Mość, Pan mój miłościwy, z wrodzonej pobożności i dobrotliwości swej pańskiej nad zdrowiem mojem, które już z ła-
ski bożej niż przed tygodniem było teraz jest lepsze, politowanie i staranie mieć raczysz. Gdy mię P. Bóg do pierwszego przywróci, i pokąd jeno użyczać będzie sposobnego, całą moją powinną wiarą i temże własnem zdrowiem mojem będę zawsze usiłował przystojną wdzięczność oświadczać przy innych dobrodziejstwach i za tę osobliwie teraźniejszą miłościwą łaskę W. K. Mości, do której się i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z pod Nowejwsi na pobojowisku, dnia 28. Czerwca 1629.
Pobłogosławił Pan Bóg z miłosierdzia swego świętego wojsku
Mość, Pan mój miłościwy, z wrodzonej pobożności i dobrotliwości swej pańskiej nad zdrowiem mojém, które już z ła-
ski bożej niż przed tygodniem było teraz jest lepsze, politowanie i staranie mieć raczysz. Gdy mię P. Bóg do pierwszego przywróci, i pokąd jeno użyczać będzie sposobnego, całą moją powinną wiarą i témże własném zdrowiem mojém będę zawsze usiłował przystojną wdzięczność oświadczać przy innych dobrodziejstwach i za tę osobliwie teraźniejszą miłościwą łaskę W. K. Mości, do której się i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z pod Nowejwsi na pobojowisku, dnia 28. Czerwca 1629.
Pobłogosławił Pan Bóg z miłosierdzia swego świętego wojsku
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 155
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jako przybyło wiele tej bogini I ozdób, i kolorów! Tam Regulusowie, Kurioni, Fabie, święci Kamillowie, Wybijają Francuzy. Tam i wielcy oni Pasują się z Afryką oba Scypiom. Nakoniec wszystkich tych burd ansa i przyczyna, Z fundamentów się samych wali Kartagina: Że na dwóch się szkopułach domowych rozbiła, I własnem swem brzemieniem kiedyś uraziła Królowa ta narodów; ledwie przedtem w jakiej Swojej była mężności, są po dziś dzień znaki. Monarchie cztery. Cadmaeum semen.
Te kunszty i obrazy widzieć nieskończone, Któremi tam jaśnieją drogie ściany one, Że niemasz i prospektu, i miejsca żadnego, Bez czego, ku zabawie oczu, osobnego
jako przybyło wiele tej bogini I ozdób, i kolorów! Tam Regulusowie, Kurioni, Fabie, święci Kamillowie, Wybijają Francuzy. Tam i wielcy oni Pasują się z Afryką oba Scypiom. Nakoniec wszystkich tych burd ansa i przyczyna, Z fundamentów się samych wali Kartagina: Że na dwóch się szkopułach domowych rozbiła, I własnem swem brzemieniem kiedyś uraziła Królowa ta narodów; ledwie przedtem w jakiej Swojej była mężności, są po dziś dzień znaki. Monarchie cztery. Cadmaeum semen.
Te kunszty i obrazy widzieć nieskończone, Któremi tam jaśnieją drogie ściany one, Że niemasz i prospektu, i miejsca żadnego, Bez czego, ku zabawie oczu, osobnego
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 103
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prędko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prędkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i tak prędkiem krokiem, Że ktoby na to własnem swem nie patrzył okiem, Nie dałby temu wiary. Potem go w pół drogi Dościga i spuszcza nań z góry raz tak srogi, Tak mocno wyniesionem mieczem w szyszak bije, Że mu głowę rozdzielił aż do samej szyje.
LXXXI.
Tem czasem się po mieście nowe poczynały Zamieszania i nowe rozruchy wstawały. Bo
Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prętko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prętkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i tak prętkiem krokiem, Że ktoby na to własnem swem nie patrzył okiem, Nie dałby temu wiary. Potem go w pół drogi Dościga i spuszcza nań z góry raz tak srogi, Tak mocno wyniesionem mieczem w szyszak bije, Że mu głowę rozdzielił aż do samej szyje.
LXXXI.
Tem czasem się po mieście nowe poczynały Zamieszania i nowe rozruchy wstawały. Bo
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 191
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zjednoczyli I wszytkie Fryzy, które naleźli, wybili.
LXXXIV.
Do wieże i do więźniów kluczy nie szukali, Ale kłódki potłukli, drzwi powybijali. Biren grabi z Anglantu wielkie czyni dzięki, Że go z tyrańskiej męstwem wyswobodził ręki. Potem poszli z inszemi tam, gdzie niepojęcie Stroskana Olympia czekała w okręcie - Tak się własnem imieniem panna nazywała, Której dziedzictwem ona wyspa należała -
LXXXV.
Która na on czas o tem nigdy nie myśliła, Aby miał Orland dla niej uczynić tak siła, Dosyć mając, żeby ją w smutku był zostawił, A Birena samego z więzienia wybawił. Wszyscy ją czczą, wszyscy jej szanują poddani, Radzi, że
zjednoczyli I wszytkie Fryzy, które naleźli, wybili.
LXXXIV.
Do wieże i do więźniów kluczy nie szukali, Ale kłódki potłukli, drzwi powybijali. Biren grabi z Anglantu wielkie czyni dzięki, Że go z tyrańskiej męstwem wyswobodził ręki. Potem poszli z inszemi tam, gdzie niepojęcie Stroskana Olympia czekała w okręcie - Tak się własnem imieniem panna nazywała, Której dziedzictwem ona wyspa należała -
LXXXV.
Która na on czas o tem nigdy nie myśliła, Aby miał Orland dla niej uczynić tak siła, Dosyć mając, żeby ją w smutku był zostawił, A Birena samego z więzienia wybawił. Wszyscy ją czczą, wszyscy jej szanują poddani, Radzi, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 192
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na tę wojnę się zbierają; A żebyś wiedział, kto jest wojsku starszą głową, Jest mąż wielki, którego Leonettem zowią, Zacne książę z Linkastru, synowiec naszego Króla, sławny z dzielności, z rozumu wielkiego.
LXXVIII.
Za hetmańską chorągwią wielką, co przodkuje, Pierwszy grabia z Warwece zaraz następuje, Rykard własnem imieniem, z swem ludem ćwiczonem, Który trzy białe skrzydła ma w polu zielonem. Ta zasię książęcia się z Glocestru czerwieni, Która ma z połowicą głowy róg jeleni; Pochodnia zapalona herbem klarenckiego, A to drzewo książęcia jest eborackiego.
LXXIX.
Drzewo na swej chorągwi, na troje złamane, Rozwija z Norfocjej książę zawołane
na tę wojnę się zbierają; A żebyś wiedział, kto jest wojsku starszą głową, Jest mąż wielki, którego Leonettem zowią, Zacne książę z Linkastru, synowiec naszego Króla, sławny z dzielności, z rozumu wielkiego.
LXXVIII.
Za hetmańską chorągwią wielką, co przodkuje, Pierwszy grabia z Warwece zaraz następuje, Rykard własnem imieniem, z swem ludem ćwiczonem, Który trzy białe skrzydła ma w polu zielonem. Ta zasię książęcia się z Glocestru czerwieni, Która ma z połowicą głowy róg jeleni; Pochodnia zapalona herbem klarenckiego, A to drzewo książęcia jest eborackiego.
LXXIX.
Drzewo na swej chorągwi, na troje złamane, Rozwija z Norfocyej książę zawołane
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 216
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się jednego dnia ze dwiema wielkiemi Pułkami pogańskiemi: jeden wiódł pod swemi Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać
się jednego dnia ze dwiema wielkiemi Pułkami pogańskiemi: jeden wiódł pod swemi Chorągwiami Manilard, król norcki, do rady, Tak jako opowiadali, lepszy, niż do zwady; Drugi zaś król prowadził wielki z Tremizeny, Między Afrykanami rycerz wielkiej ceny I wielkiej sławy z męstwa; ci, którzy go znali, Aldzyrdem go imieniem własnem nazywali.
LXX.
Ci dwaj z sarraceńskiemi inszemi wojskami Onę zimę długiemi trawili leżami, Ci bliżej, a ci dalej miasta położeni, Po wsiach i po miasteczkach wkoło rozprószeni, Bo się o Paryż darmo kilkakroć kusiwszy I kilka pod niem szturmów Agramant straciwszy, Nakoniec się namyślił oblężeniem raczej Kusić się oń, dostać
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 265
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Gryfonowi żałosne powiedział nowiny, Od jego pierwszej żądzy, od jego pierwszego Zbyt dalekie i różne zamysłu dawnego; Które mu takiem ogniem serce zapaliły, Że z niego nabożeństwo wszytko wypędziły.
CI.
Jako jego nieszczęście chciało, rycerz młody Miłował jednę panią, którą i z urody Niepodobnie i z twarzy nadobnej chwalono - Orygillą ją własnem imieniem zowiono - Ale zaś tak obłudną i takiej chytrości, Takiej złości i takiej nieustawiczności, Że by beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i
Gryfonowi żałosne powiedział nowiny, Od jego pierwszej żądzej, od jego pierwszego Zbyt dalekie i różne zamysłu dawnego; Które mu takiem ogniem serce zapaliły, Że z niego nabożeństwo wszytko wypędziły.
CI.
Jako jego nieszczęście chciało, rycerz młody Miłował jednę panią, którą i z urody Niepodobnie i z twarzy nadobnej chwalono - Orygillą ją własnem imieniem zowiono - Ale zaś tak obłudną i takiej chytrości, Takiej złości i takiej nieustawiczności, Że by beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 355
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
po grossi połtrzeciu rati ostatniej, co matka niedobrała, a swoją część także połgrziwny i gr. 2 1/2 na roliej przysiadł, sktorego to po wzięciu raty ostatniej cis bracia i siostry zwyz mianowani kwitują i wyrzykają się wiecznemi czaszy grosami swemi nic tam niemieć, co słysząc Stanisław Stanek brat ich groszem własnem swym prawu pamiętne obłozył. (p. 320) (p. 321)
455. Sebastian Długosz s synem swem Marcinem. — Stanąwszy obocznie przed nas sąd Sebastian Długoz dobrowolnie zupełnie a nieprzymusonym będąc dobrowolnie słowy wyraznemi zeznał, ze przedał Marcinowi synowi swemu zagrodę swoją własną, która była pusta, i mało co było budynku
po grossi połtrzeciu rathi ostatniey, co matka niedobrała, a swoię częsc takze połgrziwny ÿ gr. 2 1/2 na roliej przÿsiadł, sktorego to po wzięciu ratÿ ostatniej cis bracia y siostry zwÿz mianowani kwituią ÿ wÿrzÿkaią sie wiecznemi czaszÿ grosami swęmi nic tam nięmieć, co słÿsząc Stanisław Stanek brath ich groszem własnem swym prawu pamiętne obłozÿł. (p. 320) (p. 321)
455. Sebastiąn Długosz s sÿnem swem Marcinęm. — Stanąwszÿ obocznie przet nas sąd Sebastiąn Długoz dobrowolnie zupełnie a nieprzÿmusonÿm będąc dobrowolnie słowÿ wÿraznemi zeznał, ze przedał Marcinowi sÿnowi swęmu zagrodę swoię własną, ktora była pusta, ÿ mało co było budinku
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 53
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Polskiej licząc w każdą grzywnę po gr. 48 vtciwemu Marcinowi Peskowi, którą sumę grzywien 27 Marcin Pesko zaras pod zieloną rozgę oddał i litkupem sobie zaras podpili, sktorej to sumy Tomas Witanek Marcina Peskę kwitował i wyrzeka się zeznając, ze mu się dosyć stało od Marcina Peski, co słysząc Marcin Peska groszem swoim własnem prawu pamiętne obłozeł. (p. 325) (p. 326)
458.Actio ratione aedificationis fundi Nicolai Długosz inter vicinos sibi ex parte Alberti Masłyk una et Matie Boczar ex altera. — Za pozwoleniem jego Mczi p. Bernata Czepielowskiego na ten czas pana i dzierżawce naszego wsi naszej vbogiej prawo wychodziło na grunt do
Polskieÿ licząc w kazdą grziwnę po gr. 48 vtciwęmu Marcinowi Peskowi, którą summę grzÿwięn 27 Marczin Pesko zaras pod zieloną rozgę oddał y litkupęm sobie zaras podpili, sktorey to summy Thomas Witanek Marcina Peskę kwitował ÿ wÿrzeka się zeznaiąc, ze mu sie dosic stało od Marcina Peski, co słysząc Marcin Peska groszęm swoim własnem prawu pamiętne obłozeł. (p. 325) (p. 326)
458.Actio ratione aedificationis fundi Nicolai Długosz inter vicinos sibi ex parte Alberti Masłyk una et Mathiae Boczar ex altera. — Za pozwoleniem iego Mczi p. Bernata Czepielowskiego na tęn czas pana ÿ dzierzawce naszego wsi naszeÿ vbogieÿ prawo wÿchodziło na grunt do
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 54
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
nie przydają drugiego słowa/ ale jednym nazywają[...] . A Łacinnicy także Gręckiego słowa używają/ niechcąc albo nie mogąc swem własnem mianować. Naszy Polacy/ także Czechowie nazwali właśnie z Gręckiego/ i wedle przyrodzenia takich wód Cieplicami/ a Czechowie trochę różniej Teplice: i przeto mając kilkanaście w swej ziemi Cieplic/ nazwali jedne tym własnem imieniem/ nie przydając innego: bo Caroline Terme/ to jest/ Cieplice Karła Cesarza insze są w Czechach/ a insze które oni zowią Teplice: a te leżą nie daleko miasta Graupen ku Misniej/ i miasto jest od nich nazwane Teplisz albo Doplisz/ iż wody ciepłe przy sobie ma. I dla tegoż
nie przydaią drugiego słowa/ ále iednym názywáią[...] . A Láćinnicy tákże Gręckiego słowá vżywáią/ niechcąc álbo nie mogąc swem własnem miánować. Naszy Polacy/ tákże Cżechowie názwáli własnie z Gręckie^o^/ y wedle przyrodzenia takich wod Cieplicami/ a Czechowie troche rożniey Teplice: y przeto máiąc kilkánaśćie w swey źiemi Cieplic/ názwáli iedne tym własnem imieniem/ nie przydaiąc innego: bo Carolinae Thermae/ to iest/ Cieplice Karła Cesarzá insze są w Cżechach/ á insze ktore oni zowią Teplice: á te leżą nie daleko miástá Graupen ku Misniey/ y miásto iest od nich nazwane Teplisz álbo Doplisz/ iż wody ciepłe przy sobie ma. Y dla tegoż
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 53.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617