Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. AlegORIE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w którem bez przestanku błądzą ci, którzy się w próżnościach tego świata kochają i że niepowściągliwe żądze nasze zasłaniają nam wzrok rozumu, że i przyjaciół naszych i własnego dobra naszego znać nie możemy, nie myśląc
Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. ALLEGORYE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w którem bez przestanku błądzą ci, którzy się w próżnościach tego świata kochają i że niepowściągliwe żądze nasze zasłaniają nam wzrok rozumu, że i przyjaciół naszych i własnego dobra naszego znać nie możemy, nie myśląc
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 248
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nich języka pewnego dostała, Po miastach, po miasteczkach, po zamkach obronnych, Po górach i po lesiech i po wsiach ustronnych; A teraz ją fortuna, co jej w tem służyła, Gdzie beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama w sobie, którego z nich ma wziąć, rozbiera, Ale w tem
nich języka pewnego dostała, Po miastach, po miasteczkach, po zamkach obronnych, Po górach i po lesiech i po wsiach ustronnych; A teraz ją fortuna, co jej w tem służyła, Gdzie beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama w sobie, którego z nich ma wziąć, rozbiera, Ale w tem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przeciwko temu, panującego Króla zemsta, z której zaraz płynie niebezpieczeństwo. Nie potrzeba tedy o Elekcji myślić, której duszą jest wolność, i z której pochodzi, Prawa między Synami Koronnemi różność. do swego Konfidenta.
Trzecia. Bo ta Elekcia niebyłaby zgodna, bo niezgodne Stany, i tak najpierwsi w Intercessach zagranicznych uwikłani, że żadną miarą do jedności powrócić, tylko śmiercią niektórych, albo za czasem mogą.
Czwarta, żeby nam ta Elekcja uraziła wielu, a zatym w nowe wplotłaby nas rozruchy. Nam zaś szkody tak długiej Wojny zawsze w Ojczyźnie trwającej, pokojem odzyskiwać trzeba.
Piąta. Ze to my, nie Króla, ale
przećiwko temu, pánuiącego Krolá zemstá, z ktorey záraz płynie niebespieczeństwo. Nie potrzebá tedy o Elekcyey myślić, ktorey duszą iest wolność, y z ktorey pochodźi, Práwá między Synámi Koronnemi rożność. do swego Confidentá.
Trzećia. Bo tá Elekcia niebyłáby zgodna, bo niezgodne Stany, y ták naypierwśi w Intercessách zágránicznych vwikłáni, że żadną miárą do iednośći powroćić, tylko śmierćią niektorych, álbo zá czásem mogą.
Czwarta, żeby nam tá Elekcya vráźiłá wielu, á zátym w nowe wplotłáby nas rozruchy. Nam záś szkody ták długiey Woyny záwsze w Oyczyznie trwaiącey, pokoiem odzyskiwáć trzebá.
Piąta. Ze to my, nie Krolá, ále
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 57
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
jest miłość złączona z zbawienną bojaźnią, wiarą oświecona, i ożywiona nadzieją, która jest cnotą własną prawdziwego Chrześcijanina, i która Jego jest przymiotem partykularnym, przymiotem nieskończenie nad wszystkie inne chwalebniejszym, i który sam jeden będąc godnie piastowany, może nam przysposobić szczęśliwość doskonałą. Ci którzy adorują Jezusa Chrystusa jako Boga swojego, są jednak uwikłani kacerstwem, albo odszczepieństwem, darmo podchlebiają sobie jakoby mieli przyjść do tej najwyższej szczęśliwości. Ponieważ mamy tę wiadomość wziętą od samego Boga, że do dojścia szczęśliwości, jedna jest tylko droga, którą chodzić mamy, i możemyż sobie rozumnie perswadować, że tą drogą idziemy, kiedy w te ślady wstępujemy, które partykularni Przewodnicy sami
iest miłość złączona z zbawienną boiaźnią, wiarą oświecona, y ożywiona nadzieią, ktora iest cnotą własną prawdziwego Chrześcianina, y ktora Iego iest przymiotem partykularnym, przymiotem nieskończenie nad wszystkie inne chwalebnieyszym, y ktory sam ieden będąc godnie piastowany, może nam przysposobić szczęśliwość doskonałą. Ci ktorzy adoruią Jezusa Chrystusa iako Boga swoiego, są iednak uwikłani kacerstwem, albo odszczepieństwem, darmo podchlebiaią sobie iakoby mieli przyiść do tey naywyższey szczęśliwości. Ponieważ mamy tę wiadomość wziętą od samego Boga, że do doyścia szczęśliwości, iedna iest tylko droga, ktorą chodzić mamy, y możemyż sobie rozumnie perswadować, że tą drogą idziemy, kiedy w te ślady wstępuiemy, ktore partykularni Przewodnicy sami
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 65
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
/ Zwierząt błędliwych ozywa się wiele. A iż świtało zaraz wonęż tropy/ Przystąpię bliżej do Pasterskiej szopy. A wedrzwi które z sienie założono/ Zakołatałem aby otworzono. Ozwał się Pasterz/ kto to do mojego Kołace domu wnocy zamknionego. Nie jest tu żaden dom gościnny/ ani/ Miejsca tu mają zbytkiem uwikłani. Cichych i skromnych rad u siebie widzę/ Ale swowolnym jako żyw się brzydzę. Chybaby kto chciał/ złe nałogi złożyć/ Grzechom umarszy cnocie znowu ożyć. Takiego gościa rad u siebie miewam/ Bowiem się po nim pociechy spodziewam. Jeśliś ty takim/ wnet otworzyć każę/ A chęćci wielką w mej kuczy
/ Zwierząt błędliwych ozywa się wiele. A iż świtáło záraz wonęż tropy/ Przystąpię bliżey do Pasterskiey szopy. A wedrzwi ktore z śienie założono/ Zákołátałem áby otworzono. Ozwáł się Pasterz/ kto to do moiego Kołáce domu wnocy zámknionego. Nie iest tu żaden dom gośćinny/ áni/ Mieyscá tu máią zbytkiem vwikłáni. Cichych y skromnych rad v śiebie widzę/ Ale swowolnym iáko żyw się brzydzę. Chybáby kto chćiał/ złe nałogi złożyć/ Grzechom vmárszy cnoćie znowu ożyć. Tákiego gośćia rad v śiebie miewam/ Bowiem się po nim poćiechy spodźiewam. Ieśliś ty tákim/ wnet otworzyć każę/ A chęćći wielką w mey kuczy
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: C4v
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
A co raz serca jego podpalała. Na samym czele pięknie ozdobionej Sali: ku Cnocie śliczno ustrojonej. Piotr w ciemnej skale/ rzewliwe łzy leje/ Kur mu nad głową ustawicznie pieje. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuj się nad twoim stworzeniem. Po prawej stronie pięknie malowani Byli Rycerze: przedtym uwikłaniMarną rozkoszą: teraz oświeceni Laską/ i Duchem Bożym napełnieni. Na pierwszym miejscu siedział przykowany/ Augustyn Święty do pobocznej ściany/ Lancuch mu wielki z grzechów ukowali Czarci/ którym go mocno skrępowali/ Alić/ pokutą Świętą podniecony/ Śmiele czartowskie targa krepy ony. Z serca Hieronim tam za swój grzech płacze/ W piersi
A co raz sercá iego podpaláłá. Na samym czele pieknie ozdobioney Sáli: ku Cnoćie śliczno vstroioney. Piotr w ćiemney skale/ rzewliwe łzy leie/ Kur mu nad głową vstáwicznie pieie. On co raz woła/ z okrutnym westchnieniem Boże: zmiłuy się nad twoim stworzeniem. Po prawey stronie pięknie málowani Byli Rycerze: przedtym vwikłaniMárną roskoszą: teraz oświeceni Láską/ y Duchem Bożym napełnieni. Ná pierwszym mieyscu śiedźiał przykowány/ Augustyn Swięty do poboczney śćiany/ Láncuch mu wielki z grzechow vkowali Czarći/ ktorym go mocno skrępowali/ Alić/ pokutą Swiętą podniecony/ Smiele czártowskie targa krepy ony. Z serca Hieronym tám za swoy grzech płacze/ W pierśi
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: D2
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
niemi, jako mu przyść do siebie kazała, Tusząc, że się żaden z nich nie domyśli tego, Raczej rozumieć będzie jeden na drugiego.
LXXI.
Jokond z królem po sobie pojrzawszy, zdumieli, Dziwują się, bo jeszcze nigdy nie słyszeli, Aby kiedy inszy dwa byli oszukani Tak sztucznie i niewieścich zdrad w sieć uwikłani. A gęby otworzywszy, śmiechu serdecznego Zażywają, łóżka się ułapiwszy swego, Na które się pospołu oba porzucili, Trzymają się za piersi, oczy zamrużyli.
LXXII.
Zaledwie już od śmiechów oddychają onych, Które jem wyciskają łzy z oczu zamknionych; Mówią: „Jako pilnować żon swoich będziemy, Jeśli dwaj tej, z
niemi, jako mu przyść do siebie kazała, Tusząc, że się żaden z nich nie domyśli tego, Raczej rozumieć będzie jeden na drugiego.
LXXI.
Jokond z królem po sobie pojrzawszy, zdumieli, Dziwują się, bo jeszcze nigdy nie słyszeli, Aby kiedy inszy dwa byli oszukani Tak sztucznie i niewieścich zdrad w sieć uwikłani. A gęby otworzywszy, śmiechu serdecznego Zażywają, łóżka się ułapiwszy swego, Na które się pospołu oba porzucili, Trzymają się za piersi, oczy zamrużyli.
LXXII.
Zaledwie już od śmiechów oddychają onych, Które jem wyciskają łzy z oczu zamknionych; Mówią: „Jako pilnować żon swoich będziemy, Jeśli dwaj tej, z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 374
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
poczet Synów Bożych przyjęci zostali, I tajemnie jesteśmy Boskich wiadomością Nadani, powinniśmy przestrzegać z pilnością, Abychmy w grzech niewpadli: bowiem nieprzystoi Upadać słudze, który przy Chrystusie stoi. Gdyż wiele ich zapadszy w grzech, powstać niemogło, Ani im upomnienie zbawienne pomogło, Ni przykład kary Bożej: bowiem uwikłani Jedni rozkoszą grzechu, drudzy skrępowani Ścisłem do złości związkiem, niechcieli powrócić: Przez pokutę do Boga, a tak nędznie skrócić Musieli swój wiek w grzechu, i mimo zbawienie, Które im Bóg zgotował, iść na potępienie. A inni przed pokutą z tego świata zdjęci Nagłą śmiercią, na męki są do piekła wzięci
poczet Synow Bożych przyięci zostáli, Y táiemńie iesteśmy Boskich wiádomością Nádáni, powinnismy przestrzegáć z pilnośćią, Abychmy w grzech niewpádli: bowiem nieprzystoi Vpadać słudze, ktory przy Chrystuśie stoi. Gdyż wiele ich západszy w grzech, powstáć niemogło, Ani im vpomnienie zbáwienne pomogło, Ni przykład káry Bożey: bowiem vwikłáni Iedni roskoszą grzechu, drudzy skrępowáni Śćisłem do złosci zwiąskiem, niechćieli powroćić: Przez pokutę do Bogá, á ták nędznie skroćić Muśieli swoy wiek w grzechu, y mimo zbáwienie, Ktore im Bog zgotował, iść ná potępienie. A inni przed pokutą z tego świátá zdięći Nágłą śmierćią, ná męki są do piekłá wźięći
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 83
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
precz za dom dla duchów. Chowają Boga niebieskiego na miejscu wysokim/ a ziemskiego na ziemi. Wierzą iż dusze nasze są nie śmiertelne; ale powiadają/ iż przechodzą z ciała jednego w ciało drugie lepsze abo gorsze/ wedle tego jako się zachowały w ciałach pierwszych. O Bałwochwalstwach Chineńczyków.
Z Tatarami graniczą ludzie Chińscy/ uwikłani rozmaitemi bławochwalstwy: chwalą bowiem niebo/ słońce/ miesiąc/ i insze gwiazdy: i wynaleźce rzemiósł; i tych którzy za jaką dzielnością znaczną ku posłudze pospolitej/ abo też którego człowieka partikularnego/ popisali się za żywota: a miedzy inszymi mają jednę niewiastę poważną z dziecięciem na ręku/ której kwoli wystawiają słupy zbytnie wielkie/
precz zá dom dla duchow. Chowáią Bogá niebieskiego ná mieyscu wysokim/ á źiemskiego na ziemi. Wierzą iż dusze násze są nie śmiertelne; ále powiádáią/ iż przechodzą z ćiáłá iedne^o^ w ćiáło drugie lepsze ábo gorsze/ wedle te^o^ iáko się záchowáły w ćiáłách pierwszych. O Báłwochwálstwách Chineńczykow.
Z Tátárámi grániczą ludźie Chińscy/ vwikłáni rozmáitemi błáwochwálstwy: chwalą bowiem niebo/ słońce/ mieśiąc/ y insze gwiazdy: y wynáleźce rzemiosł; y tych ktorzy zá iáką dźielnośćią znáczną ku posłudze pospolitey/ ábo też ktorego człowieká pártikulárnego/ popisáli się zá żywotá: á miedzy inszymi máią iednę niewiástę poważną z dźiećięćiem ná ręku/ ktorey kwoli wystáwiáią słupy zbytnie wielkie/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 132
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Rozdział Piąty. O miłości/ i gniewie/ abo nienawiści nieporządnej i które ich przyczyny są/ kto od czarów takich wolny bywa/ i które przeszkody szatan w takiej sprawie miewa. Rozdział Szósty. Lekarstwa na miłość i nienawiść nieporządną/ i na zepsowanie władzy rodzajnej. tak też jako leczyć którzy bez czarów miłością bywają uwikłani/ i o obronie Aniołów dobrych. Rozdział Siódmy. Jako czarownice na ciele i zdrowiu ludziom szkodzą. Rozdział Ósmy. O wielkiej śmiałości białychgłów w wdawaniu się w czary, Także o trzech rzeczach które są na świecie nalepsze i nagorsze. Rozdział Dziewiąty. O trojakiej pomście abo karaniu. I jeśli szatani latawcami stawają się/
. Rozdział Piąty. O miłośći/ y gniewie/ ábo nienawiśći nieporządney y ktore ich przyczyny są/ kto od czárow tákich wolny bywa/ y ktore przeszkody szátan w tákiey spráwie miewa. Rozdział Szosty. Lekárstwá ná miłość y nienawiść nieporządną/ y ná zepsowánie władzy rodzáyney. ták też iáko lecżyć ktorzy bez cżárow miłośćią bywáią vwikłáni/ y o obronie Aniołow dobrych. Rozdział Siodmy. Iáko cżárownice ná ćiele y zdrowiu ludźiom szkodzą. Rozdział Osmy. O wielkiey śmiáłośći białychgłow w wdawániu sie w cżáry, Tákże o trzech rzecżách ktore są ná świećie nalepsze y nagorsze. Rozdział Dziewiąty. O troiákiey pomście ábo karániu. Y iesli szátani latáwcámi stawáią sie/
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 23
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614