się nie przypatrzył lepiej, Nadzieja go z niezmierną radością zaślepi. W czym skoro pana swego, a pan króla sprawi, Dawszy temu munsztułuk, najmniej się nie bawi: Wsiada na wózek lekki, że na kamień chorem, I jedzie otoczony całym swoim dworem. Jużeśmy do onego przyjeżdżali krzaku, Kiedy się król na wózku wymknąwszy z orszaku, Wszytkim zmykać zabroni, sam charty na smyczy Trzyma, owemu się mieć każe do wytyczy. Ale ten widząc, że go oszukały oczy, Krzyknąwszy: „Otóż!” — co koń pary ma, wyskoczy. A frant siedział na rączym i prosto ku boru Leci, wołając: „Otóż!
się nie przypatrzył lepiej, Nadzieja go z niezmierną radością zaślepi. W czym skoro pana swego, a pan króla sprawi, Dawszy temu munsztułuk, najmniej się nie bawi: Wsiada na wózek lekki, że na kamień chorem, I jedzie otoczony całym swoim dworem. Jużeśmy do onego przyjeżdżali krzaku, Kiedy się król na wózku wymknąwszy z orszaku, Wszytkim zmykać zabroni, sam charty na smyczy Trzyma, owemu się mieć każe do wytyczy. Ale ten widząc, że go oszukały oczy, Krzyknąwszy: „Otóż!” — co koń pary ma, wyskoczy. A frant siedział na rączym i prosto ku boru Leci, wołając: „Otóż!
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 278
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę woda łynie; lecz skoro pojmie fortel ręką dwoić wody, suchym barkiem przebędzie i najgłębsze brody. Wejrzy, który uważasz wszytkich dróg trudności, naucz i mnie w podróżnych pracach sposobności. Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie miał wątpliwości, nie oskarżam przed Tobą nóg moich słabości. Żadnej wady golenie i stopy nie czują, gdyż przez pniaki i skały salty wyprawują.
zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę woda łynie; lecz skoro pojmie fortel ręką dwoić wody, suchym barkiem przebędzie i najgłębsze brody. Wejrzy, który uważasz wszytkich dróg trudności, naucz i mnie w podróżnych pracach sposobności. Dziecinne członki wożę w słabym wózku zgoła, sama sobą popycham towarzyskie koła, jako starość trójnożna, którą kostur wodzi, o tym koniu pojeżdża, przy którym i chodzi. Żebyś jednak w mych skargach nie miał wątpliwości, nie oskarżam przed Tobą nóg moich słabości. Żadnej wady golenie i stopy nie czują, gdyż przez pniaki i skały salty wyprawują.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 83
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nad ludźmi zaswoili władzą, Bronią i do ręku im świętych pism nie dadzą, Swoje, których dziś pełne, podtykając druki, I barzo łacno wodzą, kędy chcą, nieuki. Wszyscy swe włożą na nie zbawienie ochoczy: Łacno wodzić każdego, wykluwszy mu oczy. Każdy rad cudzą łapą kasztany wygrzeba, Każdy na cudzym wózku zajechać do nieba. Swą trzeba ciągnąć forę na zbawienie wieczne, Choć lekkie cudze ręce, lecz niepożyteczne. Łacno, zgasiwszy świecę, kiedy się nikt sprawić Z ksiąg nie może, za prawdę swe koncepty prawić; Lecz zaświeci-ć też słońce z tak długiego cienia, Gdzie Bóg otworzy księgę każdego sumnienia. 539.
nad ludźmi zaswoili władzą, Bronią i do ręku im świętych pism nie dadzą, Swoje, których dziś pełne, podtykając druki, I barzo łacno wodzą, kędy chcą, nieuki. Wszyscy swe włożą na nie zbawienie ochoczy: Łacno wodzić każdego, wykluwszy mu oczy. Każdy rad cudzą łapą kasztany wygrzeba, Każdy na cudzym wózku zajechać do nieba. Swą trzeba ciągnąć forę na zbawienie wieczne, Choć lekkie cudze ręce, lecz niepożyteczne. Łacno, zgasiwszy świecę, kiedy się nikt sprawić Z ksiąg nie może, za prawdę swe koncepty prawić; Lecz zaświeci-ć też słońce z tak długiego cienia, Gdzie Bóg otworzy księgę każdego sumnienia. 539.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 332
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Twym raju i darujesz Szczęśliwości one, O których nie słychało Ucho ani oko Ludzkie ich nie widziało Ani tak wysoko I myśl wstąpić nie może, Coś Ty nagotował Tym, którycheś, o Boże, Z łaski umiłował. EMBLEM A 43
Miłość święta leci do nieba mając skrzydła przyprawione, a człowiek się wlecze na wózku, który żółwie ciągną. Napis: Nie lubi lenistwa łaska Ducha świętego. Ambroży.
Leci miły mój, jakby sobie skrzydła Orle przyprawił, a mnie zaś, choć szydła Ostre i czułe sumnienia ostrogi Bodą, niesporo jakoś w tamte drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie
Twym raju i darujesz Szczęśliwości one, O których nie słychało Ucho ani oko Ludzkie ich nie widziało Ani tak wysoko I myśl wstąpić nie może, Coś Ty nagotował Tym, którycheś, o Boże, Z łaski umiłował. EMBLEM A 43
Miłość święta leci do nieba mając skrzydła przyprawione, a człowiek się wlecze na wózku, który żółwie ciągną. Napis: Nie lubi lenistwa łaska Ducha świętego. Ambroży.
Leci miły mój, jakby sobie skrzydła Orle przyprawił, a mnie zaś, choć szydła Ostre i czułe sumnienia ostrogi Bodą, niesporo jakoś w tamte drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 305
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
, Że za żywota wioski między nie podzielił, Co pod niepewnej śmierci zostawało losem, Która często źdźbło łomie pod zielonym kłosem, Dojźrały i który już dawno sierpa czeka, Ach, któż tego nie doznał, minąwszy z daleka. Więc żeby uprzykrzeniem nie był ociec letni, Jaki zwyczaj mieszkańcy mają niedyskretni, Parę koni do wózku, chłopiec do posługi, Na wymowie, więcej nic, a woźnica drugi: Tym, i jemu, na odzież i potrzeby inne Sto złotych dać do strawy każda z nich powinne. I tak pierwszy rok na ich strawi dyskrecyjej, Że nie ze wszem żałował swej ordynacyjej: Co mu też nie do smaku, choć
, Że za żywota wioski między nie podzielił, Co pod niepewnej śmierci zostawało losem, Która często źdźbło łomie pod zielonym kłosem, Dojźrały i który już dawno sierpa czeka, Ach, któż tego nie doznał, minąwszy z daleka. Więc żeby uprzykrzeniem nie był ociec letni, Jaki zwyczaj mieszkańcy mają niedyskretni, Parę koni do wózku, chłopiec do posługi, Na wymowie, więcej nic, a woźnica drugi: Tym, i jemu, na odzież i potrzeby inne Sto złotych dać do strawy każda z nich powinne. I tak pierwszy rok na ich strawi dyskrecyjej, Że nie ze wszem żałował swej ordynacyjej: Co mu też nie do smaku, choć
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 487
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
O skórzane, drzewiane albo ołowiane, przybite ćwioczkami dla zatrzymania wody, aby się nie wróciła w zad. Instrument też, który ma ścisnąć wodę, żeby szła na górę, pokazuje się przez PQR. I zawsze człowiek B ma wlewać wodę, a człowiek IHK ma nacisnąć. Do tego ten instrument ma się wozić na wózku ST i być ciągniony drogami V. A jeśli byś ty, czego Boże obroń, gorzał, zaraz użyj pokostu rozpusczonego, bo jest nalepsze remedium do przywrócenia zdrowia tobie i do ugaszenia bólu, który byś mógł mieć wyzwolić może ciebie od chromoty i od wielkich szwanków, wierz mi. Rys. 194 O SALETRZE
O skórzane, drzewiane albo ołowiane, przybite ćwioczkami dla zatrzymania wody, aby się nie wróciła w zad. Instrument też, który ma ścisnąć wodę, żeby szła na górę, pokazuje się przez PQR. I zawsze człowiek B ma wlewać wodę, a człowiek IHK ma nacisnąć. Do tego ten instrument ma się wozić na wózku ST i być ciągniony drogami V. A jeśli byś ty, czego Boże obroń, gorzał, zaraz użyj pokostu rozpusczonego, bo jest nalepsze remedium do przywrócenia zdrowia tobie i do ugaszenia bólu, który byś mógł mieć wyzwolić może ciebie od chromoty i od wielkich szwanków, wierz mi. Rys. 194 O SALETRZE
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 434
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969