/ nikogo w tak wielkim razie nie dokładając się/ ni radząc/ wlazłem w grób/ chcąc wiedzieć coby w nim takowego znajdowało się/ odrzuciłem ziemię/ cegły wybrałem/ rum wyprzątnąłem/ i nalazłem kłodę dębową/ w tej Relikwie zakryte/ których głowa ma Mitrę/ lubo Insułę/ Perłami uriańskimi natykaną/ piersi i ramiona oboje mają po nie wielkim drewnianym krzyżyku; ubior ciała wszytkiego/ zwierzchu Omofor; pod tym Ryza i Stichar przypasany pasem jedwabnym/ przy którego końca są i kutasy. Z tych trzech krzyżyków (prawi Ociec) chciałem na znak Świętobliwości wziąć jeden z lewego ramienia; po który i
/ nikogo w ták wielkim ráźie nie dokłádáiąc się/ ni rádząc/ wlazłem w grob/ chcąc wiedźieć coby w nim tákowego znáydowáło się/ odrzućiłem źiemię/ cegły wybrałem/ rum wyprzątnąłem/ y nálazłem kłodę dębową/ w tey Reliquiae zákryte/ ktorych głowá ma Mitrę/ lubo Insułę/ Perłami vriáńskimi nátykáną/ pierśi y rámioná oboie máią po nie wielkim drewniánym krzyżyku; vbior ćiáłá wszytkiego/ zwierzchu Omofor; pod tym Ryza y Stichár przypasány pásem iedwabnym/ przy ktorego koncá są y kutasy. Z tych trzech krzyzykow (práwi Oćiec) chćiałem ná znák Swiętobliwośći wziąć ieden z lewego rámieniá; po ktory y
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 109.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi, o, jak drogimi. Ulice jako kształtnie rozłożone, wszytkie, o, jako pięknie rozmierzone; w każdej pełno jest przedziwnej piękności i wesołości. Żadną makułą nigdy niezmienione bielą się bruki, perłami sadzone droższymi barzo niż uriańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim wszytkie monarchy celował oraz pokazał dostatek swojego
, gmachy prześliczne, przestrone, wysokie, Baruch 3, Apoc. 21,
wszytkie kamieńmi sadzone jasnymi, o, jak drogimi. Ulice jako kształtnie rozłożone, wszytkie, o, jako pięknie rozmierzone; w każdej pełno jest przedziwnej piękności i wesołości. Żadną makułą nigdy niezmienione bielą się bruki, perłami sadzone droższymi barzo niż uryjańskimi, bo niebieskimi. Pozór budynków ziemskich postawiony ku temu Miastu został osądzony czernidłem jednym garnca skopciałego i wzgardzonego. Wszechmocny Twórca, który świat budował, firmament ślicznie gwiazdami haftował, wszędzie jaki ślad swej chwały zostawił, gdy świat wystawił. Tu się w swój Boski majestat fundował, żeby nim wszytkie monarchy celował oraz pokazał dostatek swojego
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 108
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
grzechem. Bądzcie wspomożeniem.
XVI. Pierwsza ze wszystkich larwa wystąpiła/ Jako Paw strojna ogon roztoczyła: Pompa ją bokiem pod rękę prowadzi/ Tłum około niej dostatniej czeladzi. Wszystkich przechodzi bucznopysznym strojem/ Tysiącna kita ze złotym zawojem, Diamentowa tablica w pierścieniu/ Altembasowy płaszczyk na ramieniu.
XVII. Ognisty rantuch złotem przetykany/ Uriańskimi perły haftowany. Sama w płomienie tkanym złotogłowie Harda/ nadęta/ i pyszna w rozmowie. A zdjąwszy pierścień z herbem swej własności Darowała mi/ na znak swej ludzkości. Trzykroć mię potym obeszła łaskawie: Aż mi o serce otarła się prawie. Pochodnia
XVIII. Ta ustąpiła: Ródzona jej zasię/ Łakomą postać przyoblekła nasię
grzechem. Bądzćie wspomożeniem.
XVI. Pierwsza ze wszystkich lárwá wystąpiłá/ Iáko Paw stroyna ogon rostoczyłá: Pompá ią bokiem pod rękę prowádzi/ Tłum około niey dostátniey czeladzi. Wszystkich przechodzi bucznopysznym stroiem/ Tyśiącna kitá ze złotym zawoiem, Dyámentowa tablica w pierśćieniu/ Altembásowy płasczyk ná rámieniu.
XVII. Ognisty rántuch złotem przetykany/ Vryánskimi perły háftowány. Sámá w płomienie tkánym złotogłowie Hárda/ nadęta/ y pyszna w rozmowie. A zdiąwszy pierśćień z herbem swey własnośći Dárowáłá mi/ ná znák swey ludzkośći. Trzykroć mię potym obeszłá łaskáwie: Aż mi o serce otarłá sie práwie. Pochodniá
XVIII. Tá vstąpiłá: Rodzona iey zásię/ Łákomą postáć przyoblekłá násię
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: C
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628