za karetą. Przyjacielu! najeliśmy ten pojazd razem, i w jedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszej podobnie jakeś zaczął gadać zechcesz, nie jest w naszej mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystojna Panienka i my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoją junacką fantazją, i niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośników spokojności. Jesteś tak mówisz Żołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tej przyczyny wojować z bezbronnemi. Na coś proszę wzgardził towarzyszem naszym, który sobie spokojnie śpi, i słowa do ciebie nie przemówił, a ty już
za karetą. Przyiacielu! naieliśmy ten poiazd razem, y w iedną drogę puściliśmy się. Jeżeli przez cały czas podroży naszey podobnie iakeś zaczął gadać zechcesz, nie iest w naszey mocy usta ci zawiązać, będzie więc musiała ta uczciwa Matka, ta przystoyna Panienka y my wszyscy słuchać twoich bałamuctw.
Gdybyś miał uwagę, nie nadstawiałbyś się z swoią junacką fantazyą, y niechciałbyś waleczny Rycerzu turbować miłośnikow spokoyności. Jesteś tak mowisz Zołnierzem, nie powinieneś właśnie dla tey przyczyny woiować z bezbronnemi. Na coś proszę wzgardził towarzyszem naszym, ktory sobie spokoynie spi, y słowa do ciebie nie przemowił, á ty iuż
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 143
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek
niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sąsiedzką ucztę będąc zaproszona, Usiadła wyżej, ale olejową Dyshonor wzruszył za podsiadką ową I rzecze: „Gdyby szacować się przyszło, Niemało by z tej kompaniji wyszło. A burmistrzowa prym by mogła trzymać, Co się to teraz jak złe chce odymać.” Ukropem oblej mężów za zniewagę, Każdy z nich afront bierze na uwagę. Ci olejową łają, ci jej bronią, Owi obelgi popierają dłonią. Przyszło do tegoć, że się ów dom cały Zwaśnił za honor, aż ściany trzeszczały.
Powiem wam jeszcze o szlachetnym biesie, Tak jak nauka rodzicielska niesie: Miał ociec syna dobrze podrosłego,
Którego chciał dać do dworu jakiego I mówi: „
sąsiedzką ucztę będąc zaproszona, Usiadła wyżej, ale olejową Dyshonor wzruszył za podsiadką ową I rzecze: „Gdyby szacować się przyszło, Niemało by z tej kompaniji wyszło. A burmistrzowa prym by mogła trzymać, Co się to teraz jak złe chce odymać.” Ukropem oblej mężów za zniewagę, Każdy z nich afront bierze na uwagę. Ci olejową łają, ci jej bronią, Owi obelgi popierają dłonią. Przyszło do tegoć, że się ów dom cały Zwaśnił za honor, aż ściany trzeszczały.
Powiem wam jeszcze o szlachetnym biesie, Tak jak nauka rodzicielska niesie: Miał ociec syna dobrze podrosłego,
Którego chciał dać do dworu jakiego I mówi: „
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 479
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
są w około Słońca widzieć ich nie możemy; tak i Kometa miałby je gasić w nocy kiedy świecił/ ponieważ wielkość jego według pojźrzenia (to jest/ Magnitudo apparens,) oraz z ogonem większy się zdał nad Słońce. Ale pod czas Komety obficie świecili insi Planetowie i Gwiazdy. Zaczym i ta racja ma swoję uwagę.
Ośma. Ptolomaeus Astronomów i Astrologów Książę/ kładzie Komety między Meteora. Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Ale Meteora insze rodzą się na powietrzu. Tedy i Kometa.
Dziewiąta. Deszcz krwawy/ który wprzód widziany był przed Kometa/ którym i ja obserwował/ był z tejże Materii z której i Kometa
są w około Słoncá widźieć ich nie możemy; ták y Kometá miałby ie gáśić w nocy kiedy świećił/ poniewasz wielkość iego według poyźrzenia (to iest/ Magnitudo apparens,) oraz z ogonem większy się zdał nád Słonce. Ale pod czás Komety obficie świećili inśi Plánetowie y Gwiazdy. Záczym y tá racya ma swoię vwagę.
Osma. Ptolomaeus Astronomow y Astrologow Kśiążę/ kłádźie Komety między Meteora. Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Ale Meteora insze rodzą się ná powietrzu. Tedy y Kometá.
Dźiewiąta. Deszcz krwáwy/ ktory wprzod widźiány był przed Kometá/ ktorym y ia obserwował/ był z teyże Máteryey z ktorey y Kometá
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: Bv
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, ani pracami dla publicznego dobra żadnym najzasłużeńszym i najcnotliwszym w innych rzeczachpospolitych wielkim ludziom nie dadzą się przepisać. Jednak prywaty innych niektórych dają się dosyć sejmom we znaki, a to tych, „którym całość i dostojeństwo ojczyzny podlejsze jest niż ich interesa własne”. Ale proszę tu bardzo o pilną tego, co rzekę, uwagę: mówię tedy, że to co inszego jest mówić, że Panów emulacyje sejmy nam psują, a co inszego mówić, że gdyby chcieli Panowie, sejmy by stawały. Psuć je mogą, ale żeby utrzymać takie mogli, jakie mamy sejmy, temu cale nie wierzę. Śmiem, owszem, mówić, że gdyby i
, ani pracami dla publicznego dobra żadnym najzasłużeńszym i najcnotliwszym w innych rzeczachpospolitych wielkim ludziom nie dadzą się przepisać. Jednak prywaty innych niektórych dają się dosyć sejmom we znaki, a to tych, „którym całość i dostojeństwo ojczyzny podlejsze jest niż ich interessa własne”. Ale proszę tu bardzo o pilną tego, co rzekę, uwagę: mówię tedy, że to co inszego jest mówić, że Panów emulacyje sejmy nam psują, a co inszego mówić, że gdyby chcieli Panowie, sejmy by stawały. Psuć je mogą, ale żeby utrzymać takie mogli, jakie mamy sejmy, temu cale nie wierzę. Śmiem, owszem, mówić, że gdyby i
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 120
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, żeby twój głos, zawsze od większej części odstąpiony, nic nigdy na szkodę Ojczyzny nie wskórał. Ty na tym plezyr tracisz, ale Rzplta nie szkoduje. Krótko tedy mówiąc, nienajlepsze wolne głosy mogą swego skutku nie mieć, ale rozsądne, dobre, zdrowe, nieinteressowane, rozumne, żarliwe głosy zawsze swoję stymę i uwagę mieć będą; raz podobno ustąpią, dziesięć razy z większą liczbą zwyciężą i większy skutek odbiorą i swego, na co pozwalają lub nie pozwalają, z dopomożeniem inszych głosów albo im pomagając dokażą.
Oczywista tedy rzecz, że się wydoskonala raczej, ubezpiecza i utrzymuje tym sposobem wolny każdego głos i pozwolenie czy niepozwolenie, niżeli się
, żeby twój głos, zawsze od większej części odstąpiony, nic nigdy na szkodę Ojczyzny nie wskórał. Ty na tym plezyr tracisz, ale Rzplta nie szkoduje. Krótko tedy mówiąc, nienajlepsze wolne głosy mogą swego skutku nie mieć, ale rozsądne, dobre, zdrowe, nieinteressowane, rozumne, żarliwe głosy zawsze swoję stymę i uwagę mieć będą; raz podobno ustąpią, dziesięć razy z większą liczbą zwyciężą i większy skutek odbiorą i swego, na co pozwalają lub nie pozwalają, z dopomożeniem inszych głosów albo im pomagając dokażą.
Oczywista tedy rzecz, że się wydoskonala raczej, ubezpiecza i utrzymuje tym sposobem wolny każdego głos i pozwolenie czy niepozwolenie, niżeli się
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 240
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
gdyż cale równa wszystkich w nią wchodzących jest czy wotów, czy krysek ich waga i walor, ani jeden nie ma tej szkaradnej mocy,
aby jeden kilkuset czy kilku tysięcy obalał zdania i wszystkich decyzyje stanów, co jest najnieznośniejsza tyranija. Ale się to już w drugim tomie pokazało obszerniej.
Jeszcze tu i tę przydać muszę uwagę nad obserwowanymi dotąd w tych celnych rzplitych rad formami, że lubo są w sobie rozumne, rozsądne, przezorne i każdej z tych rzplitych dobrze przyzwoite, od których wszystek ich rząd dobry i wszystko dependuje szczęście, atoli imaginować sobie nie trzeba, żeby w tychże rad ich formach jakich nie było defektów, żeby najdoskonalsze były
gdyż cale równa wszystkich w nię wchodzących jest czy wotów, czy krysek ich waga i walor, ani jeden nie ma tej szkaradnej mocy,
aby jeden kilkuset czy kilku tysięcy obalał zdania i wszystkich decyzyje stanów, co jest najnieznośniejsza tyrannija. Ale się to już w drugim tomie pokazało obszerniej.
Jeszcze tu i tę przydać muszę uwagę nad obserwowanymi dotąd w tych celnych rzplitych rad formami, że lubo są w sobie rozumne, rozsądne, przezorne i każdej z tych rzplitych dobrze przyzwoite, od których wszystek ich rząd dobry i wszystko dependuje szczęście, atoli imaginować sobie nie trzeba, żeby w tychże rad ich formach jakich nie było defektów, żeby najdoskonalsze były
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 297
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Marszalka od młodości ku Królom i i Ojczyźnie usłufa.
Jam zaś sam tak łaską Bożą od młodości mojej żył, żebym pospolitemu Ojczyzny mojej dobry wedle możności pożytecznym był; osobnie zaś każdemu Szlachcicowi bratu usługą i pomocą. Niech od roku 1636. jako mi tylko lata jąć się Rzeczyposp: pozwoliły, weźmie kto pod uwagę, i najostrzejszym chociaż badaniem roztrzęsie postępki moje; uzna, choćby nienawiścią, abo wrodzoną złością był zaślepiony, żem żadnej przez życie moje, w Pokoju i na Wojnie okazji nie opuścił do przysługi Królom Panom moim i Rzeczyposp: zasłużyłem sobie tym osobliwą u Króla nieśmiertelnej pamięci Władysława IV. łaskę i konfidencją, i
Márszalká od młodośći ku Krolom y y Oyczyznie vsłufá.
Iam záś sam ták łáską Bożą od młodośći moiey żył, żebym pospolitemu Oyczyzny moiey dobry wedle możnośći pożytecznym był; osobnie záś káżdemu Szláchćicowi brátu vsługą y pomocą. Niech od roku 1636. iáko mi tylko látá iąć się Rzeczyposp: pozwoliły, weźmie kto pod vwagę, y nayostrzeyszym choćiasz bádániem rostrzęśie postępki moie; vzna, choćby nienawiśćią, ábo wrodzoną złośćią był záślepiony, żem żadney przez żyćie moie, w Pokoiu y ná Woynie okázyey nie opuśćił do przysługi Krolom Pánom moim y Rzeczyposp: zásłużyłem sobie tym osobliwą v Krolá nieśmiertelney pámięći Włádysłáwá IV. łáskę y confidentią, y
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 6
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
kiedym o tym od nikogo niesłyszał, z Jego Mością też Panem Marszałkiem Koronnym jako przed tym tak i teraz niemiałem korespondecji, ani znajomości z Jego Mością Panem Starostą Sochaczowskiem, lubo w krewności. Pierwsze moje było poznanie, a zaraz miałem zniem wniść w takie dyskursi, daję to każdemu pod uwagę jako to złe udanie niewinnie od niego cierpię, jestem ja gotów w obec to wymówić Jego mości Panu Staroście, że odemnie tego nigdy niesłyszał, i zaprzeć się tego zewstydem musi, bo mam świadków na to, co zemną byli na ten czas w Domu jego, jako o Jego Mości Pana Noskowskiego,
kiedym o tym od nikogo niesłyszał, z Ie^o^ Mośćią też Pánem Márszałkiem Koronnym iáko przed tym ták y teraz niemiałem correspondétiey, áni znáiomośći z Ie^o^ Mośćią Pánem Stárostą Socháczowskiem, lubo w krewnośći. Pierwsze moie było poznánie, á záraz miałem zniem wniść w tákie discursi, dáię to káżdemu pod vwagę iáko to złe vdánie niewinnie od niego ćierpię, iestem ia gotow w obec to wymowić Iego mośći Pánu Stárośćie, że odemnie tego nigdy niesłyszał, y záprzeć się tego zewstydem musi, bo mam świádkow ná to, co zemną byli ná ten czás w Domu iego, iáko o Iego Mośći Páná Noskowskiego,
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 133
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
przez frantowską Politykę złe intencje zdobią, insi, którzy bez eksperiencyj, et per ignorantiam nie mniej szkodzą, insi, których sama prywata in sensu dirigit; jakże tantam varietatem opinij combinare, żeby Consilium nie było consultori pessimum? Jak pogodzić cnotę i prawdę z fałszem; incapacitatem cum recto judicio, prywatę z publicznym interesem, uwagę z popędliwością, modestyą z pasją, miłość powszechcną z zawziętością, sekret na ostatek i ostroźność, z wiadomością wszystkich, którym wolno znajdować się na kongresach naszych.
A zatym ocziwista rzecz, że trzeba sposobu sżukać, aby dać dwojaką soliditatem Radom naszym; pierwsza, żeby mogły spokojnie, o czym radzą, decidere; druga
przez frantowską Politykę złe intencye zdobią, inśi, ktorzy bez experyencyi, et per ignorantiam nie mniey szkodzą, inśi, ktorych sama prywata in sensu dirigit; iakźe tantam varietatem opinij combinare, źeby Consilium nie było consultori pessimum? Iak pogodźić cnotę y prawdę z fałszem; incapacitatem cum recto judicio, prywatę z publicznym interessem, uwagę z popędliwośćią, modestyą z passyą, miłość powszechcną z zawziętośćią, sekret na ostatek y ostroźność, z wiadomośćią wszystkich, ktorym wolno znaydować się na kongressach naszych.
A zatym ocźywista rzecź, źe trzeba sposobu sźukać, aby dać dwoiaką soliditatem Radom naszym; pierwsza, źeby mogły spokoyńie, o czym radzą, decidere; druga
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 68
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733