, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie, Daj mi te, które leżą na pokosie,
I pomotawszy ten
, kiedy-ć włosy padły, Byłem sam przy tym, widziałem, gdy z głowy Kosztowne na dół leciały osnowy, I rzekłem: Wolne uwiodłem twej grozy Serce, bo go te trzymały powrozy. Jakoż i chciałem uwieść, ale lotne Oczy wrzuciły okowy nowotne, Które jak swoje zaciągnęły węzły, Potężniej z sercem i myśli uwięzły. Nie płaczże tedy; wkrótce złote nici, Jakimi słońce światu nie rozświeci, Czesząc, przypomnisz sobie moję wróżkę. A teraz, chcesz-li, żeby-ć tę przegróżkę Niebo w sowitym nadgrodziło włosie, Daj mi te, które leżą na pokosie,
I pomotawszy ten
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 269
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ gdyby się źnalazł tak zły starszy (czego ich Pan Bóg uchowa) coby onych do rzeczy takich chciał przywodzić; jakaby też i ta była/ chcieć narodowi wolnemu tej korony Pana cùm absoluto dominio wprowadzić. Nie czytał znać P. Pleban casus conscientiae de causis belli iusti; nie z Pany/ co te węzły sumnienia mieć mogą/ ale z prostaki parafiany swojemi; i z choremi pacientami się bawiąc, przetoż znieumiejętności swej tak niebacznie otych rzeczach mówi/ jako począł zpoczątku. ktozby to abo jakim sposobem i pomyślić kiedy mógł/ państwo/ wktórym katolickie nabożeństwo kwitnie/ i wolne sobie jest/ bez żadnej przyczyny/
/ gdyby sie źnálazł ták zły stárszy (czego ich Pán Bog vchowa) coby onych do rzeczy tákich chćiał przywodźić; iákaby tesz y tá byłá/ chćieć narodowi wolnemu tey korony Páná cùm absoluto dominio wprowádźić. Nie czytał znáć P. Pleban casus conscientiae de causis belli iusti; nie z Pany/ co te węzły sumnienia mieć mogą/ ále z prostáki parafiány swoiemi; y z choremi pacientami się báwiąc, przetosz znieumieiętnośći swey ták niebácznie otych rzeczách mowi/ iáko począł zpoczątku. ktozby to ábo iákim sposobem y pomyślić kiedy mogł/ páństwo/ wktorym kátolickie nabożeństwo kwitnie/ y wolne sobie iest/ bez żadney przyczyny/
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 49
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Joan: de Sac: Bosco. eksplikując Zaćmienie Słońca i Księżyca. Kto by się zaś pytał, czemu nie tam głowa gdzie ogon? temu by się chyba rozum obrócił do góry nogami przeczytawszy wyrażoną eksplikacją. Brzuch zaś, Smocze nogi i pazury odsyłam do niego; bo u nas tego nie zażywają. Lubo zaś te węzły przez się nie mogą być przyczyną operacyj żadnych, bo są tylko punkta imaginaria; pisze jednak Hieronymus Cardanus, iż głowa smocza z dobremi Planetami jest dobra, ze złemi zła: Ogon Smoczy z dobremi zły, ze złemi dobry do różnych elekcyj etc. Co się tak rozumie, iż gdy dobrze Planetowie zostają z Smoczą Głową
Joan: de Sac: Bosco. explikuiąc Zaćmienie Słoncá y Xiężycá. Kto by się záś pytał, czemu nie tam głowa gdźie ogon? temu by się chyba rozum obroćił do gory nogámi przeczytawszy wyrażoną explikácyą. Brzuch záś, Smocze nogi y pazury odsyłam do niego; bo u nas tego nie záżywáią. Lubo zás te węzły przez się nie mogą bydź przyczyną operacyi żadnych, bo są tylko punkta imaginaria; pisze iednak Hieronymus Cardanus, iż głowa smocza z dobremi Planetámi iest dobra, ze złemi zła: Ogon Smoczy z dobremi zły, ze złemi dobry do rożnych elekcyi etc. Co się ták rozumie, iż gdy dobrze Planetowie zostáią z Smoczą Głową
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: L
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
z bojaźnią/ i uczciwością nie godzi się jedno dla pożytku ludzkiego/ gdyby takie bestie z mieszkanią ludzkiego wyganiac była potrzeba Strony noszenia naś na szjiej abo zaszywania w szaty pisanych Egzorcyzmów/ i zamawiania inszego/ nie zda się/ żeby ta rzecz pozwolona była/ gdyż Augustyn Z. mówi: Do zabobonów siągają się nizliczone czarownic węzły/ i lekarstwa/ (którym i lekarska nauka przyganę daje) bądź to były w zamawianiu jakim/ bądź w znakach/ abo charakterach/ bądź też w zawieszaniu na sobie rzeczy jakich i zawięzowaniu. Chryzostom także na Mateusza Z. pisząc mówi: Są tacy którzy cząstkę jako Ewangelii pisaną na szyj zawiesiwszy noszą/ ale czy
z boiáźnią/ y vcżciwośćią nie godźi sie iedno dla pożytku ludzkiego/ gdyby tákie bestie z mieszkánią ludzkie^o^ wygániác byłá potrzebá Strony noszenia náś ná szjiey ábo zászywánia w száty pisánych Exorcismow/ y zámáwiánia inszego/ nie zda sie/ żeby tá rzecz pozwolona byłá/ gdyż Augustyn S. mowi: Do zabobonow śiągáią sie nizliczone cżárownic węzły/ y lekárstwá/ (ktorym y lekárska náuká przygánę dáie) bądź to były w zámáwiániu iákim/ bądź w znákách/ ábo chárákterách/ bądź też w záwieszániu ná sobie rzecży iákich y záwięzowániu. Chryzostom tákże ná Mátheuszá S. pisząc mowi: Są tácy ktorzy cząstkę iáko Ewánieliey pisáną ná szyi záwieśiwszy noszą/ ále czy
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 249
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
cyrkułu wielkiego, to jest: z centrum nieba na powierzchności firmamentu myślą prowadzonego, i całą sferę niebieską w pół przejmującego. Przeto ten anguł nazywa się nakłonieniem albo nachyleniem się drogi Planety do Ekliptyki, a oddalenie się Planety w bok Ekliptyki, Szerokością Planety. Miejsca, w którym drogi Planet przecinają Ekliptykę nazywają się Nody albo węzły, jeden Północy, albo wstępujący, który przeszedłszy Planeta zmierza ku Pułnocy, drugi stępujący, od którego idzie ku Południowi.
Stąd łacno zrozumiesz naturę i przyczyny zaćmienia słońca, Księżyca, i innych Planet.
Zaćmienie słońca jest, gdy Kziężyc niemal prosto w jednej prawie pod słońcem linii znajduje się miedzy słońcem i ziemią. Nie
cyrkułu wielkiego, to iest: z centrum nieba na powierzchności firmamentu myślą prowadzonego, y całą sferę niebieską w poł przeymuiącego. Przeto ten anguł nazywa się nakłonieniem albo nachyleniem się drogi Planety do Ekliptyki, á oddalenie się Planety w bok Ekliptyki, Szerokością Planety. Mieysca, w ktorym drogi Planet przecinaią Ekliptykę nazywaią się Nodi albo węzły, ieden Pułnocny, albo wstępuiący, ktory przeszedłszy Planeta zmierza ku Pułnocy, drugi ztępuiący, od ktorego idzie ku Południowi.
Ztąd łacno zrozumiesz naturę y przyczyny zaćmienia słońca, Księżyca, y innych Planet.
Zaćmienie słońca iest, gdy Kziężyc niemal prosto w iedney prawie pod słońcem linii znayduie się miedzy słońcem y ziemią. Nie
Skrót tekstu: BohJProg_I_Wstęp
Strona: 18
Tytuł:
Bohomolec Jan, Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770, wstęp
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne, Co niemi Ganimedów swych łowią królowie, Potem, gdy zaś strawili, trzymają na słowie.
LXXVIII.
Ruiny
srebra szczerego Wędy w kupie; były to dary wątpliwego Ufania i nadzieje, co niemi królowie Wielkich ludzi nęcić chcą, sług mniejszych panowie. Widzi, jakoby w wieńcach sieci, sidła skryte I słyszy, że pochlebstwa to są jadowite; Wiersze koników głośnych podobieństwo mają, Co je na chwałę książąt uczeni składają.
LXXVII.
Węzły złote perłami usadzone łyka, Które każdego serce wiążą miłośnika, Zakrzywione pazury orła wspaniałego Powaga jest, gdy ją wziął od pana mądrego Godny sługa; miechy zaś znaczą obojętne Fawory, łaski, słowa mądre, umiejętne, Co niemi Ganimedów swych łowią królowie, Potem, gdy zaś strawili, trzymają na słowie.
LXXVIII.
Ruiny
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 80
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, jak się trafił z niemi, Po stronach tylko patrzy oczyma smutnemi, A nade wszystko to w niem wstyd wielki sprawuje, Iż nagiem, iż związanem być się upatruje.
LX.
Nie wytrwał i pierwsze rzekł najbiedniejszy słowa, Jako Sylen niekiedy, co mu jeszcze głowa Winem mdleje wczorajszem: „Co to są za węzły, W których boki, ramiona, nogi me uwięzły? Rozwiążcie je, dla Boga!” Ci zaraz skoczyli Rżną stryczki, potem szaty nowe nań włożyli; Widzą, iż jadowity wzrok, co wynikała Wściekłość niedawno z niego, dobroć w swą moc brała.
LXI.
Tak wnet Orland do pierwszej wrócił się mądrości
, jak się trafił z niemi, Po stronach tylko patrzy oczyma smutnemi, A nade wszystko to w niem wstyd wielki sprawuje, Iż nagiem, iż związanem być się upatruje.
LX.
Nie wytrwał i pierwsze rzekł najbiedniejszy słowa, Jako Sylen niekiedy, co mu jeszcze głowa Winem mdleje wczorajszem: „Co to są za węzły, W których boki, ramiona, nogi me uwięzły? Rozwiążcie je, dla Boga!” Ci zaraz skoczyli Rżną stryczki, potem szaty nowe nań włożyli; Widzą, iż jadowity wzrok, co wynikała Wściekłość niedawno z niego, dobroć w swą moc brała.
LXI.
Tak wnet Orland do pierwszej wrócił się mądrości
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 198
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sercu nędznemu, Cóż już może porównać Dołowi Suchemu? W którym życzę byś chodził chłodząc serce swoje, Aczby mi milej było, gdybym ja mógł moje. 192. Tegoż Samuela Arcyszewskiego wiersz na chustkę, darowaną od Imci D. Suchodolskiej dobremu jego przyjacielowi.
Chorągiew z płótna, z paciorków klejnoty, Węzły jedwabne, afekt szczyrozłoty, Afekt życzliwy, droższy złota wagi. Ten diamenty, rubiny, szmaragi, I karbunkuły przechodzi zacnością I co na świecie chlubi się drogością. Królestwo, zbiory, fortunę i sławę, Wszytko to może zarzucić za ławę.
Kto się tym może szczycić przed innymi, Fortunny nader prawdziwie na ziemi.
sercu nędznemu, Coż już może porownać Dołowi Suchemu? W ktorym życzę byś chodził chłodząc serce swoje, Aczby mi milej było, gdybym ja mogł moje. 192. Tegoż Samuela Arciszewskiego wiersz na chustkę, darowaną od Imci D. Suchodolskiej dobremu jego przyjacielowi.
Chorągiew z płotna, z paciorkow klejnoty, Węzły jedwabne, afekt szczyrozłoty, Afekt życzliwy, droższy złota wagi. Ten dyamenty, rubiny, szmaragi, I karbunkuły przechodzi zacnością I co na świecie chlubi się drogością. Krolestwo, zbiory, fortunę i sławę, Wszytko to może zarzucić za ławę.
Kto się tym może szczycić przed innymi, Fortunny nader prawdziwie na ziemi.
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 65
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wiec bywa na wierzchu ziemi/ kędy żelaza rdzewieją/ insze rzeczy śniedzieją/ insze cuchną/ gniją/ aż z nimi do piwnic i pod ziemię uciekać musiemy. O tych tedy wodach/ którym żaden chyba nierozumny nie przyznawa/ wielkich w poratowaniu zdrowia ludzkiego skutków/ moja będzie mowa. Puszczę/ o nich rozmaite i trudne węzły/ których wielcy Autorowie rozwiązać się podjęli: Stąd cieplicznych wód gorącość pochodzi: Co takowego ogień podziemny/ aby je grzał i warzył/ wznieca: Ognia co za podpał i materia/ lubo pokarm/ na którym się bawi: Jako tego podpału i pokarmu ogniowi tak długo staje/ że za tak wiele lat nie wygóre:
wiec bywa ná wierzchu źiemi/ kędy żelázá rdzewieią/ insze rzeczy śniedźieią/ insze cuchną/ gniią/ áż z nimi do piwnic y pod źiemię vćiekáć muśiemy. O tych tedy wodách/ ktorym żáden chybá nierozumny nie przyznawa/ wielkich w porátowániu zdrowia ludzkiego skutkow/ moiá będźie mowá. Puszczę/ o nich rozmáite y trudne węzły/ ktorych wielcy Authorowie rozwiązáć się podięli: Stąd ćieplicznych wod gorącość pochodźi: Co tákowego ogień podźiemny/ áby ie grzał y wárzył/ wznieca: Ogniá co zá podpał y máterya/ lubo pokarm/ ná ktorym się báwi: Iáko tego podpału y pokármu ogniowi ták długo sstáie/ że zá ták wiele lat nie wygore:
Skrót tekstu: PetrJWod
Strona: 4
Tytuł:
O wodach w Drużbaku i Łęckowej
Autor:
Jan Innocenty Petrycy
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635