/ sluby Zákonne/ y czystość wieczną w Zakonnikách/ y w Kápłanách/ y w Pánnách P. Bogu przyiemnie bydź náucżáią/ Posty/ mortificatiae, to iest rozmáite vdręcżenia ćiáłá/ pielgrzymowánia do mieysc S. Spowiádánie sie grzechow przed Kápłanem do vchá/ wielce potrzebnebyć do zbáwienia náuczáią y wierzą. Y my w Cerkwi nászey toż wszytko mamy/ y zá pewne środki zbáwieniu nászemu służące ie kłádźiemy. A Hęretycy ze wszytkich tych środkow zbáwieniu memu służących/ smiech cżynią/ wymysłámi y zabobonámi ie názywáią/ á niektore niepodobne do záchowánia bydź powiádáią/ iáko to czystość w poświęconych
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 203
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A niechaj krzykną Dźwięk słodkich cyter: Wesoł Jupiter.
I ty też myśli Teraz nam przyśli, Czas wdzięczny płynie, Cny Kupidynie, Niechaj kochane Niech się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj
nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A niechaj krzykną Dźwięk słodkich cyter: Wesoł Jupiter.
I ty też myśli Teraz nam przyśli, Czas wdzięczny płynie, Cny Kupidynie, Niechaj kochane Niech się stroskane Miłe, swobodne, Też krotofile, Teraz nam mile Teraz przybywaj
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 466
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć pracę wnuka, Nie ryb się o to pytaj, ale kruka. AD MARCUM
Est mihi vini cadus quod Tokajum Fundit plangente wydeptanum prasa, Est et chlebi de meliore pista Bułka farina.
Est quidquid sadus salacesqu
wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć pracę wnuka, Nie ryb się o to pytaj, ale kruka. AD MARCUM
Est mihi vini cadus quod Tokajum Fundit plangente wydeptanum prasa, Est et chlebi de meliore pista Bułka farina.
Est quidquid sadus salacesqu
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 62
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
spiżę dzwoni, Aby jej lament nie doszedł rzewliwy.
Już tedy mówić szkoda i fatygi, Bo któż to sobie sprawi co u głucha I kto z nim wskóra, chybaby na migi;
Jakoż, jeśli nas potka ta otucha, Że figle ręki, chyższej niźli cygi, Pojmie, i oczu — dzwońcie jej do ucha. NA TOŻ
Znam twą, Kupido, zazdrościwą zrzędę: Że-ć się ta panna, zdradliwsza nad wędę, Nie dała prośbą (boś też ślepy) ruszyć, Chcesz nasze prośby tym dzwonem zagłuszyć. Bądź ty kaleką, a ta niech nas słucha; Ty już bądź ślepy, ta nie będzie głucha
spiżę dzwoni, Aby jej lament nie doszedł rzewliwy.
Już tedy mówić szkoda i fatygi, Bo któż to sobie sprawi co u głucha I kto z nim wskóra, chybaby na migi;
Jakoż, jeśli nas potka ta otucha, Że figle ręki, chyższej niźli cygi, Pojmie, i oczu — dzwońcie jej do ucha. NA TOŻ
Znam twą, Kupido, zazdrościwą zrzędę: Że-ć się ta panna, zdradliwsza nad wędę, Nie dała prośbą (boś też ślepy) ruszyć, Chcesz nasze prośby tym dzwonem zagłuszyć. Bądź ty kaleką, a ta niech nas słucha; Ty już bądź ślepy, ta nie będzie głucha
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 114
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971