srebrnej miednicy, Idąc wstąpił do niego na Grodzkiej ulicy.
Więc zastawszy z nim w sklepie różnych ludzi siłę: „Panie — rzecze — co byście za złota mi bryłę Tylą dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim,
srebrnej miednicy, Idąc wstąpił do niego na Grodzkiej ulicy.
Więc zastawszy z nim w sklepie różnych ludzi siłę: „Panie — rzecze — co byście za złota mi bryłę Tylą dali?” — złożywszy w kupę pięści obie. Trąci go ów: „Milcz — rzecze — potem powiem tobie.” Toż go wódką zabawić rozkazawszy żenie, Do aptek po konfekty śle i po korzenie, A sam parę kapłonów kupiwszy na rynku, Każe przynieść trzy garce małmazyjej z szynku. Potem go po obiedzie ująwszy na stronę, Pyta o namienioną złota gruzłę onę. Tu chłop: „Nie mam ci go ja ani mi się śniło O nim,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 250
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
o miedzę cię ckliwo, Radzęć na Janczarychę albo na Drzypole: Upewniam, że cię tam nikt w oczy nie zakole. 278. DZIEWIĘĆ
Dziewięć, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne
o miedzę cię ckliwo, Radzęć na Janczarychę albo na Drzypole: Upewniam, że cię tam nikt w oczy nie zakole. 278. DZIEWIĘĆ
Dziewięć, Mospanie! — w czoło uderzywszy palcem, Stojąc nad soli, ważnik wielicki, kawalcem, Tyle ważył cetnarów, dość wymówkę krótką, Powiedział nam, co nas miał poczęstować wódką; Jakoby wielki koncept tym zamykał słówkiem, Kiedy na kartce dziewięć napisał ołówkiem. 279. MARS
Mars krew, ale kiedy kto słówko jego wspaczy, Snadno może przeczytać, że i gówno znaczy: Kto serdeczny, krew leje, a ten sra, kto tchórzy; Acz i serdecznych wielu biegunka zamorzy. Obie rzeczy zwyczajne
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 311
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bez ciebie zbyt smutny, Dziwny, ckliw, okrutny. Nie może i usnąć, Az cię musi musnąć. Smak w jedzeniu straci, Na leki przypłaci. Jak szczepa uwiędnie, Jak chusta wyblednie. Ninacz się nie zejdzie, I tak marnie zejdzie. A bodaj nie nagle, Co bywa po diable. Wódką cię przekrzcili, By jak wodę pili. Lecz ty gorzka woda, Wielu dóbr przeszkoda; Dobrą sławę zdradzasz, W błędy zaprowadzasz Z żałosną ciężkością I dobrych brzydkością. O wódko zdradliwa, Wielom rzeczom krzywa: Rządowi dobremu, Sprzętowi mnogiemu Biegłej roztropności, Przyjemnej ludzkości, Dobremu baczeniu, Wolnemu sumnieniu. Zgodzie i miłości,
Bez ciebie zbyt smutny, Dziwny, ckliw, okrutny. Nie może i usnąć, Az cię musi musnąć. Smak w jedzeniu straci, Na leki przypłaci. Jak szczepa uwiędnie, Jak chusta wyblednie. Ninacz się nie zejdzie, I tak marnie zejdzie. A bodaj nie nagle, Co bywa po diable. Wódką cię przekrzcili, By jak wodę pili. Lecz ty gorzka woda, Wielu dóbr przeszkoda; Dobrą sławę zdradzasz, W błędy zaprowadzasz Z żałosną ciężkością I dobrych brzydkością. O wódko zdradliwa, Wielom rzeczom krzywa: Rządowi dobremu, Sprzętowi mnogiemu Biegłej roztropności, Przyjemnej ludzkości, Dobremu baczeniu, Wolnemu sumnieniu. Zgodzie i miłości,
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 38
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i na 104 gradusy: dajmy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz i wzdłuż i w głąb na przeciąg 172 i więcej razy większy niż jest wielkość ziemi. Dla łatwiejszego pojęcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym i trochę zakrzywionym, nalawszy ją wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy jakiej, skoro likwor wreć pocznie, zaraz ujrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoj napełnią bez znacznego umniejszenia Ijkworu. Wapor ten wonny nic innego nie jest, tylko cząstki subtelniejsze i leksze likworów, które mocą ognia oddzielone od grubszych i cięższych części powietrze utrzymuje. P. Bojle i
y na 104 gradusy: daymy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz y wzdłuż y w głąb na przeciąg 172 y więcey razy większy niż iest wielkość ziemi. Dla łatwieyszego poięcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym y trochę zakrzywionym, nalawszy ią wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy iakiey, skoro likwor wreć pocznie, zaraz uyrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoy napełnią bez znacznego umnieyszenia Iikworu. Wapor ten wonny nic innego nie iest, tylko cząstki subtelnieysze y leksze likworów, które mocą ognia oddzielone od grubszych y cięższych części powietrze utrzymuie. P. Boyle y
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 104
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojrzym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie.” A w barszczu trzy zapartki koło
patrząc na obrus i świeże serwety, Przejźrałby się w talerzu, bo dopiero z szkuty; Trzy godziny to leży na stole dla buty, Wielka aparencyja przyszłego obiadu. Nie byłoby inaczej, pomyślę, do ładu. Aż też niesie parobek barszcz w kowanym pasie, Panna petercymentu flaszkę. Pojźrym na się. Żołądków rano wódką zagrzawszy z hanyżem, Ostrzyliśmy apetyt na kapłona z ryżem. „Radem wam, Bracia, ale jako szkolne pensa Uczą nas, będzie — prawi — sine arte mensa. Błomuż, potaż i frykacz francuskie to brydnie; Proszę na ten barszcz polski, póki nie ostydnie.” A w barszczu trzy zapartki koło
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 656
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
insze mutationes w ciele ludzkim delikatnym. Otrzymawszy hanc cathegoricam declarationem odjachali zaraz z imp. kamieniecką wespół. Die 16 ejusdem
Król im. u stołu nie bardzo był dyspozyt, bo nie wiedzieć skąd i jakiej okazji katar go ciężki opanował, że zakaszlawszy się w głowie
wielki ból uczuł, aż królowa im. sama nakrapiała onę wódką węgierską i serwetami onąż sama suszyła. Z tym wszystkim, lubo nie tak dobrym jako przez te dni jadł obiad apetytem, wesołym był. Przed którym imp. marszałek w. W.Ks.L. z jejmcią swoją odjachał do Lwowa cum regressu wstąpiwszy w post. Imp. wileński o godzinie 5 po południu
insze mutationes w ciele ludzkim delikatnym. Otrzymawszy hanc cathegoricam declarationem odjachali zaraz z jmp. kamieniecką wespół. Die 16 eiusdem
Król jm. u stołu nie bardzo był dyspozyt, bo nie wiedzieć skąd i jakiej okazyjej katar go ciężki opanował, że zakaszlawszy się w głowie
wielki ból uczuł, aż królowa jm. sama nakrapiała onę wódką węgierską i serwetami onęż sama suszyła. Z tym wszystkim, lubo nie tak dobrym jako przez te dni jadł obiad apetytem, wesołym był. Przed którym jmp. marszałek w. W.Ks.L. z jejmcią swoją odjachał do Lwowa cum regressu wstąpiwszy w post. Jmp. wileński o godzinie 5 po południu
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
miała. Już nie okupisz, już posiana niwa, Musi być zżęta, kiedy przyjdą żniwa. ŻYWOT W MIEŚCIE
Ten kram ormiański ma wielce bogaty, Ten ma bogatszy, ma drogie bławaty, Ten różne futra, a ten sukiennice, Ten korzennicę, ci różne kramnice. Ten piwa daje, ten szynkuje miodem, Ten wódką, octem, ten gotowym słodem. Ten sianem, zbożem, ten targuje solą, Drugie bez pracy sobolami wolą. FORTEL
Fortec fortelem potężnych dostają, Fortelem miasta i wsi nabywają.
Fortelem łaski u panów nabędziesz, Na miejscu starszym fortelem usiędziesz. Fortelem żonę nierówny pojmuje, Fortelem w igrze różnej triumfuje. Fortelem w sądzie
miała. Już nie okupisz, już posiana niwa, Musi być zżęta, kiedy przyjdą żniwa. ŻYWOT W MIEŚCIE
Ten kram ormiański ma wielce bogaty, Ten ma bogatszy, ma drogie bławaty, Ten różne futra, a ten sukiennice, Ten korzennicę, ci różne kramnice. Ten piwa daje, ten szynkuje miodem, Ten wódką, octem, ten gotowym słodem. Ten sianem, zbożem, ten targuje solą, Drugie bez pracy sobolami wolą. FORTEL
Fortec fortelem potężnych dostają, Fortelem miasta i wsi nabywają.
Fortelem łaski u panów nabędziesz, Na miejscu starszym fortelem usiędziesz. Fortelem żonę nierówny pojmuje, Fortelem w igrze różnej tryumfuje. Fortelem w sądzie
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 201
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
smyczek, bo oraz i duda. Tak bez wszelkiego kosztu, na co inszy wiele Tracą, całej dziewczyna dostała kapele. 237. ECHO JEDNEJ DWORKI PIJANEJ
Coś znać tę pannę boli; wczora była zdrowa. Cóż przyczyną choroby tej, panno Maryno? Szkoda by go siła pić w tak gorącym czesie. Więcby różaną wódką plastr na nie pokropić. Ba, jużci, ale znowu głowa będzie boleć. Częstoż ci to strawy ten żołądek niegodzien? Zażywacie też na noc weneckiej driakwie? To dopiero pijecie, kiedy świecę zgaszą? A któż wam jej dodaje, kiedy nikt nie widzi? We dnie nic, kiedy z wami siedzi pani
smyczek, bo oraz i duda. Tak bez wszelkiego kosztu, na co inszy wiele Tracą, całej dziewczyna dostała kapele. 237. ECHO JEDNEJ DWORKI PIJANEJ
Coś znać tę pannę boli; wczora była zdrowa. Cóż przyczyną choroby tej, panno Maryno? Szkoda by go siła pić w tak gorącym czesie. Więcby różaną wódką plastr na nie pokropić. Ba, jużci, ale znowu głowa będzie boleć. Częstoż ci to strawy ten żołądek niegodzien? Zażywacie też na noc weneckiej dryjakwie? To dopiero pijecie, kiedy świecę zgaszą? A któż wam jej dodaje, kiedy nikt nie widzi? We dnie nic, kiedy z wami siedzi pani
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 332
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
FANTAZJA GÓRNA
Jeszcze siedzę u stołu po obiedzie z żoną, Aż służały w koralu z presumpcyją oną, Rzekłbyś, że wojewodzy, pistolet za pasem: „Pan mój kłania; jeśli to nie będzie z niewczasem, I sam stawi Waszmości na godzinę krótką.” Spytawszy, czyj; że na czczo, poczęstuję wódką. „Jeszcze — rzecze — jegomość w mili”; tak wczas daje O sobie znać, pomyślę. Aż chłopcy hultaje Szepcą, że zostawiwszy jednego u dyszla,
Na drugim (po wytartej wydaje sierci szla) Przyjechał tu, i póki sługa u nas bawi, O jednym ten jegomość koniu się nie stawi. Każę
FANTAZJA GÓRNA
Jeszcze siedzę u stołu po obiedzie z żoną, Aż służały w koralu z presumpcyją oną, Rzekłbyś, że wojewodzy, pistolet za pasem: „Pan mój kłania; jeśli to nie będzie z niewczasem, I sam stawi Waszmości na godzinę krótką.” Spytawszy, czyj; że na czczo, poczęstuję wódką. „Jeszcze — rzecze — jegomość w mili”; tak wczas daje O sobie znać, pomyślę. Aż chłopcy hultaje Szepcą, że zostawiwszy jednego u dyszla,
Na drugim (po wytartej wydaje sierci szla) Przyjechał tu, i póki sługa u nas bawi, O jednym ten jegomość koniu się nie stawi. Każę
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 496
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bez ciebie zbyt smutny, Dziwny, ckliw, okrutny. Nie może i usnąć, Aż cię musi musnąć. Smak w jedzeniu straci, Na leki przypłaci. Jak szczepa uwiędnie, Jak chusta wyblednie. Ninacz się nie zejdzie, I tak marnie zejdzie. A bodaj nie nagle, Co bywa po diable. Wódką cię przekrzcili, By jak wodę pili. Lecz ty, gorzka woda, Wielu dóbr przeszkoda; Dobrą sławę zdradzasz, W błędy zaprowadzasz Z żałosną ciężkością I dobrych brzydkością.
O wódko zdradliwa, Wielom rzeczom krzywa; Rządowi dobremu, Sprzętowi mnogiemu Biegłej roztropności, Przyjemnej ludzkości, Dobremu baczeniu, Wolnemu sumnieniu, Zgodzie i miłości
Bez ciebie zbyt smutny, Dziwny, ckliw, okrutny. Nie może i usnąć, Aż cię musi musnąć. Smak w jedzeniu straci, Na leki przypłaci. Jak szczepa uwiędnie, Jak chusta wyblednie. Ninacz się nie zejdzie, I tak marnie zejdzie. A bodaj nie nagle, Co bywa po diable. Wódką cię przekrzcili, By jak wodę pili. Lecz ty, gorzka woda, Wielu dóbr przeszkoda; Dobrą sławę zdradzasz, W błędy zaprowadzasz Z żałosną ciężkością I dobrych brzydkością.
O wódko zdradliwa, Wielom rzeczom krzywa; Rządowi dobremu, Sprzętowi mnogiemu Biegłej roztropności, Przyjemnej ludzkości, Dobremu baczeniu, Wolnemu sumnieniu, Zgodzie i miłości
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 634
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965