tylko, powieda, chcesz, tego i ona.” „Po kacie. Ja chcę, żebym panem był w swym domu; I jej tego sobie wziąć nie dam, i nikomu.” 228 (N). SZLACHECTWO OD PTAKÓW
Trzech towarzystwa do mnie na czas zbieży krótki Od usarskiej chorągwie. Nim przyniosą wódki, Pytam tego, najwyżej co siadł, o przezwisko. Gawrońskim jest, odpowie. Drugi, przy nim blisko, Gąseckim się mianuje, Kaczorowskim trzeci. Zamykaj, chłopcze, okna, nim który odleci. Drwią ze mnie, myślę sobie, tylko jeszcze dudka Niedostaje. Nad zwyczaj zima to malutka, Na Nowe
tylko, powieda, chcesz, tego i ona.” „Po kacie. Ja chcę, żebym panem był w swym domu; I jej tego sobie wziąć nie dam, i nikomu.” 228 (N). SZLACHECTWO OD PTAKÓW
Trzech towarzystwa do mnie na czas zbieży krótki Od usarskiej chorągwie. Nim przyniosą wódki, Pytam tego, najwyżej co siadł, o przezwisko. Gawrońskim jest, odpowie. Drugi, przy nim blisko, Gąseckim się mianuje, Kaczorowskim trzeci. Zamykaj, chłopcze, okna, nim który odleci. Drwią ze mnie, myślę sobie, tylko jeszcze dudka Niedostaje. Nad zwyczaj zima to malutka, Na Nowe
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 129
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody, Gdy pomagał swym synkom gnać
z pępem się uwija, Co który nie dosączy, tego on dopija. W kufel jedno raz wejrzy swym wspaniałym okiem, Dzban zaraz cały wytchnie jednym jego wzrokiem. To bóg tak, a wy, ludzie, co wam ziemia rodzi, Ten napój pijcie, niech wam gardziel w winie brodzi. Bo lub szpikanardowe wódki i różane, Albo też i z drogiego złota przepalane, Serca nam nie ochłodzą, lecz zdrój wina żywy To jest nasze lekarstwo i trunek prawdziwy. Pomnę-ć ja, w jakiej było przedtem wino cenie, Gdy się jego poczęło wynurzać nasienie. Pierwszy ociec napadł był na takie jagody, Gdy pomagał swym synkom gnać
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
do mnie M. l'Ambassadeur, że kupiec jeden potkał Wć moją pannę pod Hamburgiem. Drugiej poczty napisał, że poczta z Hamburga nie przyszła. Trzeciej, najmniejszej o Wci mojej dobrodziejce nie uczynił wzmianki, co mię zaraz i najbardziej w tych nieszczęśliwych konfirmowało nowinach. Gdy zaś te, szczęśliwe i ożywiające bardziej niżeli wszystkie wódki serdeczne, hiacynty, alkiermesy, przyszły listy, tak się stało: Gdy dzień przyszedł czwartkowy (a dzień to jest, kiedy poczta przychodzi), trafiło się właśnie i przypadło święto Najśw. Panny Narodzenia, a mego własnego odrodzenia; bo ta jedna Matka i Dobrodziejka moja ratowała mnie i z tak ciężkiego wybawiła utrapienia.
do mnie M. l'Ambassadeur, że kupiec jeden potkał Wć moją pannę pod Hamburkiem. Drugiej poczty napisał, że poczta z Hamburka nie przyszła. Trzeciej, najmniejszej o Wci mojej dobrodziejce nie uczynił wzmianki, co mię zaraz i najbardziej w tych nieszczęśliwych konfirmowało nowinach. Gdy zaś te, szczęśliwe i ożywiające bardziej niżeli wszystkie wódki serdeczne, hiacynty, alkiermesy, przyszły listy, tak się stało: Gdy dzień przyszedł czwartkowy (a dzień to jest, kiedy poczta przychodzi), trafiło się właśnie i przypadło święto Najśw. Panny Narodzenia, a mego własnego odrodzenia; bo ta jedna Matka i Dobrodziejka moja ratowała mnie i z tak ciężkiego wybawiła utrapienia.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 208
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
i miła; ale dokąd by, to i sam jeszcze wiedzieć nie mogę. - O zdrowiu moim nie mam co oznajmić: tak właśnie, jako było. To tylko pewna, że w pracy bywa lepsze niżeli w odpoczynku. P. starosta parczewski nieborak malusieńko nam nie umarł. P. Bóg wprzód, a potem wódki go moje salwowały; ale jeszcze nie cale zdrowy. Towarzystwa siła bardzo umiera, a drudzy się ledwo od śmierci wracają, a to dla srogich niewczasów i fatygi, któreśmy w tej ponosili kampanii. List mój, który to oddano Wci memu sercu odpieczętowany, oddał p. Złotnicki w ręce imci ks. referendarzowi
i miła; ale dokąd by, to i sam jeszcze wiedzieć nie mogę. - O zdrowiu moim nie mam co oznajmić: tak właśnie, jako było. To tylko pewna, że w pracy bywa lepsze niżeli w odpoczynku. P. starosta parczewski nieborak malusieńko nam nie umarł. P. Bóg wprzód, a potem wódki go moje salwowały; ale jeszcze nie cale zdrowy. Towarzystwa siła bardzo umiera, a drudzy się ledwo od śmierci wracają, a to dla srogich niewczasów i fatygi, któreśmy w tej ponosili kampanii. List mój, który to oddano Wci memu sercu odpieczętowany, oddał p. Złotnicki w ręce jmci ks. referendarzowi
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 420
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Krakowie, co żywo z gospody, Najwięcej panien, bieży oględować wrzody. Toż skoro się ów wtroczy, jako się obudzi: Te morówki nie morzą, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek
Krakowie, co żywo z gospody, Najwięcej panien, bieży oględować wrzody. Toż skoro się ów wtroczy, jako się obudzi: Te morówki nie morzą, ale mnożą ludzi. 337 (N). NIEPOSTRZEŻENIE
Kilku słusznych żołnierzów, jeśli dobrze pomnię, Spod kozackiej chorągwie przyjechało do mnie. Jako się powitamy, nim przyniosą wódki, Wedle mody dzisiejszej z dziurawymi środki, Żeby mógł włożyć rękę, chłopiec stawia zydle, Kędy jedno po drugim, obie jak po mydle, Wemkną się żołnierzowi jajca i tak w kupie Wiszą, bo miał złe portki, bez gaci na dupie. Porwie się do kieliszka, aż jako we sforze Wszędzie z nim stołek
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 387
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszytko na młodszych od zazdrości gdaczą. Zazdroszczą im urody, zazdroszczą piękności, Nawet im i lat zajźrzą, i skąpej młodości. I podczas taką znajdzie, co już zębów nie ma, A przecię onę szczekę zmartwiałą odyma. Choć już będzie lat namniej z osiemdziesiąt miała I choć jej chuda starość ciało poorała, A przecię wódki białe, olejki, rumidła, Spikonardy, perfumy i weneckie mydła Najdziesz u niej niemało, którymi się myje, Zmarsczki z czoła rozmyka, a wineczko pije. Polewkę z niego czyni, kruszy w nią chleb biały, Boby zgoła twardszemu zęby nie zdołały; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak
wszytko na młodszych od zazdrości gdaczą. Zazdroszczą im urody, zazdroszczą piękności, Nawet im i lat zajźrzą, i skąpej młodości. I podczas taką znajdzie, co już zębów nie ma, A przecię onę szczekę zmartwiałą odyma. Choć już będzie lat namniej z osiemdziesiąt miała I choć jej chuda starość ciało poorała, A przecię wódki białe, olejki, rumidła, Spikonardy, perfumy i weneckie mydła Najdziesz u niej niemało, którymi się myje, Zmarsczki z czoła rozmyka, a wineczko pije. Polewkę z niego czyni, kruszy w nię chleb biały, Boby zgoła twardszemu zęby nie zdołały; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 169
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950