do końca życia mego przykładem Przodków swoich statecznie dotrzymacie. STEFAN SARNOWSKI Podkomorzy Lęczycki Marszałek Poselski do I. K. M.
CHwalebna zawsze bywała w każdym stanie osobliwym jednak sposobem in summa fortuna moderatio animi. Bo jest praecipua omnium virtutum. A jako rzecz trudna se ipsum vincere, rozwiedzionemu szczęściu contrahere vela, cudzemu barziej niż własnemu prospicere dobru/ z wysokiego Majestatu na wzgardzony zniżyć się podnóżek/ sprzestronnych Królestw i Prowincyj dobrowolnie się arcto concludere circulo; tak trudno o takiego i barzo rzadko. Więcej takich co z Tyranem Rzymskim chcieli contra pietatem regni causa violare iusiurandum, albo z Augustem częsty mając abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten
do końcá żyćia mego przykładem Przodkow swoich státecznie dotrzymaćie. STEFAN SARNOWSKI Podkomorzy Lęczycki Márszáłek Poselski do I. K. M.
CHwalebna záwsze bywáłá w káżdym stanie osobliwym iednák sposobem in summa fortuna moderatio animi. Bo iest praecipua omnium virtutum. A iáko rzecz trudna se ipsum vincere, rozwiedźionemu szczęśćiu contrahere vela, cudzemu bárźiey niż własnemu prospicere dobru/ z wysokiego Máiestatu ná wzgárdzony zniżyć się podnożek/ zprzestronnych Krolestw i Prowincyi dobrowolnie się arcto concludere circulo; ták trudno o takiego i bárzo rzadko. Więcey takich co z Tyranem Rzymskim chćieli contra pietatem regni causa violare iusiurandum, álbo z Augustem częsty máiąc abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 5
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
z Augustem częsty mając abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten przez pięćdziesiąt pięć lat panowania swego aliquoties de regno reddendo cogitabat, tandem reputans non sine periculo fore, antiquam timere pluralitatem in retinendo perseveravit. Pierwszy Dioklecjan z Maksymilianem Rzymskiego Państwa towarzyszem hunc statum calcaverunt. Lubo tego żałował prędko Maksymilian/ w czym własnemu wprzód Zięciowi a Sukcesorowi na Cesarstwo wydany/ in machinatione recuperandi sceptri deprehensus et oppressus. Dioklecjan constantiori animo mutationem stanu swego fovebat, i przez sto lat które supervixit, colendis solùm hortis vacabat, z taką swoją kontentacją/ że nunquam sibi laetiores soles fulsisse testatus est. Nie wiele jednak powabną za sobą ponętą drugich pociągnęli ci
z Augustem częsty máiąc abdicandi umysł nigdy go do skutku nie przywiedli. Gdyż ten przez pięćdźieśiąt pięć lat pánowánia swego aliquoties de regno reddendo cogitabat, tandem reputans non sine periculo fore, antiquam timere pluralitatem in retinendo perseveravit. Pierwszy Dyoklecyan z Maksymiliánem Rzymskiego Páństwá towárzyszem hunc statum calcaverunt. Lubo tego żałował prętko Maksymilian/ w czym własnemu wprzod Zięćiowi á Sukcesorowi ná Cesárstwo wydány/ in machinatione recuperandi sceptri deprehensus et oppressus. Dyoklecyan constantiori animo mutationem stanu swego fovebat, i przez sto lat ktore supervixit, colendis solùm hortis vacabat, z táką swoią kontentácyą/ że nunquam sibi laetiores soles fulsisse testatus est. Nie wiele iednák powabną zá sobą ponętą drugich poćiągnęli ći
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 5
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Zabić, aby się nad niem krzywdy swej pomściła.
LXXVII
Mówi sama do siebie: „Cóż to wżdy takiego? Dla czegóż ja nie mam znać Rugiera mojego, Którego zawżdy sercem, teraz widzę okiem I co mię nie omyla nigdy, zdrowem wzrokiem? Dlaczego o niem wierzyć mam komu inszemu Więcej, aniżli oku mojemu własnemu? Choćbym olśnęła, serce, co mu się raduje, Jeśli blisko, jeśli jest daleko, poczuje”.
LXXVIII.
Tak sobie rozmyślając, usłyszy głos nowy, O pomoc wołający, własny Rugierowy. W temże czasie widzi go, że wodze koniowi Wypuszcza i ucieka prosto ku dworowi, A srodzy olbrzymowie oba
Zabić, aby się nad niem krzywdy swej pomściła.
LXXVII
Mówi sama do siebie: „Cóż to wżdy takiego? Dla czegóż ja nie mam znać Rugiera mojego, Którego zawżdy sercem, teraz widzę okiem I co mię nie omyla nigdy, zdrowem wzrokiem? Dlaczego o niem wierzyć mam komu inszemu Więcej, aniżli oku mojemu własnemu? Choćbym olśnęła, serce, co mu się raduje, Jeśli blizko, jeśli jest daleko, poczuje”.
LXXVIII.
Tak sobie rozmyślając, usłyszy głos nowy, O pomoc wołający, własny Rugierowy. W temże czasie widzi go, że wodze koniowi Wypuszcza i ucieka prosto ku dworowi, A srodzy olbrzymowie oba
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 292
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się Zjawieła Pewniejsza jedna/ która ranę uczynieła W moim spokojnym sercu/ Z moją własną głową Lekarstwa znalezione. I przetoż mię zową Uzdrowicielem chorób/ po wszem świecie wiela/ I mojej władzy wszystkie poddane są ziela. Niestetyż mnie nędznemu/ że miłość żadnymi Nie może być zleczona/ zioła nijakimi: I Panu się własnemu ninacz nie przydają Te rzeczy/ które wszystkim wobec pomagają. Chciał był jeszcze w tej sprawie mówić i coś więcej/ Ale nie zezwalając słuchać go/ tym prędzej Peneowna lękliwym biegiem pospieszeła/ A spół z nim nieskończone słowa opuścięła. Na tenż czas dopiero piękną się mu zdała/ Bo i dozierał wiatry odkrytego
się ziáwiełá Pewnieysza iedná/ ktora ránę vczyniełá W moim spokoynym sercu/ S moią własną głową Lekarstwá ználeźione. Y przetoż mię zową Vzdrowićielem chorob/ po wszem świećie wiela/ Y moiey władzy wszystkie poddáne są źiela. Niestetyż mnie nędznemu/ że miłość żadnymi Nie może bydź zleczona/ żioły niiákimi: Y Pánu się własnemu ninacz nie przydáią Te rzeczy/ ktore wszystkim wobec pomagáią. Chćiał był ieszcze w tey spráwie mowić y coś więcey/ Ale nie zezwaláiąc słucháć go/ tym pręcey Peneowná lękliwym biegiem pospieszełá/ A społ z nim nieskończone słowá opuścięłá. Ná tenż czás dopiero piękną się mu zdáłá/ Bo y doźierał wiátry odkrytego
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 30
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
żyli i sprawowali się regularnie. Gdzie stan szlachecki, o którym się tu teraz mówi, w ułożeniu i pomiarkowaniu życia równał się z stanem duchownym i ścisłości zakonnej korespondował. Słuchał prawa w równej Boskiemu obserwancji i bał się rygoru jego jako kary ostatniego sądu Pańskiego, dogadzając we wszytkim i zawsze sprawiedliwości bardziej aniżeli życiu własnemu. Nie rwały się pewnie na złotej szwajcy podkomorskie sznury, gdzie chodziło o rzetelność pomiarkowania gruntu albo granic w zachodzących kontrowersyjach, ale co słuszność, waga i natura położenia kazały w najmniejszej obserwowano i egzekwowano skibecce. Nie wakowała ani prywatnym interesom ustępowała sprawiedliwość urzędowna, gdzie jej na najmniejsze skinienie czyjekolwiek potrzebowało ukrzywdzenie. Dopieroż za
żyli i sprawowali się regularnie. Gdzie stan szlachecki, o którym się tu teraz mówi, w ułożeniu i pomiarkowaniu życia równał się z stanem duchownym i ścisłości zakonnej korespondował. Słuchał prawa w równej Boskiemu obserwancyi i bał się rygoru jego jako kary ostatniego sądu Pańskiego, dogadzając we wszytkim i zawsze sprawiedliwości bardziej aniżeli życiu własnemu. Nie rwały się pewnie na złotej szwajcy podkomorskie sznury, gdzie chodziło o rzetelność pomiarkowania grontu albo granic w zachodzących kontrowersyjach, ale co słuszność, waga i natura położenia kazały w najmniejszej obserwowano i egzekwowano skibecce. Nie wakowała ani prywatnym interesom ustępowała sprawiedliwość urzędowna, gdzie jej na najmniejsze skinienie czyjekolwiek potrzebowało ukrzywdzenie. Dopieroż za
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 191
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w niedostatku ochotniej i przyjemniej aniżeli w obfitości wszelakiej. Gdzie w wspołeczeństwach i zgromadzeniach swoich wspólne szczęście i nieszczęście przez miłość zakonną miewali, światem i powabnością jego jako zgnilizną zaraźliwą gardzili, na przełożeństwach i funkcjach zakonnych usilną aplikacyją, staraniem i pracą jako ostatni słudzy wysługowali się i wyrabiali, powinnościom swoim bardziej niżeli potrzebie i życiu własnemu dogadzali, zgoła nie według tylko samego kroju habitu i kołnierza na pozór i obłudnie, ale według charakteru i powołania, pokornie, czysto, nabożnie, posłusznie, przykładnie, cierpliwie, szczyrze, wstrzemięźliwie, zgodnie, podło, pracowicie i należycie życie swoje prowadzili. Gdzie puściwszy się raz według wokacji swojej za Bogiem, tak
w niedostatku ochotniej i przyjemniej aniżeli w obfitości wszelakiej. Gdzie w wspołeczeństwach i zgromadzeniach swoich wspólne szczęście i nieszczęście przez miłość zakonną miewali, światem i powabnością jego jako zgnilizną zaraźliwą gardzili, na przełożeństwach i funkcyjach zakonnych usilną aplikacyją, staraniem i pracą jako ostatni słudzy wysługowali się i wyrabiali, powinnościom swoim bardziej niżeli potrzebie i życiu własnemu dogadzali, zgoła nie według tylko samego kroju habitu i kołnierza na pozór i obłudnie, ale według charakteru i powołania, pokornie, czysto, nabożnie, posłusznie, przykładnie, cierpliwie, szczyrze, wstrzemięźliwie, zgodnie, podło, pracowicie i należycie życie swoje prowadzili. Gdzie puściwszy się raz według wokacyi swojej za Bogiem, tak
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 224
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
. Uprzejma Przyjacielko! Dla czego w tymże momencie nie mam wiedzieć: Czym godzien Jej przychylności? I czy mam mieć nadzieję? Bierz to sobie WMPanna na deliberacją: jaką konkurentowi, który się najusilniej stara; żeby należycie Jej godność mógł poważać i estimować, bez własnego nadwereżenia dać odpowiedź. Przynaglać nie chcę, lecz własnemu zdaniu czas do rezolucyj zostawuję. Każdy jednak moment wiekiem mi się stanie, aż się doczekam pomyślnej decyzyj. Nie przestannie żebrałbym o Jej miłość, gdybym pełnił wszelkie chuci i życzliwości mojej rozkazy. Lecz barziej miłość Jej poważam, niżbym Jej zezwolenie, innej, a nie własnej woli oddał do decyzyj. Jak
. Uprzeyma Przyiaćielko! Dla czego w tymże momencie nie mam wiedzieć: Czym godzien Jey przychylności? I czy mam mieć nadzieię? Bierz to sobie WMPanna na deliberacyą: jaką konkurrentowi, ktory śię nayuśilniey stara; żeby należyćie Jey godność mogł poważać y estimować, bez własnego nadwereżenia dać odpowiedź. Przynaglać nie chcę, lecz własnemu zdaniu czas do rezolucyi zostawuię. Każdy iednak moment wiekiem mi śię stanie, aż śię doczekam pomyślney decyzyi. Nie przestannie żebrałbym o Jey miłość, gdybym pełnił wszelkie chuci i życzliwości moiey rozkazy. Lecz barziey miłość Jey poważam, niżbym Jey zezwolenie, inney, a nie własney woli oddał do decyzyi. Jak
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 6
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i słowo to i pamiątkę wiecznie jego zagubić chcą, czemuż pana do tego przywiedli radami swemi, że gruntując auctoritatem jego i z obmową, że się sam nań nie stawił, miedzy bracią, pod Sędomierz zgromadzoną, kilka razy ludzie zacne, posły swe, posyłał? Niewstydliwi pochlebcy, którzy przeciwko sumnieniu i rozumieniu własnemu swemu, dla nienasyconej chciwości tracą i zagubić wiecznie chcą tak drogi ojczystej wolności klejnot, któryby sią na potym i potomstwu ich przydać mógł! Ale wracam się do tego, skądem począł, co każdemu nie jest tajno, ukazując, jako z wielkiej potrzeby, jako słusznie i uważnie niektórzy przedni ludzie na bracią zawołali
i słowo to i pamiątkę wiecznie jego zagubić chcą, czemuż pana do tego przywiedli radami swemi, że gruntując auctoritatem jego i z obmową, że się sam nań nie stawił, miedzy bracią, pod Sędomierz zgromadzoną, kilka razy ludzie zacne, posły swe, posyłał? Niewstydliwi pochlebcy, którzy przeciwko sumnieniu i rozumieniu własnemu swemu, dla nienasyconej chciwości tracą i zagubić wiecznie chcą tak drogi ojczystej wolności klejnot, któryby sią na potym i potomstwu ich przydać mógł! Ale wracam się do tego, skądem począł, co każdemu nie jest tajno, ukazując, jako z wielkiej potrzeby, jako słusznie i uważnie niektórzy przedni ludzie na bracią zawołali
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 360
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
co się złącza z wszetecznicą/ jednym ciałem z nią jest? Abowiem mówi; Będą dwoje jednejm ciałem. 17. A kto się złącza z PAnem/ jednym duchem jest z nim. 18. Uciekajcie przed wszeteczeństwem. Wszelki grzech/ któryby człowiek popełnił/ oprócz ciała jest: lecz kto wszeteczeństwo płodzi/ przeciwko swemu własnemu ciału grzeszy. 19. Azaż nie wiecie/ iż ciało wasze jest kościołem Ducha Świętego który w was jest/ którego macie od Boga/ a nie jesteście sami swoi: 20. Abowiemeście drogo kupieni. Wysławiajcież tedy Boga w ciele waszym i w duchu waszym/ które są Boże. Rozd.VI.
co śię złącża z wszetecżnicą/ jednym ćiáłem z nią jest? Abowiem mowi; Będą dwoje jedneym ćiáłem. 17. A kto śię złącża z PAnem/ jednym duchem jest z nim. 18. Ućiekajćie przed wszetecżeństwem. Wszelki grzech/ ktoryby cżłowiek popełnił/ oprocż ćiáłá jest: lecż kto wszetecżeństwo płodźi/ przećiwko swemu własnemu ćiáłu grzeszy. 19. Azaż nie wiećie/ iż ćiáło wásze jest kośćiołem Duchá Swiętego ktory w was jest/ ktorego maćie od Bogá/ á nie jesteśćie sámi swoji: 20. Abowiemeśćie drogo kupieni. Wysłáwiájćież tedy Bogá w ćiele wászym y w duchu wászym/ ktore są Boże. Rozd.VI.
Skrót tekstu: BG_1Kor
Strona: 180
Tytuł:
Biblia Gdańska, Pierwszy list do Koryntian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
się w takową niewolą/ szukaj takowej Duszo ozdoby. Aleć jak wiele w inszej niewoli baczymy ludzi? jak wiele nie ozdobnych widziemy takich/ którzy się złotem i świetną szatą/ którzy się klejnotami ozdobili? Każdy który tu żyjesz na tej niewoli świata/ a siebie jaką złą żądzą drugiemu na jego wolą abo też ciału własnemu podajesz; lubo się sobie zdasz być swobodny/ wiedź żeś jest niewolnikiem; gdyż na to mocy nie mając/ namilszą swobodną duszę zaprzedawasz/ która samego tylko Boga ma mieć za Pana/ i jemu samemu powinna czynić wszytko kwoli: od tego gdy się uda do jakiego stworzenia/ zostaje niewolnicą/ a taką że tez
się w tákową niewolą/ szukay tákowey Duszo ozdoby. Aleć iak wiele w inszey niewoli baczymy ludźi? iák wiele nie ozdobnych widźiemy tákich/ ktorzy się złotem y świetną szátą/ ktorzy się kleynotámi ozdobili? Káżdy który tu żyiesz ná tey niewoli świátá/ á siebie iáką złą żądzą drugiemu ná iego wolą ábo też ćiáłu własnemu podaiesz; lubo się sobie zdasz być swobodny/ wiedź żeś iest niewolnikiem; gdyż ná to mocy nie máiąc/ namilszą swobodną duszę záprzedawasz/ ktora samego tylko Bogá ma mieć zá Pána/ y iemu sámemu powinná czynić wszytko kwoli: od tego gdy się vda do iákiego stworzenia/ zostáie niewolnicą/ á táką że tez
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 267
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636