swoich in visceribus zostawała.
Wszakże ostrożnieby to trzeba podawać Moskwie, którzy, iż są z natury i pyszni i uporni, w każdej rzeczy zwykli się zasadzać; szkodaby im zaraz z przodku Krymu in possessionem pozwalać, tylko od nich posiłku potrzebować. Potem gdyby się fortiter trzymali, eo modo ustąpić, żeby jaka włość znaczną Rzeczpospolitej za posiłki dali, żeby się nas ratować przeciwko Turkom, ile tego potrzeba będzie razy, obligowali i foedera nienaruszenie trzymali. Ja non despero, gdyby się ta sprawa traktowała dextre i decenter, że w tej swej teraźniejszej kruczynie patrząc na dymy tak wielkich włości, na wybranie tak wiele dusz chrześcijańskich, arriperentby occasionem
swoich in visceribus zostawała.
Wszakże ostrożnieby to trzeba podawać Moskwie, którzy, iż są z natury i pyszni i uporni, w każdej rzeczy zwykli się zasadzać; szkodaby im zaraz z przodku Krymu in possessionem pozwalać, tylko od nich posiłku potrzebować. Potém gdyby się fortiter trzymali, eo modo ustąpić, żeby jaka włość znaczną Rzeczpospolitej za posiłki dali, żeby się nas ratować przeciwko Turkom, ile tego potrzeba będzie razy, obligowali i foedera nienaruszenie trzymali. Ja non despero, gdyby się ta sprawa traktowała dextre i decenter, że w tej swej terazniejszej kruczynie patrząc na dymy tak wielkich włości, na wybranie tak wiele dusz chrześciańskich, arriperentby occasionem
Skrót tekstu: KoniecSTatar
Strona: 303
Tytuł:
Dyskurs o zniesieniu Tatarów...
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
-granicach przeorywa, i te wszystkie skargi, są mu na spadek szczęścia, spadek mu Accusativus. Aż potym przyjdzie do pozwu, Tibi nobili poczną go pozywać, spadek mu Vocativus, wytoczy na Trybunał sprawę, jużyą przywołają, oto tam bliski dopiero spadek Casus Vocativus. Aż przysądzą temu majętność, temu sumę, temu włość, i następuje spadek odbierający, Casus Ablativus. aż on z-Pana, chudy pachołek. Et jam non videbitis me i deklinacyją albo spadanie cale z szczęścia na Niemaszu, in Casu Ablativo kończy się, i więcej już Państwa jego niewidać. Złoty Bałwan Nabuchodonozora wyraża niestateczność świata. KAZANIE III. NA III
-gránicach przeorywa, i te wszystkie skárgi, są mu ná zpadek szczęśćia, zpadek mu Accusativus. Aż potym przyidźie do pozwu, Tibi nobili poczną go pozywáć, zpadek mu Vocativus, wytoczy ná Trybunał sprawę, iużią przywołáią, oto tám bliski dopiero zpadek Casus Vocativus. Aż przysądzą tęmu máiętność, tęmu sumę, tęmu włość, i nástępuie zpadek odbieráiący, Casus Ablativus. áż on z-Páná, chudy páchołek. Et jam non videbitis me i deklinácyią álbo zpadánie cále z szczęśćia ná Niemászu, in Casu Ablativo kończy się, i więcy iuż Páństwá iego niewidáć. Złoty Báłwan Nabuchodonozora wyraża niestateczność świata. KAZANIE III. NA III
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 75
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
moje, pałace piękne, wesołe pokoje, szpalery drogie, szaty wyśmienite w przepych nabyte. Miasta, wsie, zamki, ludne majętności, żegnam się z wami, odchodząc w żałości; biorą mię od was do grobu ciemnego, pana waszego. Odchodzę od was gzłem tylko odziany, włożon do truny miedzy ścisłe ściany – włość moja będzie gadzina, robacy, sprosni pędracy. Pałac w trzy piędzi mieć będę szeroki, nad nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty, już mi was sroga śmierć gwałtem wydziera, z jadem
moje, pałace piękne, wesołe pokoje, szpalery drogie, szaty wyśmienite w przepych nabyte. Miasta, wsie, zamki, ludne majętności, żegnam się z wami, odchodząc w żałości; biorą mię od was do grobu ciemnego, pana waszego. Odchodzę od was gzłem tylko odziany, włożon do truny miedzy ścisłe ściany – włość moja będzie gadzina, robacy, sprosni pędracy. Pałac w trzy piędzi mieć będę szeroki, nad nos leżący, ledwo co wysoki, trzy łokcie tylko domu jest wszytkiego po śmierci mego. Zostańcie perły, kamienie, klejnoty, żegnam się z wami, przyjemne pieszczoty, już mi was sroga śmierć gwałtem wydziera, z jadem
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 11
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
szczęścia mniemane, Któremi ludzkie serca oszukane, Każdy sam sobie dosyć, gdy obcego Nie pragnie, ale zna co ma własnego; Gdy doskonale i dobrze uznawa Jak mu wiele Bóg w nimże samym dawa, Kiedy to właśnie swoim być mianuje Na czym sam tylko bezpiecznie panuje, To jest nad sobą; to bowiem szeroka Włość: to jest władza prawdziwie wysoka: Bo siebie próżen, próżen jest wszystkiego I serca nie ma uspokojonego. A tak to czyńmy aby pożądliwość Wszystkę okrzesać, a prawą szczęśliwośćPołożyć w sobie, albo w Bogu raczej Bo trudno nabyć pokoju inaczej. Przytym kto się chce sposobić do Nieba Tak mu na świecie postępować trzeba
szczęścia mniemane, Któremi ludzkie serca oszukane, Każdy sam sobie dosyć, gdy obcego Nie pragnie, ale zna co ma własnego; Gdy doskonale y dobrze uznawa Jak mu wiele BOG w nimże samym dawa, Kiedy to właśnie swoim być mianuie Ná czym sam tylko bespiecznie panuie, To iest nad sobą; to bowiem szeroka Włość: to iest władza prawdziwie wysoka: Bo siebie prozen, prozen iest wszystkiego Y serca nie ma uspokoionego. A tak to czyńmy aby pożądliwość Wszystkę okrzesać, á prawą szczęśliwośćPołożyć w sobie, albo w Bogu raczey Bo trudno nabyć pokoiu inaczey. Przytym kto się chce sposobić do Nieba Tak mu na świecie postępować trzeba
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: B3v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
możnali ogrody i sady pod okny albo (jako Kochanowski mówi) w tyle aż pojrzeć mile. Więc i podwórze przestronne dla gospodarskiego domu dla kuchnie/ Piekarni/ Stajen/ Wozowni/ i inszych potrzebnych budynków.
I to rozumiem nie od rzeczy Consideratia, tak dom stawiać/ żebyś z okna sąsiada nie widział. Jeżeli włość wielka to możesz na pagórku o dwóch i trzech piętrach. Bo gdy cię spyta kto/ czyję to wieś widać? odpowiesz śmiele/ moję Jeżeli zaś szczupła majętność. rozumiałbym w równinie i o jednym piętrze. Albowiem moim zdaniem nie piękny i niewesoły jest prospekt na bliskiego nazbyt sąsiada. O Materii Budynków.
OBrawszy
moznali ogrody y sády pod okny álbo (iáko Kochánowski mowi) w tyle áż poyrzeć mile. Więc y podworze przestronne dla gospodárskiego domu dla kuchnie/ Piekárni/ Stáien/ Wozowni/ y inszych potrzebnych budynkow.
I to rozumiem nie od rzeczy Consideratia, ták dom stáwiáć/ zebyś z okná samśiádá nie widźiał. Ieżeli włość wielka to możesz ná págorku o dwoch y trzech piętrách. Bo gdy cię spyta kto/ czyię to wieś widáć? odpowiesz śmiele/ moię Ieżeli záś szczupła máiętność. rozumiałbym w rowninie y o iednym piętrze. Albowiem moim zdániem nie piękny y niewesoły iest prospekt ná bliskiego názbyt samśiádá. O Materyey Budynkow.
OBrawszy
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: A4v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
jednak Rzeczypospolitej nie szkodzący, ale w wielu materiach Rzeczypospolitej pomagający, a potem w różnych ekspedycjach ten swój error, jeśli był jaki, odwagami nagradzający. Pomarło wiele i inszych zacnych panów, których także samych niech zalecają nagrobki i mauzolea.
Temu się dziwować, że kiedy tego roku i przeszłego Pokucie, Podole, Wołyń i włość przyległa, przez siły otomańskiej prawie wyginęły, Ukrainę jakby na dalszą zgubę ich, Pan Bóg zachował, z której się ludzie za Dniepr powoli wyprowadzali i posiłków żadnych króJowi, lubo kilka razy proszeni byli, nie dawali. Ale i moskiewski car lubo był powinien z opisanych akt boryszowskich posiłki dawać Polakom, przez szpary na
jednak Rzeczypospolitej nie szkodzący, ale w wielu materyjach Rzeczypospolitej pomagający, a potem w różnych ekspedycyjach ten swój error, jeśli był jaki, odwagami nagradzający. Pomarło wiele i inszych zacnych panów, których także samych niech zalecają nagrobki i mauzolea.
Temu się dziwować, że kiedy tego roku i przeszłego Pokucie, Podole, Wołyń i włość przyległa, przez siły otomańskiej prawie wyginęły, Ukrainę jakby na dalszą zgubę ich, Pan Bóg zachował, z której się ludzie za Dniepr powoli wyprowadzali i posiłków żadnych króIowi, lubo kilka razy proszeni byli, nie dawali. Ale i moskiewski car lubo był powinien z opisanych akt boryszowskich posiłki dawać Polakom, przez szpary na
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 467
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
na ostatku wyszedszy pospolicie z Obozu/ zdrowiem tego przypłaca. Czego mamy jawne doświadczenie/ że po skończeniu Wojny/ choroby/ i powietrza następują. 4.Miedzy samemi Żołnierzami/ abo też Żołnierzów Dzierżawcami wiekie zwady/ kiedy się Chorągwie w ciągnieniu zejdą/ abo dwiema na jedneż Włość asygnacją dadzą/ albo też dokąd która Włość należy/ i komu stacją składać ma/ niewiadmomo/ to stąd wielkie disordines powstawają. 5. Żołnierzowi w ciągnieniu wielki niewczas/ kiedy przed nim drudzy wprzód wyjedzą/ i krajem pustym ciągnąć musi. 6. Nierówny podział miedzy chorągwiami/ abowiem jednym nazbyt/ drugim barzo licho pospolicie się dostawa/ a Żołnierzowi żałosno być musi
ná ostátku wyszedszy pospolićie z Obozu/ zdrowiem tego przypłaca. Czego mamy iáwne doświádczenie/ że po skończeniu Woyny/ choroby/ y powietrza nástępuią. 4.Miedzy samemi Zołnierzámi/ abo też Zołnierzow Dźierżáwcámi wiekie zwády/ kiedy się Chorągwie w ćiągnieniu zeydą/ abo dwiemá ná iedneż Włość ássygnácyą dádzą/ álbo też dokąd ktora Włość należy/ y komu stácyą składać ma/ niewiádmomo/ to ztąd wielkie disordines powstáwaią. 5. Zołnierzowi w ćiągnieniu wielki niewczás/ kiedy przed nim drudzy wprzod wyiedzą/ y kráiem pustym ćiągnąć muśi. 6. Nierowny podźiáł miedzy chorągwiámi/ ábowiem iednym názbyt/ drugim bárzo licho pospolićie się dostawa/ á Zołnierzowi żáłosno być muśi
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 87
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
jeden nad nimi dziesiątnik, - co sto ludzi — otoman. Dziesięciu tedy otomanów są w komendzie sotnika, który odebrawszy rano i wieczór raporty swej komendy, idzie z raportem do łowczego mającego dejur. Ten zaś do najwyższego łowczego, od którego mię dochodzi dopiero exactissime raport. Tydzień tedy jak mija, w sobotę druga staje włość na obławę w tymże porządku i uszykowawszy się frontem jedna naprzeciw drugiej, dziesiątnicy do drugich, otomani do swych, sotnik z przybyłymi się schodzą i źjeżdżają, zdając sobie wartę przy ukazach żywcem brania źwirza lub onego kłucia, gdyż ma każdy z obławników swą pikę własną, jedną fozą robione. Przy innych tedy befelach trzyźwość
jeden nad nimi dziesiątnik, - co sto ludzi — otoman. Dziesięciu tedy otomanów są w komendzie sotnika, który odebrawszy rano i wieczór raporty swej komendy, idzie z raportem do łowczego mającego dejur. Ten zaś do najwyższego łowczego, od którego mię dochodzi dopiero exactissime raport. Tydzień tedy jak mija, w sobotę druga staje włość na obławę w tymże porządku i uszykowawszy się frontem jedna naprzeciw drugiej, dziesiątnicy do drugich, otomani do swych, sotnik z przybyłymi się schodzą i źjeżdżają, zdając sobie wartę przy ukazach żywcem brania źwirza lub onego kłucia, gdyż ma kóżdy z obławników swą pikę własną, jedną fozą robione. Przy innych tedy befelach trzyźwość
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 177
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
panowie: Gmin równy wtąż: rozumów dawcą winkiem sobie Podrzepieliwszy krzyczą: cny Teseu/ tobie Dziwował sieMeraton/ z krwie Byka Kretskiego. Ze Kremionę/ chłopek/ krom postrachu wszego Pródli/ twój czym/ twój do dar. Epidaurskąs ziemię Ucieszył; gdyś macużne/ zgniotł/ Wulkańskie plemię. W tenże kształt Cefyska włość Prokrusta widziała. Na śmierć Cercynowę/ Elewfis patrzała. Zadebion Scynis na złe/ siły wielkije; który Zginął drzewa/ i sosien przychylał od góry; One spuszczone ludzi w poły rozdzierały. Już i w kraj Lelegiejski/ gdy Scyron zuchwały Zniesion/ do Aklotoej snadniejsze przechody: Kości koterskich ziemia/ ni przyjac chcą wody.
pánowie: Gmin rowny wtąż: rozumow dawcą winkiem sobie Podrzepieliwszy krzyczą: cny Teseu/ tobie Dźiwował sięMeráton/ z krwie Byká Kretskiego. Ze Kremionę/ chłopek/ krom postráchu wszego Prodli/ twoy czym/ twoy do dar. Epidâurskąs źiemię Vćieszył; gdyś mácużne/ zgniotł/ Wulkánskie plemię. W tenże kształt Cephyska włosć Prokrustá widźiáłá. Ná śmierć Cercynowę/ Elewfis pátrzałá. Zádebion Scynis ná złe/ śiły wielkiye; ktory Zginął drzewá/ y sośien przychylał od gory; One spuszczone ludźi w poły rozdźieráły. Iuż y w kray Lelegieyski/ gdy Scyron zuchwáły Znieśion/ do Aklotoey snádnieysze przechody: Kośći koterskich źiemiá/ ni przyiac chcą wody.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 174
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
będziwe lata Nie gaszą żalu: do końca cię świata Żywym mieć chciała: by to była można Byś nieznał śmierci: lecz nadzieja próżna Trudno się ostrej kosy uwarować, Trudno zajadłe Parki udarować. Zgrobem przywitać każdemu się przyjdzie Gośćmi jestechmy każdy stąd odyidzie. Gdyż ani godność ani krew wysoka Nic nie pomoże ani włość szeroka. Dobrze Filozof rzekł: ORATOR Gdzie teraz oni Bohatyrowie pytać się ich pewnie responsu zaden nie usłyszy od nich. Ci wszyscy ludzie na sądach są. POLITYCZNY. Cnota w Niebie i zmądrych i silnych którzy w piekle będą będzie się naśmiewała. ORATOR Po śmierci cito człowie ci to co wielka przemiana i z Ojca Synowi
będźiwe látá Nie gaszą żalu: do końca ćię świátá Zywym mieć chćiáłá: by to byłá można Byś nieznał śmierći: lecz nádźieiá prożna Trudno śię ostrey kosy vwárować, Trudno záiadłe Parki vdárować. Zgrobem przywitać kożdemu śię przyidźie Gośćmi iestechmy káżdy ztąd odyidźie. Gdyż ani godność ani krew wysoka Nic nie pomoże áni włość szeroka. Dobrze Philozoph rzekł: ORATOR Gdźie teraz oni Bohátyrowie pytać się ich pewnie responsu zaden nie vsłyszy od nich. Ci wszyscy ludźie ná sądach są. POLITYCZNY. Cnotá w Niebie y zmądrych y śilnych ktorzy w piekle będą będźie śię náśmiewáłá. ORATOR Po śmierći cito człowie ci to co wielká przemiáná y z Oycá Synowi
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 249
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644