Bo gdzie twarz jej swe blaski rozwodzi, Nie masz ciemnice; Ani cię łzy głośne, Ani frasunki strapią nieznośne, Bo bytność Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz
Bo gdzie twarz jej swe blaski rozwodzi, Nie masz ciemnice; Ani cię łzy głośne, Ani frasunki strapią nieznośne, Bo bytność Heleny Powypędza treny Z ust twych żałośne.
Cierp, me serce, cierp niewolą, Ani się szczęściu żałuj o szkodę; Wszytkie me zmysły tę służbę wolą Niźli swobodę. Niech cię tylko w wągle Spalonym widząc, dozwoli nagle, Gdy dobry wiatr wienie, Podnieść ku Helenie Nadzieje żagle. ŻAŁOBNA
Rzeczko, która sama się gonisz I sama sobie uciekasz, Stój, a mego się doczekasz Lamentu wprzód, niż się odstronisz; A gdy się go dowiesz, zanieś w morskie wody, Że słodsze ich gorzkie wody.
Powiedz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 284
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
a potem piersi orężem przebiwszy w serdecznym trupa obłapieniu zakończyła, nie pozwalając czasu nieszczęśliwemu z mężem swoim rozwodowi. Porcja, usłyszawszy o zabiciu w potyczce przegranej małżonka swojego, przez proporcyją wielkiego do miłości żalu, gdy żadnego instrumentu w ostrożności sług i domowych swoich do śmierci sobie znaleźć i dobrać nie mogła, ogniste z kumina wągle jako jagody połykała i tak przysposobionym ogniem naturalny strawiwszy, gorącemu sercu dogodziła pragnieniu. Indijanów żoni (jako Dijodorus Siculus wspomina) jednemu mężowi według zwyczaju tamecznego w wielu osobach poślubione, gdy go jakimkolwiek przypadkiem utraciły, zaraz między sobą o wadze miłości jego certowały, która zaś większą onej uczesniczką być się pokazała, ta zaraz
a potem piersi orężem przebiwszy w serdecznym trupa obłapieniu zakończyła, nie pozwalając czasu nieszczęśliwemu z mężem swoim rozwodowi. Porcyja, usłyszawszy o zabiciu w potyczce przegranej małżonka swojego, przez proporcyją wielkiego do miłości żalu, gdy żadnego instrumentu w ostrożności sług i domowych swoich do śmierci sobie znaleźć i dobrać nie mogła, ogniste z kumina wągle jako jagody połykała i tak przysposobionym ogniem naturalny strawiwszy, gorącemu sercu dogodziła pragnieniu. Indijanów żony (jako Dijodorus Siculus wspomina) jednemu mężowi według zwyczaju tamecznego w wielu osobach poślubione, gdy go jakimkolwiek przypadkiem utraciły, zaraz między sobą o wadze miłości jego certowały, która zaś większą onej uczesniczką bydź się pokazała, ta zaraz
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 264
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
W codziennym bólu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle, barziej życiu szkodzą, Tym, co kochają - bole wielkie rodzą. 14
Nie tak jest srodze tygrys jadowita Hirkańska, nie tak bazyliszek bije, Jak miłość serca sidłem swoim chwyta, Jakie Kupido swemi strzały szyje. Nie tak szkodliwa gadzina zakryta W jaskiniach ziemnych, nie tak srogie żmije, Jak miłość wielkie w sercu
W codziennym bolu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg! zagaście ognie i pożogi, Które się w piersiach tak waszych zajmują, Że wam niedługo wezmą żywot drogi!
Jako a siarczystej Etny wyskakują, Lub jakie bucha Wezuwijusz srogi Promienie, takie wam i serca psują. Gorsze to wągle, barziej życiu szkodzą, Tym, co kochają - bole wielkie rodzą. 14
Nie tak jest srodze tygrys jadowita Hirkańska, nie tak bazyliszek bije, Jak miłość serca sidłem swoim chwyta, Jakie Kupido swemi strzały szyje. Nie tak szkodliwa gadzina zakryta W jaskiniach ziemnych, nie tak srogie żmije, Jak miłość wielkie w sercu
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 9
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
Czemu, im bardziej na sercu mu cięży, Krzywdy Bogu nie odda, sam się nie mszcząc? zwłaszcza Że ją sam sobie, jako czytamy, przywłaszcza: Owszem, temu, co krzywdzi, dobrze czynić każe, Kto we dwojakiej pomście chce mieć awantaże. I Bóg swej nie opuści, będąc sprawiedliwym, I on wągle na głowę sypie ogniem żywym. 358. DAWSZY OFIARĘ, SAM JĄ ZJADŁ
Odważył się sąsiad mój, nie jadłszy go poty, Kupił w mieście pieczonkę i mięsa dwa szroty, Prosi na domowego i mnie też jelenia; Kto nawyknie wątrobie, dziwna mu pieczenia. Choć pieniędzy, na dobrej wsi siedząc, nazobie,
Czemu, im bardziej na sercu mu cięży, Krzywdy Bogu nie odda, sam się nie mszcząc? zwłaszcza Że ją sam sobie, jako czytamy, przywłaszcza: Owszem, temu, co krzywdzi, dobrze czynić każe, Kto we dwojakiej pomście chce mieć awantaże. I Bóg swej nie opuści, będąc sprawiedliwym, I on wągle na głowę sypie ogniem żywym. 358. DAWSZY OFIARĘ, SAM JĄ ZJADŁ
Odważył się sąsiad mój, nie jadszy go poty, Kupił w mieście pieczonkę i mięsa dwa szroty, Prosi na domowego i mnie też jelenia; Kto nawyknie wątrobie, dziwna mu pieczenia. Choć pieniędzy, na dobrej wsi siedząc, nazobie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 213
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piękna gładkość w oczu, Piękny rozum, choć rzadki, przyznam się, w warkoczu; Piękne są obyczaje, gdy jest z kim do światu, Domu też rodowitość swoje miejsce ma tu; Wszytko to barzo piękne, dobre i chwalebne W każdej żenie, tylko że pieniądze potrzebne. Bez nich wszytkie te rzeczy — jak wągle w popiele: Obyczaje, uroda, wielkie parentele. Jeśli komu ubóstwo nieszczęśliwe wadzi, Ani tam cnotą, ani rozumem poradzi. POLIHYMNIA
Ach, częstoż z cnoty w nędzy stanie się ohyda, Rozum się tak na dobre, jako na złe przyda. Cóż żonę bez posagu mężowi zaleci? Gęba od chleba, a
piękna gładkość w oczu, Piękny rozum, choć rzadki, przyznam się, w warkoczu; Piękne są obyczaje, gdy jest z kim do światu, Domu też rodowitość swoje miejsce ma tu; Wszytko to barzo piękne, dobre i chwalebne W każdej żenie, tylko że pieniądze potrzebne. Bez nich wszytkie te rzeczy — jak wągle w popiele: Obyczaje, uroda, wielkie parentele. Jeśli komu ubóstwo nieszczęśliwe wadzi, Ani tam cnotą, ani rozumem poradzi. POLIHYMNIA
Ach, częstoż z cnoty w nędzy stanie się ohyda, Rozum się tak na dobre, jako na złe przyda. Cóż żonę bez posagu mężowi zaleci? Gęba od chleba, a
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 97
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak młodość za starość psia sztuką zmyślają. A choć im starość nie da kłusem iść leniwa, To się w rzeczy z powagi na stąpią zdobywa. Nogi długim nadołkiem nieznacznie okryje, Brwi, czoło kształtnie trefi, a ogonem myje. Śmiech wdzięczny, jako kiedy wągle pokropione, Światłość pochmurną daje bardziej zawątlone. Oczy jasne i bystre właśnie jak u kozy, Kiedy ich po zabiciu dobrze nie zamruży. A głosek, kiedy gada, prawie puchaczowy, Łeb kosij ozdobiony jak u Jeśnej sowy. Zgoła wszytko, cokolwiek w sobie młode mają, Temu się stare baby bardziej sprzeciwiają. Kiedy
; Gdyż podczas srebrne w drocie za własne stawiają, A tak młodość za starość psia sztuką zmyślają. A choć im starość nie da kłusem iść leniwa, To się w rzeczy z powagi na stąpią zdobywa. Nogi długim nadołkiem nieznacznie okryje, Brwi, czoło kształtnie trefi, a ogonem myje. Śmiech wdzięczny, jako kiedy wągle pokropione, Światłość pochmurną daje bardziej zawątlone. Oczy jasne i bystre właśnie jak u kozy, Kiedy ich po zabiciu dobrze nie zamruży. A głosek, kiedy gada, prawie puchaczowy, Łeb kosij ozdobiony jak u Ieśnej sowy. Zgoła wszytko, cokolwiek w sobie młode mają, Temu się stare baby bardziej sprzeciwiają. Kiedy
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 170
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
dopuszczać nie powinni, inaczej, jeżeliby się co podobnego dowodnie pokazało, tedy piecowi za każdą beczkę soli, przez skryte między sobą konszachty kruszakom pozwoloną, po złotemu jednemu ad regestrum poenalium karani będą.
30-mo. Kiedykolwiek się przy robocie ich sól pokaże, albo gdy inne osobliwsze rzeczy, jako to konchy seu muszle tudzież wągle i inne jakiekolwiek nowalie znajdą, in quantum ich upatrywać i uważać przykazano będzie, powinni takowe stygarom pokazać i oznajmić, idque sub poenis arbitrariis.
Kopacze. 31-mo. Kopacze robotę swoję tak sprawować będą, jako im p. stygar przykaże, ławy i kłapcie tak szeroko zajmować oraz na ścianach i pod nogi szromy tak głęboko
dopuszczać nie powinni, inaczej, jeżeliby się co podobnego dowodnie pokazało, tedy piecowi za każdą beczkę soli, przez skryte między sobą konszachty kruszakom pozwoloną, po złotemu jednemu ad regestrum poenalium karani będą.
30-mo. Kiedykolwiek się przy robocie ich sól pokaże, albo gdy inne osobliwsze rzeczy, jako to konchy seu muszle tudzież wągle i inne jakiekolwiek nowalie znajdą, in quantum ich upatrywać i uważać przykazano będzie, powinni takowe stygarom pokazać i oznajmić, idque sub poenis arbitrariis.
Kopacze. 31-mo. Kopacze robotę swoję tak sprawować będą, jako im p. stygar przykaże, ławy i kłapcie tak szeroko zajmować oraz na ścianach i pod nogi szromy tak głęboko
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 150
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963