i dziękujemy zobopolnie/ ale i Pana Boga prosimy/ aby nic tak żałosnego na Domy i Osoby Wm. nie przywodził. Owszem błogosławieństwem opatrując i pociechami żądanemi obmyślawając żeby zdarzył/ abyśmy w pocieszniejszych potrzebach Wm. M. M. PP. te łaskę od sługować mogli. Aktach Pogrzebowych. Mowy przy Mowa przy Pogrzebie Wdowca.
NIewiem aby się kto znalazł wtym teraźniejszym żałosnym naszym zgromadzeniu M. M.PP. któryby/ patrząć na tę żałosnoą Procfessyą/ nie przyzwolił zemną wespół na te słowa. Cóż człowieka śmierci odkupić? cóż go z ostatniego razu podźwignąć może? jeśli zacnego Ni i zacność urodzenia/ i ćwiczenia bogobojne/ i
y dźiękuiemy zobopolnie/ ále y Páná Bogá prośimy/ áby nic ták żáłosnego ná Domy y Osoby Wm. nie przywodźił. Owszem błogosłáwieństwem opátruiąc y poćiechámi żądánemi obmyślawáiąc żeby zdárzył/ ábysmy w poćiesznieyszych potrzebách Wm. M. M. PP. te łáskę od sługowáć mogli. Aktach Pogrzebowych. Mowy przy Mowá przy Pogrzebie Wdowcá.
NIewiem áby sie kto znalazł wtym teráźnieyszym záłosnym nászym zgromádzeniu M. M.PP. ktoryby/ pátrząć ná tę żáłosnoą Procfessyą/ nie przyzwolił zemną wespoł ná te słowá. Coż cżłowieka śmierći odkupić? coż go z ostátniego rázu podźwignąć może? ieśli zacnego Ni y zacność vrodzenia/ y ćwicżeniá bogoboyne/ y
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Gv
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
suplementowała. Całej choroby mojej, zacząwszy od diarei, było niedziel 15.
Tymczasem po odjeździe moim z Wilna matka moja pojechała do Stokliszek z siostrą moją Kunegundą. Tam ją i rózgami strasząc, i do nóg upadając, i wiele obiecując, do tego przywiodła, że się rezolować musiała iść za Ruszczyca, patrona trybunalskiego, wdowca. A że ociec mój, miawszy wstręt na Lechnickim, przy tym znając projekt matki mojej, że przy zięciu patronie in casum fatorum ojca mego chciała wszystko zagarnąć, był temu konkurentowi przeciwny; tedy zawiózłszy siostrę moją do Wilna i to na niej wymogła, żeby po odjeździe matki mojej z Wilna siostra moja sama szła za
suplementowała. Całej choroby mojej, zacząwszy od diarei, było niedziel 15.
Tymczasem po odjeździe moim z Wilna matka moja pojechała do Stokliszek z siostrą moją Kunegundą. Tam ją i rózgami strasząc, i do nóg upadając, i wiele obiecując, do tego przywiodła, że się rezolować musiała iść za Ruszczyca, patrona trybunalskiego, wdowca. A że ociec mój, miawszy wstręt na Lechnickim, przy tym znając projekt matki mojej, że przy zięciu patronie in casum fatorum ojca mego chciała wszystko zagarnąć, był temu konkurentowi przeciwny; tedy zawiózłszy siostrę moją do Wilna i to na niej wymogła, żeby po odjeździe matki mojej z Wilna siostra moja sama szła za
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 185
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mnie bolało na nieżyczliwość męża jej.
Z Czerwonego Dworu pojechałem do Janowa do Kossakowskiej, sędziny ziemskiej kowieńskiej, siostry rodzonej Zabiełły, marszałka kowieńskiego, a mojej dawnej przyjaciółki i dobrodziki. Tam barzo dobrze będąc przyjęty, udałem się stamtąd ku Wiłkomirzowi i po drodze zajechałem do Żejm do Medekszy, podsędka kowieńskiego, wdowca, który miał za sobą Zabiełłównę, marszałkównę kowieńską, siostrę stryjecznorodzoną Zabiełły, marszałka kowieńskiego, który także miał swoje nieukontentowania do szwagra swego Zabiełły, marszałka kowieńskiego, z którym wzajemne nieukontentowania nasze opowiedaliśmy. Mówiliśmy i o niestateczności marszałka kowieńskiego, że raz jednej, drugi raz drugiej partii się chwytał, od obydwóch partii
mnie bolało na nieżyczliwość męża jej.
Z Czerwonego Dworu pojechałem do Janowa do Kossakowskiej, sędziny ziemskiej kowieńskiej, siostry rodzonej Zabiełły, marszałka kowieńskiego, a mojej dawnej przyjaciółki i dobrodziki. Tam barzo dobrze będąc przyjęty, udałem się stamtąd ku Wiłkomirzowi i po drodze zajechałem do Żejm do Medekszy, podsędka kowieńskiego, wdowca, który miał za sobą Zabiełłównę, marszałkównę kowieńską, siostrę stryjecznorodzoną Zabiełły, marszałka kowieńskiego, który także miał swoje nieukontentowania do szwagra swego Zabiełły, marszałka kowieńskiego, z którym wzajemne nieukontentowania nasze opowiedaliśmy. Mówiliśmy i o niestateczności marszałka kowieńskiego, że raz jednej, drugi raz drugiej partii się chwytał, od obodwoch partii
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 827
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Sam cierniową, w łasce ich upewniając bożej, Przywilejem na swoję skroń najświętszą włoży); Tamte przez miecz, krew i mord pretekstem kościoła, Te zdobią uniżeniem chrześcijańskie czoła; Tamte światową pychą w diamentach, a te Pobożnością, pokorą i cnotą bogate. Więc przybierając z ziemskich niebieskim pokrowca, Posyłam ci prezentem wdowiec wdowie wdowca. Jeśli jaką pamiątkę ludzkiej niedołęgi Po zejściu z tego świata zatrzymują księgi, Jeśli nie wszytko z ciałem w grobie się zawiera, Niech zostaje ku tobie miłość moja szczyra, I uprzejme kochanie, jako pełna rzeka, Póki w morzu nie tonie, na cię z syna ścieka; Której wzajem po tobie ja doznaję, wiesz
Sam cierniową, w łasce ich upewniając bożej, Przywilejem na swoję skroń najświętszą włoży); Tamte przez miecz, krew i mord pretekstem kościoła, Te zdobią uniżeniem chrześcijańskie czoła; Tamte światową pychą w dyjamentach, a te Pobożnością, pokorą i cnotą bogate. Więc przybierając z ziemskich niebieskim pokrowca, Posyłam ci prezentem wdowiec wdowie wdowca. Jeśli jaką pamiątkę ludzkiej niedołęgi Po ześciu z tego świata zatrzymują księgi, Jeśli nie wszytko z ciałem w grobie się zawiera, Niech zostaje ku tobie miłość moja szczyra, I uprzejme kochanie, jako pełna rzeka, Póki w morzu nie tonie, na cię z syna ścieka; Której wzajem po tobie ja doznaję, wiesz
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 374
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie dziwno, lubo żadna z nich nie miała dzieci, Bo i ja, choć-em za nim na rok poszło trzeci, Co jest mąż — cale nie wiem. Mówię to bez kłomstwa: Zgoła jest niesposobny do płodu potomstwa. Poszłam tedy — jak mówię — ja trzecia za tego Od ojca i od matki — wdowca dwuraźnego. Ale to wolniejszego czasu się opowie, Teraz, moje serdeńko, za twe piję zdrowie«. I uprosiwszy, żeby nalał jej dyskretnie, Wypija według swojej obietnice chętnie, Ow też na odwrót nowej przyjaźni za zdrowie (Częsta kolej na małej wsi — owe przysłowie Potoczną sentencją) — pełni kielich spory Urwane we
Nie dziwno, lubo żadna z nich nie miała dzieci, Bo i ja, choć-em za nim na rok poszło trzeci, Co jest mąż — cale nie wiem. Mowię to bez kłomstwa: Zgoła jest niesposobny do płodu potomstwa. Poszłam tedy — jak mowię — ja trzecia za tego Od ojca i od matki — wdowca dwuraźnego. Ale to wolniejszego czasu sie opowie, Teraz, moje serdeńko, za twe piję zdrowie«. I uprosiwszy, żeby nalał jej dyskretnie, Wypija według swojej obietnice chętnie, Ow też na odwrot nowej przyjaźni za zdrowie (Częsta kolej na małej wsi — owe przysłowie Potoczną sentencyą) — pełni kielich spory Urwane we
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 59
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949