okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dianno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porównana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatów. Jak dwór pański bez bławatów. Jako bez słońca na niebie, Tak między panny bez ciebie. Twoje kosy rozpuszczone W śliczne forgi pokręcone, Podobieństwo fali mają, Którą na morzu wzruszają Wolne wiatry i pieszczone. Czoło twoje tak gładzone, Jako więc alabastr, który W śliczne wywodzą
okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dyanno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porownana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatow. Jak dwor pański bez bławatow. Jako bez słońca na niebie, Tak między panny bez ciebie. Twoje kosy rozpuszczone W śliczne forgi pokręcone, Podobieństwo fali mają, Ktorą na morzu wzruszają Wolne wiatry i pieszczone. Czoło twoje tak gładzone, Jako więc alabastr, ktory W śliczne wywodzą
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 229
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
cudownej Krucyfiks kaplicy, daję taler na Mszą Świętą, aby mi niebiosa pobłogosławiły znaleźć aby jednego poczciwego, który by wziął pieniądze i ten sejm kaduczny zerwał. Bardzo modliłem się gorąco. Szło mi o punkt honoru i o mój kredyt. Wiedzieli, że mam przyjaciół, pokazałoby się było, żem nic nie wart. Jeszcze trzy godziny nabłąkałem się po błotach, pot się leje ze mnie; jeszcze z kilkunastą posłami mówię, ofiaruję, perswaduję, płaczę, aby mieli nade mną kompasyją, a sejm ten który z nich podjął się zerwać. Darmo. Począłem na predestynacyją w sobie bluźnić i skarżyć się na moje nieszczęsne wyroki
cudownej Crucifix kaplicy, daję taler na Mszą Świętą, aby mi niebiosa pobłogosławiły znaleźć aby jednego poczciwego, który by wziął pieniądze i ten sejm kaduczny zerwał. Bardzo modliłem się gorąco. Szło mi o punkt honoru i o mój kredyt. Wiedzieli, że mam przyjaciół, pokazałoby się było, żem nic nie wart. Jeszcze trzy godziny nabłąkałem się po błotach, pot się leje ze mnie; jeszcze z kilkunastą posłami mówię, ofiaruję, perswaduję, płaczę, aby mieli nade mną kompassyją, a sejm ten który z nich podjął się zerwać. Darmo. Począłem na predestynacyją w sobie bluźnić i skarżyć się na moje nieszczęsne wyroki
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 151
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Salwatorze Ojczyzny, a podporo i filarze wolności, a panie mój, a to tego momentu.” Nagle do kieszeni siągnąwszy, cztery mi się razem wymknęły ładunki, co zaraz mój kochanek bystrooki postrzegł, trudno cofnąć się było. „Nę, nę — mówię — ojcze Ojczyzny i dobrodzieju mój, nę i więcej, warteś millijonów kroć sta tysięcy za tak piękną odwagę.” I dałem mu czerwonych złotych 400. Tylko ładunki rozerwał, żeby widział, że nie miedź, i w kieszenie wsypał, a przysiągłszy mi na etc. i na wszystkę swoję poczciwość i cnotę, że sejm ten bezbożny zerwie i nie dopuści marszałka, on
Salwatorze Ojczyzny, a podporo i filarze wolności, a panie mój, a to tego momentu.” Nagle do kieszeni siągnąwszy, cztery mi się razem wymknęły ładunki, co zaraz mój kochanek bystrooki postrzegł, trudno cofnąć się było. „Nę, nę — mówię — ojcze Ojczyzny i dobrodzieju mój, nę i więcej, warteś millijonów kroć sta tysięcy za tak piękną odwagę.” I dałem mu czerwonych złotych 400. Tylko ładunki rozerwał, żeby widział, że nie miedź, i w kieszenie wsypał, a przysiągłszy mi na etc. i na wszystkę swoję poczciwość i cnotę, że sejm ten bezbożny zerwie i nie dopuści marszałka, on
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 153
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
w równości powinno być tylko jedno, i ma być rachowane tylko za jedno; to równość jest natenczas wszystkich, bo jeden nad drugiego nic nie ma. Ale kiedy unus tantum, quantum caeteri omnes, imo plus quam omnes reliqui, unus ualet, jak mówi Lengnich, kiedy, mówię, jeden stu przeważa, tyle wart jeden co stu, i więcej może jeden niż stu i kilkuset, a w radzie równych cóż to jest przebóg za równość. Nie obalaż ten jeden wszystkich razem powagi i mocy? Jeżeli ty jeden, po nim dziesiąty i dwudziesty toż po tobie czynią, że przemagają i obalają wszystkich równych i wolą, i zdania,
w równości powinno być tylko jedno, i ma być rachowane tylko za jedno; to równość jest natenczas wszystkich, bo jeden nad drugiego nic nie ma. Ale kiedy unus tantum, quantum caeteri omnes, imo plus quam omnes reliqui, unus ualet, jak mówi Lengnich, kiedy, mówię, jeden stu przeważa, tyle wart jeden co stu, i więcej może jeden niż stu i kilkuset, a w radzie równych cóż to jest przebóg za równość. Nie obalaż ten jeden wszystkich razem powagi i mocy? Jeżeli ty jeden, po nim dziesiąty i dwudziesty toż po tobie czynią, że przemagają i obalają wszystkich równych i wolą, i zdania,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 219
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
.
Dnia 30 Augusti. Chodziłem do rezydencji króla angielskiego, która jest jakoby na przedmieściu, ale po staremu miasto porządne i tamże około rezyden-
cjej. Ta, lubo nie jest barzo apparens extrinsecus, bo nic ma wyniosłości ani extranei operis magnificentiam, jednak extenditur in longitudine et circumferentis barzo wiele.
Tam porządek co do wart najpiękniejszy i najlepszy inveni, ponieważ ludzi kilkaset zawsze wartę odprawują, a tym porządkiem. Sto kilkadziesiąt kawalerii, to jest garducorów (tak się nazywają) zawsze konno, z dobytemi rapierami i z muszkietami, w każdej bromie po dwóch zawsze stojących, na rumakach wszytko barzo wybornych. Granadierów sto z muszkietami, a w muszkietach
.
Dnia 30 Augusti. Chodziłem do rezydencjej króla angielskiego, która jest jakoby na przedmieściu, ale po staremu miasto porządne i tamże około rezyden-
cjej. Ta, lubo nie jest barzo apparens extrinsecus, bo nic ma wyniosłości ani extranei operis magnificentiam, jednak extenditur in longitudine et circumferentis barzo wiele.
Tam porządek co do wart najpiękniejszy i najlepszy inveni, ponieważ ludzi kilkaset zawsze wartę odprawują, a tym porządkiem. Sto kilkadziesiąt kawaleriej, to jest garducorów (tak się nazywają) zawsze konno, z dobytemi rapierami i z muszkietami, w kożdej bromie po dwóch zawsze stojących, na rumakach wszytko barzo wybornych. Granadierów sto z muszkietami, a w muszkietach
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 300
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz, torbo nieczci pełna, Żeć się też weń oberwie. Że cię strawią w własnych dobrach Cudzoziemskie harpije Alboć flintą da po ziobrach Rajtar
będzie drugi, Co ci oczy otwiera, Że w takowy kształt przysługi Na szkodę się zabiera. I że wolność z swej swobody Przez swawolą języka Na szalbierstwo wojewody Nieznacznie się wy smyka. Że on w książąt rejestr godzi, Z ciebie zrobić chce chłopa, Bo mu nudno, że się rodzi W równi, choć sam wart snopa. A ty tego nie pojmując, Przecie swoje klistorzysz, Wszytkim rzeczy wielkie psując, Sobie licha przysporzysz, Bo kiedy się rzecz zupełna Na twym pysku rozerwie, Wybacz, torbo nieczci pełna, Żeć się też weń oberwie. Że cię strawią w własnych dobrach Cudzoziemskie harpije Alboć flintą da po ziobrach Rajtar
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 196
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, dziwki, wszak bez pokrywki nieszczęście, Mnie pożałujcie, na nim tamujcie zamęście. Szczęśliwy, kto się, jako po głosie, nim zbłądzi, Cudzym przypadkiem przed swym upadkiem rozsądzi. Chłop lada jaki wszytkie niesmaki przez życie Przynosi w złości płochej miłości w zażycie. Z takiej nadgrody chęć dla urody korzysta, A cóż wart w prawie, gdy już po sprawie jurysta. Kto nas rozsądzi, gdy serce zbłądzi w obraniu, Trzeba uwagi wprzód niż odwagi w kochaniu. Ale jak sprostać chłopu, gdy dostać chce serca. Płci się nie zdarza rwać od ołtarza kobierca. Alboż gwałtowi i impetowi zabieży, Gdy im zniewolić, a nam pozwolić
, dziwki, wszak bez pokrywki nieszczęście, Mnie pożałujcie, na nim tamujcie zamęście. Szczęśliwy, kto się, jako po głosie, nim zbłądzi, Cudzym przypadkiem przed swym upadkiem rozsądzi. Chłop lada jaki wszytkie niesmaki przez życie Przynosi w złości płochej miłości w zażycie. Z takiej nadgrody chęć dla urody korzysta, A cóż wart w prawie, gdy już po sprawie jurysta. Kto nas rozsądzi, gdy serce zbłądzi w obraniu, Trzeba uwagi wprzód niż odwagi w kochaniu. Ale jak sprostać chłopu, gdy dostać chce serca. Płci się nie zdarza rwać od ołtarza kobierca. Alboż gwałtowi i impetowi zabieży, Gdy im zniewolić, a nam pozwolić
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 257
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Tojest: że czartów i czary czarnoksięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego koloru świtnego i płomienistego, zgoła jak węgiel lśni się rozpalony. Ma pierwsze miejsce między Purpurowemi Kamieniami. Cornelius à Lapide świadczy, że Karbunkuł najdroższy między klejnotami, twierdząc, że jeden ważący, jednę Drahmę, wart jest 60 tysięcy Czerwonych złotych, za co by kupił 4. Diamenty takowejże wagi. Izydor, Alkazar, Kircber twierdzą, iż Karbunkuł od Rubina, tylko się Imieniem różni, że jeden oboch kamieni jest rodzaj, który jednak piękniejszy i przedni rubin, karbunkułem zwać się powinien per excellentiam według wielu o Kamieniach osobliwych
iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Toiest: że czartow y czary czarnoxięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego koloru switnego y płomienistego, zgoła iak węgiel lśni się rospalony. Ma pierwsze mieysce między Purpurowemi Kamieniami. Cornelius à Lapide swiadczy, że Karbunkuł naydroższy między kleynotami, twierdząc, że ieden ważący, iednę Drahmę, wart iest 60 tysięcy Czerwonych złotych, za co by kupił 4. Dyamenty takoweyże wagi. Izydor, Alkazar, Kircber twierdzą, iż Karbunkuł od Rubina, tylkò się Imieniem rożni, że ieden oboch kamieni iest rodzay, ktory iednak pięknieyszy y przedni rubin, karbunkułem zwać się powinien per excellentiam według wielu o Kamieniach osobliwych
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 654
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Wojsk Saskich, gdy przy Solcu na Wiśle most kończono, a Król sam, tak z Panami Polskiemi, jako i z Generałami Saskiemi, lustrował to dzieło; Szwedzi tym czasem, takim impetem chcieli ów most ubiec, że musiano na samym warcie bystrej rzeki, liny i powrozy odcinać: więc po odcietych linach, skoro wart ruszył szkuty, impetem ich, i Żyd, który ram stał, mając w zanadrzu kilkaset złotych Polskich, zrzucony w Wisłe, tonąć począł. Właśnie w ten czas, dwaj Biskupi Polscy, Teodor Potocki, Biskup Warmiński, a potym Arcy Biskup Gnieźnieński, i Kazimierz Łubieński, potym Biskup Krakowski, a wtenczas Chełmski czynili
Wòysk Saskich, gdy przy Solcu na Wiśle most kończono, á Król sam, tak z Panami Polskiemi, iako y z Generałami Saskiemi, lustrował to dzieło; Szwedzi tym czasem, takim impetem chcieli ow most ubiec, że musiano na samym warcie bystrey rzeki, liny y powrozy odcinać: więc po odcietych linach, skoro wart ruszył szkuty, impetem ich, y Zyd, ktory ram stał, maiąc w zanadrzu kilkaset złotych Polskich, zrzucony w Wisłe, tonąć począł. Właśnie w ten czas, dway Biskupi Polscy, Teodor Potocki, Biskup Warmiński, á potym Arcy Biskup Gnieźnieński, y Kazimierz Łubieński, potym Biskup Krakowski, á wtenczas Chełmski czynili
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 196
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Wolność Szata Senatorska Samuel Sędzia sprawiedliwy Sędzia ma mieć przed oczema P. Boga Godność Sędziów Złota dla Salomona sądy Wolność Swarliwi Praktycy Presumtia przyczyną złego Porywcza niebezpieczna Złota Upadek Roboama Reg: lib. 3. Cap. xii. Achab i Jozefat pokarani. Eodem lib. Reg: cap: XVII Śmierć Hektorowa z oporu Wolność Pacz wart Korony Polskiej na syny Koronne. Cudzoziemskie obyczaje różne od staroposkich. Złota Turcy pogo[...] i patrzą na nas. Orzeł biały Polski strażnik nieprzyjacielowi Polska Korona Asyllus in szym Państwom bywała Opatrzność wołności nie ma być ganiona Zjazdy z pozwolenim stanów dobre Wolność Pobudka do mężnych Polaków Złota Wolność Wolność KORONNA DO ZOILA.
NIeruszaj mię Zoile zębem
Wolność Szátá Senatorska Sámuel Sędzia spráwiedliwy Sędźia ma mieć przed oczemá P. Boga Godność Sędźiow Zlota dlá Salomoná sądy Wolność Swarliwi Práktycy Presumtia przyczyną złego Porywcza niebeśpieczna Zlota Vpadek Roboámá Reg: lib. 3. Cap. xii. Acháb y Iozefát pokaráni. Eodem lib. Reg: cap: XVII Smierć Hektorowá z oporu Wolność Pácz wárt Korony Polskiey ná syny Koronne. Cudzoźiemskie obyczáie rozne od staroposkich. Zlota Turcy pogo[...] y pátrzą ná nas. Orzeł biáły Polski stráżnik nieprzyiaćielowi Polska Koroná Asyllus in szym Páństwom bywáłá Opátrzność wołnośći nie ma być gániona Ziázdy z pozwolenim stanow dobre Wolność Pobudká do mężnych Polakow Zlota Wolnosc WOLNOSC KORONNA DO ZOILA.
NIeruszay mię Zoile zębem
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: G2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609