w sejmach, praw i ustaw swych zachowania ustawicznie dogląda i musi doglądać, bo to w naturze ludzkiej być inaczej nie może, tylko że trzeba zawsze na sprawy i obyczaje ludzkie ustawicznego oka, dozoru, przypilnowania, ponowy, przynuk i niejakiego, że tak rzekę, do dobrego musu, bez którego prawa napisane nic nie warte. „Nie są doskonałe prawa, których przestępstwo kary zaraz opisanej nie ma.” Jako tedy „nikt prawa stanowienia władzy Inter leges illa imperfecta dicitur, in qua nulla deviantibus poena sancitur. Macrobius, Komentarius in somnium Scipionis, II, 17.
żadnej nie ma, tylko rząd i moc najwyższa, tak i przymuszenia
w sejmach, praw i ustaw swych zachowania ustawicznie dogląda i musi doglądać, bo to w naturze ludzkiej być inaczej nie może, tylko że trzeba zawsze na sprawy i obyczaje ludzkie ustawicznego oka, dozoru, przypilnowania, ponowy, przynuk i niejakiego, że tak rzekę, do dobrego musu, bez którego prawa napisane nic nie warte. „Nie są doskonałe prawa, których przestępstwo kary zaraz opisanej nie ma.” Jako tedy „nikt prawa stanowienia władzy Inter leges illa imperfecta dicitur, in qua nulla deviantibus poena sancitur. Macrobius, Commentarius in somnium Scipionis, II, 17.
żadnej nie ma, tylko rząd i moc najwyższa, tak i przymuszenia
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 113
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
samych poborów, dla których samych wiele sejmów stanęło. Ale teraz, gdy tej nie masz tak posłom dopiekającej potrzeby, insze racje, choć bez rady powoli giniemy, mało albo nic nas nie determinują do usilnego utrzymywania sejmów. Jakaż ich więc nadzieja? Kiedy ich się doczeka Rzplita?
Jeden zaś lub drugi sejm co warte, które by być mogły w lat kilkadziesiąt nieskończonym Dworu i Panów sklecone staraniem i utrzymane ażardem? Bo Czyż to
nie ażard, nie własny i prawdziwy trafunek, że się kiedy trafi, iż jeden z kilkuset ludzi, między którymi nie podobna przez naturę ludzką, aby i źli lub skorrumpowani nie byli, nie wypadnie
samych poborów, dla których samych wiele sejmów stanęło. Ale teraz, gdy tej nie masz tak posłom dopiekającej potrzeby, insze racyje, choć bez rady powoli giniemy, mało albo nic nas nie determinują do usilnego utrzymywania sejmów. Jakaż ich więc nadzieja? Kiedy ich się doczeka Rzplita?
Jeden zaś lub drugi sejm co warte, które by być mogły w lat kilkadziesiąt nieskończonym Dworu i Panów sklecone staraniem i utrzymane ażardem? Bo Czyż to
nie ażard, nie własny i prawdziwy trafunek, że się kiedy trafi, iż jeden z kilkuset ludzi, między którymi nie podobna przez naturę ludzką, aby i źli lub skorrumpowani nie byli, nie wypadnie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 125
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
jedne sejmy... Cóż tedy za dziw, że u nas prawa są bez skutku, bez egzekucji, bez wigoru, bo sejmów nie masz, które są jedne praw obroniciele, stróże, dozorcy i egzekutorowie. Sejmów tedy esencjalnie potrzeba, żeby prawa utrzymywane, poparte i zachowane były. Bez sejmów nic prawa nie warte.
Krótko tu już tylko czwartą, liczoną tyle razy wyżej między najgłówniejszymi przyczynami, wspomnę
przyczynę utrzymywania sejmów, to jest, że dla niezliczonych interesów i potrzeb Ojczyzny, corocznych i miesięcznych, i owszem codziennych potrzeba nam koniecznie sejmów i że niezliczone te i wielkie Rzplitej sprawy i dobra upadać muszą dla sejmów zniesienia i rwania.
jedne sejmy... Cóż tedy za dziw, że u nas prawa są bez skutku, bez egzekucyi, bez wigoru, bo sejmów nie masz, które są jedne praw obroniciele, stróże, dozorcy i egzekutorowie. Sejmów tedy essencyjalnie potrzeba, żeby prawa utrzymywane, poparte i zachowane były. Bez sejmów nic prawa nie warte.
Krótko tu już tylko czwartą, liczoną tyle razy wyżej między najgłówniejszymi przyczynami, wspomnę
przyczynę utrzymywania sejmów, to jest, że dla niezliczonych interessów i potrzeb Ojczyzny, corocznych i miesięcznych, i owszem codziennych potrzeba nam koniecznie sejmów i że niezliczone te i wielkie Rzplitej sprawy i dobra upadać muszą dla sejmów zniesienia i rwania.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 170
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
doczekać się i otrzymać do wakansu promocji. Ociec i familia akredytowani łatwo u województwa to mogą wyrobić.
Cóż sprawiedliwszego zaś, jako żeby zasłużeńszych
nad inszych przekładano w elekcjach do wakansów? Cóż niesprawiedliwszego i Ojczyźnie szkodliwszego, jako mniej zasłużonych, mniej zdolnych do wakansów podawać? Nie bójmy się tedy o nasze dzieci: kiedy tego warte będą, przyjdą one i przez elekcyje do tego, co im życzyć możemy. Zawsze jest wzgląd wielki na zacnie urodzonych i na możniejsze familije i zawsze wzgląd będzie. Widziemy to w Wenecji i Genui, gdzie wielkie i celniejsze familije przez elekcyje zawsze się przy pierwszych w Rzpltej utrzymywają urzędach i stopniach, choć wszystko przez elekcyje
doczekać się i otrzymać do wakansu promocyi. Ociec i familija akkredytowani łatwo u województwa to mogą wyrobić.
Cóż sprawiedliwszego zaś, jako żeby zasłużeńszych
nad inszych przekładano w elekcyjach do wakansów? Cóż niesprawiedliwszego i Ojczyźnie szkodliwszego, jako mniej zasłużonych, mniej zdolnych do wakansów podawać? Nie bójmy się tedy o nasze dzieci: kiedy tego warte będą, przyjdą one i przez elekcyje do tego, co im życzyć możemy. Zawsze jest wzgląd wielki na zacnie urodzonych i na możniejsze familije i zawsze wzgląd będzie. Widziemy to w Wenecyi i Genui, gdzie wielkie i celniejsze familije przez elekcyje zawsze się przy pierwszych w Rzpltej utrzymywają urzędach i stopniach, choć wszystko przez elekcyje
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 268
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wielką szkodą chorych zdań swoich czynić nie odważali się, o chorobach, i sposobie ich leczenia.
XVII. Oszczercy niech się nie spodziewają ażebym na ich gadania odpowiadał: Nic naganniejszego w człowieku być nie może nad to kiedy się obawia ogadania, dobrze nasz Demetriusz powiada, że niedoskonałych gadania, tyle ważyć należy, ile warte wiatry z żołądka odchodzące, cóż mię to bowiem ma obchodzić czy te głosy z góry, lub z dołu wychodzą? szalonym byłby, ktojby się obawiał cenzury od tego który jest bez sławy. Seneka w Liście 91. do Lucil.
wielką szkodą chorych zdań swoich czynić nie odważali się, o chorobach, y sposobie ich leczenia.
XVII. Oszczercy niech się nie spodziewaią ażebym na ich gadania odpowiadał: Nic nagannieyszego w człowieku być nie może nad to kiedy się obawia ogadania, dobrze nasz Demetryusz powiada, że niedoskonałych gadania, tyle ważyć należy, ile warte wiatry z żołądka odchodzące, coż mię to bowiem ma obchodzić czy te głosy z gory, lub z dołu wychodzą? szalonym byłby, ktoyby się obawiał censury od tego ktory iest bez sławy. Seneka w Liście 91. do Lucil.
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 22
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
najmilszym i najkochańszym swoim nie dając: nieprzyjacielowi swemu jako psu ogłodane kości rzuca. Bóg tedy tak te znikomości ceni; jako je Bóg waży i ceni. Inaczej jeśli świat w cenie swej przeciwnej nie błądzi? Bóg błądzi. Bóg błądzić nie może. Bo jako nieskończona Mądrość/ i Twórca wie lepiej/ wiele te towary warte są/ co je swą ręką stworzył. Toć się świat myli/ że te marne fraszki/ i dziecinne czaczka; tak głupie waży/ tak łakomie chwyta. Bóg pewnie nas nieoszukiwa/ bo jest i niemylną istotą prawdą/ i to samo co nam zaleca/ sam sobie obiera: czego nas uczy/ sam
náymilszym y náykochańszym swoim nie dáiąc: nieprzyiáćielowi swemu iáko psu ogłodáne kośći rzuca. Bog tedy ták te znikomośći ceńi; iáko ie Bog wáży y ceńi. Ináczey ieśli świát w cenie swey przećiwney nie błądźi? Bog błądźi. Bog błądźić nie może. Bo iáko nieskończona Mądrość/ y Tworcá wie lepiey/ wiele te towary warte są/ co ie swą ręką stworzył. Toć się świát myli/ że te marne frászki/ y dźiećinne czaczká; ták głupie wáży/ ták łakomie chwyta. Bog pewnie nás nieoszukiwá/ bo iest y niemylną istotą prawdą/ y to sámo co nám záleca/ sam sobie obiera: czego nás uczy/ sam
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 288
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
na krwi swej przelanie poddaje. Gdy z wielką trudnością i przykrością do Egiptu z najmilszą Matką swą uchodzi. Zaprawdę nie drożej uciechy i wczasy waży/ niżeli dostatki cenił. Toć być musi/ że i wczasy na które chęć ludzka/ same bogactwa swe łoży i wydaje/ tego kosztu/ tego afektu/ tej żądzy warte i godne nie są? pogotowiu i my onie jako więc dbamy/ trwać zgoła nie mamy. Owszem nie tylko ich nieszukać/ ale by też i same w ręce się nabijały/ odrzucać je/ i ich uchodzić powinniśmy. Gen: 21. Zwłaszcza gdy te zdradliwe smysłom lubieżności/ prawie jako kiedyś
ná krwi swey przelánie poddáie. Gdy z wielką trudnośćią y przykrośćią do Egiptu z náymilszą Mátką swą uchodźi. Záprawdę nie drożey ućiechy y wczásy wáży/ niżeli dostátki cenił. Toć być muśi/ że y wczásy ná ktore chęć ludzka/ same bogáctwá swe łoży y wydáie/ tego kosztu/ te^o^ affektu/ tey żądzy warte y godne nie są? pogotowiu y my onie iáko więc dbamy/ trwać zgoła nie mamy. Owszem nie tylko ich nieszukać/ ále by też y same w ręce się nábiiały/ odrzucać ie/ y ich uchodźić powinnismy. Gen: 21. Zwłászczá gdy te zdradliwe smysłom lubieżnośći/ práwie iáko kiedyś
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 289
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
szczególny grzech a grzech wielki/ grzech piekła godny że mając zysk w ręku opuścił! Bo taki dobrodziejstwy Boskiemi (jakom rzekł) rzeczą samą zgardził/ gdy wiedząc że mu są z dobroci Boskiej na zbawienną przysługę (jako koniecznie potrzebne) dane/ samochcąc ich zaniedbał. Powtóre że taki dzielne pomocy Boskie jakoby nic warte nie były/ bez skutku psuje. Potrzecie że obiecawszy a nie dawszy/ nie uczyniwszy/ kłama/ z Boga sobie żart stroi/ Bogiem łudzi; że mu jak dziecięciu jakiemu jabłuszko pokazawszy gdy je wziąć chce palec wytyka. Poczwarte że się w wielkie niebezpieczeństwo/ oczewistej wiecznej zguby wdaje/ kiedy na to zasługuje/
szczegulny grzech á grzech wielki/ grzech piekła godny że maiąc zysk w ręku opuśćił! Bo táki dobrodźieystwy Boskiemi (iákom rzekł) rzeczą samą zgardźił/ gdy wiedząc że mu są z dobroći Boskiey ná zbáwienną przysługę (iáko koniecznie potrzebne) dáne/ samochcąc ich zániedbał. Powtore że táki dźielne pomocy Boskie iákoby ńic warte nie były/ bez skutku psuie. Potrzećie że obiecawszy á nie dawszy/ nie uczyńiwszy/ kłáma/ z Boga sobie żárt stroi/ Bogiem łudźi; że mu iák dźiećięćiu iákiemu iábłuszko pokázáwszy gdy ie wźiąć chce pálec wytyka. Poczwarte że się w wielkie niebespieczeństwo/ oczewistey wieczney zguby wdáie/ kiedy ná to zásługuie/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 418
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
to dobrze dla WMPana, gdy mu Żyd od czasu do czasu prezent oddawać będzie. Ja nie mam pieniędzy, żebym się WMPanu nimi przysłużyła, lecz mam klejnoty, o których mój Mąż wcale nie wie, zktórych niektóre WMPanu przyniosę. Ten Żyd jest poczciwym człowiekiem, i przynajmniej da WMPanu połowę za nie, ile warte, lecz nie chciałabym tego, żebyś mu WMPan powiedział, od kogoś je dostał. Przyniosła mi dwie złote oprawy, które według mego zdania, od dwóch portretów były odjęte. Były wysadzone kosztownymi kamieniami. Przyjmi WMPan, powiedziała, ten podarunek, za dowód, że mi nie zbywa na woli do umniejszenia
to dobrze dla WMPana, gdy mu Zyd od czasu do czasu prezent oddawać będzie. Ja nie mam pieniędzy, żebym śię WMPanu nimi przysłużyła, lecz mam kleynoty, o ktorych moy Mąż wcale nie wie, zktorych niektore WMPanu przyniosę. Ten Zyd iest poczciwym człowiekiem, i przynaymniey da WMPanu połowę za nie, ile warte, lecz nie chciałabym tego, żebyś mu WMPan powiedział, od kogoś ie dostał. Przyniosła mi dwie złote oprawy, ktore według mego zdania, od dwoch portretow były odięte. Były wysadzone kosztownymi kamieniami. Przyymi WMPan, powiedziała, ten podarunek, za dowod, że mi nie zbywa na woli do umnieyszenia
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 112
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mu te wydatki nadgrodzić, które on jako mój Przyjaciel za mnie przez ten czas wyłożył. Oglądał te dwie oprawy ze zdumieniem. J zdało się, że memu uwierzył udaniu. Książęce to kosztowności, rzekł, i nie mogę mojej poczciwości jawniejszego dać dowodu, jak gdy WMPanu powiadam, że pięć albo sześć tysięcy talarów są warte. Powierzyszli mi je WMPan, to je pewnemu Żydowi, który kamienie skupuje, przedam. Człowiek, odpowiedziałem, który mi tyle dobrego wyswiadczył, ile wy, godzien aby, mu zupełnie wierzyć. Lecz, mówił, cóż WMPan pocznie z tylą pieniędzmi? Możnaby je WMPanu krótkoli długoli wziąć. Wiesz WMPan
mu te wydatki nadgrodzić, ktore on iako moy Przyiaćiel za mnie przez ten czas wyłożył. Oglądał te dwie oprawy ze zdumieniem. J zdało śię, że memu uwierzył udaniu. Xiążęce to kosztownośći, rzekł, i nie mogę moiey poczćiwośći iawnieyszego dać dowodu, iak gdy WMPanu powiadam, że pięć albo sześć tyśięcy talarow są warte. Powierzyszli mi ie WMPan, to ie pewnemu Zydowi, ktory kamienie skupuie, przedam. Człowiek, odpowiedziałem, ktory mi tyle dobrego wyswiadczył, ile wy, godzien aby, mu zupełnie wierzyć. Lecz, mowił, coż WMPan pocznie z tylą pieniędzmi? Moznaby ie WMPanu krotkoli długoli wziąć. Wiesz WMPan
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 113
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755