Świętych na ten czas zostających w otchłani. Ponieważ te mąk żadnych nie cierpiąc, ratunku niepotrzebowały. Toć o duszach w Czyśćcu do czasu cierpiących. Potwierdza Izajasz Cap: 4. Oczyści Bóg zmazy Synów i Corek Syjońskich, i krew (to jest krewkość) wyczyści z pośród ich duchem sądu, i tchem upału. które słowa Z. Augustyn lib. 20. de Civit. DEI cap. 25. O Czyśćcu tłomaczy. I Micheasz cap. 7. Nie ciesz się nieprzyjacielu mój, bo jeżelim upadł powstanę. Gdy osiądę w ciemnościach, gniew Boski dźwigać będę: póki sprawy mojej nie odsądzi, wyprowadzi mnie na światłość
Swiętych ná ten czas zostaiących w otchłani. Ponieważ te mąk żadnych nie cierpiąc, ratunku niepotrzebowały. Toć o duszach w Czyscu do czasu cierpiących. Potwierdza Izáiasz Cap: 4. Oczyści Bog zmazy Synow y Corek Syońskich, y krew (to iest krewkość) wyczyści z pośrod ich duchem sądu, y tchem upału. ktore słowa S. Augustyn lib. 20. de Civit. DEI cap. 25. O Czyscu tłomaczy. Y Micheasz cap. 7. Nie ciesz się nieprzyiácielu moy, bo ieżelim upadł powstánę. Gdy osiądę w ciemnościach, gniew Boski dźwigać będę: poki sprawy moiey nie odsądzi, wyprowadzi mnię na światłość
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Bv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
O. Afryka jest Połwysep, którą Równonocny cyrkuł, czyli ekwator na dwie części prawie równe przerzyna: cała jest pod Słońcem, które ledwie nie we wszystkich miejscach najtężej dopieka, przecięż urodzajna jest przy brzegach, gdzie owoce różnego rodzaju, jako i zioła bardz oużyteczne w obfitości rosną, w pośrzodku piaski rozpalające się od upału Słonecznego, drapieżnych bestii i Jadu mnogość, niedostatek wody, czyni Kraj do pomieszkania niesposobny.
W Afryce rządy różnych narodów rozmaite są: Są tacy ludzie którzy pod namiotami mieszkają, i Ci przenoszą się z miejsca na miejsce, tacy nie mają żadnej formy rządu. Są Królestwa i Rzeczypospolite. Królestwa Trypoli, Tunis, Alger
O. Afryka iest Połwysep, ktorą Rownonocny cyrkuł, czyli ekwator na dwie części prawie rowne przerzyna: cała iest pod Słońcem, ktore ledwie nie we wszystkich mieyscach naytężey dopieka, przecięż urodzayna iest przy brzegach, gdzie owoce rożnego rodzaiu, iako y zioła bardz oużyteczne w obfitości rosną, w pośrzodku piaski rozpalaiące się od upału Słonecznego, drapieżnych bestyi y Jadu mnogość, niedostatek wody, czyni Kray do pomięszkania niesposobny.
W Afryce rządy rożnych narodow rozmaite są: Są tacy ludzie ktorzy pod namiotami mieszkają, y Ci przenoszą się z mieysca na miejsce, tacy nie maią żadney formy rządu. Są Krolestwa y Rzeczypospolite. Krolestwa Trypoli, Tunis, Alger
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 236
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Królestwa Trypoli, Tunis, Alger rządzą się kształtem Republikańskim pod protekcją Cesarza Tureckiego, który w tych Rzeczpospolitych trzyma swoich Baszów, jakoby Namiestników; ale w roku 1766. Te trzy Rzeczpospolite wypowiedziały Cesarzowi Tureckiemu posłuszeństwo. KARTA XXI.
Przymioty mieszkańców tej Części ziemi, bardzo się zgadzają z ich Klima; bo jako ich powietrze dla upału nieznośne jest, tak ludzie nieznośni dla swoich obyczajów grubiańskich, dzikich , i okrutnych: Sąć oni prawda dosyć dowcipni, ale w dogodzeniu swoich chciwości, i w szalbierstwie, najpolerowniejsi z nich jeszcze mają coś okrutnego w swoich obyczajach. P. Jak się dzieli dzieli Afryka? O. Dzieli się piętnaście znaczniejszych części czyli Krajów
Krolestwa Trypoli, Tunis, Alger rządzą się kształtem Republikańskim pod protekcyą Cesarza Tureckiego, ktory w tych Rzeczpospolitych trzyma swoich Baszow, iakoby Namiestnikow; ale w roku 1766. Te trzy Rzeczpospolite wypowiedziały Cesarzowi Tureckiemu posłuszeństwo. KARTA XXI.
Przymioty mieszkańcow tey Części ziemi, bardzo się zgadzaią z ich Klima; bo iako ich powietrze dla upału nieznośne iest, tak ludzie nieznośni dla swoich obyczaiow grubiańskich, dzikich , y okrutnych: Sąć oni prawda dosyć dowcipni, ale w dogodzeniu swoich chciwości, y w szalbierstwie, naypolerownieysi z nich ieszcze maią coś okrutnego w swoich obyczaiach. P. Jak się dzieli dzieli Afryka? O. Dzieli się piętnaście znacznieyszych części czyli Kraiow
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 237
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechaliśmy cały dzień, dość się spiesząc, na wierzchu z pół mile równiny sanna, barzo dobra droga; lubo słońce niesłychanie paliło, jednak z dołu mróz potężny, śnieg mocno zmarzły nic od upału słonecznego nie tajał. Z tej góry na dół także mil jest ze sztery polskich, a my za kwadrans na dole stanęlichmy hoc modo.
Są tam na górze chaty, w którech z tego chłopa żyją, iż maja saneczki maleńkie, proste jako u nas co się dzieci z góry wożą w zimie, ze dwoma
przykrości góry i skały barzo śliskiej, i wąskiej dróżki (lubo tameczne konie nadzwyczaj do skał przywykłe). Na tę górę jechaliśmy cały dzień, dość się spiesząc, na wierzchu z pół mile równiny sanna, barzo dobra droga; lubo słońce niesłychanie paliło, jednak z dołu mróz potężny, śnieg mocno zmarzły nic od upału słonecznego nie tajał. Z tej góry na dół także mil jest ze sztery polskich, a my za kwadrans na dole stanęlichmy hoc modo.
Są tam na górze chaty, w którech z tego chłopa żyją, iż maja saneczki maleńkie, proste jako u nas co się dzieci z góry wożą w zimie, ze dwoma
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 276
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
prócz gruszki i słodkiej jabłoni, Czym oczom i uszom czym, czym dogodzisz woni. Jest jodła, jest twardy dąb, są potężne buki; Lecz żadne tej, co lipa, nie dokaże sztuki. TERPSICHORE
Ślicznie rozwita lipo, w której chłodnym cieniu Stół stoi wyciosany na gładkim kamieniu! Tyś głowy gospodarskiej od upału słońca, Kiedy z pola powraca, zaszczyt i obrońca. Tu zdjęty snem odpocznie; kto ma spełna zdrowie, Trawnik mu za materac, kamień za wezgłowie. Siadszy pod zasłoną twych oganistych cieni, Zje z dobrym przyjacielem po zrazie pieczeni, A potem, co w piwnicy stoi pogotowiu Wypiwszy, nie zapomnią o wzajemnym zdrowiu
prócz gruszki i słodkiej jabłoni, Czym oczom i uszom czym, czym dogodzisz woni. Jest jodła, jest twardy dąb, są potężne buki; Lecz żadne tej, co lipa, nie dokaże sztuki. TERPSICHORE
Ślicznie rozwita lipo, w której chłodnym cieniu Stół stoi wyciosany na gładkim kamieniu! Tyś głowy gospodarskiej od upału słońca, Kiedy z pola powraca, zaszczyt i obrońca. Tu zdjęty snem odpocznie; kto ma spełna zdrowie, Trawnik mu za materac, kamień za wezgłowie. Siadszy pod zasłoną twych oganistych cieni, Zje z dobrym przyjacielem po zrazie pieczeni, A potem, co w piwnicy stoi pogotowiu Wypiwszy, nie zapomnią o wzajemnym zdrowiu
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 115
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
picem para, aurum et argentum liquesce!”. S Aug ser 26 ad fratres in eremo
O piekło, ty szerokie jesteś i miary nie masz! Głębokie jesteś i żadnego dna w tobie nie widzę. Nienasycone jesteś, bo wszytkich: tak ubogich, jako i bogatych, do siebie chętnie przyjmujesz; pełne ognia i upału nieporównanego, pełne smrodu nieznośnego, pełne wszelkiej boleści niewypowiedzianej. Tam wszelka nędza; tam ciemności; tam niemasz żadnego porządku; tam strach wieczny; tam żadnej nadzieje niemasz do otrzymania dobrego, a do oddalenia złego, ale wszytko złe, które się pomyślić może, wiecznie na potępionych spłynie. Tam, bracia moi
picem para, aurum et argentum liquesce!”. S Aug ser 26 ad fratres in eremo
O piekło, ty szerokie jesteś i miary nie masz! Głębokie jesteś i żadnego dna w tobie nie widzę. Nienasycone jesteś, bo wszytkich: tak ubogich, jako i bogatych, do siebie chętnie przyjmujesz; pełne ognia i upału nieporównanego, pełne smrodu nieznośnego, pełne wszelkiej boleści niewypowiedzianej. Tam wszelka nędza; tam ciemności; tam niemasz żadnego porządku; tam strach wieczny; tam żadnej nadzieje niemasz do otrzymania dobrego, a do oddalenia złego, ale wszytko złe, które się pomyślić może, wiecznie na potępionych spłynie. Tam, bracia moi
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 65
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
lecz wniść musiał – zatym go czarci obstąpili, onych swych instrumentów nad nędznym użyli. Z jadem się urągając, kleszczami targali, tłukąc, raniąc, na sztuki prawie rozszarpali.
W tym domu był płacz, smutek i zębów zgrzytanie, stękania i jęczenia, gorzkie narzekanie, głód wielki, barzo chciwe pokarmu łaknienie, z upału niewymowne napoju pragnienie. Skryte miejsca bólami okrutnie dręczone, gnijące od robactwa, brzydko roztoczone – w nie brzydkie, jadowite gadziny wchodziły, mężczyzny i niewiasty okrutnie męczyły. Przyznawał i Tundalus, że też sprawiedliwie ponosił toż karanie, żyjąc niewstydliwie. Lecz nie wiedzieć sposobem jakim, dusza ona została z ognistego pieca wywiedziona. Ujźrzy
lecz wniść musiał – zatym go czarci obstąpili, onych swych instrumentów nad nędznym użyli. Z jadem się urągając, kleszczami targali, tłukąc, raniąc, na sztuki prawie rozszarpali.
W tym domu był płacz, smutek i zębów zgrzytanie, stękania i jęczenia, gorzkie narzekanie, głód wielki, barzo chciwe pokarmu łaknienie, z upału niewymowne napoju pragnienie. Skryte miejsca bólami okrutnie dręczone, gnijące od robactwa, brzydko roztoczone – w nie brzydkie, jadowite gadziny wchodziły, mężczyzny i niewiasty okrutnie męczyły. Przyznawał i Tundalus, że też sprawiedliwie ponosił toż karanie, żyjąc niewstydliwie. Lecz nie wiedzieć sposobem jakim, dusza ona została z ognistego pieca wywiedziona. Ujźrzy
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 93
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
fragili. Anie cud to wielkiej godny admiracyj, widzieć owe Apollinary, Szmaragdy, Marynuse, w ogniu nie górejące, w morzu nie tonące, to jest między Mężczyznami Zakonnikami zakapturzywszysię, nie być in capturam dusz ich i swoich? dali probę czystości, gdy tej nikomu niewzięły: nie zwiędły te lilie, roże od upału pożądliwości, ucalały między cierniem! tak candor illaesus, gdy w sercu JEZUS. Niewiasty to były, ale męskiego serca i stroju, odmieniły na Chrzcie dane sobie imiona, nie naturę; Córkami je rodziły Matki, miłość Boża uczyniła synami, ale czystszemi nad syny ludzkie.
Heretycy jako sprosnego i nieczystego życia są sekwitami i
fragili. Anie cud to wielkièy godny admiracyi, widzieć owe Apollinary, Szmaragdy, Marynuse, w ogniu nie goreiące, w morzu nie tonące, to iest między Męsczyznami Zakonnikami zakapturzywszysię, nie być in capturam dusz ich y swoich? dali probę czystości, gdy tey nikomu niewzięły: nie zwiędły te lilie, roże od upału pożądliwości, ucalały między cierniem! tak candor illaesus, gdy w sercu IEZUS. Niewiasty to były, ale męskiego serca y stroiu, odmieniły na Chrzcie dane sobie imiona, nie naturę; Còrkami ie rodziły Matki, miłość Boża uczyniła synami, ále czystszemi nad syny ludzkie.
Heretycy iako sprosnego y nieczystego życia są sekwitami y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 12
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Solerius etc.
Nakrycie Głowy Męskiej Świeckiej różne było.
URzymian był usus chodzić z odkrytą głową, a to extra nabożeństwa, igrzysk i Saturnalia, alias Festynu w Grudniu obserwowanego na cześć Saturna; wtedy sługom swoim usługując, prezenta sobie rozsyłając; item extra podruzy, wojny; item extra wielkiego smutku, słoty, upału słonecznego. W których cyrcumstancjach, godziło się jamułką, kapeluszem, albo szaty swej połą głowę nakryć sobie, mówi: Lipsius libr: de Amphith: cap: 19. et 20. Był też w zażywaniu Pileus Tesalicus, inaczej Petasus Galerus, to jest daszek, kapelusz z krajami opuszczonemi, albo do góry wywitemi.
Solerius etc.
Nakrycie Głowy Męskiey Swieckiey rożne było.
URzymian był usus chodzić z odkrytą głową, á to extra nabożeństwa, igrzysk y Saturnalia, alias Festynu w Grudniu obserwowanego na cześć Saturna; wtedy sługom swoim usługuiąc, prezenta sobie rozsyłaiąc; item extra podruzy, woyny; item extra wielkiego smutku, słoty, upału słonecżnego. W ktorych cyrcumstancyach, godziło się iamułką, kapeluszem, albo szaty swey połą głowę nakryć sobie, mowi: Lipsius libr: de Amphith: cap: 19. et 20. Był też w zażywaniu Pileus Tesalicus, inacżey Petasus Galerus, to iest daszek, kapelusz z kraiami opuszczonemi, albo do gory wywitemi.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 73
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
frukt, daktyle. Drugie lubią zimno, jako jałowiec i kasztany: inne tłustej pretendują ziemi, jako to figowe i morwowe drzewa; inne piaszczystej, jako modrzew, sosna etc. Wilgoć która jest w drzewie, idzie w owoc, (co subtelniejsza) item w kwiat i w liście; które jest zasłoną owocu od upału słonecznego od wiatru, jest i ornamentem drzewa. Wiele bywa drzewa bardzo kwitnącego, a nic, albo mało wydającego owoców; co się dzieje, że same wiele wilgoci potrzebują, a na frukt jej nie wystarczają, choć na kwiat ile subtelny jeszcze ich stanie. Czasem soku w drzewie grubość i gęstość nie może się podnieść
frukt, daktyle. Drugie lubią zimno, iako iałowiec y kasztany: inne tłustey pretenduią żiemi, iako to figowe y morwowe drzewa; inne piaszczystey, iako modrzew, sosna etc. Wilgoć ktora iest w drzewie, idzie w owoc, (co subtelnieysza) item w kwiat y w liście; ktore iest zasłoną owocu od upału słonecznego od wiatru, iest y ornamentem drzewa. Wiele bywa drzewa bardzo kwitnącego, á nic, albo mało wydaiącego owocow; co się dzieie, że same wiele wilgoci potrzebuią, á na frukt iey nie wystarczaią, choć na kwiat ile subtelny ieszcze ich stanie. Czasem soku w drzewie grubość y gęstość nie może się podnieść
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 374
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754