za gust macie Z tak częstych konsult waszych? Sami powiadacie, Jako z was wiele który na sejmach utracił, A z znaczną fortun swoich ujmą się pobracił. Wiem, że z was, moi bracia, znajdzie się wiele, Którzy macie intraty zamożne, a śmiele Rzec to mogę, że wasze, choć rzęsiste, włości Nie wystarczą publicznej tak często trudności. Prawdę mówię czy li nie? Uznajcie to sami. Ale się już odzywa jeden między wami, Ze sam stracił z kolegą dwanaście tysięcy, A Splendecki powiada: sam trzydzieści więcej. Nie wspominam prymasa, książąt wyniosłości Senatorskiej, kanclerskiej, marszałka godności. Hetmańska też powaga ludnym pocztem zwykła
za gust macie Z tak częstych konsult waszych? Sami powiadacie, Jako z was wiele który na sejmach utracił, A z znaczną fortun swoich ujmą się pobracił. Wiem, że z was, moi bracia, znajdzie się wiele, Którzy macie intraty zamożne, a śmiele Rzec to mogę, że wasze, choć rzęsiste, włości Nie wystarczą publicznej tak często trudności. Prawdę mówię czy li nie? Uznajcie to sami. Ale się już odzywa jeden między wami, Ze sam stracił z kolegą dwanaście tysięcy, A Splendecki powiada: sam trzydzieści więcej. Nie wspominam prymasa, książąt wyniosłości Senatorskiej, kanclerskiej, marszałka godności. Hetmańska też powaga ludnym pocztem zwykła
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 729
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, że gdy jaka sprawa
Między wielkimi ludźmi zawiedziona Cale nie mogła być uspokojona, Kiedy już czemu główne trybunały I żadne insze sądy nie zdołały, Na jego zdanie obie strony chętnie Samy się zdały a on umiejętnie I tak szczęśliwie zawsze je pogodził, Że każdy kontent od niego odchodził. A jako temu domowi imienia, Szerokich włości wielkie spokrewnienia Czapek książęcych niemało ujęły, Tak zaś czym lepszym zato nagrodziły, Bo te ozdoby, których wielkie domy Książąt Koreckich liczą miliony, Cnych Wiśniowieckich i książąt z Zasławia I Czetwertyńskich co światu wystawia, To na Czapliców wszytko opłynęło, Gdy się im z nimi tak spoić zdarzyło. I jak kryształy południowym bite Promieniem
, że gdy jaka sprawa
Między wielkimi ludźmi zawiedziona Cale nie mogła być uspokojona, Kiedy już czemu głowne trybunały I żadne insze sądy nie zdołały, Na jego zdanie obie strony chętnie Samy się zdały a on umiejętnie I tak szczęśliwie zawsze je pogodził, Że każdy kontent od niego odchodził. A jako temu domowi imienia, Szyrokich włości wielkie spokrewnienia Czapek książęcych niemało ujęły, Tak zaś czym lepszym zato nagrodziły, Bo te ozdoby, ktorych wielkie domy Książąt Koreckich liczą milliony, Cnych Wiśniowieckich i książąt z Zasławia I Czetwertyńskich co światu wystawia, To na Czaplicow wszytko opłynęło, Gdy się im z nimi tak spoić zdarzyło. I jak kryształy południowym bite Promieniem
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 422
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nie ustępuje dzień nocnej ciemności; żadna noc nie zaciemnia światła gwiazdecznego, skrywszy słońce, ani snu zaprasza twardego. Na wygnanie posłano z nieba nocy ciemne, a kazano, żeby dni świeciły przyjemne. Tu dzień jasny, pogodny, siedm razy przechodzi Febusa, który światło niskiej ziemi rodzi. Możny Królu, którego są niebieskie włości, ach, jak ziemia splendorów niebiosom zazdrości! Ustawiczne Frasunki z nich szły na wygnanie, Strach blady, sinia Boleść toż znosi karanie, Płacz oraz z Narzekaniem, w żałobę ubrane Troski, po zmarłych mając głowy roztargane. Z nimi Prace, Jęczenia precz wygnano z nieba, Zwady, prawnych Rozterków już tam nie potrzeba
nie ustępuje dzień nocnej ciemności; żadna noc nie zaciemnia światła gwiazdecznego, skrywszy słońce, ani snu zaprasza twardego. Na wygnanie posłano z nieba nocy ciemne, a kazano, żeby dni świeciły przyjemne. Tu dzień jasny, pogodny, siedm razy przechodzi Febusa, który światło niskiej ziemi rodzi. Możny Królu, którego są niebieskie włości, ach, jak ziemia splendorów niebiosom zazdrości! Ustawiczne Frasunki z nich szły na wygnanie, Strach blady, sinia Boleść toż znosi karanie, Płacz oraz z Narzekaniem, w żałobę ubrane Troski, po zmarłych mając głowy roztargane. Z nimi Prace, Jęczenia precz wygnano z nieba, Zwady, prawnych Rozterków już tam nie potrzeba
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 175
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, niestroskane Serce, zdrowie nie łatane, Z zyskiem praca, wiek pogodny, Dni spokojne, rok niegłodny, Sen smaczny, dobre sumnienie — To szczęście i dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny sługa, Lichwa niskąd, jedno z pługa. Chleb a żywot bez nagany Skarb to nieoszacowany, Żona k myśli, rodowity Z nią przyjaciel, dar obfity. Potomek w ojca wrodzony, A spłacheć nie
, niestroskane Serce, zdrowie nie łatane, Z zyskiem praca, wiek pogodny, Dni spokojne, rok niegłodny, Sen smaczny, dobre sumnienie — To szczęście i dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny sługa, Lichwa niskąd, jedno z pługa. Chleb a żywot bez nagany Skarb to nieoszacowany, Żona k myśli, rodowity Z nią przyjaciel, dar obfity. Potomek w ojca wrodzony, A spłacheć nie
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 264
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
prawdę powiadam: „Nos autem sicut homines moriemini”, wszyscy wy jako ludzie pomrzecie, i jako ten jeden z książąt Giedrojciów Rumuntowiczów idący potomek upadł, i wy upadniecie, „et sicut unus de principibus cadetis”.
Czyliż świat temu panu nie służył? Gdzież słudzy? Gdzie jego Rasna i inne osiadłe włości? Za wszystko mu jednę trumnę dano. Czyliż mu Bóg nie dał był okrasy ciała? Już to trup. Nie dałże wysokiego urodzenia? Już to zgnilizna. Izaliż go dostatki nie wspierały? Kędyż te dostatki, tylko się proch i popiół śmiertelny przy nim został. To nas czeka, tak i nas
prawdę powiadam: „Nos autem sicut homines moriemini”, wszyscy wy jako ludzie pomrzecie, i jako ten jeden z książąt Giedrojciów Rumuntowiczów idący potomek upadł, i wy upadniecie, „et sicut unus de principibus cadetis”.
Czyliż świat temu panu nie służył? Gdzież słudzy? Gdzie jego Rasna i inne osiadłe włości? Za wszystko mu jednę trumnę dano. Czyliż mu Bóg nie dał był okrasy ciała? Już to trup. Nie dałże wysokiego urodzenia? Już to zgnilizna. Izaliż go dostatki nie wspierały? Kędyż te dostatki, tylko się proch i popiół śmiertelny przy nim został. To nas czeka, tak i nas
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 477
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
prawo, do którego ja od młodości mojej szczęścia niemam, podobno dla tego, żem barziej campum martium dla dobra pospolitego, z kosztem moim własnym, niż Palaestram Themidis dla oganiania prywat moich, pilnował), w dobrach moich Szarogrodzkich przez trzy lata. Przed roboracją kontraktu tego informowany od Komisarzów moich, że te włości trzydzieści tysięcy na rok uczynić mogą, obwieściłem Jego Mości przed czasem, obierając raczej wyliczenie Sumy, niż tak szkodliwe dóbr w posessją puszczenie. Odebrałem submissją gotowości na odebranie Sumy, byle tylko in toto razem oddana była. Obligował mnie nadto Jego Mość, abym sam in persona w Grodzie stanął, niespodziewając
prawo, do którego ia od młodości mojey szczęścia niemam, podobno dla tego, żem barziey campum martium dla dobra pospolitego, z kosztem moim własnym, niż Palaestram Themidis dla oganiania prywat moich, pilnował), w dobrach moich Szarogrodzkich przez trzy lata. Przed roboracyą kontraktu tego informowany od Komissarzów moich, że te włości trzydzieści tysięcy na rok uczynić mogą, obwieściłem Jego Mości przed czasem, obieraiąc raczey wyliczenie Summy, niż tak szkodliwe dóbr w possessyą puszczenie. Odebrałem submissyą gotowości na odebranie Summy, byle tylko in toto razem oddana była. Obligował mnie nadto Jego Mość, abym sam in persona w Grodzie stanął, niespodziewaiąc
Skrót tekstu: KoniecJATestKrył
Strona: 411
Tytuł:
Testament
Autor:
Jan Aleksander Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ście i ojca złotem przekupili, I te niebogi słowy pięknymi zmamili. Kradzież to, nie małżeństwo, zdrada, nie wesele. Aczem nie mówca, ale mówię to wam śmiele: Nie szlacheckie to sprawy, rady to niezdrowe, Brać dziewki, które męże mają już gotowe. Szeroki świat, szeroka Sparta, wielkie włości Alskie, arkadzkie, siła w Argu osiadłości I w Mesanie, wiele miast w achajskiej dziedzinie, Wiele w drugiej pomorskiej Zyżywskiej krainie. Wszędzie tam u rodziców cnych cór liczby mnogie Ani w urodę, ani w baczenie ubogie. Wszędzie tam, kędykolwiek żywie nie zachcecie, Żon sobie podług myśli swojej dostaniecie. Bo a kto
ście i ojca złotem przekupili, I te niebogi słowy pięknymi zmamili. Kradzież to, nie małżeństwo, zdrada, nie wesele. Aczem nie mówca, ale mówię to wam śmiele: Nie ślacheckie to sprawy, rady to niezdrowe, Brać dziewki, które męże mają już gotowe. Szeroki świat, szeroka Sparta, wielkie włości Alskie, arkadzkie, siła w Argu osiadłości I w Messanie, wiele miast w achajskiej dziedzinie, Wiele w drugiej pomorskiej Zyżywskiej krainie. Wszędzie tam u rodziców cnych cór liczby mnogie Ani w urodę, ani w baczenie ubogie. Wszędzie tam, kędykolwiek żywie nie zachcecie, Żon sobie podług myśli swojej dostaniecie. Bo a kto
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 53
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
bądź, proszę, życzliwa; a ty, Serca ludzkiego strzelcze skrzydlaty, Wyciągnij niepochybne jedwabiem twe rogi, Wypuść ku niej wiadomy bełt serdecznej drogi, Aby me powolności torem twojej strzały Do jej serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z biednych poddanych ucisku, Niechaj nędznych ludzi pracą Nienasycone szkatuły bogacą.
Zbiorą srebro blade z złotem Ubogich kmiotków napojone potem, Będą mieć szkarłaty tkane, Krwią robotników mdłych zafarbowane.
Ja nic nie dbam o pachołki, Ani o przednich dygnitarzów stołki. Czołem za cześć!
bądź, proszę, życzliwa; a ty, Serca ludzkiego strzelcze skrzydlaty, Wyciągnij niepochybne jedwabiem twe rogi, Wypuść ku niej wiadomy bełt serdecznej drogi, Aby me powolności torem twojej strzały Do jej serca lubego lepszy przystęp miały. DZIEWIĄTY: HALCJON
Ja śpiewam nie wedle świata: Za fraszkę u mnie majętność bogata, Fraszka urodzajne włości I nieprzejrzane okiem majętności.
Niech drudzy łakomie zysku Szukają z biednych poddanych ucisku, Niechaj nędznych ludzi pracą Nienasycone szkatuły bogacą.
Zbiorą srebro blade z złotem Ubogich kmiotków napojone potem, Będą mieć szkarłaty tkane, Krwią robotników mdłych zafarbowane.
Ja nic nie dbam o pachołki, Ani o przednich dygnitarzów stołki. Czołem za cześć!
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 66
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
bez obrony wszelaki zostawa, otwarza prawie wrota nieprzyjaciołom nie tylko do odejskania odjętych włości, ale też do powetowania szkód i utrat swych, jeźli się prędko nie zabieży. Powinniśmy się wszyscy przyłożyć do tego, aby nieśmiertelną sławą, wielkim kosztem naszym, odważną pracą J. K. M., krwią braci naszy zabite włości zatrzymali się, a snadniej teraz trochę sobie cięży uczyniwszy parta tueri, niźli potym, po sromotny szkodzie, utraty wetować; lepi tej ściany, która teraz jest w ręku naszym, bronić, niźli nieprzyjacielom dobrowolnie wrota otwierać. Pewien tego jest J. K. M., że wszystko jest i będzie w przystojnym poważeniu
bez obrony wszelaki zostawa, otwarza prawie wrota nieprzyjaciołom nie tylko do odejskania odjętych włości, ale też do powetowania szkód i utrat swych, jeźli się prętko nie zabieży. Powinniśmy się wszyscy przyłożyć do tego, aby nieśmiertelną sławą, wielkim kosztem naszym, odważną pracą J. K. M., krwią braci naszy zabite włości zatrzymali się, a snadniej teraz trochę sobie cięży uczyniwszy parta tueri, niźli potym, po sromotny szkodzie, utraty wetować; lepi tej ściany, która teraz jest w ręku naszym, bronić, niźli nieprzyjacielom dobrowolnie wrota otwierać. Pewien tego jest J. K. M., że wszystko jest i będzie w przystojnym poważeniu
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 434
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
Według Ksenofonta, Lipsiusza, Jowiusza za obcym te są racje. Iż obcy nie łatwo dezertuje. W cudzym kraju emuluje o lepszą w wojennym trybie. Domowy zaś bojaźliwszy respektując na dom i krew. Do domowej rebeli skłonniejszy, Przez domowych ekspedycją poddaństwo się umniejsza, cechy rzemiesnicze drobnieją, manufaktury ustają. A zatym miasta i włości pustoszeją.
Za domowym żołnierzem Wegecjusza racja. Iż mniej kosztowny niż Cudzoziemieć. Wierniejszy Ojczyźnie, i nietak łatwo się da przekupić. Nie tak zuchwały i do bontu skłonny. Według Kurcjusza, Tacyta, Bodyna: swoi ziemianin nie tak ciężki eksaktór. Z Lafy i żołdu fortuny zebrane od domowych za granice się nie wynoszą.
Według Xenofonta, Lipsiusza, Jowiusza za obcym te są racye. Jż obcy nie łátwo dezertuie. W cudzym kráiu emuluie o lepszą w woiennym trybie. Domowy zaś boiazliwszy respektuiąc ná dom y krew. Do domowey rebelli skłonnieyszy, Przez domowych expedycyą poddaństwo się umnieysza, cechy rzemiesnicze drobnieią, manufaktury ustaią. A zátym miastá y włości pustoszeią.
Zá domowym żołnierzem Wegecyusza racya. Jż mniey kosztowny niż Cudzoziemieć. Wiernieyszy Oyczyznie, y nieták łátwo się da przekupić. Nie ták zuchwały y do bontu skłonny. Według Kurcyusza, Tacyta, Bodyna: swoi ziemianin nie tak ciężki exaktor. Z Lafy y żołdu fortuny zebrane od domowych zá granice się nie wynoszą.
Skrót tekstu: BystrzInfStat
Strona: Nv
Tytuł:
Informacja statystyczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743