gościach, bo był u mnie książę imć Mikołaj Radziwiłł, ip. chorążyna mińska i ip. Urbanowiczowa siostrzenice, ip. kapitan Czewkin i p. porucznik Gregory Bobarykin; piliśmy i tańcowali, i w wesołości a inwencjach jej rozmaitych trzy dni hulaliśmy, czwartego do Dworca całą archandrią pojechaliśmy, wymyślając sposoby nowe wesołości. Stąd Zdzięcioł nazwany Wenecją, że tam origo wesołości, i zawsze ludzie jak na morzu Wenetowie, w winie i miodzie mokną. Rohotna nazwana Paryżem dla wymysłu i nauki rozmaitych tańców i manier francuskich, a zwłaszcza u stołu przy wesołym śpiewaniu piosnek francuskich, należących do flasz i kieliszków pour buar (boire).
gościach, bo był u mnie książę imć Mikołaj Radziwiłł, jp. chorążyna mińska i jp. Urbanowiczowa siostrzenice, jp. kapitan Czewkin i p. porucznik Hrehory Bobarykin; piliśmy i tańcowali, i w wesołości a inwencyach jéj rozmaitych trzy dni hulaliśmy, czwartego do Dworca całą archandryą pojechaliśmy, wymyślając sposoby nowe wesołości. Ztąd Zdzięcioł nazwany Wenecyą, że tam origo wesołości, i zawsze ludzie jak na morzu Wenetowie, w winie i miodzie mokną. Rohotna nazwana Paryżem dla wymysłu i nauki rozmaitych tańców i manier francuzkich, a zwłaszcza u stołu przy wesołem śpiewaniu piosnek francuzkich, należących do flasz i kieliszków pour buar (boire).
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 149
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jego wcale były nadzwyczajne. W cnocie i w przyjaźni aż do uporu prawie, był punktualnym. Skład jego twarzy lubo się zdał smutny, przecięż sam zawsze był wesoły i kontent. Żadnej nie unikał zażyć uciechy, lecz widziało się, że się nie tak z wesołości, jako raczej z tego ukontentowania cieszył, które wesołości inszym sprawiały. Niczego więcej nie żądał, jak wszystkich ludzi rozumnymi, rozumnych widzieć szczęśliwymi. Dla tego wielkich nie lubił kompanij, ponieważ w nich tyle przymusu, tyle nienaturalnych manier, i tyle przeszkód do wolnego postąpienia sobie uważał. W wszytkich sprawach swoich nie pokazał się żyszczku chciwym, względem doczesnego zaś szczęścia był zbyt bezróżnym
iego wcale były nadzwyczayne. W cnoćie i w przyiazni aż do uporu prawie, był punktualnym. Skład iego twarzy lubo śię zdał smutny, przecięż sam zawsze był wesoły i kontent. Zadney nie unikał zażyć uciechy, lecz widziało śię, że się nie tak z wesołości, iako raczey z tego ukontentowania cieszył, ktore wesołości inszym sprawiały. Niczego więcey nie żądał, iak wszystkich ludzi rozumnymi, rozumnych widzieć szczęśliwymi. Dla tego wielkich nie lubił kompaniy, ponieważ w nich tyle przymusu, tyle nienaturalnych manier, i tyle przeszkod do wolnego postąpienia sobie uważał. W wszytkich sprawach swoich nie pokazał śię żyszczku chciwym, względem doczesnego zaś szczęścia był zbyt bezrożnym
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 25
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną świebody! Ten ci dobranoc — jako słowik — śpiewał I jeszcze wdzięczniej
! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną świebody! Ten ci dobranoc — jako słowik — śpiewał I jeszcze wdzięczniej
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ nie stawa białogłowa sama obecnie/ ale na miejscu jej/ Ociec/ Brat/ albo najbliższy krewny. Po uczynionym ślubie w ten sposób/ prowadzą ją na koniu pod baldakinem/ okrytą w bawełnicę/ w asystenciej białychgłów/ do Domu Pana młodego/ który jej u progu na dole ochotnie czeka. Bankiety/ i insze wesołości/ i igrzyska odprawują się w Wigilią wesela/ ale w ten dzień kiedy już Pannę młodą do męża przyprowadzą/ niesłychać najmniejszego hałasu/ wszytko w domu barzo cicho i spokojnie. Odprowadza ją Ewnuch/ jeśli jest znacznej Kondycji/ jeśli też nie/ z najbliższych Krewnych która/ i oddaje Panu młodemu/ a ten ją
/ nie stáwa białogłowá sámá obecnie/ ále ná mieyscu iey/ Oćiec/ Brát/ álbo naybliższy krewny. Po vczynionym ślubie w ten sposob/ prowádzą ią ná koniu pod báldákinem/ okrytą w bawełnicę/ w ássistenciey białychgłow/ do Domu Páná młodego/ ktory iey v progu ná dole ochotnie czeká. Bánkiety/ y insze wesołośći/ y igrzyska odpráwuią się w Wigilią weselá/ ále w ten dźień kiedy iuż Pánnę młodą do męża przyprowádzą/ niesłycháć naymnieyszego háłásu/ wszytko w domu bárzo ćicho y spokoynie. Odprowádza ią Ewnuch/ ieśli iest znáczney Kondiciey/ ieśli też nie/ z naybliższych Krewnych ktora/ y oddáie Pánu młodemu/ á ten ią
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 184
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678