szalał jak żywo. Czy kogut chce na wiosnę czuba wstrząsnąć kurze, Pomyślę, jednak cóż by po kiju naturze? Więc kiedy ta już pierwszej bliska była plagi, Uchwycę go. Co czynisz? Czemu biegasz nagi? Miej, rzekę, respekt na grzech i ludzką obmowę. Stary to był młodzieniec, takąż pojął wdowę; Więc że czasem za trzewik zastępował pannie, Upatrzywszy czas, żona dokucza mu w wannie; Nierychło się nauczy, skoro gwałtu woła, Że wstyd w człeku gorącym gniewowi nie zdoła. 387 (S). STARY I NOWY ŚWIAT NA WIOSNĘ STWORZONY
Na wiosnę, jako wiemy, Bóg stary świat stworzył, Na wiosnę
szalał jak żywo. Czy kogut chce na wiosnę czuba wstrząsnąć kurze, Pomyślę, jednak cóż by po kiju naturze? Więc kiedy ta już pierwszej bliska była plagi, Uchwycę go. Co czynisz? Czemu biegasz nagi? Miej, rzekę, respekt na grzech i ludzką obmowę. Stary to był młodzieniec, takąż pojął wdowę; Więc że czasem za trzewik zastępował pannie, Upatrzywszy czas, żona dokucza mu w wannie; Nierychło się nauczy, skoro gwałtu woła, Że wstyd w człeku gorącym gniewowi nie zdoła. 387 (S). STARY I NOWY ŚWIAT NA WIOSNĘ STWORZONY
Na wiosnę, jako wiemy, Bóg stary świat stworzył, Na wiosnę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 165
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu, staroście sądeckiemu, herbu Sreniawa, w hełmie lew, po pierwszej żenie tegoż herbu Pisarskiej, po drugiej tegoż Potockiej, kiedy trzecią pojmował Sapieżankę, herbu Mzura rzeka, w hełmie lis, pozostałą wdowę po jegomości panu Aleksandrze Lubomirskim, pomienionego herbu Sreniawa albo Drużyna rzeka, w hełmie lew
Stary lew; bo nic ziemia ani nie ma morze, Co by trwało w jednakiej od początku porze: Skoro kres przepisany od natury minie, Każda rzecz, i ptak, i zwierz, i człowiek dziecinie. Nie człowiek, nie
, już te schodził Z Koniecpolską; bodajżeś zdrów do herbu godził. 443. EPITALAMIUM
Jego Mości Panu Janowi Lipskiemu, staroście sądeckiemu, herbu Sreniawa, w hełmie lew, po pierwszej żenie tegoż herbu Pisarskiej, po drugiej tegoż Potockiej, kiedy trzecią pojmował Sapieżankę, herbu Mzura rzeka, w hełmie lis, pozostałą wdowę po jegomości panu Aleksandrze Lubomirskim, pomienionego herbu Sreniawa albo Drużyna rzeka, w hełmie lew
Stary lew; bo nic ziemia ani nie ma morze, Co by trwało w jednakiej od początku porze: Skoro kres przepisany od natury minie, Każda rzecz, i ptak, i zwierz, i człowiek dziecinie. Nie człowiek, nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 194
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak nosi Jak dewotka, co chorym o jałmużnę prosi; U ciebie wszeteczny strój, u niej obyczaje; Ciebie suknia, a onę występek wydaje; Ona cnotliwa w samych skromnych strojach, a ty W rzeczy samej; tę gani fryj, a ciebie szaty. NA WDOWY
Gdybym miał pojąć, tę bym pojął wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha
tak nosi Jak dewotka, co chorym o jałmużnę prosi; U ciebie wszeteczny strój, u niej obyczaje; Ciebie suknia, a onę występek wydaje; Ona cnotliwa w samych skromnych strojach, a ty W rzeczy samej; tę gani fryj, a ciebie szaty. NA WDOWY
Gdybym miał pojąć, tę bym pojął wdowę, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 62
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
posiędzie. W tym tylko widzę, żeśmy przyjaciele, Że sobie przy mnie popierdujesz śmiele. NA JEDNEGO
Kiedy-ć powiedzieć to, na coś zasłużył, Przy ludziach trudno, żebym się nie dłużył, Jeśli masz dowcip domyślny i żartki, Egzorcyzm czytaj po kraju tej kartki. INSZE
Po starym mężu pojął młodą wdowę Młody gach, a gdy łożniczną rozmowę Zaczynać mieli, pyta, jakiej miary Mógł jej wygodzie on przeszły trup stary. Odpowie pani, że nie inszą bronią, Tylko po brzuchu poklepując dłonią Szeptał jej: „Ryby! Ryby! Sam do wierszy!” Dopiero młodzik wyciął jej kunszt pierwszy. Pani, postrzegszy w robocie
posiędzie. W tym tylko widzę, żeśmy przyjaciele, Że sobie przy mnie popierdujesz śmiele. NA JEDNEGO
Kiedy-ć powiedzieć to, na coś zasłużył, Przy ludziach trudno, żebym się nie dłużył, Ieśli masz dowcip domyślny i żartki, Egzorcyzm czytaj po kraju tej kartki. INSZE
Po starym mężu pojął młodą wdowę Młody gach, a gdy łożniczną rozmowę Zaczynać mieli, pyta, jakiej miary Mógł jej wygodzie on przeszły trup stary. Odpowie pani, że nie inszą bronią, Tylko po brzuchu poklepując dłonią Szeptał jej: „Ryby! Ryby! Sam do wierszy!” Dopiero młodzik wyciął jej kunszt pierszy. Pani, postrzegszy w robocie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 352
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Z łacińskiego.
Kiedy się po topoli jaszczurka przebiega, Ciekący z drzewa bursztyn nagle ją osięga. Tak tłustą rosą gdy się ujętą dziwuje, Zakrzepła w letnim ledzie grób sobie sprawuje. Nie chlub się Kleopatro, żeś w królewskim grobie, Ot jaszczurka zacniejszy wynalazła sobie. 829. Na wdowy z łacińskiego.
Kto bierze wdowę, powiem, jeżeli nie wiecie, Właśnie jakoby kupił portki na wendecie. Jak te mniej abo więcej wytarte przedają, Także właśnie i one mężom się dostają. 830. Prorocy i poetowie z łacińskiego.
Owi o przyszłych rzeczach prawdę powiedają; Ci zaś o przeszłych rzeczach szczyre fałsze bają. 831. Na kadetów cudzoziemskich z
Z łacińskiego.
Kiedy się po topoli jaszczurka przebiega, Ciekący z drzewa bursztyn nagle ją osięga. Tak tłustą rosą gdy się ujętą dziwuje, Zakrzepła w letnim ledzie grob sobie sprawuje. Nie chlub się Kleopatro, żeś w krolewskim grobie, Ot jaszczurka zacniejszy wynalazła sobie. 829. Na wdowy z łacińskiego.
Kto bierze wdowę, powiem, jeżeli nie wiecie, Właśnie jakoby kupił portki na wendecie. Jak te mniej abo więcej wytarte przedają, Także właśnie i one mężom się dostają. 830. Prorocy i poetowie z łacińskiego.
Owi o przyszłych rzeczach prawdę powiedają; Ci zaś o przeszłych rzeczach szczyre fałsze bają. 831. Na kadetow cudzoziemskich z
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 298
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
powiedziała: Ach czemuz niemam płakać/ wszelka moja pociecha precz/ jam do niej rzekł: Wszak macie jeszcze Dziecię/ którego wdzięczności ja się wiece dziwuję. Wdowa na mnie pojrzawszy rzekła: Ja żadnego Dziecięcia niemam/ alem miała bardzo lubego Męża/ ten mi zmarł. To Dziecię bez przestanku ocierało tę wdowę/ ale ona tego ani widżała ani czuła/ Mieszek zełzami dało mnie/ w który ja wejrzawszy znalazłem że śliczne Perły były wesrzotku/ i dałem je tej wdowie/ ale to Dziecię zniknęło/ i tak my uznali/ że to Anioł był.
powiedźiáłá: Ach cżemuz niemam płákáć/ wszelka moia pociechá precż/ iam do niey rzekł: Wszak macie ieszcze Dziecię/ ktorego wdzięczności ia się wiece dźiwuię. Wdowá ná mnie poyrzawszy rzekłá: Ia żadnego Dziecięcia niemam/ álem miáłá bárdzo lubego Męża/ ten mi zmarł. To Dziecię bes przestánku ocieráło tę wdowę/ ále ona tego áni widźáłá áni czuła/ Mieszek zełzámi dáło mnie/ w ktory ia weyrzawszy ználazłem że ślicżne Perły były wesrzotku/ y dałem ie tey wdowie/ ále to Dziecię zniknęło/ y ták my uznali/ że to Anioł był.
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 41
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze jeno żonkę, a osobliwie wdowę abo babę po swojej woli kierować? Ujźrzysz co będzie. Ćma tysięcy w cię wstąpi, niźli ja to uczynię. aż pan junak młody w kawy dla zabawy nie umie nachylić. Nie tak ci to, jako bywało, jeżdżąc na koniu, wsiadszy w jarczak; ale rzeczypospolitej siodło inaczej trzeba podpinać.
Haec cum furoribus
umoru; ale zaś bywa taki mąż, co onę kość jako pies gryzie, wziąwszy miedzy łabuśki. Owa to słysząc, rzecze, ze to „mój małżonek na mię naprawił tego księdza; ale przyjdzieć po kolędzie, zamknę dom przed nim”. I tak uczyniła przeszłej kolędy.
Chciej ze jeno żonkę, a osobliwie wdowę abo babę po swojej woli kierować? Ujźrzysz co będzie. Ćma tysięcy w cię wstąpi, niźli ja to uczynię. aż pan junak młody w kawy dla zabawy nie umie nachylić. Nie tak ci to, jako bywało, jeżdżąc na koniu, wsiadszy w jarczak; ale rzeczypospolitej siodło inaczej trzeba podpinać.
Haec cum furoribus
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 186
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Syryciusz I. Papież siedzący na Papiestwie około Roku 288 in Occidentali Ecclesia postanowił, aby Clerici in Sacris to jest Sub Diaconi, Diaconi, i Presbytery ab uxoribus abstineant. A przed tym postanowieniem in primitiva Ecclesia ob defectum Księży, byli admissi do Kapłaństwa żonaci, ale unius uxoris Viri, exemplares, et quidem Pannę nie Wdowę za sobą mający. Tegoż po Kapłanach pretendował Pelagius Papież, tandem Grzegorz VII. ad Sub Diaconatum nie przypuścił żadnego Kleryka, pókiby ad servandam castitatem nie obligował się. Motiva do tego były z Pisma Z. i z Ojców Świętych : jako też z kongruencyj i z przykładu CHRYSTUSA Najczystszego Kapłana, i Świętych wielu
Syriciusz I. Papież siedzący na Papiestwie około Roku 288 in Occidentali Ecclesia postanowił, áby Clerici in Sacris to iest Sub Diaconi, Diaconi, y Presbyteri ab uxoribus abstineant. A przed tym postanowieniem in primitiva Ecclesia ob defectum Xięży, byli admissi do Kapłanstwa żonaci, ále unius uxoris Viri, exemplares, et quidem Pannę nie Wdowę zá sobą maiący. Tegoż po Kapłanách pretendował Pelagius Papież, tandem Grzegorz VII. ad Sub Diaconatum nie przypuścił żádnego Kleryka, pokiby ad servandam castitatem nie obligował się. Motiva do tego były z Pisma S. y z Oycow Swiętych : iáko też z kongruencyi y z przykłádu CHRYSTUSA Nayczystszego Kapłana, y Swiętych wielu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1026
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
go naszej niewinności remonstracją, ale mię ociec mój tam nie posłał.
Tymczasem zbliżyła się trybunału wileńskiego reasumpcja, dokąd matka moja, za wyżej wyrażonym — wydanym od generała artylerii lit. Sapiehy za remisą z trybunału lubelskiego — pozwem jechać musiała i wzięła w tę drogę z sobą mnie i siostrę moją młodszą Kunegundę, teraźniejszą Ruszczycową wdowę. Przyjechaliśmy za laski Tyszkiewicza, marszałka trybunalskiego, z Kowna obranego, gdzie żadnej zniskąd nie mieliśmy pomocy i promocji, oprócz że Grabowski, sędzia naówczas grodzki brzeski, jeszcze był konkurentem do siostry mojej starszej i miał brata swego stryjecznego Franciszka Grabowskiego, oboźnego brzesskiego, w palestrze trybunalskiej patrona, a ja miałem
go naszej niewinności remonstracją, ale mię ociec mój tam nie posłał.
Tymczasem zbliżyła się trybunału wileńskiego reasumpcja, dokąd matka moja, za wyżej wyrażonym — wydanym od generała artylerii lit. Sapiehy za remisą z trybunału lubelskiego — pozwem jechać musiała i wzięła w tę drogę z sobą mnie i siostrę moją młodszą Kunegundę, teraźniejszą Ruszczycową wdowę. Przyjechaliśmy za laski Tyszkiewicza, marszałka trybunalskiego, z Kowna obranego, gdzie żadnej zniskąd nie mieliśmy pomocy i promocji, oprócz że Grabowski, sędzia naówczas grodzki brzeski, jeszcze był konkurentem do siostry mojej starszej i miał brata swego stryjecznego Franciszka Grabowskiego, oboźnego brzesskiego, w palestrze trybunalskiej patrona, a ja miałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 118
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z Wilna odjechałem do Rasnej. A gdy brat mój, teraźniejszy pułkownik, activissime z Gościckim obracając się, przymusił go do tego, że się zrzekł koligacji nieboszczyka Łastowskiego, tedy tenże Gościcki wysłał Trembińskiego, szlachcica płockiego, który u rodziców moich przedtem służył, aby pojechał w województwo brzeskie lit. i żonę Łastowskiego wdowę, niedaleko Rasnej w Puzyczach mieszkającę, sprowadził do Polski. Przyjechał Trembiński do Puzycz i już był wziął Łastowską i z nią ujeżdżał. Szczęściem dano mi znać o tym. Posłałem sługę mego Jasińskiego z ludźmi, który ich dogoniwszy, sprowadził do Rasny. Łastowską ociec mój do Minkowicz odesłał, aby tam przy wszelkiej wygodzie
z Wilna odjechałem do Rasnej. A gdy brat mój, teraźniejszy pułkownik, activissime z Gościckim obracając się, przymusił go do tego, że się zrzekł koligacji nieboszczyka Łastowskiego, tedy tenże Gościcki wysłał Trembińskiego, szlachcica płockiego, który u rodziców moich przedtem służył, aby pojechał w województwo brzeskie lit. i żonę Łastowskiego wdowę, niedaleko Rasnej w Puzyczach mieszkającę, sprowadził do Polski. Przyjechał Trembiński do Puzycz i już był wziął Łastowską i z nią ujeżdżał. Szczęściem dano mi znać o tym. Posłałem sługę mego Jasińskiego z ludźmi, który ich dogoniwszy, sprowadził do Rasny. Łastowską ociec mój do Minkowicz odesłał, aby tam przy wszelkiej wygodzie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 191
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986