Lirycorum Polskich Pieśń VII. SUPLIKA Do Jej Mci Panny N. N. N.
I. IVtrzenka weszła/ słońce za nią wstaje/ Wkarocę rącze zaprzągszy swe konie/ Przyjemnym światłem/ już dzień biały daje/ A noc się kryje w wielkiej Matki łonie/ Ale znocą ma troska nie ustaje/ Ani opuści upał chore skronie/ Wróć mi MARYNO/ wroćmi zdrowie moja Lub mię zabiwszy/ pozbaw niepokoja.
II. Ja/ com Tatary z pochwałą i dzięką Gromił/ na czarnym aże Lebedynie Ja/ którym przedtym/ dokazował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessalskiej chrościnie Teraz z tak ciężką/ serca mego męką Jednej nad sobą przewodzić dziewczynie
Lyricorum Polskich PIESN VII. SVPPLIKA Do Iey Mći Pánny N. N. N.
I. IVtrzenká weszłá/ słońce zá nią wstáie/ Wkarocę rącze záprzągszy swe konie/ Przyięmnym świátłem/ iuż dźień biały dáie/ A noc się kryie w wielkiey Mátki łonie/ Ale znocą ma troská nie vstáie/ Ani opuśći vpał chore skronie/ Wroć mi MARYNO/ wroćmi zdrowie moiá Lub mię zábiwszy/ pozbaw niepokoiá.
II. Ia/ com Tatáry z pochwałą y dźięką Gromił/ ná czarnym aze Lebedynie Iá/ ktorym przedtym/ dokázował ręką Srogie Lwy dławiąc w Tessálskiey chrośćinie Teraz z ták ćięszką/ sercá mego męką Iedney nád sobą przewodźić dźiewczynie
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 158
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Ziemnej na różne Zony czyli Gatunki powietrza, jestli w samej rzeczy taki, w niczym nieustępujący? O. Nie wszędzie, ale w posrzodku najbardziej każdej Zony, własność powietrza taka, jakąśmy opisali wydaje się. Naprzykład w Górącej, najprawdziwiej w posrzodku, to jest, pod samym Equatorem nieznośny panuje upał: w Zimnej, niewypowiedziane zimno na samym wierzchu Kuli Ziemnej, i ze spodu w Utemperowanej, najumiarkowańsze jest powietrze w średnich Krainach, gdzie ani zbytecznego gorąca, ani zbytecznego nie znają zimna. P. Czemuż to tak? O. Bo stykające się granice rozmaitych gatunków powietrza, mało się co, albo nic od
Ziemney na rożne Zony czyli Gatunki powietrza, iestli w samey rzeczy taki, w niczym nieustępuiący? O. Nie wszędzie, ale w posrzodku naybardziey każdey Zony, własność powietrza taka, iakąśmy opisali wydaie się. Naprzykład w Gorącey, nayprawdziwiey w posrzodku, to iest, pod samym Aequatorem nieznośny panuie upał: w Zimney, niewypowiedziane zimno na samym wierzchu Kuli Ziemney, y ze spodu w Utemperowaney, nayumiarkowańsze iest powietrze w szrednich Krainach, gdzie ani zbytecznego gorąca, ani zbytecznego nie znaią zimna. P. Czemuż to tak? O. Bo stykaiące się granice rozmaitych gatunkow powietrza, mało się co, albo nic od
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 16
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, dwakroć pod czas wojny Perseusza wyrosła. Ale od czasów tych, od których wstyd począł się tam rujnować, te drzewko się tam wywróciło, a na miejscu jego; wyrosła figa. Plinius l. 17. cap. 25.
PIPER Pieprz, jest drzewko małego wzrostu, w ciepłych tylko krajach rodzące się,gdzie upał słoneczny, jako to na górach Kaukazu, w Malabar, w Kochinchinie. Pilnują go węże, mówi Z. Izydor. Gdy mają go zbierać, zapalą las pieprzowy, a tak węże uciekają, owoc pieprzowy wysycha i będąc biały kopcieje. Saraceni go w piecach gorących suszą; aby w Europie nie był rozmnożony, mówi
, dwakroć pod czas woyny Perseusza wyrosła. Ale od czasow tych, od ktorych wstyd począł się tam ruynować, te drzewko się tam wywrociło, á na mieyscu iego; wyrosła figa. Plinius l. 17. cap. 25.
PIPER Pieprz, iest drzewko małego wzrostu, w ciepłych tylko kraiach rodzące się,gdzie upał słoneczny, iako to na gorach Kaukazu, w Malabar, w Kochinchinie. Pilnuią go węże, mowi S. Izydor. Gdy maią go zbierać, zapalą las pieprzowy, á tak węże uciekaią, owoc pieprzowy wysycha y będąc biały kopcieie. Saraceni go w piecach gorących suszą; aby w Europie nie był rozmnożony, mowi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 332
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Puginał Jana de Austria Turków zwycięzcy; zbroja Filipa II za 24 tysiące talerów kupiona, Most wielki do Miasta Madrytu, a woda wysycha; stąd tam Proverbium, że przedać most, a kupic wody Przecież wody tutejsze i Powierce bardzo zdrowe. Ulice Miasta są pod sznur, ale szpetne dla wyrzucanych ekskre mentów które upał Słońca przecież suszy. Rynków jest 7 z tych jeden nazwiskiem Plaga Major długi, jest na 434. szeroki na 334 kroków; w koło go jest na kroków 536. Jest tu Szpital na dzieci podrzucone, które z dawna do Mieszczan i Szlachectwa admittuntur. Obywatelów Miasto ma na[...] kroć sto tysięcy temi czasy. Samych Francuzów
Puginał Iana de Austria Turkow zwycięzcy; zbroia Filippa II za 24 tysiące talerow kupiona, Most wielki do Miasta Madrytu, a woda wysycha; ztąd tam Proverbium, że przedać most, a kupic wody Przecież wody tuteysze y Powiertze bardzo zdrowe. Ulice Miasta są pod sznur, ale szpetne dla wyrzucanych exkre mentow ktore upał Słońcá przeciesz suszy. Rynkow iest 7 z tych ieden nazwiskiem Plaga Maior długi, iest na 434. szeroki na 334 krokow; w koło go iest na krokow 536. Iest tu Szpital na dzieci podrzucone, ktore z dawna do Mieszczan y Szlachectwá admittuntur. Obywatelow Miasto ma na[...] kroć sto tysięcy temi czasy. Samych Francuzow
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 176
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
świata policzone, odemnie opisane w Części I. Aten sub titulo: Wiek Siwy, czynił dziwy, tu są. LABIRYNT także Egipski, było cudne opus ciężkie do imitowania, z dziwnej inwencyj i struktury, także pod tytułem wspomnionym opisany.
DALSZE w AFRYCE PAŃSTWO EtiopIA, albo MURZYŃSKA ZIEMIA, z Greckiego Etiopia znaczy upał, Haebraice Chus, to jest czarność, która leży sub Zona torrida; stąd wszędzie upał, gorącą ma aurę. NIGER i NILUS rzeki wielkie oblewają ten Kraj, chłodzą i zyżnym czynią; z tego Kraju mając obie originem, primosque fontes. Zowie się ten Kraj u Geografów to HABASSja, to ABASSIA. EtiopIA ta
świata policzone, odemnie opisane w Części I. Aten sub titulo: Wiek Siwy, czynił dziwy, tu są. LABIRINT także Egypski, było cudne opus cięszkie do imitowania, z dziwney inwencyi y struktury, także pod tytułem wspomnionym opisany.
DALSZE w AFRYCE PANSTWO AETHYOPIA, albo MURZYNSKA ZIEMIA, z Greckiego AEthyopia znaczy upał, Haebraicè Chus, to iest czarność, ktora leży sub Zona torrida; ztąd wszędzie upał, gorącą ma aurę. NIGER y NILUS rzeki wielkie oblewaią ten Kray, chłodzą y zyżnym czynią; z tego Kraiu maiąc obie originem, primosque fontes. Zowie się ten Kray u Geografow to HABASSYA, to ABASSIA. AETHYOPIA ta
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 559
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
czynił dziwy, tu są. LABIRYNT także Egipski, było cudne opus ciężkie do imitowania, z dziwnej inwencyj i struktury, także pod tytułem wspomnionym opisany.
DALSZE w AFRYCE PAŃSTWO EtiopIA, albo MURZYŃSKA ZIEMIA, z Greckiego Etiopia znaczy upał, Haebraice Chus, to jest czarność, która leży sub Zona torrida; stąd wszędzie upał, gorącą ma aurę. NIGER i NILUS rzeki wielkie oblewają ten Kraj, chłodzą i zyżnym czynią; z tego Kraju mając obie originem, primosque fontes. Zowie się ten Kraj u Geografów to HABASSja, to ABASSIA. EtiopIA ta, na wiele Krajów podzielona, zamyka też w sobie Kraj NUBIĘ, na mil 200.
czynił dziwy, tu są. LABIRINT także Egypski, było cudne opus cięszkie do imitowania, z dziwney inwencyi y struktury, także pod tytułem wspomnionym opisany.
DALSZE w AFRYCE PANSTWO AETHYOPIA, albo MURZYNSKA ZIEMIA, z Greckiego AEthyopia znaczy upał, Haebraicè Chus, to iest czarność, ktora leży sub Zona torrida; ztąd wszędzie upał, gorącą ma aurę. NIGER y NILUS rzeki wielkie oblewaią ten Kray, chłodzą y zyżnym czynią; z tego Kraiu maiąc obie originem, primosque fontes. Zowie się ten Kray u Geografow to HABASSYA, to ABASSIA. AETHYOPIA ta, na wiele Kraiów podzielona, zamyká też w sobie Kray NUBIĘ, na mil 200.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 559
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
?" Porucznik mówi: „Widzę, Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi
?" Porucznik mówi: „Widzę, Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
; a pomniejszych szyki Ogniów, słoneczne spędzają woźniki. Nader szczęśliwy tam się przelatuje Ptak ukochany słońcu, ani czuje (gdzie żadne z zwierząt nie będzie bez skazy:) Śmiertelnej świata naszego zarazy. Równa się Bogom, i wiek swój z gwiazdami Coraz świeżemi prowadzi latami- Żadnych napojów, pokarmu żadnego Nie potrzebuje, wolny słonecznego Upał promienia, i Zefiry chłodne Morza w niem chęci pragnące i głodne. Oczy tajemnym płomieniem pałają, Nos czerwonawy: złote się wydają Nad czołem pióra, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w różowym golenia kolorze. Nad wiatry skrzydła lotniejsze, obłokiem Pozłota zdobi przyidziane bokiem. Z gniazda nie idzie, i żaden płodu Nie zna
; a pomnieyszych szyki Ogniow, słoneczne spędzáią woźniki. Náder szczęśliwy tám się przelátuie Ptak ukochány słońcu, áni czuie (gdźie żadne z zwierząt nie będźie bez skázy:) Smiertelney świátá nászego zarázy. Rowna się Bogom, y wiek swoy z gwiazdámi Coraz świeżemi prowádźi látámi- Zadnych napoiow, pokármu żadnego Nie potrzebuie, wolny słonecznego Vpał promieniá, y Zefiry chłodne Morza w niem chęći prágnące y głodne. Oczy táiemnym płomieniem pałáią, Nos czerwonáwy: złote się wydáią Nád czołem piorá, noc w swoim pozorze Tłumiąc; w rożowym golenia kolorze. Nád wiátry skrzydłá lotnieysze, obłokiem Pozłotá zdobi przyidźiáne bokiem. Z gniazdá nie idźie, y żaden płodu Nie zna
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 57
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
. Odwraca się człowiek od Boga/ przez grzech nędzny/ odwróci się Bóg od niego na wieki/ a że się do rzeczy stworzonej chylił/ i w niej koniec swój zakładał/ słuchajże już co ma za poenas/ jako nazywają/ sensus. Druga męka jest/ nieznośny ogień/ nieznośne zimno/ w ogniu/ upał tak jest w nim ciężki/ że gdyby wszytkie wody nań z ciekły i morza/ onegoby iskierki nie zagasiły. Zimno tak ciężkie/ że gdyby świat wszytek był ogniem/ w lodby się snadź obrócił. O tej ci to męce napisano: Ibi erit fletus, dla ognia/ et stridor dentium, dla zimna
. Odwraca się człowiek od Bogá/ przez grzech nędzny/ odwroći się Bog od niego ná wieki/ á że się do rzeczy stworzoney chylił/ y w niey koniec swoy zákłádał/ słuchayże iuż co ma zá poenas/ iáko názywáią/ sensus. Druga męká iest/ nieznośny ogień/ nieznośne źimno/ w ogniu/ vpał ták iest w nim ćiężki/ że gdyby wszytkie wody nań z ćiekły y morzá/ onegoby iskierki nie zágáśiły. Zimno ták ćiężkie/ że gdyby świát wszytek był ogniem/ w lodby się snadź obroćił. O tey ći to męce nápisano: Ibi erit fletus, dla ogniá/ et stridor dentium, dla źimná
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 75
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie Miało co naszym zbywać na Atlasie, Który tę wojnę w ciężkiej szczęścia wadze Na plecach dźwigał przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele Mąż znakomity skoczy z wojskiem śmiele, Cny czerniechowskiej ziemie wojewoda,
wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie Miało co naszym zbywać na Atlasie, Który tę wojnę w ciężkiej szczęścia wadze Na plecach dźwigał przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele Mąż znakomity skoczy z wojskiem śmiele, Cny czerniechowskiej ziemie wojewoda,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 126
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971