. A sama Ksieni ją częstuje W potrawach kredencując. Przy czym ukazuje Po kosztownych podłogach diamentem ryte Kiedyś od Polikleta dzieje znamienite Wielkiej tej Monarszynej. Jako można! jako Jowiszowi samemu brykać więc nijako Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ I Małżonką nawyższą/ ale Gospodynią/ Bogów drugich. Jako go choć to władogromy/ I niebieskie i ziemskie powywraca domy/ W gniewie swym zapalczywym/ ona uleguje/ I pod czas swą Intrygą aż umolestuje. Nadewszytko/ gdy się więc do której przymyka. Kryjomo miłośnice/ szkodliwie wytyka/ I do wstydu przywodzi. Jako na ohydę Jego także/ wiszącą u nóg mu Tetydę Śmie odpychać za dużym
. A sámá Xięni ią częstuie W potráwách kredencuiąc. Przy czym vkázuie Po kosztownych podłogách dyámentem ryte Kiedys od Polikletá dzieie známienite Wielkiey tey Monárszyney. Iáko można! iáko Iowiszowi sámemu brykáć więc niiáko Przed nią bywa/ będąc mu nie tylko Boginią/ Y Małżonką nawyższą/ ále Gospodynią/ Bogow drugich. Iáko go choc to włádogromy/ Y niebieskie y ziemskie powywráca domy/ W gniewie swym zapálczywym/ oná vleguie/ Y pod czás swą Intrygą áż vmolestuie. Nadewszytko/ gdy się więc do ktorey przymyka. Kryiomo miłośnice/ szkodliwie wytyka/ Y do wstydu przywodzi. Iáko ná ochydę Iego także/ wiszącą v nog mu Thethydę Smie odpycháć zá dużym
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 117
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, Ogniem przedziwnej urody Tylko pierwszy raz dotkniony, Wszytek gorasz rozpalony; Ale nie zgoresz, bowiem to ognisko Tylko ochładza, który przy nim blisko
Stoi; a kto zaś patrzy nań z daleka, Barziej mu szkodzi, srodzej mu dopieka.
Któż gładkości nie hołduje? Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne iliackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto
, Ogniem przedziwnej urody Tylko pierwszy raz dotkniony, Wszytek gorasz rozpalony; Ale nie zgoresz, bowiem to ognisko Tylko ochładza, który przy nim blisko
Stoi; a kto zaś patrzy nań z daleka, Barziej mu szkodzi, srodzej mu dopieka.
Któż gładkości nie hołduje? Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne ilijackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 120
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983