/ ten z korteziej/ Mało nie nałąmał szyjej. Pan dziś wesoł/ leć jutro skrobnie się w głowę Dług zaciągnąwszy na nowe. Bo grubarze/ źli Rajcy/ nie szczerze radzą Ze Panu koszty niewadzą Dziś w Areńdę wsi pójdą: jutro wzastawy/ Ten koszt wszytek na potrawy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włości Przyjdzie pozbyć i wieczności. Kuchnia skopuł substancji/ i jej ognisko Dóbr Ojczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku tak garło lubi/ Ciebie i Ojczyźnę gubi/ Ten dawne Familie/ zniszczył i domy/ Zbiorów pożerca łakomy. On dziedzictwa wynosi; w nosi ubóstwo/ I inszych bied różne mnóstwo. A nad to; o
/ ten z korteziey/ Máło nie náłąmał szyiey. Pąn dźiś wesoł/ leć iutro skrobnie się w głowę Dług záćiągnąwszy ná nowe. Bo grubárze/ źli Ráycy/ nie szczerze rádzą Ze Pánu koszty niewádzą Dźiś w Areńdę wśi poydą: iutro wzástáwy/ Ten koszt wszytek ná potráwy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włośći Przyidźie pozbyć y wiecznośći. Kuchnia skopuł substántiey/ y iey ognisko Dobr Oyczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku ták gárło lubi/ Ciebie y Oyczyźnę gubi/ Ten dawne Fámilie/ zniszczył y domy/ Zbiorow pożercá łákomy. On dźiedźictwá wynośi; w nośi vbostwo/ Y inszych bied rozne mnostwo. A nád to; o
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 205
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Gdzie w pawimentach Marmury się pocą. A zjadłe serce frasunku kłopocą.
Milej mi z tobą. Z tej Ojczystej Wioski/ Cieszyć się zbiorem nieznając co troski/ A przykrych sercu kłopotów nie liczyć Niźli na Żywcu z Wykupną dziedziczyć. Milej mi z tobą wzgodnej żyjąc Sforze. Dom i Czeladkę swą trzymać w dozorze Niż włości mając słyszeć ono fuka Hutman na Pana/ i ludna Przyłuka. Milej mi z tobą wspokojnym kąciku/ Żyć nad potrzebę o jednym groszyku/ Niż Midasowej strzegący szkatuły Jak noc nie spaną tak dzień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano siła/ Lubo Fortuna kogo zbogaciła Leć kto się najadł ma dość: a już
Gdźie w páwimentách Mármury się pocą. A ziádłe serce frásunku kłopocą.
Miley mi z tobą. Z tey Oyczystey Wioski/ Cieszyć się zbiorem nieznáiąc co troski/ A przykrych sercu kłopotow nie liczyć Niźli na Zywcu z Wykupną dźiedźiczyć. Miley mi z tobą wzgodney żyiąc Sphorze. Dom y Czeladkę swą trzymáć w dozorze Niż włośći máiąc słyszeć ono fuka Hutmąn ná Páná/ y ludna Przyłuká. Miley mi z tobą wspokoynym kąćiku/ Zyć nád potrzebę o iednym groszyku/ Niż Midásowey strzegący szkátuły Iák noc nie spáną ták dźień strawić czuły. Nie to szczęśliwy komu dano śiła/ Lubo Fortuná kogo zbogáćiłá Leć kto się náiadł ma dość: á iuż
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 211
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
więcej Wybrać deputatowi. Jest w świeżej pamięci. Manifest ów duchownych, na sejmie wniesiony, Przeciw tym sangwisugom prawnie uczyniony.
A w oczach wyniszczone same włości stoją, Tak duchowne, jak inne: Boga się nie boją. Nie wedle uchwal dawnych, ustawów sejmowych, Starodawnych hetmanów ordynków chlebowych Chleby biorą z niszczonych Bellonami włości: Już w nich mało kmiotkowie mają osiadlości. Za nic teraz artykuł, za nic sąd wojskowy. A czemuż? Nierząd ten jest z was samych gotowy. Nie płacicie. Ale co? Sejmami łudzicie. A cóż z tego? Sami się tą zwłoką niszczyci[...] Obiecujecie zawsze winną im zapłatę. Miasto której w dalszą
więcej Wybrać deputatowi. Jest w świeżej pamięci. Manifest ów duchownych, na sejmie wniesiony, Przeciw tym sangwisugom prawnie uczyniony.
A w oczach wyniszczone same włości stoją, Tak duchowne, jak inne: Boga się nie boją. Nie wedle uchwal dawnych, ustawów sejmowych, Starodawnych hetmanów ordynków chlebowych Chleby biorą z niszczonych Bellonami włości: Już w nich mało kmiotkowie mają osiadlości. Za nic teraz artykuł, za nic sąd wojskowy. A czemuż? Nierząd ten jest z was samych gotowy. Nie płacicie. Ale co? Sejmami łudzicie. A cóż z tego? Sami się tą zwłoką niszczyci[...] Obiecujecie zawsze winną im zapłatę. Miasto której w dalszą
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 732
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Wysokie, Janów, do Brześcia. W Białej księcia imci Radziwiłła kanclerza w. ks. lit., półtory niedzieli odpoczywaliśmy, nie bez znacznej pieczętarskich dóbr ruiny. Licencją dano wielką wojsku w tych dobrach, postępować ad libitum. Ten bowiem książę był sprawcą fomentum mali zamieszania. Bydła z folwarków i chłopskie z włości zabrane, zboża folwarkowe pozabierane, stawy pospuszczane, zwierz w zwierzyńcu pobity, w pałacu też i w pokojach wszędzie abominatio desolationis; wsi niektóre popalone przez szwedów, Różanka p. Pocieja spalona.
27 Septembris u ip. Sapiehy wojewody mińskiego byliśmy w Wisznicy.
28^go^ szliśmy na Różankę, Włodawę, Chełm. We
, Wysokie, Janów, do Brześcia. W Białéj księcia imci Radziwiłła kanclerza w. ks. lit., półtory niedzieli odpoczywaliśmy, nie bez znacznéj pieczętarskich dóbr ruiny. Licencyą dano wielką wojsku w tych dobrach, postępować ad libitum. Ten bowiem książę był sprawcą fomentum mali zamieszania. Bydła z folwarków i chłopskie z włości zabrane, zboża folwarkowe pozabierane, stawy pospuszczane, zwierz w zwierzyńcu pobity, w pałacu téż i w pokojach wszędzie abominatio desolationis; wsi niektóre popalone przez szwedów, Różanka p. Pocieja spalona.
27 Septembris u jp. Sapiehy wojewody mińskiego byliśmy w Wisznicy.
28^go^ szliśmy na Różankę, Włodawę, Chełm. We
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 109
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny i bogaty, Że na to przez lat dziesięć wszytkie swe intraty, Kilkadziesiąt tysięcy na każdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył, Siła na chwałę bożą, obronę ojczyzny, Dla zbawienia dusze swej wydał gotowizny, Trzymając kilka Rzeczypospolitej włości. „Wierę — rzecze — po tej mi nic szczodrobliwości.” „A cóż, kiedy z włodarstwa rachować się każą? Upewniam, na sądnym dniu tych cyfer nie zmażą.” „Ogród — prawi — pokażę i wątpić w tym szkoda, Że włodarzowi piecza należy ogroda.” „Czego inszego się też spodziewać
Na swą sławę, ozdobił Warszawę fontaną. Nuż pałac tak wspaniały, piękny i bogaty, Że na to przez lat dziesięć wszytkie swe intraty, Kilkadziesiąt tysięcy na kożdy rok łożył. Pytam, jeśli też szpital ubogim założył, Siła na chwałę bożą, obronę ojczyzny, Dla zbawienia dusze swej wydał gotowizny, Trzymając kilka Rzeczypospolitej włości. „Wierę — rzecze — po tej mi nic szczodrobliwości.” „A cóż, kiedy z włodarstwa rachować się każą? Upewniam, na sądnym dniu tych cyfer nie zmażą.” „Ogród — prawi — pokażę i wątpić w tym szkoda, Że włodarzowi piecza należy ogroda.” „Czego inszego się też spodziewać
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 106
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wolnością w sejmikowaniu, sejmowaniu, i obieraniu Królów. Ale tak wspaniale i obszernie Król jego panuje, jak żaden Monarcha w Europie. Bo na Elekcjonalnym polu pod Warszawą, więcej rodowitej Szlachty stawa jak na sto tysięcy. Między któremi tylu Majętnych Panów, z tą paradą iż udzielnym Książętom magnificencją dworu zrównać się mogą. Tą włości obszernych posesją, iż liczne wojsko wystawić każdy z nich i konserwować może. Jakoż z miłości Ojczyzny wielu, osobliwie Książęta Radziwiłowie własnym sumptem z Moskwą, Tatarami i Kozactwem wojny wielkie toczyli, i po kilkadziesiąt tysięcy trupem na placu Nieprzyjaciela kładąc, sobie zwycięstwo, Ojczyźnie swobodę i pokoj przynosili. Samo Księstwo Litewskie przedtym
wolnością w seymikowániu, seymowaniu, y obieraniu Krolow. Ale ták wspaniale y obszernie Krol iego panuie, iák żaden Monárcha w Europie. Bo ná Elekcyonálnym polu pod Warszawą, więcey rodowitey Szláchty stáwá iák ná sto tysięcy. Między ktoremi tylu Máiętnych Panow, z tą parádą iż udzielnym Xiążętom magnificencyą dworu zrownać się mogą. Tą włości obszernych possessyą, iż liczne woysko wystáwić káżdy z nich y konserwować może. Iákoż z miłości Oyczyzny wielu, osobliwie Xiążętá Rádziwiłowie włásnym sumptem z Moskwą, Tátárámi y Kozactwem woyny wielkie toczyli, y po kilkadziesiąt tysięcy trupem ná placu Nieprzyiácielá kładąc, sobie zwycięstwo, Oyczyznie swobodę y pokoy przynosili. Sámo Xięstwo Litewskie przedtym
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: Hv
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
moc jego rozwodzi; Tak kiedy dwie truciźnie zwodzą w brzuchu zwady. Strawiwszy się, przepadły na dół oba jady. O, jakie szczęście: żona, chcąc zabić, ratuje; Tak gdy Bóg nie chce, dwoją trucizna nie truje. PROPRIUM PAŃSKIE
„Nasz Piotr pan wielki.” — „Cóż, ma siła włości Albo pieniędzy?” — „Jako sadła w kości.” „Czy w wielkim domu i zacnie zrodzony?” „Ociec szwiec i to nie pilnował żony.” „Czy handel wiedzie?” — „Tym się nie zbogaci.” „Czemuż tedy pan?” — „Nierad długów płaci.”
moc jego rozwodzi; Tak kiedy dwie truciźnie zwodzą w brzuchu zwady. Strawiwszy się, przepadły na dół oba jady. O, jakie szczęście: żona, chcąc zabić, ratuje; Tak gdy Bóg nie chce, dwoją trucizna nie truje. PROPRIUM PAŃSKIE
„Nasz Piotr pan wielki.” — „Cóż, ma siła włości Albo pieniędzy?” — „Jako sadła w kości.” „Czy w wielkim domu i zacnie zrodzony?” „Ociec szwiec i to nie pilnował żony.” „Czy handel wiedzie?” — „Tym się nie zbogaci.” „Czemuż tedy pan?” — „Nierad długów płaci.”
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 61
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Aż on, co mu czołem bili, Z króla żakiem w małej chwili. Tak wszytkie rzeczy, co ludzi Świat nimi szali i łudzi, Mało w sobie mają wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi (Szczęście, kiedy chce, nie skąpi); Aż w jego najlepszej porze Śmierć pana kosą przeorze, A ten dni jego ostatek Błahy ozdobi dostatek (Tak rzeczy idą na nice): Koszula, smoła, tarcice. POLYHYMNIA MUSICA
Sarmacka lutni, rozstrój struny swoje! Umarł ten, co
Aż on, co mu czołem bili, Z króla żakiem w małej chwili. Tak wszytkie rzeczy, co ludzi Świat nimi szali i łudzi, Mało w sobie mają wątku, Tak od końca, jak z początku. Tylko nas maszkarka zwodzi, Bo się człowiek nago rodzi, Potem przyjdzie do godności, Nabędzie skarbów i włości; Drugi i wyżej postąpi (Szczęście, kiedy chce, nie skąpi); Aż w jego najlepszej porze Śmierć pana kosą przeorze, A ten dni jego ostatek Błahy ozdobi dostatek (Tak rzeczy idą na nice): Koszula, smoła, tarcice. POLYHYMNIA MUSICA
Sarmacka lutni, rozstrój struny swoje! Umarł ten, co
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 143
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jako przodkowie czynili, Którym oni strasznymi i bez wojny byli, Nie ganiąc tedy o tym niczyjego zdania, Ja bym radził trzymać się prostego mniemania, Abyśmy między sobą pomiar uczynili, Granice zawarli i dani ustawili Coroczne. Przy tym młodzi rycerskie ćwiczenie, Cenę pieniądzom, fortec pilne utwierdzenie, Arsenał pospolity, osadzenie włości, Szpichlerze nad portami, w nich pełno żywności. Karę na próżnujące, nagrodę cnotliwym, Sądów obostrzenie i zapłatę złośliwym. Ostatka, bracia, snadno za czasem poprawić, A to by teraz trzeba w swej klubie postawić, Gdyż zgoła Pospolita Rzecz nie ma obrony, Tak wiele nieprzyjaciół mając z każdej strony. O BUDOWANIU
jako przodkowie czynili, Którym oni strasznymi i bez wojny byli, Nie ganiąc tedy o tym niczyjego zdania, Ja bym radził trzymać się prostego mniemania, Abyśmy między sobą pomiar uczynili, Granice zawarli i dani ustawili Coroczne. Przy tym młodzi rycerskie ćwiczenie, Cenę pieniądzom, fortec pilne utwierdzenie, Arsenał pospolity, osadzenie włości, Szpichlerze nad portami, w nich pełno żywności. Karę na próżnujące, nagrodę cnotliwym, Sądów obostrzenie i zapłatę złośliwym. Ostatka, bracia, snadno za czasem poprawić, A to by teraz trzeba w swej klubie postawić, Gdyż zgoła Pospolita Rzecz nie ma obrony, Tak wiele nieprzyjaciół mając z każdej strony. O BUDOWANIU
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 307
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ale upatrzywszy facilitatem onę opanować, zaraz się na oko upa-
truje diffcultas onę zatrzymać, patrząc jako commune zwykliśmy traktować bonum. Tęskno nas cum hoc exiguo Ukrainy praesidio, albo i Kodaku, tęskniejby było z tem, któremby Krym potrzeba trzymać.
Moskwie zaś do tego pomoc i rekompensę jaką od nich wziąwszy z włości przyległych, Taurykę im w posessją puścić, którąby umieli pewnie (zaprowadziwszy według zwyczaju swego colonias) osadzić, umieliby i zatrzymać. Wróciłby się im Azak i wojska tureckie lądem nie mogłyby ich dochodzić. Morzem choćby też i przyszły, za osadzeniem czterech portów bezpieczniby byli, coby nam nieposzło
ale upatrzywszy facilitatem onę opanować, zaraz się na oko upa-
truje diffcultas onę zatrzymać, patrząc jako commune zwykliśmy traktować bonum. Tęskno nas cum hoc exiguo Ukrainy praesidio, albo i Kodaku, tęskniejby było z tém, którémby Krym potrzeba trzymać.
Moskwie zaś do tego pomoc i rekompensę jaką od nich wziąwszy z włości przyległych, Taurykę im w possessyą puścić, którąby umieli pewnie (zaprowadziwszy według zwyczaju swego colonias) osadzić, umieliby i zatrzymać. Wróciłby się im Azak i wojska tureckie lądem nie mogłyby ich dochodzić. Morzem choćby też i przyszły, za osadzeniem czterech portów bespieczniby byli, coby nam nieposzło
Skrót tekstu: KoniecSTatar
Strona: 302
Tytuł:
Dyskurs o zniesieniu Tatarów...
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842