gęste bory Pędzi bydełko z obory, Które mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na zające lękliwe. Inszy w gaiku zielonym Ptaszętom nie postrzeżonym
Okryte postawi siatki A waby wsadzone w klatki Pospołu z szparami pieją Z dobrą obłowu nadzieją.
Już i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały
gęste bory Pędzi bydełko z obory, Ktore mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na zające lękliwe. Inszy w gaiku zielonym Ptaszętom nie postrzeżonym
Okryte postawi siatki A waby wsadzone w klatki Pospołu z szparami pieją Z dobrą obłowu nadzieją.
Już i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty.
Nawet i do szkoły mali Już żaczkowie powstawali I choć w naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
psów gromady zajączek ubogi Zadławionym, jeszcze mię na kołku za nogi Po śmierci zawiesiła myśliwcza hołota Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieborak w dół niepostrzeżony. Karz się moją przygodą każdy; chceszli schaby Mieć całe, nie na każde zapatruj się waby. Żabom.
Zły nam był król pniak niemy, danoć nam żywego, Jakiegośmy pragnęły, bociana strasznego. Lecz nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mówiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale
psow gromady zajączek ubogi Zadławionym, jeszcze mię na kołku za nogi Po śmierci zawiesiła myśliwcza hołota Bojąc się, bym nie skakał jako za żywota. Wilkowi w jamie.
Zdradliwym niecnotliwego gąsiora zwiedziony Krzykiem wpadłem nieboras w doł niepostrzeżony. Karz się moją przygodą każdy; chceszli schaby Mieć całe, nie na każde zapatruj się waby. Żabom.
Zły nam był krol pniak niemy, danoć nam żywego, Jakiegośmy pragnęły, bociana strasznego. Lecz nas pono nie stanie za takiego pana, Kiedy nas wyje; taka więc bywa odmiana. Kukawce.
Dziś niewinną kukawkę zabito mię w gaju, Mowiąc, żem ja lekarstwo najprzedniejsze w maju. Ale
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 480
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mu to wynidzie. Śmiertelnej broni, której na nieprzyjaciele Używał, którą ich tak pozabijał wiele, Nie wziął z sobą, mniemając, że jej tam nie trzeba, Kędy tylko pojmać, nie zabić potrzeba.
LXVII.
Jako uczony ptasznik częstokroć czyniwa, Który więc pierwsze ptaki żywo zachowywa I na szpary albo je obraca na waby, Aby drudzy spadali na znane powaby: Taki beł król Cimoskus na on czas z swojemi. Ale zasię nie chciał być Orland między temi, Co się wprzód wziąć dawają, i niósł śmiałe czoło Na zdrajcę i rozerwał uczynione koło.
LXVIII.
Dawszy bojcem koniowi w bok, na zgromadzone, Gdzie ich było nawięcej,
mu to wynidzie. Śmiertelnej broni, której na nieprzyjaciele Używał, którą ich tak pozabijał wiele, Nie wziął z sobą, mniemając, że jej tam nie trzeba, Kędy tylko poimać, nie zabić potrzeba.
LXVII.
Jako uczony ptasznik częstokroć czyniwa, Który więc pierwsze ptaki żywo zachowywa I na spary albo je obraca na waby, Aby drudzy spadali na znane powaby: Taki beł król Cimoskus na on czas z swojemi. Ale zasię nie chciał być Orland między temi, Co się wprzód wziąć dawają, i niósł śmiałe czoło Na zdrajcę i rozerwał uczynione koło.
LXVIII.
Dawszy bojcem koniowi w bok, na zgromadzone, Gdzie ich było nawięcej,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 188
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zbliży głupia mucha, która, gdy się tknie namniej swym skrzydełkiem sieci, z sztucznych siatek już więcej obłów nie uleci. Albo też jako ptasznik, gdy swój kunszt wyprawia, wprzód się liściem okryje, niż sidła zastawia, i kryjąc laski w trawę do sieci przypięte, na czystej ziemi sypie ziarna na ponętę, potym waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy
zbliży głupia mucha, która, gdy się tknie namniej swym skrzydełkiem sieci, z sztucznych siatek już więcej obłów nie uleci. Albo też jako ptasznik, gdy swój kunszt wyprawia, wprzód się liściem okryje, niż sidła zastawia, i kryjąc laski w trawę do sieci przypięte, na czystej ziemi sypie ziarna na ponętę, potym waby okrywa jak w języczki majem i ptaszki uwiązane sadza pod swym gajem; a tam zwabnym swym głosem ten kompana zwodzi, ów zaś sztucznie z bukszpanu na swój obłów godzi. Takowe będą łowy fortelne z grzesznikiem, zbrodnie wpędzą do sieci, śmierć uwikła wnikiem; kto zaś takie przeskoczyć sidła ma nadzieję, nim do kresu doskoczy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 53
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, Żyta mało w brogu I rozumu w głowie, W ciele błahe zdrowie. Jeśliś białą dobra, Przeczżeś nazbyt szczodra. Na twoje przyprawy, Czy to dla postawy? Aby kolor zwabił, Glancem prędzej zabił. Sprawiłaś kieliszki, Jedne na trzy łyżki. A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcjany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krótka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś
, Żyta mało w brogu I rozumu w głowie, W ciele błahe zdrowie. Jeśliś białą dobra, Przeczżeś nazbyt szczodra. Na twoje przyprawy, Czy to dla postawy? Aby kolor zwabił, Glancem prędzej zabił. Sprawiłaś kieliszki, Jedne na trzy łyżki. A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcijany tracisz Na ich dobrym mieniu, Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krotka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 39
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Artificjalnych. z Hamburgu/ 30. August.
Tu zapewne twierdzą/ że wtych Dniach Incognito był tu sam Książę I. M. Mecklenburski/ i że miał dosyć długą Konferencją/ z Posłem Cesarskim/ I. M. Panem Grafem Fuksem/ który zaraz potym umyślnego do Cesarza I. M. posłał/ owaby snadź taka Dyferentia z Szlachtą mogła być przez Cesarską uspokojona Komisią. O zawartym z Moskwą Króla Szwedzkiego Pokoju bardzo tu sieła mówią/ udawając/ że się już pewnie stał/ lubo jeszcze nie publikowany. Tym czasem z Norwegiej piszą/ że Szwedzka Flotilla z Duńczykami bardzo ostrą miałą potyczkę/ tak że po najwiętszej części do tej
Artificiálnych. z Hámburku/ 30. August.
Tu zápewne twierdzą/ że wtych Dńiách Incognito był tu sam Kśiążę I. M. Mecklenburski/ y że miał dosyc długą Conferentią/ z Posłem Cesárskim/ I. M. Pánem Graffem Fuksem/ ktory záraz potym umyslnego do Cesárza I. M. posłał/ owaby snadź táka Differentia z Szláchtą mogła być przez Cesárską uspokoiona Commissią. O zawártym z Moskwą Krola Szwedzkiego Pokoiu bárdzo tu śieła mowią/ udawáiąc/ że śię iusz pewnie stał/ lubo ieszcze ńié publikowány. Tym czásem z Norwegiey piszą/ że Szwedzka Flottillá z Duńćzykámi bárdzo ostrą miałą potycżkę/ ták że po naywiętszey częśći do tey
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 46
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
jedno iż przez rozmaite miejsca ziemie płyną/ nie może to być aby nie miały w się nabrać jakich inszych przymiotów. I słusznie to Pan Bóg sporządził: boby żywioły nie mogły takich pożytków żywiącym rzeczom i inszym czynić/iakowe teraz czynią. Dobrze jednak to uważa Galenus/ że chociaż wody wedla przyrodzenia jej/ jakowaby miała bydź/niemasz tak szczerej/ i trudnoby onę naleźć: jednak wedle zmysłów naszych/ i wedle używania naszego/ tedy się znajduje woda szczera i nie pomieszana jakoby z innemi rzeczami/ którą jako poznać/ trochę niżej się pokaże z tegoż Galena. Tak tedy już postanowiwszy że woda jest zimna i wilgotna
iedno iż przez rozmáyte mieyscá źiemie płyną/ nie może to bydź áby nie miáły w się nábráć iakich inszych przymiotow. Y słusznie to Pan Bog zporządźił: boby żywioły nie mogły takich pożytkow żywiącym rzecżom y inszym cżynić/iákowe teraz cżynią. Dobrze iednák to vważa Gálenus/ że choćiaż wody wedla przyrodzenia iey/ iakowaby miáłá bydź/niemasz ták szcżerey/ y trudnoby onę naleść: iednák wedle zmysłow nászych/ y wedle vżywánia naszego/ tedy się znayduie wodá szcżera y nie pomieszána iákoby z innemi rzecżámi/ ktorą iáko poznać/ trochę niżey się pokaże z tegoż Gálená. Ták tedy iuż postánowiwszy że wodá iest źimna y wilgotna
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 27.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
nie bały/ ani gradu/ ani mocy ludzkiej. Krótkich Powieści
Ten na każdy dzień zwykł był dziękować Bogu: że się urodził człowiekiem/ a nie bydlęciem: że Grekiem/ a nie z grubego narodu: Ktemu/ że za wieku Sokratowego.
Pałającym do gniewu i pijanym radził/ aby się ogłądali we zwierciedle/ owaby tak sprosności swej onę sobie ohydziwszy/ poprzestać mogli. Rozgniewany człowiek jest barzo szpetny. Jako go Poeta opisuje. Ouid. de arte amand. lib. 3.. 503. Ora tument ira, nigrescunt sanguine venae, Lumina Gorgoneo seuiùs angue micant.
Raz rozgniewał się był na swego czeladnika niewolnego/ i chciał go
nie bały/ áni grádu/ áni mocy ludzkiey. Krotkich Powieśći
Ten ná káżdy dźień zwykł był dźiękowáć Bogu: że się vrodźił cżłowiekiem/ á nie bydlęćiem: że Grekiem/ á nie z grubego narodu: Ktemu/ że zá wieku Sokrátowego.
Pałáiącym do gniewu y piiánym rádźił/ áby się ogłądáli we zwierćiedle/ owaby ták sprosnośći swey onę sobie ohydźiwszy/ poprzestáć mogli. Rozgniewány cżłowiek iest bárzo szpetny. Iáko go Poetá opisuie. Ouid. de arte amand. lib. 3.. 503. Ora tument ira, nigrescunt sanguine venae, Lumina Gorgoneo seuiùs angue micant.
Raz rozgniewał się był ná swego cżeládniká niewolnego/ y chćiał go
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 12
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
iż z ukrzywdzeniem i z wielką szkodą nie tylko towarów i okrętu/ ale też i dusz naszych będzie to żeglowanie. 11. Jednak Setnik więcej ufał sprawcy okrętu i Sternikowi a niż temu co Paweł powiadał. 12. A gdy nie było portu sposobnego ku zimowaniu/ wiele ich radę dawało puścić się z tamtąd: owaby jakożkolwiek mogli przeprawiwszy się do Fenicjej/ przezimować u portu Kreteńskiego/ który leży miedzy wiatrem Południowym i Zachodniowym. 13. A gdy powionął wiatr z Południa/ mniemając że swego przedsięwzięcia dopięli/ puściwszy się od brzegu/ płynęli blisko Krety. 14. Lecz nie długo potym uderzył na nie wiatr gwałtowny/ który zowią Euroklidon.
iż z ukrzywdzeniem y z wielką szkodą nie tylko towárow y okrętu/ ále też y dusz nászych będźie to żeglowánie. 11. Iednák Setnik więcey ufał sprawcy okrętu y Sternikowi á niż temu co Páweł powiádał. 12. A gdy nie było portu sposobnego ku źimowániu/ wiele ich rádę dawáło puśćić śię z támtąd: owaby jákożkolwiek mogli przepráwiwszy śię do Fenicyey/ przeźimować u portu Kreteńskiego/ ktory leży miedzy wiátrem Południowym y Zachodniowym. 13. A gdy powionął wiátr z Południá/ mniemájąc że swego przedśięwźięćia dopięli/ puśćiwszy śię od brzegu/ płynęli blisko Krety. 14. Lecż nie długo potym uderzył ná nie wiátr gwałtowny/ ktory zowią Euroklydon.
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 157
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
twego nałogu Żyta mało w brogu I rozumu w głowie, W ciele błahe zdrowie. Jeśliś biała dobra, Przeczżeś nazbyt szczodra Na twoje przyprawy, Czy to dla postawy? Aby kolor zwabił, Glancem prędzej zabił. Sprawiłaś kieliszki,
Jedne na trzy łyżki, A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcjany tracisz Na ich dobrym mieniu. Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krótka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś
twego nałogu Żyta mało w brogu I rozumu w głowie, W ciele błahe zdrowie. Jeśliś biała dobra, Przeczżeś nazbyt szczodra Na twoje przyprawy, Czy to dla postawy? Aby kolor zwabił, Glancem prędzej zabił. Sprawiłaś kieliszki,
Jedne na trzy łyżki, A drugie bogatsze I czareczki gładsze, Wszytko to na waby, By piły i baby. Gdy spoisz swą kwaszą, To cię potem gaszą Piwem abo wodą, Z wielką zdrowia szkodą. Judasze bogacisz, Krześcijany tracisz Na ich dobrym mieniu. Sławie i sumnieniu. Zgołaś ty jest plotka, Choć w spojeniu krotka. Twarzy gładkie marszczysz, A przez ludzie warczysz. Brzydkaś
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 636
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965