więc Emeticum nazywają. Drugi ten. Iż w mocy jest samegoż biorącego/ nim władnąć aby mniej albo więcej/ dłużej albo krodzej/ potym tylko a nie dalej operowało. Czego z innemi lekarstwy nie dokażesz. Które w człowieka wlane/ już cale moc nad nim biorą; że nie on nimi/ ale one nim władcą/ operują póki ich siła zmoże/ nie póki chce Medyk/ dopieroż patient. Stąd gdy dozy przesadzi Medyk/ i przebierze miarkę/ albo lekarstwo na materią sposobną napadnie; człowieka pod czas tak długo czyszcza/ że i zwątlą/ ba i duszę wystraszą/ jako się nie raz za naszej wiadomości przydało. Antimonium zaś
więc Emeticum názywaią. Drugi ten. Iż w mocy iest sámegoż biorącego/ nim włádnąć áby mniey albo więcey/ dłużey álbo krodzey/ potym tylko á nie daley operowáło. Czego z innemi lekárstwy nie dokáżesz. Ktore w człowieká wláne/ iuż cale moc nád nim biorą; że nie on nimi/ ále one nim włádcą/ operuią poki ich śiłá zmoże/ nie poki chce Medyk/ dopieroż pátient. Ztąd gdy dozy przesádźi Medyk/ i przebierze miarkę/ álbo lekárstwo ná materyą sposobną nápádnie; człowieká pod czás ták długo czyszcza/ że i zwątlą/ bá i duszę wystrászą/ iako się nie ráz zá nászey wiádomośći przydáło. Antimonium záś
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 258
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Lublinem widział, ale wtedy to nigdy nie obumarłą sławę imienia twego i potomka cnego, z której cię twój nieprzyjaciel gwałtem złupić chce, co szczęściu raczej, niż nieszczęściu przypisować) słusznieś nań zawołał, bo w tem sumnienie twoje nie zgadzało się z inszymi kolegami twymi, a prawie sam Pan Bóg, który jest władcą serc ludzkich, wysłuchawszy twe nabożne modlitwy, nie chciał cię mieć miedzy tą ohydą zapowietrzonej rady, lecz cię wyrwał od nich i ukazał nam jeszcze przez, cię nad upadłym narodem polskim, że nas nie chce mieć w smrodliwej niewolej życia (choć pod takowem panem, który gruby będąc, grubemu narodowi a plebeio nauczeł się
Lublinem widział, ale wtedy to nigdy nie obumarłą sławę imienia twego i potomka cnego, z której cię twój nieprzyjaciel gwałtem złupić chce, co szczęściu raczej, niż nieszczęściu przypisować) słusznieś nań zawołał, bo w tem sumnienie twoje nie zgadzało się z inszymi kolegami twymi, a prawie sam Pan Bóg, który jest władcą serc ludzkich, wysłuchawszy twe nabożne modlitwy, nie chciał cię mieć miedzy tą ohydą zapowietrzonej rady, lecz cię wyrwał od nich i ukazał nam jeszcze przez, cię nad upadłym narodem polskim, że nas nie chce mieć w smrodliwej niewolej życia (choć pod takowem panem, który gruby będąc, grubemu narodowi a plebeio nauczeł się
Skrót tekstu: ReskryptSzlachCz_II
Strona: 61
Tytuł:
Reskrypt ślachcica jednego na ów skrypt, który przeciwko Zebrzydowskiemu, wojewodzie krakowskiemu, jakiś gregoryanek wydał: »Otóż tobie rokosz«.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
matkę jego Semele, a córkę Cadmi, króla tebańskiego, był piorunem przed czasem, niż go donosiła, zabił (niektórzy twierdzą, że świeżego nie możono dostać, lecz w słonem zaszyto ich było, w czem podobieństwo z tego prymasa ustawicznego pragnienia). Możności, choć boga pogańskiego, wypisować nie chcę, który jest władcą wiatrów i humorów wszystkich i tam, gdzie chce, nimi władnie i onym rozkazuje. Azaż teraz tajna jego wiatrów władza była w głowie tego miłego senatora? Przypatrzyć się było, jakimi zapędami go wietrznymi był zapędził do braciej swej cnotliwej na rokosz ten miły Bachus. Azażeś nie widział, jako go zaś przez czeladź swoję
matkę jego Semele, a córkę Cadmi, króla tebańskiego, był piorunem przed czasem, niż go donosiła, zabił (niektórzy twierdzą, że świeżego nie możono dostać, lecz w słonem zaszyto ich było, w czem podobieństwo z tego prymasa ustawicznego pragnienia). Możności, choć boga pogańskiego, wypisować nie chcę, który jest władcą wiatrów i humorów wszystkich i tam, gdzie chce, nimi władnie i onym rozkazuje. Azaż teraz tajna jego wiatrów władza była w głowie tego miłego senatora? Przypatrzyć się było, jakimi zapędami go wietrznymi był zapędził do braciej swej cnotliwej na rokosz ten miły Bachus. Azażeś nie widział, jako go zaś przez czeladź swoję
Skrót tekstu: ReskryptSzlachCz_II
Strona: 70
Tytuł:
Reskrypt ślachcica jednego na ów skrypt, który przeciwko Zebrzydowskiemu, wojewodzie krakowskiemu, jakiś gregoryanek wydał: »Otóż tobie rokosz«.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
oków rozwięzujesz/ Smysłom wolność swą darujesz. Ty swym niewidanym czynem Twarz mi malujesz rubinem/ Lat przymnazasz/ młodość wracasz/ Starość zganiasz/ troski skracasz. Ty swe cudotworne fale Jak rozlejesz we mnie/ cale Zdam się innym być/ i duszę Wnet wysokim duchem puszę: Zem Bohater/ żem jest Panem/ Władcą wielkiem/ i Hetmanem/ I na Króla już samego/ Zdam się wiedzieć coś takiego. Ty mi śmiałość na wsze strony Przyprawujesz/ że Bellony Namniej krwawej się nią boję/ Choć w stalnej zbroi niestoję, I na głowie rościsz rogi/ Zem każdemu tedy srogi/ Księgi Trzecie.
Jednak kto cię zemną pije
okow rozwięzuiesz/ Smysłom wolność swą dáruiesz. Ty swym niewidánym czynem Twarz mi máluiesz rubinem/ Lat przymnazasz/ młodość wracasz/ Stárość zganiasz/ troski skracasz. Ty swe cudotworne fále Iák rozleiesz we mnie/ cale Zdam się innym bydz/ y duszę Wnet wysokim duchem puszę: Zem Boháter/ żem iest Pánem/ Władcą wielkiem/ y Hetmanem/ I ná Krolá iusz sámego/ Zdam się wiedźieć coś tákiego. Ty mi śmiałość na wsze strony Przypráwuiesz/ że Bellony Namniey krwáwey się nię boję/ Choć w stálney zbroi niestoię, I ná głowie rośćisz rogi/ Zem każdemu tedy srogi/ Kśięgi Trzećie.
Iednak kto ćię zemną pije
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 82
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664