i samym Katolikom w grzechu śmiertelnym bez pokuty ztego świata zeszłym przyznawajią męki wieczne/ nieodzowne/ miłosierdziu Boskiemu wszelako niepodległe. Adoczesne męki stanowią tym wiernym/ którzy w wenialnych grzechach/ abo i w grzechach śmiertelnych spowiadanych/ a nieodpokutowanych/ z tego świata schodzą. przestali na tym Grekowie/ i my przestawać jak na swoim własnym wyznaniu mamy/ i powinni jesteśmy: wyjąwszy/ jeśli ma być wyjęty/ samy ogień materialny/ którzy/ jako to często powiadam/ i Rzymianom z wiary nie jest. Piekło dla kogo. Apologia Patrz dla jakich grzechów Czyściec/ że nie dla śmiertelnych/ niespowiadanych/ jako Azaty nadrukował. Co w tym/ że Grekowie
y samym Kátholikom w grzechu śmiertelnym bez pokuty zte^o^ świátá zeszłym przyznawáiią męki wieczne/ nieodzowne/ miłośierdźiu Boskie^v^ wszeláko niepodległe. Adocżesne męki stánowią tym wiernym/ ktorzy w weniálnych grzechách/ ábo y w grzechách śmiertelnych spowiádánych/ á nieodpokutowánych/ z tego świátá schodzą. przestáli ná tym Grękowie/ y my przestáwáć iák ná swoim własnym wyznániu mamy/ y powinni iestesmy: wyiąwszy/ ieśli ma bydź wyięty/ sámy ogień máteriálny/ ktorzy/ iáko to często powiádam/ y Rzymiánom z wiáry nie iest. Piekło dla kogo. Apologia Pátrz dla iákich grzechow Czyściec/ że nie dla śmiertelnych/ niespowiádánych/ iáko Azáty nádrukował. Co w tym/ że Graekowie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 115
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Powiem wam jeszcze o szlachetnym biesie, Tak jak nauka rodzicielska niesie: Miał ociec syna dobrze podrosłego,
Którego chciał dać do dworu jakiego I mówi: „Słuchaj, jużeś podrósł z laty, Szpetna, byś dłużej tarł domowe graty. Myśliłem dotąd o twym wychowaniu, Czas, byś miał pieczą o własnym staraniu. I jam w tych leciech już nie siedział w domu, Przeglądałem się, co przystoi komu. Oddać cię myślę do zacnego dworu, Ale pamiętaj na twój Punkt Honoru. Bo się to teraz brawur namnożyło, Jakich, pamiętam, przed laty nie było. Na głowie drugi chciałby ciesać koły,
Powiem wam jeszcze o szlachetnym biesie, Tak jak nauka rodzicielska niesie: Miał ociec syna dobrze podrosłego,
Którego chciał dać do dworu jakiego I mówi: „Słuchaj, jużeś podrósł z laty, Szpetna, byś dłużej tarł domowe graty. Myśliłem dotąd o twym wychowaniu, Czas, byś miał pieczą o własnym staraniu. I jam w tych leciech już nie siedział w domu, Przeglądałem się, co przystoi komu. Oddać cię myślę do zacnego dworu, Ale pamiętaj na twój Punkt Honoru. Bo się to teraz brawur namnożyło, Jakich, pamiętam, przed laty nie było. Na głowie drugi chciałby ciesać koły,
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 480
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
pośmiechu Zakon Twój miałem, i Twe przykazanie Każdem znieważył albo zgwałcił, Panie. Jam nie jednego, chociaż Twa przestroga Przeciwna była, miał pana i boga; Jam swych wymysłów bałwanom ofiary Oddawał, niosąc namiętności w dary. Brzuch był mój bogiem i tak bogów wiele Miałem, jako mam zmysłów w własnym ciele, Bo jak mię który zwyciężył nałogiem, Zbyteczność panią, a zwyczaj był bogiem. Częstom człowieka tak spodobał sobie, Żem w nim kładł większą nadzieję niż w Tobie, Często godności i dobrego mienia Chciwość tak wodze ujęła sumnienia, Żem ich posadził, jakoby tam Ciebie Nie było nigdy, za bogi
pośmiechu Zakon Twój miałem, i Twe przykazanie Każdem znieważył albo zgwałcił, Panie. Jam nie jednego, chociaż Twa przestroga Przeciwna była, miał pana i boga; Jam swych wymysłów bałwanom ofiary Oddawał, niosąc namiętności w dary. Brzuch był mój bogiem i tak bogów wiele Miałem, jako mam zmysłów w własnym ciele, Bo jak mię który zwyciężył nałogiem, Zbyteczność panią, a zwyczaj był bogiem. Częstom człowieka tak spodobał sobie, Żem w nim kładł większą nadzieję niż w Tobie, Często godności i dobrego mienia Chciwość tak wodze ujęła sumnienia, Żem ich posadził, jakoby tam Ciebie Nie było nigdy, za bogi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 222
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i też w gniewie Bożem. Nie wspomnię wszytkim spólnej klęski utrapienia, o mym własnym nieszczęściu dość mam do mówienia. Więc od kolebki zacznę: ze mną się rodziły łzy i pierwszą lekcyją narzekania były; maj wtenczas był rozkoszny, w roku najwdzięczniejszy, lecz dla mego nieszczęścia nad grudzień mroźniejszy. Siódmy dzień nastał, w który bym była skończyła żywot – pewnie bym szczęścia mego nie winiła. Gdy
nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i też w gniewie Bożém. Nie wspomnię wszytkim spólnej klęski utrapienia, o mym własnym nieszczęściu dość mam do mówienia. Więc od kolebki zacznę: ze mną się rodziły łzy i pierszą lekcyją narzekania były; maj wtenczas był rozkoszny, w roku najwdzięczniejszy, lecz dla mego nieszczęścia nad grudzień mroźniejszy. Siódmy dzień nastał, w który bym była skończyła żywot – pewnie bym szczęścia mego nie winiła. Gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 150
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nieposłusznego zwierzchności naturalnej potomstwa, w potomstwie grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie diabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć
nieposłusznego zwierzchności naturalnej potomstwa, w potomstwie grzych i wina rodzicielska, za nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie dyjabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacyja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, dając je na ratunek Szpitala Anuntiationis w Drepanie Mieście Sicilijskim ex Laudo antiquo.
KORSYKI Wyspu na mil 325 jest w cyrkumferencyj, lasami i górami zagęszczonej. Ma wino wyborne. Stolica jej Bastia z Zamkiem i z Portem. Inne Insułki tu się znajdujące, jako nil singulare mające, opuszczam Ku Wschodowi dalej leżące, na własnym opiszą się miejscu, jako to Kandia, Kreta etc. Tu przydaję o Monecie Włoskiej. Mówiłem generalnie o Monecie na innym miejscu, pod Rzymem o Rzymskiej, tu jaka w całych currit Włochach ogendi locus. W Weneckim Państwie od Kiuzy za Tyrolem aż do Ferrarza, ta jest in usu Moneta Solidus miedziana moneta,
, daiąc ie na ratunek Szpitala Anuntiationis w Drepanie Mieście Siciliyskim ex Laudo antiquo.
KORSYKI Wyspu na mil 325 iest w cyrkumferencyi, lasami y gorami zágęszczoney. Ma wino wyborne. Stolica iey Bastia z Zamkiem y z Portem. Inne Insułki tu się znayduiące, iako nil singulare maiące, opuszczam Ku Wschodowi daley leżące, na własnym opiszą się mieyscu, iako to Kandya, Kreta etc. Tu przydaię o Monećie Włoskiey. Mowiłem generalnie o Monecie na innym mieyscu, pod Rzymem o Rzymskiey, tu iaka w całych currit Włochach ogendi locus. W Weneckim Państwie od Kiuzy za Tyrolem aż do Ferrarza, ta iest in usu Moneta Solidus miedziana moneta,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 234
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
co wedle opisania Praw, nie godzi się. Poddani zaś poty do posłuszeństwa obowiązani są: póki w Prawach Wolnościach cali zostają. Copia Listu Senatora
Teraz pytam. Czy publicè et priuatim zachowane są Prawa? czy mogło większe, figlowniejsze, barziej ciężkie, stać się komu bezprawie? Czy mogła Wolność szpetniej, jako w swoim własnym gniazdzie, w Izbie Poselskiej być wywrócona? Na koniec, czy godziło się te występki nowemi bronić, z całą Stanu Rzeczypospolitej ruiną? Jako to, czy godziło się zaciągać Wojsko, bez wiadomości, i spytania Rzeczypospolitej? Litwą Koronę pustoszyć? Wojsko Rzeczypospolitej dla obrony granic postanowione, wewnętrzności jej wprowadzać? Szlacheckie dobra znosić?
co wedle opisánia Praw, nie godźi się. Poddáni záś poty do posłuszeństwá obowiązáni są: poki w Práwách Wolnośćiách cáli zostáią. Copia Listu Senatorá
Teraz pytam. Czy publicè et priuatim záchowáne są Práwá? czy mogło większe, figlownieysze, bárźiey ćiężkie, stáć się komu bezpráwie? Czy mogłá Wolność szpetniey, iáko w swoim własnym gniázdźie, w Izbie Poselskiey bydź wywrocona? Ná koniec, czy godźiło się te występki nowemi bronić, z cáłą Stanu Rzeczypospolitey ruiną? Iáko to, czy godźiło się záćiągáć Woysko, bez wiádomośći, y spytánia Rzeczypospolitey? Litwą Koronę pustoszyć? Woysko Rzeczypospolitey dla obrony gránic postánowione, wewnętrznośći iey wprowádzáć? Szlácheckie dobrá znośić?
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 50
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
wracam się do swej rzeczy/ i to znowu powiem/ że ma potęgiej dosyć do sprawowania Państwa/ i czynienia sądu ta najwyższa godność Królów Panów naszych/ byle tylko umieli res disso ciabiles mieszać i łączyć z sobą/ to jest, Libertatem et Principatum. Byle się kochali tak w R. P. jak wswoim własnym Państwie/ i dobro jej/ jako swoje własne, obmyślawali. Głupia ludzi chciwość posicionem et Dominium rerum pomieszała/ gdy częstokroć swym nazywa/ co jest wszytkich/ i w tym się tylko kocha co swym być rozumie/ a rozumie częstokroć omylnie. Abowiem eequid Princeps non suum videat tak z Urodzenia/ jako z wolnego głosu
wracam sie do swey rzeczy/ y to znowu powiem/ że ma potęgiey dosyć do spráwowániá Páństwá/ y czynienia sądu tá naywyższa godność Krolow Pánow nászych/ byle tylko vmieli res disso ciabiles mieszáć y łączyć z sobą/ to iest, Libertatem et Principatum. Byle się kocháli tak w R. P. iák wswoim własnym Páństwie/ y dobro iey/ iáko swoie własne, obmyślawáli. Głupia ludźi chćiwość posicionem et Dominium rerum pomieszáłá/ gdy czestokroć swym názywa/ co iest wszytkich/ y w tym sie tylko kocha co swym bydź rozumie/ á rozumie częstokroć omylnie. Abowiem eequid Princeps non suum videat ták z Vrodzenia/ iáko z wolnego głosu
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: H
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
długo niemoże. I. Przyczyna ob mores corruptos. Ze rada dobra być teraz niemoże. To przyznawa na koniec/ że Nie podobna na przód ex ingenio libertatis. Niepotrzebna. Bo mamy Pana który ma władzy dosyć do naprawienia złego rżąda. Seneca. Niech się kocha w R. P. jak w swoim własnym Państwie A uczyni dosyć swojej powinności. O Konkluzjach Sejmowych rozmowa do jutra. ROZMOWEJ DZIEŃ WTÓRY. Wstęp do Rozmowy.
Aby dosyć uczynił słowu i obietnicej Ksiądz Pleban/ nieczekałem przyścia jego/ ale sam go nawiedziwszy: Ja do W. M. rzekę. Pleb. Miłym gościem/ a czemu tak rano?
długo niemoże. I. Przyczyná ob mores corruptos. Ze rada dobra bydź teraz niemoże. To przyznawa na koniec/ że Nie podobna na przod ex ingenio libertatis. Niepotrzebna. Bo mamy Páná ktory ma władzy dosyć do naprawienia złego rżąda. Seneca. Niech się kocha w R. P. iák w swoim własnym Páństwie A vczyni dosyć swoiey powinnośći. O Konkluzyách Seymowych rozmowá do iutrá. ROZMOWEY DZIEN WTORY. Wstęp do Rozmowy.
Aby dosyć uczynił słowu y obietnicey Kśiądz Pleban/ nieczekałem przyśćia iego/ ále sam go náwiedźiwszy: Ia do W. M. rzekę. Pleb. Miłym gośćiem/ á czemu ták ráno?
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: H
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
którym wielkimi przysięgami/ obiecuje dozwolić nabożeństwa i kościołów Chrześcijańskich/ i przy majętności ich zostawiać. W czym upewnieni Chrześcijanie/ acz nie wszyscy/ ale wielka liczba/ do swych majętności i domów wrócili się Przetoż tedy Tatarstwo niech nie aleguje/ dozwolenia od Turka kościołów Chrześcijańskich w Grecji. Bo jeśli Turczyn pozwala/ pozwalajako we własnym Państwie Chrześcijańskim/ i w majętnościach własnych/ i dla tego Kościołów Chrześcijańskich/ jako własności nabożeństwa Chrześcijańskiego/ w państwie Chrześcijańskim zabraniać nie może. Ale iż tu Tatarowie nie na własnym gruncie swym pogańskim mieszkają: ale na gruncie Króla I. M. Chrześcijańskim/ tedy słuszną/ aby tu pogańskiego nabożeństwa nie rozmnażali/ ale aby
ktorym wielkimi przyśięgami/ obiecuie dozwolić nabożeństwá y kośćiołow Chrześćiáńskich/ y przy máiętnośći ich zostáwiać. W cżym vpewnieni Chrześćiánie/ ácż nie wszyscy/ ále wielka licżbá/ do swych máiętności y domow wroćili się Przetoż tedy Tátárstwo niech nie alleguie/ dozwolenia od Turká kośćiołow Chrześćiáńskich w Greciey. Bo ieśli Turcżyn pozwala/ pozwalaiáko we własnym Páństwie Chrześćiáńskim/ y w máiętnośćiách własnych/ y dlá tego Kośćiołow Chrześćiáńskich/ iáko własnośći nabożeństwá Chrześćiáńskiego/ w páństwie Chrześćiáńskim zábraniáć nie może. Ale iż tu Tátárowie nie ná własnym grunćie swym pogáńskim mieszkáią: ále ná grunćie Krolá I. M. Chrześćiáńskim/ tedy słuszną/ áby tu pogáńskiego nabożeństwá nie rozmnażáli/ ále áby
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 23
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617