zabrania, i bydła jawnie odejmuje. Zaczym nań zdrada czuwać chcą, i wojną grożą Prawda za Jazonową przed laty podrożą, Herkules i Tezeusz młodzi także bylu, Ale to nie ku temu. Więc milczę: tu chyli Smutny wzrok Nereida, gdy ja bojaźń trapi, On tym czasem nadbiegszy mile ją obłapi. Lubo Upracowany, lubo ukurzony: I przy orężu jednak gładki, i pieszczony. Wdzięcznym pływa rumieniec w śniegu białej twarzy, Włos się nad złoto same przyjemniejszy zarzy. Pierwszy wiek, i młodzieńska postać w swojej mierze, Oko jeszcze spokojne, podobieństwa bierze Wielce z matki urodą. Jako gdy w zamiany Po łowach, Febus lutnią weźmie
zábrania, y bydłá iáwnie odeymuie. Záczym nań zdráda czuwáć chcą, y woyną grożą Prawdá zá Iázonową przed láty podrożą, Herkules y Tezeusz młodźi tákże bylu, Ale to nie ku temu. Więc milczę: tu chyli Smutny wzrok Nereidá, gdy iá boiaźń trapi, On tym czásem nádbiegszy mile ią obłápi. Lubo Uprácowány, lubo ukurzony: Y przy orężu iednák głádki, y pieszczony. Wdźięcznym pływa rumieniec w śniegu białey twarzy, Włos się nád złoto same przyięmnieyszy zarzy. Pierwszy wiek, y młodźieńska postáć w swoiey mierze, Oko ieszcze spokoyne, podobieństwá bierze Wielce z matki urodą. Iako gdy w zamiany Po łowách, Febus lutnią weźmie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 114
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
sobą wrzask słysząc/ a jako ich Rzymianie gromili widząc/ tudzież na swoich śmierć patrząc/ broń porzuciwszy/ chorągwie zostawiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do miejsca w którym się Mosa z Renem schodzi przybieżeli/ sądząc że dalej już uciekać trudno/ po wielu trupów on ostatek w rzekę pędem skoczył/ i tam się upracowany/ i bojaźni pełen/ w gwałtowności i głębokości rzeki utopił. Naszy do jednego wszyscy żywi/ z tak okrutnej wojny (bo czterykroć sto i trzydzieści tysięcy Niemców było) z trochą rannych do obozu się wrócili. Cezar onym/ których był w obozie przed potrzebą zatrzymał/ aby wolno odjachać mogli/ dozwolił/ Ale Francuzów
sobą wrzask słysząc/ á iáko ich Rzymiánie gromili widząc/ tudźiesz ná swoich śmierć pátrząc/ broń porzućiwszy/ chorągwie zostáwiwszy/ z obozu pierzchnęli. A gdy do mieyscá w ktorym sie Mosá z Renem schodźi przybieżeli/ sądząc że daley iuż vćiekáć trudno/ po wielu trupow on ostátek w rzekę pędem skoczył/ y tám sie vprácowány/ y boiaźni pełen/ w gwałtownośći y głębokośći rzeki vtopił. Nászy do iednego wszyscy żywi/ z ták okrutney woyny (bo czterykroć sto y trzydźieśći tyśięcy Niemcow było) z trochą rannych do obozu sie wroćili. Cezár onym/ ktorych był w oboźie przed potrzebą zátrzymał/ áby wolno odiácháć mogli/ dozwolił/ Ale Fráncuzow
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 80.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
ma przypomni, Mąż ręką i rozumem, językiem i piórem, Nikomu nie był z Litwy i z Korony wtórem. Już się wiosna starzała, już jej śliczne glance Opłowiły gorętsze słoneczne kagańce, Już ziemia niezielona, już niski świat żółknie, Skoro na zodiaku Raka Tytan połknie, I skoro gorliwego Lwa grzywy zagrzeje. Dotąd upracowany oracz swej nadzieje Wyglądając, już ją dziś pełną ręką czerpa, Pomykając po niwach zębatego sierpa. Nie duma więcej słowik, jeśli wierzyć bajce, Nie skarży na czystości swojej winowajcę. I kukułka nie kuka, bo skoro przymusi Na swe jaja ptaszynę, potem ją udusi. (Straszny przykład niewdzięku! za podziękowanie Na szubieńcę
ma przypomni, Mąż ręką i rozumem, językiem i piórem, Nikomu nie był z Litwy i z Korony wtórem. Już się wiosna starzała, już jej śliczne glance Opłowiły gorętsze słoneczne kagańce, Już ziemia niezielona, już niski świat żółknie, Skoro na zodyjaku Raka Tytan połknie, I skoro gorliwego Lwa grzywy zagrzeje. Dotąd upracowany oracz swej nadzieje Wyglądając, już ją dziś pełną ręką czerpa, Pomykając po niwach zębatego sierpa. Nie duma więcej słowik, jeśli wierzyć bajce, Nie skarży na czystości swojej winowajcę. I kukułka nie kuka, bo skoro przymusi Na swe jaja ptaszynę, potem ją udusi. (Straszny przykład niewdzięku! za podziękowanie Na szubieńcę
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 64
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
godna go bez chyby i ona: O, jak szczęśliwem losem ta para złączona!
XII.
Nowy triumf na brzegu Ogliej stawiajcie, Którem niezapomnioną ludzkość wystawiajcie Zacnego stadła; ognie, żelaza i wody Niech mu nie szkodzą, wiecznej niech dozna pogody! Podle tego Bentywol, Herkules nazwany, Chwali twe cnoty, nigdy nie upracowany; Po niem Renat z Trywulcem, Gwido Molza stary, Co od Feba, iż pisał o tobie, wziął dary.
XIII.
Nuż i książę z Karnutu, syn pana mojego, Skrzydła na kształt łabęcia rozciąga białego, Aby słodkiem śpiewaniem imię wielkie twoje Uczynił, zabawiając nad niem głosy swoje, I wznosi je pod
godna go bez chyby i ona: O, jak szczęśliwem losem ta para złączona!
XII.
Nowy tryumf na brzegu Ogliej stawiajcie, Którem niezapomnioną ludzkość wystawiajcie Zacnego stadła; ognie, żelaza i wody Niech mu nie szkodzą, wiecznej niech dozna pogody! Podle tego Bentywol, Herkules nazwany, Chwali twe cnoty, nigdy nie upracowany; Po niem Renat z Trywulcem, Gwido Molza stary, Co od Feba, iż pisał o tobie, wziął dary.
XIII.
Nuż i książę z Karnutu, syn pana mojego, Skrzydła na kształt łabęcia rozciąga białego, Aby słodkiem śpiewaniem imię wielkie twoje Uczynił, zabawiając nad niem głosy swoje, I wznosi je pod
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 131
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
domu rakuskiego.
22. Poniedziałek. Pokarm w miasteczku Szwanc, mil 3, - nocleg w Frankenmarku, mil też 3. Te 6 mil stoi za dobre 10 polskich, bośmy godzin 13 jechali drogą kamienistą i górzystą. Foremna mi się tu rzecz przydała. Przyjechawszy do gospody, oną tak długą całego dnia jazdą upracowany, gdy nas u wieczerzy nie dobrze częstowano, z niecierpliwości począłem gospo-
darza i gospodę tamtę abominari, nazywając gospodarza takiem nazwiskiem, jakie w naszym języku polskim najlepszemu i najgorszemu i najgrzeczniejszemu więc dają. Wtem mi rzecze książę (bo jedno sam z kilku nas u stołu siedział, - królewic imć już się był uspokoił
domu rakuskiego.
22. Poniedziałek. Pokarm w miasteczku Szwanc, mil 3, - nocleg w Frankenmarku, mil téż 3. Te 6 mil stoi za dobre 10 polskich, bośmy godzin 13 jechali drogą kamienistą i górzystą. Foremna mi się tu rzecz przydała. Przyjechawszy do gospody, oną tak długą całego dnia jazdą upracowany, gdy nas u wieczerzy nie dobrze częstowano, z niecierpliwości począłem gospo-
darza i gospodę tamtę abominari, nazywając gospodarza takiém nazwiskiem, jakie w naszym języku polskim najlepszemu i najgorszemu i najgrzeczniejszemu więc dają. Wtém mi rzecze książę (bo jedno sam z kilku nas u stołu siedział, - królewic jmć już się był uspokoił
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 28
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854