zskal na te linie, łokcie wyliczone na ziemnych liniach od T, do każdego znaku G, H, L, etc: etc: Nauka VII. Mapy gotowej sprobować, jeżeli jest prawdżywa? czyli tylko na podobieństwo, jakie pospolicie bywają, dalekie od prawdziwych. JEżeli Mapa nie ma skale, których się umyśnie chronią nie pilni Geometrowie. Przekopijowawszy daną Mapę CDEFGHNP: według Nauki 40 następującej abyś Oryginalnej nie dziurawił igłą. Postaw Tablicę Mierniczą na Węgielniku C, i Mapy punkt C, zatknij na igiełkę we srzodku Tablice stojącą. A przyłożywszy linią z celami do linii CD, kręć tablicę wespół z linią celową, póki nie obaczysz
zskal ná te liniie, łokćie wyliczone ná źiemnych liniiách od T, do káżdego znáku G, H, L, etc: etc: NAVKA VII. Máppy gotowey sprobowáć, ieżeli iest prawdżiwa? czyli tylko ná podobieństwo, iákie pospolićie bywáią, dálekie od prawdźiwych. IEżeli Máppá nie ma skále, ktorych się vmyśnie chronią nie pilni Geometrowie. Przekopiiowawszy dáną Máppę CDEFGHNP: według Náuki 40 nástępuiącey ábyś Oryginálney nie dziuráwił igłą. Postaw Tablicę Mierniczą ná Węgielniku C, y Máppy punkt C, zátkniy ná igiełkę we srzodku Tablicé stoiącą. A przyłożywszy liniią z celámi do linii CD, kręć tablicę wespoł z liniią celową, poki nie obaczysz
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 100
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Jan stoi z Maryją pod krzyżem: Tamten ojczyznę swoim zaszczyci paiżem; Ta, ponieważ jelenie bezoary rodzą, Sprawi, że nam trucizny żadne nie zaszkodzą. W ostatku, niech okrutna śmierć potrząsa grobem: Wara Niemcy, albo się nie złożym Jakobem? 305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY
Jan stoi z Maryją pod krzyżem: Tamten ojczyznę swoim zaszczyci paiżem; Ta, ponieważ jelenie bezoary rodzą, Sprawi, że nam trucizny żadne nie zaszkodzą. W ostatku, niech okrutna śmierć potrząsa grobem: Wara Niemcy, albo się nie złożym Jakobem? 305 (P). WET ZA WET
Ktoś przyniósszy w zanadrzu cytrynę umyśnie, Dając królowi, prosi o starostwo Wiśnie. A król (że żył starosta) odpowie jak z proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 321
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pójdziesz potym/ pytając się do Ośli wieże/ gdzie obaczysz dwie wieże wedle siebie/ jedne od drugi na 4. kroki wysoka w kwadrat z samy cegły budowana/ który grubość/ sześć chłopów na koło rękami opasać może/ jednak wzwyż ma 130. Klafter/ tam we dnie/ i w nocy warta. Druga zaś umyśnie/ dla kunsztu pokazania/ na jedne stronę przechylona wisi/ jakby upaść miała budowana/ który ująć musiano/ gdyż mieszczanie blisko niej mieszkający/ zawsze się upatku jej na swoje obawiali Domy. jednak jest jej jeszcze do tych czas wzwyż na 40 Klafter. Jeszcze to Miasto nazywają/ Matką Studentów/ względem walnych/ i
Poydźiesz potym/ pytáiąc się do Ośli wieże/ gdźie obaczysz dwie wieże wedle śiebie/ iedne od drugi ná 4. kroki wysoka w kwádrát z sámy cegły budowána/ ktory grubość/ sześć chłopow ná koło rękámi opásáć może/ iednák wzwyż má 130. Kláffter/ tám we dnie/ y w nocy wártá. Druga záś vmyśnie/ dla kunsztu pokazánia/ ná iedne stronę przechylona wiśi/ iákby vpáść miáłá budowána/ ktory viąć muśiano/ gdyż miesczánie blisko niey mieszkáiący/ záwsze się vpátku iey ná swoie obawiali Domy. iednák iest iey ieszcze do tych czas wzwyż ná 40 Klaffter. Ieszcze to Miásto názywáią/ Mátką Studentow/ względem wálnych/ y
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 52
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
gdzie serce kazało. Jeśli dla zwierza leśnego nie czuje trudu żadnego, A jakoż nie może sprawić miłość, za krótki czas stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie
gdzie serce kazało. Jeśli dla zwierza leśnego nie czuje trudu żadnego, A jakoż nie może sprawić miłość, za krótki czas stawić? Sam p. chorąży przyjechał z domu.
Trudnom się już taić miała, dlaczegom tu przyjechała, Bo wizyty oddawali, za nim prosić przyjeżdżali. Podczasem się ukrywała i umyśnie wyjeżdżała, Leć mię wszędy ślakowali, a czasem na mnie czekali. Nie zarazem o sobie chciała dać wiedzieć, ale niepodobna się utaić.
Jeśli nie sam, to brat jego - bo nie było dnia żadnego, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
By się nie miał prezentować, w tej materyjej traktować. Ów zaś prawie ustawicznie; gdzie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 149
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
tom jej racją dała, żem tu dla męża zjechała.
W dalszy się już dyskurs wdała: więc proszę, by powiedziała, Co o mym mężu słyszała, bo znać, iże coś wiedziała. Leć, iże nic nie słyszała, - jeszcze powiedzieć nie chciała! Mówi: „księżny spytam o to, gdzie umyśnie idę po to”.
Czegóż dłużej pytać miała? domyśliciem się musiała, Iżem przyjaciela zbyła, z którym życie prowadziła. Więc się tylko krzyknąć dało: „a już ci się, już to stało, Czegom na sobie życzyła, bym wprzód była obaczyła”. Domyśliłam się.
Bieżeć chcę,
tom jej racyją dała, żem tu dla męża zjechała.
W dalszy się już dyskurs wdała: więc proszę, by powiedziała, Co o mym mężu słyszała, bo znać, iże coś wiedziała. Leć, iże nic nie słyszała, - jeszcze powiedzieć nie chciała! Mówi: „księżny spytam o to, gdzie umyśnie idę po to”.
Czegóż dłużej pytać miała? domyśliciem się musiała, Iżem przyjaciela zbyła, z którym życie prowadziła. Więc się tylko krzyknąć dało: „a już ci się, już to stało, Czegom na sobie życzyła, bym wprzód była obaczyła”. Domyśliłam się.
Bieżeć chcę,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 203
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło przyjdzie nań godzina, Pod niezliczonych gdzie katów zamachem Drży ustawicznym przez cały wiek strachem. Jakby drugiego ściął, kiedy się łyśnie, Kiedy w pełnej dżdżu grzmot się ozwie chmurze; Rozumiejąc, że nań godzi umyśnie, Nie śmie piorunem dostawać w posturze. Drugi do sklepów najgłębszych się ciśnie, Że go ten postrzał nie dosięże w murze; Nie wie, że z deszcza, jeśli śmierci winny, Jako przypowieść, ucieka do rynny. Wraz, jako się go ręka tknie matczyna, Bierze cedułę człek swego żywota; Źlem rzekł
wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło przyjdzie nań godzina, Pod niezliczonych gdzie katów zamachem Drży ustawicznym przez cały wiek strachem. Jakby drugiego ściął, kiedy się łyśnie, Kiedy w pełnej dżdżu grzmot się ozwie chmurze; Rozumiejąc, że nań godzi umyśnie, Nie śmie piorunem dostawać w posturze. Drugi do sklepów najgłębszych się ciśnie, Że go ten postrzał nie dosięże w murze; Nie wie, że z deszcza, jeśli śmierci winny, Jako przypowieść, ucieka do rynny. Wraz, jako się go ręka tknie matczyna, Bierze cedułę człek swego żywota; Źlem rzekł
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 602
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w jego kąty Nie chybnie będziesz od Jowisza piąty. Masz i odwagi dosyć, masz i cnoty, Obmierzłe z Matką rozprołeś zaloty Lecz coś miał czynić, gdy cię krew Ojcowska, I pomsta wzajem budziła Synowska. Bodajbyś tak był w przyzwoitszym dziele Bezpiecznie sobie postąpił, i śmiele: Luboś i tego nie szukał umyśnie, Bo się krwią słusznie zdrajca twój opryśnie. Danoć przyczynę; i dobrześ był mściwy: Ze kark Egystus zronił niewstydliwy; I krwią w której się twój wprzód Ociec walał, Też gabinety, też podwoje zalał. W naganie twoja, u Pyrrusa praca: Bo dzielne czyny na zbrodzień obraca: Oco choć się
w iego kąty Nie chybnie będźiesz od Iowiszá piąty. Masz y odwagi dosyć, masz y cnoty, Obmierzłe z Mátką rosprołeś zaloty Lecz coś miał czynić, gdy ćię krew Oycowska, I pomstá wzáiem budźiłá Synowska. Bodaybyś ták był w przyzwoitszym dźiele Bespiecznie sobie postąpił, y smiele: Luboś y tego nie szukał umyśnie, Bo się krwią słusznie zdraycá twoy opryśnie. Dánoć przyczynę; y dobrześ był mśćiwy: Ze kárk Ægystus zronił niewstydliwy; I krwią w ktorey się twoy wprzod Oćiec walał, Też gábinety, też podwoie zálał. W nagánie twoiá, u Pyrrusa praca: Bo dźielne czyny ná zbrodźień obraca: Oco choć się
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 105
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
o to zwyczajnie prosił mię, nie żal by Darować, ale szkodą żal przypłacać chwalby. Prezentując z oprawną w mym domu czeczugą, Powiedam żołnierzowi, żem taką miał drugą; Lecz kiedy ją pochwali jedno panię z toku: „Daruję — rzekę — jeśli przypadnie do boku.” Trefunkiem, czy się żołnierz osłyszał umyśnie, Ukłoniwszy się nisko, za nogi mię ściśnie: „Dziękuję, dobrodzieju, chociem nie zasłużył, Żeś na mię ludzkości tak niezwyczajnej użył. Będę głosił przed całym twoję łaskę światem.” Śmiałem, choć mi nie barzo śmieszno było; zatem, Zapłaciwszy naukę, przestrzegę pachołka: Schowaj, jak się gość
o to zwyczajnie prosił mię, nie żal by Darować, ale szkodą żal przypłacać chwalby. Prezentując z oprawną w mym domu czeczugą, Powiedam żołnierzowi, żem taką miał drugą; Lecz kiedy ją pochwali jedno panię z toku: „Daruję — rzekę — jeśli przypadnie do boku.” Trefunkiem, czy się żołnierz osłyszał umyśnie, Ukłoniwszy się nisko, za nogi mię ściśnie: „Dziękuję, dobrodzieju, chociem nie zasłużył, Żeś na mię ludzkości tak niezwyczajnej użył. Będę głosił przed całym twoję łaskę światem.” Śmiałem, choć mi nie barzo śmieszno było; zatem, Zapłaciwszy naukę, przestrzegę pachołka: Schowaj, jak się gość
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 25
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg, mówiłem mędrelką, Zwłaszcza po filozofsku że się nosił zdrajca. Aż pies kęs z Wisły, z Raby, kęs wody z Dunajca, To z tego, to z owego autora co chłyśnie: Nic doskonale i nic nie czytał umyśnie. Sentencjami, choć wbrew pierwsza drugiej przeczy, Jednej popiera, kulą w płot strzelając, rzeczy. Czytam, że psi w Egipcie, bojąc krokodyla, Nie stojąc, ale bieżąc, lepćą wodę z Nila. Czemuż ten dureń — rzekę — choć go nikt nie chwyta, Słusznie żadnej, jak trzeba, księgi
PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg, mówiłem mędrelką, Zwłaszcza po filozofsku że się nosił zdrajca. Aż pies kęs z Wisły, z Raby, kęs wody z Dunajca, To z tego, to z owego autora co chłyśnie: Nic doskonale i nic nie czytał umyśnie. Sentencyjami, choć wbrew pierwsza drugiej przeczy, Jednej popiera, kulą w płot strzelając, rzeczy. Czytam, że psi w Egipcie, bojąc krokodyla, Nie stojąc, ale bieżąc, lepćą wodę z Nila. Czemuż ten dureń — rzekę — choć go nikt nie chwyta, Słusznie żadnej, jak trzeba, księgi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 94
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ty, brodata. Znak bowiem zapuszczona broda czyni statku: U ciebie gorzej w głowie niż po śliwkach w zadku. Tak, co inszym, z daleka wożąc, przyjdzie z stratą, Tobą się jako małpą zabawim brodatą. Broda małpie, choć rzadko, z natury obwiśnie; Aleś ty i brodatym, i błaznem umyśnie. Ogól, do kata! ujdziesz połowice szkody: Prawdziwie dosyć na cię nim być i bez brody. 434. BEZ SKRZYDEŁ TRUDNO LATAĆ
Skrzelami ryba pływa, skrzydłami ptak lata; Odpadły? nim odrostą, oboje u kata. Co ptak bez skrzydeł, bez nóg zwierz, ryba bez skrzele, To człek, choć
ty, brodata. Znak bowiem zapuszczona broda czyni statku: U ciebie gorzej w głowie niż po śliwkach w zadku. Tak, co inszym, z daleka wożąc, przyjdzie z stratą, Tobą się jako małpą zabawim brodatą. Broda małpie, choć rzadko, z natury obwiśnie; Aleś ty i brodatym, i błaznem umyśnie. Ogól, do kata! ujdziesz połowice szkody: Prawdziwie dosyć na cię nim być i bez brody. 434. BEZ SKRZYDEŁ TRUDNO LATAĆ
Skrzelami ryba pływa, skrzydłami ptak lata; Odpadły? nim odrostą, oboje u kata. Co ptak bez skrzydeł, bez nóg zwierz, ryba bez skrzele, To człek, choć
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 259
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987