”, Żeby sobie pacierze dzienne przypominał. A ten chyżo spod łóżka porwawszy urynał, Stanie przed nim, w sukiennej trzymając go pole. Mówił coś ksiądz natenczas z sąsiadem przy stole; Rozumiejąc, gotowa że go czeka księga, Nic nie patrząc ku chłopcu, ręką po nią sięga. Aż mu chłopiec tka w rękę urynał cynowy. „A to co? — pojrzawszy nań od owej rozmowy — Dyjurnał rozkazałem podać sobie” — rzecze. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na
”, Żeby sobie pacierze dzienne przypominał. A ten chyżo spod łóżka porwawszy urynał, Stanie przed nim, w sukiennej trzymając go pole. Mówił coś ksiądz natenczas z sąsiadem przy stole; Rozumiejąc, gotowa że go czeka księga, Nic nie patrząc ku chłopcu, ręką po nię sięga. Aż mu chłopiec tka w rękę urynał cynowy. „A to co? — pojźrawszy nań od owej rozmowy — Dyjurnał rozkazałem podać sobie” — rzecze. Tu wszyscy w śmiech, i słuszny, a chłopiec uciecze. 407. ŁYSY Z JURYSTĄ
Mając sprawę w Lublinie szlachcic jeden łysy Każe sobie z grodzkich ksiąg wyjmować zapisy; Tam się mi na
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 177
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale jeszcze pierdzi. Panna drwi i od śmiechu ledwie nie umiera, Baba łając naczynie rozmaite zbiera, A ten sra po staremu; na
Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale jeszcze pierdzi. Panna drwi i od śmiechu ledwie nie umiera, Baba łając naczynie rozmaite zbiera, A ten sra po staremu; na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
” „Gdyćby tak rosła w górę na głowie czupryna, Jak broda, maluj diable pod kitą żmudzina.” „Nie chlub się z swoim wzrostem, mój miły długoszu; Zawszem wielkich hajduków widział na łogoszu, Karłów w pańskich pokojach.” „Dobrześ to wspominał: Wżdyć u ludzi poczciwszy łogosz niż urynał. Zwłaszcza tacy, jakoś ty, gdyż pan twoją brodą Miasto papierka zadek utrze nową modą. Inszy z twego nie będzie pożytek bończuka, Kiedyś, wyrósszy z karła, nie dorósł hajduka. Za ochmistrza nie ujdziesz przed paniami chodzić, Tylko podawszy brodę, pijanych srać wodzić.” 15. NA FRANCUZÓW
” „Gdyćby tak rosła w górę na głowie czupryna, Jak broda, maluj diable pod kitą żmudzina.” „Nie chlub się z swoim wzrostem, mój miły długoszu; Zawszem wielkich hajduków widział na łogoszu, Karłów w pańskich pokojach.” „Dobrześ to wspominał: Wżdyć u ludzi poczciwszy łogosz niż urynał. Zwłaszcza tacy, jakoś ty, gdyż pan twoją brodą Miasto papierka zadek utrze nową modą. Inszy z twego nie będzie pożytek bończuka, Kiedyś, wyrósszy z karła, nie dorósł hajduka. Za ochmistrza nie ujdziesz przed paniami chodzić, Tylko podawszy brodę, pijanych srać wodzić.” 15. NA FRANCUZÓW
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 530
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: niewiem nic nowego. A. Moi Panowie/ nie miejcie mi za złe/ bo się zle mam nazdrowiu. M. Panie/ jeśli się źle macie/ tedy idźcie na pokoj. już wasza łożnica nagotowana Johan: uczyn ogień jemu w jego komorze/ aby nic niebrakowało. Gdzie jest urynał? Gdzie jest wychód? F. Ppodźcie za mną tedy go wam pokażę/ idźcie wzgórę prosto tedy go tam najdziecie naprawo rękę/ a choć byści go nie obaczyli/ tedy łatwie go poczujecie. Moja przyjaciółko/ a jest że łoże moje posłane? jestże F. tak jest Panie mój/ jest dobre i pierży
: niewiem nic nowego. A. Moji Panowie/ nie mieyćie mi zá złe/ bo śię zle mam názdrowiu. M. Pánie/ ieśli śię źle maćie/ tedy idźćie ná pokoy. iuż waszá lożnicá nagotowana Johan: ucżyn ogień iemu w iego komorze/ aby nic niebrákowało. Gdźie iest vrynał? Gdźie iest wychod? F. Ppodźćie zá mną tedy go wam pokażę/ idźćie wzgorę prosto tedy go tam naydźiećie náprawo rękę/ á choć byśći go nie obacżyli/ tedy łátwie go poczuiećie. Moia przyiaćiołko/ á iest że łoże moie posłáne? iestże F. ták iest Pánie moy/ iest dobre y pierży
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 97
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
trefunkiem, nie żadnym przypadkiem, Lecz sama starość przez się sobie jest niedźwiadkiem. Co dzień śmierci jak goły czekając na zyzie, Póty gryzą choroby, aż jej ta dogryzie. 315. NA BRYTWANNECZCE CZY NA RYNECZCE?
O lada brednią Grecy swego Apollina Pytali, aż mu się ich sprzykrzy pytanina. Że też, jeśli urynał dla ciała wygody Godzi się do kościoła brać z sobą z gospody, Pozwolił im Apollo w swojej odpowiedzi. Trzeciego dnia pytają: czy z gliny, czy z miedzi? Rozgniewawszy bożysko: Nijakiego, boście Błaznowie, do kościoła mojego nie noście. „Daj jeść — wołam — kucharzu!” — powróciwszy z
trefunkiem, nie żadnym przypadkiem, Lecz sama starość przez się sobie jest niedźwiadkiem. Co dzień śmierci jak goły czekając na zyzie, Póty gryzą choroby, aż jej ta dogryzie. 315. NA BRYTWANNECZCE CZY NA RYNECZCE?
O leda brednią Grecy swego Apollina Pytali, aż mu się ich sprzykrzy pytanina. Że też, jeśli urynał dla ciała wygody Godzi się do kościoła brać z sobą z gospody, Pozwolił im Apollo w swojej odpowiedzi. Trzeciego dnia pytają: czy z gliny, czy z miedzi? Rozgniewawszy bożysko: Nijakiego, boście Błaznowie, do kościoła mojego nie noście. „Daj jeść — wołam — kucharzu!” — powróciwszy z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 183
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a chcesz mię posiadać. Ustąp by cię zabito. Pozwalam Mość Panie Żeś Wojewodzic/ aleś oraz pijanica/ Kostera/ i wszetecznik/ i srogie ladaco. Nie tak po Wojewodzku żyją. Znajdę ją tu Poczciwszego Miejskiego Synka/ niżeli ty. Dosyć żem Wojewodzic. Nie dosyć. Niech będzie I ze złota Urynał/ przecię go na stole Niepostawią/ ale tam przy łóżku gdzie nisko. Bo Urynał/ choć złoty/ To go nie odmieni. Nierozumne bestie z męstwa tylko mają Swą pochwałę/ i z rzadkich swych doskonałości. Nie pytam się czy Polski/ czy się w Turczech rodził/ Czy Podunajski Wałach/ byle dobry/
á chcesz mię pośiadáć. Vstąp by ćię zábito. Pozwalam Mość Pánie Żeś Woiewodźic/ áleś oraz pijanicá/ Kostera/ y wszetecznik/ y srogie ledaco. Nie ták po Woiewodzku żyią. Znaydę ią tu Poczćiwszego Mieyskiego Synká/ niżeli ty. Dosyć żem Woiewodźic. Nie dosyć. Niech będźie Y ze złota Vrynał/ przećię go ná stole Niepostawią/ ále tam przy łożku gdźie nisko. Bo Vrynał/ choć złoty/ To go nie odmieni. Nierozumne bestye z męstwa tylko máią Swą pochwałę/ y z rzadkich swych doskonałośći. Nie pytam się czy Polski/ czy się w Turczech rodźił/ Czy Podunayski Wałách/ byle dobry/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 98
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
aleś oraz pijanica/ Kostera/ i wszetecznik/ i srogie ladaco. Nie tak po Wojewodzku żyją. Znajdę ją tu Poczciwszego Miejskiego Synka/ niżeli ty. Dosyć żem Wojewodzic. Nie dosyć. Niech będzie I ze złota Urynał/ przecię go na stole Niepostawią/ ale tam przy łóżku gdzie nisko. Bo Urynał/ choć złoty/ To go nie odmieni. Nierozumne bestie z męstwa tylko mają Swą pochwałę/ i z rzadkich swych doskonałości. Nie pytam się czy Polski/ czy się w Turczech rodził/ Czy Podunajski Wałach/ byle dobry/ dzielny. Mam go za kochanego sobie i drogiego. A kiedy gnuśne szkapsko i szpetne/
áleś oraz pijanicá/ Kostera/ y wszetecznik/ y srogie ledaco. Nie ták po Woiewodzku żyią. Znaydę ią tu Poczćiwszego Mieyskiego Synká/ niżeli ty. Dosyć żem Woiewodźic. Nie dosyć. Niech będźie Y ze złota Vrynał/ przećię go ná stole Niepostawią/ ále tam przy łożku gdźie nisko. Bo Vrynał/ choć złoty/ To go nie odmieni. Nierozumne bestye z męstwa tylko máią Swą pochwałę/ y z rzadkich swych doskonałośći. Nie pytam się czy Polski/ czy się w Turczech rodźił/ Czy Podunayski Wałách/ byle dobry/ dźielny. Mąm go zá kochánego sobie y drogiego. A kiedy gnuśne szkapsko y szpetne/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 98
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650