, chyżo kretki dobywszy z kieszeni, Trzy laseczki na stole napisze wyraźnie. „Kiedyś — rzecze — tak mądry, porachujże, błaźnie.” Zliczy ów trzy, a pani: „Jeszcze koniec nie tu, Zrób z tych trzech zaraz dziewięć.” „Takiego sekretu Nie rozumiem — odpowie — zrób go Waszeć sama.” Toż uderzywszy dłonią w one kreski dama, Pokaże mu drugie trzy i takimże razem Trzaśnie go, bez zakładu, w tłustą gębę płazem. Kazawszy dać zwierciadło: „Niechaj — prawi — patrzy Na stole i na dłoni, i swej gębie na trzy; Trzy razy trzy takowym dziewięć będzie drukiem
, chyżo kretki dobywszy z kieszeni, Trzy laseczki na stole napisze wyraźnie. „Kiedyś — rzecze — tak mądry, porachujże, błaźnie.” Zliczy ów trzy, a pani: „Jeszcze koniec nie tu, Zrób z tych trzech zaraz dziewięć.” „Takiego sekretu Nie rozumiem — odpowie — zrób go Waszeć sama.” Toż uderzywszy dłonią w one kreski dama, Pokaże mu drugie trzy i takimże razem Trzaśnie go, bez zakładu, w tłustą gębę płazem. Kazawszy dać zwierciadło: „Niechaj — prawi — patrzy Na stole i na dłoni, i swej gębie na trzy; Trzy razy trzy takowym dziewięć będzie drukiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 162
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
” — „Coż, choć mami?” — jak ten, co go przypomniała jędza-
„Diaboł komu do tego!” — ofuknęła księdza. Ksiądz spojrzy na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma
” — „Coż, choć mami?” — jak ten, co go przypomniała jędza-
„Diaboł komu do tego!” — ofuknęła księdza. Ksiądz spojrzy na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 8
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
chudobę na stratę niepotrzebną. Nie masz racji, kiedy nawet i same nabywanie rzeczy nieznajomej przez swoje nazwiska pocieszne nie przystoi, bez mankamentu nie bywa tak dalece, że kupiec przez wstrzemięźliwość śmiechu nie raz krwią plwać musi, kąsając język przy to warze swoim. Będzie to tam bowiem: „Musiu Mości panie, pokaż mi waszeć pater, materyją paruską, tylko niech będzie na niej reksen modny, a kolor amorat, potrzebny mi i pastor pod kamizelę, ba, i rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi
chudobę na stratę niepotrzebną. Nie masz racyi, kiedy nawet i same nabywanie rzeczy nieznajomej przez swoje nazwiska pocieszne nie przystoi, bez mankamentu nie bywa tak dalece, że kupiec przez wstrzemięźliwość śmiechu nie raz krwią plwać musi, kąsając język przy to warze swoim. Będzie to tam bowiem: „Musiu Mości panie, pokaż mi waszeć pater, materyją paruską, tylko niech będzie na niej reksen modny, a kolor amorat, potrzebny mi i pastor pod kamizelę, ba, i rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 290
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, zamiast Tatarów, którzy takowego stroju zażywają jako i my. Jak się już uszykowało wojsko i Król stanął na swoim miejscu, zawołał Król: „A jest rezydent od chorągwi królewicza Aleksandra?", bo taka jest reguła wojskowa, aby od każdej chorągwi przy wodzu był rezydent, któremu rozkazuje Król: „Biegaj, Waszeć, do chorągwi swojej, aby tu pan porucznik z nią przychodził". W tym punkcie przyprowadza chorągiew porucznik, na ten czas Zwierzchowski, podkomorzy łomżyński, i mówi do Króla: „Przyszedłem tu za znakiem pańskim, czekam dalszego ordynansu WKM". Król wziąwszy perspektywę, a rekognoskują tureckie wojsko mówi do porucznika
, zamiast Tatarów, którzy takowego stroju zażywają jako i my. Jak się już uszykowało wojsko i Król stanął na swoim miejscu, zawołał Król: „A jest rezydent od chorągwi królewicza Aleksandra?", bo taka jest reguła wojskowa, aby od każdej chorągwi przy wodzu był rezydent, któremu rozkazuje Król: „Biegaj, Waszeć, do chorągwi swojej, aby tu pan porucznik z nią przychodził". W tym punkcie przyprowadza chorągiew porucznik, na ten czas Zwierzchowski, podkomorzy łomżyński, i mówi do Króla: „Przyszedłem tu za znakiem pańskim, czekam dalszego ordynansu WKM". Król wziąwszy perspektywę, a rekognoskują tureckie wojsko mówi do porucznika
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, aby tu pan porucznik z nią przychodził". W tym punkcie przyprowadza chorągiew porucznik, na ten czas Zwierzchowski, podkomorzy łomżyński, i mówi do Króla: „Przyszedłem tu za znakiem pańskim, czekam dalszego ordynansu WKM". Król wziąwszy perspektywę, a rekognoskują tureckie wojsko mówi do porucznika: „Widzisz, Waszeć, tę kupkę, Panie poruczniku?" Porucznik mówi: „Widzę, Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają
, aby tu pan porucznik z nią przychodził". W tym punkcie przyprowadza chorągiew porucznik, na ten czas Zwierzchowski, podkomorzy łomżyński, i mówi do Króla: „Przyszedłem tu za znakiem pańskim, czekam dalszego ordynansu WKM". Król wziąwszy perspektywę, a rekognoskują tureckie wojsko mówi do porucznika: „Widzisz, Waszeć, tę kupkę, Panie poruczniku?" Porucznik mówi: „Widzę, Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi posiłku dać zakazał Król i owszem z tą
Mości Królu!" Król do niego mówi: „O toż to, tam sam Wezyr stoi!" I znowu Król wziąwszy perpektywę, a przypatrując się mówi: „Dopiero sznury rozciągają sejwanowe (sejwan zaś jest ten, którego dla chłodu zażywają, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi posiłku dać zakazał Król i owszem z tą
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 60
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
mówi: „Podług rozkazu WKM sprawiłem się". Król odpowiada: „Chwała Bogu, że Wa-
szeci Pan Bóg żywo i zdrowa przyprowadził; a co za szkodę, Waszeć, masz między ludźmi?" Odpowiada porucznik: „Jeszcze się pomiarkować nie mogę". Król mówi: „Żebyś mi, Waszeć, po haśle report uczynił rejestrem z imienia i przezwiska, kto zginął". Co to zaś za tajemnica była, że Król tę jedne chorągiew wydał na mięsne jatki, fundamentalnie Bóg tylko wi. Z koniektur jednak niektórych, a osobliwie z jednego królewskiego słowa (które przy daniu sobie przy haśle przez porucznika rejestru i czytaniu
mówi: „Podług rozkazu WKM sprawiłem się". Król odpowiada: „Chwała Bogu, że Wa-
szeci Pan Bóg żywo i zdrowa przyprowadził; a co za szkodę, Waszeć, masz między ludźmi?" Odpowiada porucznik: „Jeszcze się pomiarkować nie mogę". Król mówi: „Żebyś mi, Waszeć, po haśle report uczynił rejestrem z imienia i przezwiska, kto zginął". Co to zaś za tajemnica była, że Król tę jedne chorągiew wydał na mięsne jatki, fundamentalnie Bóg tylko wi. Z koniektur jednak niektórych, a osobliwie z jednego królewskiego słowa (które przy daniu sobie przy haśle przez porucznika rejestru i czytaniu
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 62
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
do siebie revocare obmyślając qua via ma recurrere to szczęsie, i co za obices praepediebant mu do tych czas wolnego przystępu: Zaczym życyzłbym nie ustawać in hoc passu tak szczęśliwych obrad, ale dotrzeć uciekłej fortuny, a żeby redeat ad Dominum, quae fuit ante suum.
Respons. Mości Panie N. proszę,niebądź waszeć mój wilece Mościwy Pan tak injurius latom naszy. Wszak i przedtym Wisła albo Bystrzyca, nie była Gangesem: i Ancestorowie też nasi chleb jadali z mąki, nie zawsze biszkokty, kto nie miał piwa, tak pijał wodę jako i teraz. Bajecznych Saturnów, Midasów nie zazdrościć dawnym czasom, bo i teraz nie trudno o
do śiebie revocare obmyślájąc qua via ma recurrere to szczęśie, y co zá obices praepediebant mu do tych czás wolnego przystępu: Záczym życyzłbym nie ustáwáć in hoc passu ták szczęśliwych obrad, ále dotrzeć ućiekłey fortuny, á żeby redeat ad Dominum, quae fuit ante suum.
Respons. Mośći Pánie N. proszę,niebądź waszeć moy wilece Mośćiwy Pan ták injurius latom nászy. Wszak y przedtym Wisła álbo Bystrzyca, nie byłá Gangesem: y Ancestorowie też naśi chleb jadali z mąki, nie záwsze biszkokty, kto nie miáł piwa, ták pijał wodę jáko y teraz. Bajecznych Saturnow, Midasow nie zazdrośćić dáwnym czásom, bo y teraz nie trudno o
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: O8
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
czyta, Aż się do nas importun i ten bździoch przypyta. Owa, bo wszytko grzecznej ujdzie białejgłowie, Pyta, jak się na jego sukni kolor zowie. „Fijolet” — odpowie ten. Dama, skoro skinie Okiem, rzecze mi: „Zda się, że to po łacinie; Proszę, powiedz mi, Waszeć, co po polsku znaczy?” „Pfe, śmierdzi” — rzekę; a ta: „Właśnie się tłumaczy; Prawdziwie się przezwisko z swoją rzeczą zgadza, Bo wszędy, gdziekolwiek się obróci, zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd
czyta, Aż się do nas importun i ten bździoch przypyta. Owa, bo wszytko grzecznej ujdzie białejgłowie, Pyta, jak się na jego sukni kolor zowie. „Fijolet” — odpowie ten. Dama, skoro skinie Okiem, rzecze mi: „Zda się, że to po łacinie; Proszę, powiedz mi, Waszeć, co po polsku znaczy?” „Pfe, śmierdzi” — rzekę; a ta: „Właśnie się tłumaczy; Prawdziwie się przezwisko z swoją rzeczą zgadza, Bo wszędy, gdziekolwiek się obróci, zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 532
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw, Mości Panie”, A ten, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą murowany komin. Więc pełen do swojego kapłona oskomin, Do chałupy z żołądkiem przyjechawszy próżnem, Chociaż słudzy żartują: „Dawaj go i
. Powiedam mu, jakie wiem nowiny, ów słucha; Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha. Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie: „Awoż gość nieproszony!” Zedrwiałem szkaradnie. Patrz, diable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie? Porwę się: „Bądźże Waszeć łaskaw, Mości Panie”, A ten, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?” Wsiadając na koń, rzekę: i to sobie napisz: Mijaj w drodze z wizytą murowany komin. Więc pełen do swojego kapłona oskomin, Do chałupy z żołądkiem przyjechawszy prożnem, Chociaż słudzy żartują: „Dawaj go i
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987