/ z pieszczoty/ w Perukach się chłodzą. Ale postoj/ takowych pieszczony Narodzie/ Ochłodząć was/ pod ziemią/ w płomienistej wodzie. Całe razem/ nad wami/ palić będą lasy/ Zejście/ drogie/ tak marnie obracały czasy. O jak się wiele godzin/ niepotrzebnie brało! Kiedy się do kitajki/ po włosie dziergało. Toż mówić i o Kwefach/ co z włosów robione Kupują Damy/ w strojach nader rozpieszczone. Jakoby ich jegwabie miękkie dolegały I tak większej miękkości/ we włosach szukały. O zbytki/ na dnie samym/ piekła wymyślone! Godne/ byście/ na nimże były pogrążone. Izajasza/ trzeci rozdział
/ z pieszczoty/ w Perukách się chłodzą. Ale postoy/ tákowych pieszczony Národźie/ Ochłodząć was/ pod źiemią/ w płomienistey wodźie. Cáłe rázem/ nád wami/ pálić będą lásy/ Ześćie/ drogie/ ták márnie obrácáły czásy. O iák się wiele godźin/ niepotrzebnie bráło! Kiedy się do kitayki/ po włośie dźiergáło. Toż mowić y o Kwefách/ co z włosow robione Kupuią Dámy/ w stroiách náder rospieszczone. Iákoby ich iegwabie miękkie dolegáły Y ták większey miękkośći/ we włosách szukáły. O zbytki/ ná dnie sámym/ piekłá wymyślone! Godne/ byśćie/ ná nimże były pogrążone. Izaiasza/ trzeći rozdźiał
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda wdowa, mając inne. Więc ją znowu zapuści, ale nim oaroście,
To
mowie, Że tylko ile źrebię masz rozumu w głowie. Człowiekiem cię uważnym twoje lata czynią, A tyś po sierci głupią kobyłą, ba, świnią. O cóż się tedy koźlisz, mój miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda wdowa, mając ine. Więc ją znowu zapuści, ale nim oaroście,
To
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i widome oku. Te albo jedno szkiełko mieć mogą, albo kilka, ale wszystkie wypukłe, abo sferyczne. J czym z mniejszego semidiametru będzie wyrobiona ich sferyczność, tym okazalsze lubo z siebie drobne wydadzą się objecta. Ze samego nawet komara anatomizować okiem możesz, i w samym łbie wszystkie rozeznać części. W najsubtelniejszym włosie doirżysz dziurki. Być może i katoptryczne microscopium. Jeżeli w skrzyneczce na przeciw sobie perpendykularnie ułożysz dwa zwierciadła, jedno płaskie, drugie wydrążone. Pod zwierciadłem płaskiem lokowane objectum we wnątrz, a zewnątrz przez okienko zeskrobanej terminacyj tegoż zwierciadła patrząc, obaczysz w wydrążonym zwierciedle dość z znaczną jego aukcją.
XXII. Z perspektywy mieć
, y widome oku. Te álbo iedno szkiełko mieć mogą, álbo kilka, ále wszystkie wypukłe, ábo sferyczne. J czym z mnieyszego semidyametru będzie wyrobiona ich sferyczność, tym okazalsze lubo z siebie drobne wydadzą się objecta. Ze samego náwet komara anatomizowáć okiem możesz, y w samym łbie wszystkie rozeznać części. W naysubtelnieyszym włosie doirżysz dziurki. Być może y kátoptryczne microscopium. Jeżeli w skrzyneczce ná przeciw sobie perpendykularnie ułożysz dwa zwierciadła, iedno płáskie, drugie wydrążone. Pod zwierciadłem płaskiem lokowane objectum we wnątrz, á zewnątrz przez okienko zeskrobaney terminácyi tegoż zwierciadła pátrząc, obaczysz w wydrążonym zwierciedle dość z znaczną iego aukcyą.
XXII. Z perspektywy mieć
Skrót tekstu: BystrzInfRóżn
Strona: Y4
Tytuł:
Informacja różnych ciekawych kwestii
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
ekonomia, fizyka, matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
pieczęcią zastała. Ale teraz miń, bo pustki w tym dworze I dziedzic, łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych z Karmelu, Ostrego życia i potraw niewielu; Miń, tłusty wieprzu, mięsa tu nie jedzą I w grubej kapie o żarcie nie wiedzą. Dalej masz piętrem opuszczone z góry Aż na brzeg Wisły Kazanowskie mury, Gdzie pani rącze do Rzymu zawody Z powtórnym mężem puszcza o rozwody; O ścianę
pieczęcią zastała. Ale teraz miń, bo pustki w tym dworze I dziedzic, łaskaw na cię, w bucentorze Albo w gondoli, równej w biegu strzale, Weneckie ściga łanie po kanale. Hetmańskie potem puścisz w bok fabryki, Który jak wstąpił między nieboszczyki, Zwiędła Korony sława na pokosie I koniec Polski na cienkim był włosie. Podle masz ojców wyzutych z Karmelu, Ostrego życia i potraw niewielu; Miń, tłusty wieprzu, mięsa tu nie jedzą I w grubej kapie o żarcie nie wiedzą. Dalej masz piętrem opuszczone z góry Aż na brzeg Wisły Kazanowskie mury, Gdzie pani rącze do Rzymu zawody Z powtórnym mężem puszcza o rozwody; O ścianę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 74
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ma się z nim do proporcji. Ale pytam się, co mi po twojej szopie cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po minie tego i owego dobrej, kiedy lada jakie postępki odrażają od siebie. Co po posłuszeństwie, kiedy go tyraństwo, wartogłowia, fantazyja, potęga i uciemiężenie pod rząd naginają niepewny. Łaskawość władzy serca niewoli do miłości, miłość wiarę sposobi,
ma się z nim do proporcyi. Ale pytam się, co mi po twojej szopie cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazyja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po minie tego i owego dobrej, kiedy lada jakie postępki odrażają od siebie. Co po posłuszeństwie, kiedy go tyraństwo, wartogłowia, fantazyja, potęga i uciemiężenie pod rząd naginają niepewny. Łaskawość władzy serca niewoli do miłości, miłość wiarę sposobi,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 269
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ludzka?
Oto wziąć jajec kilkanaście, osobno żółtki oddzielić i je skłociwszy, wylej do pęcherza świżego, czystego nie wielkiego, zawiąż, włóż wgorącą wodę uwarz: wyjmi spęcherza ładnie obierz, aby była owa masa okrągła: dopiero ją włóż w wielki pęcherz czysty świeży aby w pośrodku niego wisiała ona Masa na niteczce, lub włosie, dopiero owe białki z jajec wlej wtenże pęcherz, z taką proporcją, żeby owa masa żółtkowa w pośrodku była tych białków, dopiero zawiązac w garnek duzy, pełny ukropu włożyć, a raczej zawiesic nakijku przez krysy garka położonym, aby się prosto pęcherz trzymał tak warzyć; az owe białki twarde się ugotują, ugotowawszy
ludzka?
Oto wziąć iaiec kilkanaście, osobno żołtki oddzielić y ie skłociwszy, wyley do pęcherza swiżego, czystego nie wielkiego, zawiąż, włoż wgorącą wodę uwarz: wyimi zpęcherza ładnie obierz, áby byłá owa masa okrągła: dopiero ią włoż w wielki pęcherz czysty swieży aby w posrodku niego wisiała ona Masa na niteczce, lub włosie, dopiero owe białki z iaiec wley wtenże pęcherz, z taką proporcyą, żeby owa masa zołtkowá w posrodku była tych białkow, dopiero zawiązac w garnek duzy, pełny ukropu włożyć, a raczey zawiesic nakiyku przez krysy garka położonym, aby się prosto pęcherz trzymał ták warzyć; az owe białki twarde się ugotuią, ugotowawszy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 508
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Dość i na mnie za stołem posiedzenia twoim. Spuszczam to szczęście w pańskich, wijoliście, uszu, Bo po nich wioski skaczą, jak po Orfeuszu.” 18 (D). ŻYWOT LUDZKI DO GOLENIA
Jako z głowy od brzytwy namydlone włosy, Tak biedni od śmiertelnej padną ludzie kosy. Jeszczeż kogo po włosie namydliwszy goli, Że bez wielkich kłopotów osiwieć pozwoli, Komu sumnienia żadna nie kaleczy wina, To jest mydło, po którym śmierć nas lekko ścina. Co dzień człowiek umiera: już nie twoje, wczora I coś dziś przeżył; gorsza, niepewnyś wieczora. Jeśli jeszcze zły balwierz brzytwy nie wytoczy, Przyciska i
, Dość i na mnie za stołem posiedzenia twoim. Spuszczam to szczęście w pańskich, wijoliście, uszu, Bo po nich wioski skaczą, jak po Orfeuszu.” 18 (D). ŻYWOT LUDZKI DO GOLENIA
Jako z głowy od brzytwy namydlone włosy, Tak biedni od śmiertelnej padną ludzie kosy. Jeszczeż kogo po włosie namydliwszy goli, Że bez wielkich kłopotów osiwieć pozwoli, Komu sumnienia żadna nie kaleczy wina, To jest mydło, po którym śmierć nas lekko ścina. Co dzień człowiek umiera: już nie twoje, wczora I coś dziś przeżył; gorsza, niepewnyś wieczora. Jeśli jeszcze zły balwierz brzytwy nie wytoczy, Przyciska i
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 531
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swymi wiecznie chwalił. Fortuna ludzki wymysł, jako najmniej we mnie Nie ma na świecie, tak też i ja w niej wzajemnie. 111. KOMPLEMENT DO PANNY HERBU WĘDA
Nie tylko, śliczna dziewko, w herbie, lecz i w oczu Nosisz wędę (taka moc w twoim jest warkoczu, Jaka była niekiedy w Samsonowym włosie), Że kto ją tylko połknie, do śmierci trudno się Zedrze: bo jeżeli jej miłość nie dobędzie, Darmo się rzuca, musi umierać na wędzie. HERBURT abo TRZY MIECZE W JABŁKU 112. Z Okazji TRZECH MIECZÓW ŻAŁOSNY OCIEC
Nie w herbie, w samym sobie, nie w jabłku, lecz w swojem Sercu
swymi wiecznie chwalił. Fortuna ludzki wymysł, jako najmniej we mnie Nie ma na świecie, tak też i ja w niej wzajemnie. 111. KOMPLEMENT DO PANNY HERBU WĘDA
Nie tylko, śliczna dziewko, w herbie, lecz i w oczu Nosisz wędę (taka moc w twoim jest warkoczu, Jaka była niekiedy w Samsonowym włosie), Że kto ją tylko połknie, do śmierci trudno się Zedrze: bo jeżeli jej miłość nie dobędzie, Darmo się rzuca, musi umierać na wędzie. HERBURT abo TRZY MIECZE W JABŁKU 112. Z OKAZJEJ TRZECH MIECZÓW ŻAŁOSNY OCIEC
Nie w herbie, w samym sobie, nie w jabłku, lecz w swojem Sercu
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 447
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale głowę widzę Nim osypaną, a nic się nie brzydzę. Ten mi powiada, że to grzechy gładzi, Ów się z nim wraca, ten się z nim prowadzi, Jeden drugiemu na głowę pociera, Czy ten wziął więcej, czy ten mniej — zaziera, Ów go z czupryny palcami strzęsywa, A ten po włosie paznokciem dobywa. Pobożny kapłan oczy swe wzniesione Pokornie spuszcza na głowy schylone, A z srebrnej czary palcem swym święconym Rozdaje popiół ludziom zgromadzonym, A co nasypie, to każdemu rzecze: „Pomni, żeś popiół, żeś proch jest, człowiecze, I że się prochem i popiołem staniesz, Nim obudzony trąbą zmartwychwstaniesz
ale głowę widzę Nim osypaną, a nic się nie brzydzę. Ten mi powiada, że to grzechy gładzi, Ów się z nim wraca, ten się z nim prowadzi, Jeden drugiemu na głowę pociera, Czy ten wziął więcej, czy ten mniej — zaziera, Ów go z czupryny palcami strzęsywa, A ten po włosie paznokciem dobywa. Pobożny kapłan oczy swe wzniesione Pokornie spuszcza na głowy schylone, A z srebrnej czary palcem swym święconym Rozdaje popiół ludziom zgromadzonym, A co nasypie, to każdemu rzecze: „Pomni, żeś popiół, żeś proch jest, człowiecze, I że się prochem i popiołem staniesz, Nim obudzony trąbą zmartwychwstaniesz
Skrót tekstu: OtwWPopBar_I
Strona: 283
Tytuł:
Popielec albo wstępna środa
Autor:
Walerian Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Konteo/ a dziś zowią je Cute. W Ancyrze robią barzo wiele czamletów/ z włosia niektórych kóz/ które się paszą po polach leżących pod górą Olimpem. Mają sierść mocną i jasną/ długą aż do ziemie/ której pasterze nie strzygą/ ale grzebieńmi wyrywają. Gdy je indziej przewożą/ nie chowają się/ i włosie ich traci swoję wdzięczność i moc. Na tychże miejscach znajdują się owce z ogonem tak wielkim/ i ciężkim/ iż dla ulżenia im go w dźwiganiu/ pasterze kładą go na deszczkę na dwu kołeczkach/ które za sobą ciągną. Znajduje się też tam Hyena/ zwierzę podobne wilkowi/ ale nie tak wysokie: sierść
Conteo/ á dźiś zowią ie Cute. W Ancyrze robią bárzo wiele czámletow/ z włośia niektorych koz/ ktore się pászą po polách leżących pod gorą Olympem. Máią śierść mocną y iásną/ długą áż do źiemie/ ktorey pásterze nie strzygą/ ále grzebieńmi wyrywáią. Gdy ie indźiey przewożą/ nie chowáią się/ y włośie ich tráći swoię wdźięczność y moc. Ná tychże mieyscách znáyduią się owce z ogonem ták wielkim/ y ćiężkim/ iż dla vlżenia im go w dźwigániu/ pásterze kłádą go ná desczkę ná dwu kołeczkách/ ktore zá sobą ćiągną. Znáyduie się też tám Hyená/ źwierzę podobne wilkowi/ ále nie ták wysokie: śierść
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 209
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609