Eugeniusz, które wojsko turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak tej kawalerii przy resztę 9,000 cesarskiej piechoty, którzy najwięcej gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli, utraciwszy na tymże placu kilkanaście tysięcy wojska konnego, a porzuciwszy piechotę janczarów i wezyra samego, sami uciekając, gdy janczarowie postępować na sukurs poczęli, oni bywszy confusi, widząc już i wojsko mocniejsze w jaździe cesarskiej, janczarów sami tak zmieszali, że żadną miarą do dobrego ognia przyjść nie mogli, którzy janczarowie nie wydawszy raz należytego ognia, rzucając broń uciekać poczęli, widząc siebie pozostałych i porzuconych odjazdy.
Eugeniusz, które wojsko turcy postrzegłszy następujące, oraz odwagę tak téj kawaleryi przy resztę 9,000 cesarskiéj piechoty, którzy najwięcéj gołemi dokazywali pałaszami, wziąwszy między sobą piechotę, tak mocno onych atakowali, że nareszcie nie mogąc wytrzymać, gdy uciekać poczęli, utraciwszy na tymże placu kilkanaście tysięcy wojska konnego, a porzuciwszy piechotę janczarów i wezyra samego, sami uciekając, gdy janczarowie postępować na sukurs poczęli, oni bywszy confusi, widząc już i wojsko mocniejsze w jaździe cesarskiéj, janczarów sami tak zmieszali, że żadną miarą do dobrego ognia przyjść nie mogli, którzy janczarowie nie wydawszy raz należytego ognia, rzucając broń uciekać poczęli, widząc siebie pozostałych i porzuconych odjazdy.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 380
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Komendanta, dowiedziwszy się o mnie przyjachał) jako Brat z bratem, zdobyczy mu swoje rozdaje, Ostatni Książę de Ejsenak von Seksen, którego tylko niedostawało, przybył tu do Nas. Podobne to Wojsko nasze owemu które Gofred. wyprowadził do ziemie świętej, Syn Nasz Aleksander ma się z czego cieszyć, bo jego Chorągiew Wezyra złamała, i sławę największą u wszytkiego otrzymała Wojska. Monsieur le Konte zdrów dobrze, nie odstąpił mnie na piądź. Elektorowi Bawarskiemu, który nigdy prawie odemnie niewynidzie, darowałem trzech koni moich, i Chorągiew Baszy Egipskiego, i Dział część. Dam mu jeszcze jaki piękny Klejnot żeby posłał zdobyczy swojej Amadam
Kommendanta, dowiedźiwszy się o mnie przyiachał) iáko Brat z bratem, zdobyczy mu swoie rozdaie, Ostatni Xiąże de Eysenak von Sexen, ktorego tylko niedostawało, przybył tu do Nas. Podobne to Woysko nasze owemu ktore Goffred. wyprowadźił do źiemie świętey, Syn Nasz Alexander ma się z czego ćieszyć, bo iego Chorągiew Wezyra złamała, y sławę naywiększą u wszytkiego otrzymała Woyska. Monsieur le Conte zdrow dobrze, nie odstąpił mnie na piądź. Elektorowi Bawarskiemu, ktory nigdy prawie odemnie niewynidźie, darowałem trzech koni moich, y Chorągiew Bászy Egipskiego, y Dźiał część. Dam mu ieszcze iaki piękny Kleynot żeby posłał zdobyczy swoiey Amadam
Skrót tekstu: JanIIIMar
Strona: 4
Tytuł:
Kopia listu [...] do Królowej [...] pisanego
Autor:
Jan III Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
przykazał surowie, aby się starał o takiego człeka, który by po polsku dobrze umiał i w Polsce sługiwał, mówiąc mu: „Musi być w twojej wojszczyźnie takowy człowiek, gdyż ty blisko Polscy zostajesz" - my zaś wszyscy jak niewolnicy jesteśmy u Turków i z Hospodarem naszym, który mnie wynalazłszy, stawił przed Wezyra. Wezyr przez tłumacza się pytał mnie, czy umiem po polsku dobrze? Odpowiedziałem, że umiem, bom służył kilka lat w Polsce u dworzanina królewskiego. Wezyr rzekł: „Takiego też mnie potrzeba" i mówi dalej: „Byle byś mi dobrze usłużył, będziesz miał nadgrodę dobrą". I zaraz
przykazał surowie, aby się starał o takiego człeka, który by po polsku dobrze umiał i w Polszcze sługiwał, mówiąc mu: „Musi być w twojej wojszczyźnie takowy człowiek, gdyż ty blisko Polszczy zostajesz" - my zaś wszyscy jak niewolnicy jesteśmy u Turków i z Hospodarem naszym, który mnie wynalazłszy, stawił przed Wezyra. Wezyr przez tłumacza się pytał mnie, czy umiem po polsku dobrze? Odpowiedziałem, że umiem, bom służył kilka lat w Polszcze u dworzanina królewskiego. Wezyr rzekł: „Takiego też mnie potrzeba" i mówi dalej: „Byle byś mi dobrze usłużył, będziesz miał nadgrodę dobrą". I zaraz
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 52
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi posiłku dać zakazał Król i owszem z tą prekaucyją posłał do niego Matczyńskiego, koniuszego koronnego, żeby mu powiedział, jeżeli wesprze go nieprzyjaciel, żeby na Króla nie nawodził nieprzyjaciela, ale żeby on tamtą ścieżką salwował się, którą mu z rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą
, a tegoż dnia był upał wielki), żebyś mi, Waszeć, Panie Poruczniku, tam w nim kopię skruszył, rozkazuję". Odebrawszy ten ordynans ustny, porucznik ruszył się na tę imprezę ze swoją jedną chorągwią, złożywszy kopiją w pół ucha końskiego, według reguły i zwyczaju usarskiego, prosto pod samego Wezyra poszedł, któremu od żadnej chorągwi posiłku dać zakazał Król i owszem z tą prekaucyją posłał do niego Matczyńskiego, koniuszego koronnego, żeby mu powiedział, jeżeli wesprze go nieprzyjaciel, żeby na Króla nie nawodził nieprzyjaciela, ale żeby on tamtą ścieżką salwował się, którą mu z rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 61
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
na Króla nie nawodził nieprzyjaciela, ale żeby on tamtą ścieżką salwował się, którą mu z rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą garstkę ludzi, bo ich tylko dwieście ludzi było pod tą chorągwią, nic ich nie atakowali, ale im jeszcze miejsca ustępowali i umykali się, gdy widzieli, że pod samego Wezyra szli, rozumiejąc, iż się na turecką stronę przedają. Jak się tedy pod samego Wezyra podsunęli, tak w ten tłum ludzi, co przy Wezyrze był, uderzyli kopijami, co gdy zobaczyli Turcy tak, jak gdyby kto w ul pszczół uderzył, rzucili się na tę jedną chorągiew to z dżydami, to z szablami
na Króla nie nawodził nieprzyjaciela, ale żeby on tamtą ścieżką salwował się, którą mu z rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą garstkę ludzi, bo ich tylko dwieście ludzi było pod tą chorągwią, nic ich nie atakowali, ale im jeszcze miejsca ustępowali i umykali się, gdy widzieli, że pod samego Wezyra szli, rozumiejąc, iż się na turecką stronę przedają. Jak się tedy pod samego Wezyra podsunęli, tak w ten tłum ludzi, co przy Wezyrze był, uderzyli kopijami, co gdy zobaczyli Turcy tak, jak gdyby kto w ul pszczół uderzył, rzucili się na tę jedną chorągiew to z dżydami, to z szablami
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 61
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą garstkę ludzi, bo ich tylko dwieście ludzi było pod tą chorągwią, nic ich nie atakowali, ale im jeszcze miejsca ustępowali i umykali się, gdy widzieli, że pod samego Wezyra szli, rozumiejąc, iż się na turecką stronę przedają. Jak się tedy pod samego Wezyra podsunęli, tak w ten tłum ludzi, co przy Wezyrze był, uderzyli kopijami, co gdy zobaczyli Turcy tak, jak gdyby kto w ul pszczół uderzył, rzucili się na tę jedną chorągiew to z dżydami, to z szablami, to ze strzelbą Turcy. Oni zaś jak się tam salwowali, już nie mogliśmy
rozkazu królewskiego pokazał koniuszy koronny. Turcy widząc tak małą garstkę ludzi, bo ich tylko dwieście ludzi było pod tą chorągwią, nic ich nie atakowali, ale im jeszcze miejsca ustępowali i umykali się, gdy widzieli, że pod samego Wezyra szli, rozumiejąc, iż się na turecką stronę przedają. Jak się tedy pod samego Wezyra podsunęli, tak w ten tłum ludzi, co przy Wezyrze był, uderzyli kopijami, co gdy zobaczyli Turcy tak, jak gdyby kto w ul pszczół uderzył, rzucili się na tę jedną chorągiew to z dżydami, to z szablami, to ze strzelbą Turcy. Oni zaś jak się tam salwowali, już nie mogliśmy
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 61
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
im tych wydał, którzy o takowych zamysłach wiedzieli i z nim jechać mieli. Cesarz pierzchliwie rozgniewany kazał na nich Działa zatoczyć, chcąc ich ludźmi szarajowymi wypędzić, ale że owych już było do kilkadziesiąt tysięcy w kupie, do dawnej urazy świeża nastąpiła wzgarda, w Pałac się przez gwałt włamawszy drabów pokojowych wprzód kilku a potem Wezyra Dilawer-baszę, Husejn-baszę, Janczar Agę, Deuterdeja i kilkunastu z rady jego ludzi znaczniejszych pozabijali, i tak się z nimi tyrańsko obeszli że psom ciała ich różna po Bazarach leżące przez trzy dni szarpać dopuścili. Samego potem Cesarza na Dworze u Janczar Agi, gdzie się był uszedłszy z Szaraju schronił, pojmawszy na bardzo lichym podjezdku
im tych wydał, którzy o takowych zamysłach wiedzieli y z nim iechać mieli. Cesarz pierzchliwie rozgniewany kazał na nich Działa zatoczyć, chcąc ich ludźmi szaraiowymi wypędzić, ale że owych iuż było do kilkadziesiąt tysięcy w kupie, do dawney urazy świeża nastąpiła wzgarda, w Pałac się przes gwałt włamawszy drabow pokoiowych wprzód kilku a potem Wezyra Dilawer-baszę, Husejn-baszę, Janczar Agę, Deuterdeia y kilkunastu z rady iego ludzi znacznieyszych pozabijali, y tak się z nimi tyrańsko obeszli że psom ciała ich różna po Bazarach leżące przes trzy dni szarpać dopuścili. Samego potem Cesarza na Dworze u Janczar Agi, gdzie się był uszedłszy z Szaraju schronił, poimawszy na bardzo lichym podiezdku
Skrót tekstu: SulListyKoniec
Strona: 231
Tytuł:
List z Constantinopola do J. M. P. Podczaszego Koronnego i Hetmana Polnego
Autor:
Stanisław Suliszowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wzgardzonego/ jakoby tak ani jego Rzeczpospolita/ ani jego ludu za mężów uznawała. Dołożył i tego/ że lubo przyszedł tym umysłem w te kraje/ aby tu zimować mógł/ jednak tego pragnie zajednywając sobie łaskę i pobraterstwo K. I. M. aby na wzajemną umowę zesłać raczył K. I. M. Wielkiego Wezyra swego/ tak oni Kanclerza zowią/ aby się zniósł z Wezyrem Tatarskim/ z poufałej i wiernej rozmowy nadzieję czyniąc/ ze szczęśliwy koniec nieprzyjaźni wzajemnej/ stąd się pojawi. Przy tych listach było też pisanie od Chmielnickiego do K. I. M. z okazji listu Królewskiego/ który przed kilką dni do obozu Kozackiego K
wzgardzonego/ iákoby ták áni iego Rzecżpospolita/ áni iego ludu zá mężow vznawáłá. Dołożył y tego/ że lubo przyszedł tym vmysłem w te kráie/ áby tu źimowáć mogł/ iednák tego prágnie záiednywáiąc sobie łáskę y pobráterstwo K. I. M. áby ná wzaiemną vmowę zesłáć rácżył K. I. M. Wielkie^o^ Wezyrá swego/ ták oni Kánclerzá zowią/ áby się zniosł z Wezyrem Tátárskim/ z poufáłey y wierney rozmowy nádżieię cżyniąc/ ze szcżęśliwy koniec nieprzyiáźni wzaiemney/ ztąd się poiáwi. Przy tych listách było też pisánie od Chmielnickiego do K. I. M. z okázyey listu Krolewskiego/ ktory przed kilką dni do obozu Kozáckiego K
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C2
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
pokornie prosząc/ co się źle stało/ aby mu łaskawie K. I. M. przebaczył/ do tego gotowym się ofiarując z rozkazania Królewskiego/ i tej władze ustąpić/ którą miał z wolej Króla I. M.
Po przeczytaniu obudwu listów/ dał respons K. I. M. Chamowi Krymskiemu/ iż naznacza Wezyra swego i posyła/ aby tak między obozami w pośrzodku/ zlecone sobie z Wezyrem Chamowym sprawy porównali. Miało słońce zapadać/ aż straż wojskowa nadbiega z nowiną/że We-
zyr Chama Tatarskiego w polu namowy czeka z Kanclerzem/ a tak i Kanclerz wielki Koronny po niemałej chwili/ wyjechal do Wezyra/ niedaleko obozu Królewskiego na
pokornie prosząc/ co się źle stáło/ áby mu łáskáwie K. I. M. przebacżył/ do tego gotowym się ofiáruiąc z roskazánia Krolewskiego/ y tey władze vstąpić/ ktorą miał z woley Krolá I. M.
Po przecżytániu obudwu listow/ dał respons K. I. M. Chámowi Krymskiemu/ iż náznácża Wezyrá swego y posyła/ áby ták między obozámi w pośrzodku/ zlecone sobie z Wezyrem Chámowym spráwy porownáli. Miáło słońce zápádáć/ áż straż woyskowa nádbiega z nowiną/że We-
zyr Chámá Tátárskiego w polu namowy cżeka z Kánclerzem/ á ták y Kánclerz wielki Koronny po niemáłey chwili/ wyiechal do Wezyrá/ niedáleko obozu Krolewskiego ná
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C2
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
wynosi na 20. tysięcy Talerów bitych: ale akcydensów nie przeliczona summa. Co rok Baszowie i Urzędnicy, na wiosnę wielkie dają Prezenta Cesarzowi, w ten czas zaraz mało co mniejsze Wezyrowi. Każdy interes czyj prędzej zajdzie do Cesarza, gdy Wezyrowski wprzód Pokoj nawiedzi złoto, wakanse wszelkie będą rozdane, lecz wakującą kalętę Wezyra wprzód napełniwszy. Ale też tę piawkę i gębkę napitą likworem złotym, często Cesarz pod pretekstem pożyczenia wielkiej summy,wyciska. Ten kilka razy w tydzień pompatycznie in assistentia jeździ na Dywan, aliàs na Radę, wielką i Sądy, do Saraju z drugiemi Wezyrami kolegami. Tytuł do Wezyra od Polaków na Listach aliàs w superskrycyj
wynosi ná 20. tysięcy Tálerow bitych: ale akcydensow nie przeliczoná summa. Co rok Baszowie y Urzędnicy, ná wiosnę wielkie daią Prezenta Cesarzowi, w ten czas zaráz mało co mnieysze Wezyrowi. Każdy interes czyi prędzey záydźie do Cesarzá, gdy Wezyrowski wprzod Pokoy náwiedźi złoto, wákanse wszelkie będą rozdáne, lecz wákuiącą kalętę Wezyrá wprzod nápełniwszy. Ale też tę piawkę y gębkę nápitą likworem złotym, często Cesarz pod pretextem pożyczenia wielkiey summy,wyciska. Ten kilká rázy w tydźień pompatycznie in assistentia ieźdźi ná Dywan, aliàs ná Rádę, wielką y Sądy, do Saráiu z drugiemi Wezyrámi kollegami. Tytuł do Wezyrá od Polákow ná Listach aliàs w superskrycyi
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 484
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746