na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz, a on żaby bierze. Wszytko wetować możesz, prócz rozumu straty: Prowadź go na łopatę, a gówno z łopaty. Gardziłeś, gdym ci konie dawał upominkiem, Jużże się, miły wieprzku, kontentuj podświnkiem. Ksiądz w księgi, żołnierz zwykle w konie się przyczynia,
na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię, Toż, do onego ojca przyszedszy, nisko się Ukłoni, żeby mu go ofiarował w dary. Że z błaznem trudno wskórać, widzi ociec stary: Pójdziesz z nim, zastawiwszy na ryby więcierze, Upominaj, jako chcesz, a on żaby bierze. Wszytko wetować możesz, prócz rozumu straty: Prowadź go na łopatę, a gówno z łopaty. Gardziłeś, gdym ci konie dawał upominkiem, Jużże się, miły wieprzku, kontentuj podświnkiem. Ksiądz w księgi, żołnierz zwykle w konie się przyczynia,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 145
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
psuć, ani kaczek puszczać. Hysop także rzucony w wodę ryby rozpłasza, tak go antypaticznie nie lubią. Czaple ryb nie mało ziadają, dla tego strzylać je potrzeba, wydry gubić, Ale największy ich nieprzyjaciel pan mielnik, sto mający sposobów ich dostawać, tej to rękatej wydrze, trzeba wydrzeć czołny, sieci, więcierze, kozulki, albo haki, gdyż te mając instrumenta, co dnia szczęścia probuje w stawie. Stawniczy powinien mu często raptem, niespodzianie, oddawać wizytę, pewnie by natrafił, albo na łowkę, albo na juszkę rybną. Tenże stawniczy ma dozierać, aby przeręble, albo płonki w stawach, ile miałkich w lodzie
psuć, ani kaczek puszczać. Hysop także rzucony w wodę ryby rozpłasza, tak go antypatycznie nie lubią. Czaple ryb nie mało ziadaią, dla tego strzylać ie potrzeba, wydry gubić, Ale naywiększy ich nieprzyiaciel pan mielnik, sto maiący sposobow ich dostawać, tey to rękatey wydrze, trzeba wydrzeć czołny, sieci, więcierze, kozulki, albo haki, gdyż te maiąc instrumenta, co dnia szczęscia probuie w stawie. Stawniczy powinien mu często raptem, niespodzianie, oddawać wizytę, pewnie by natrafił, albo na łowkę, albo na iuszkę rybną. Tenże stawniczy ma dozierać, aby przeręble, albo płonki w stawach, ile miałkich w lodzie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 467
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
byli Oceanu Zochodniego, którzy według Z. Hieronima contra Iovinianum na skałach suszyli ryby słońcem, i niemi samemi tylko żyli;tudziesz konie niemi, bydło ob defectum paszy karmili; jedni znich ryby dobrze wysuszone, w moździerzach albo stępach tłukli, Chleb piekli, mąki prawdziwej przymięszawszy Na łowienie ryb robią siatki, włoki, więcierze, z łyka palmowego drzewa. Chałupy stawili z kości Wielorybów, z tychże słupy, balki formowali, a z szczęków drzwi do Chałup. Wody tam defectus, aż sobie głębokie kopią studnie, do strzał też i do kopii miasto żełaza, kości ostrych zażywali, dla nie dostatku żelaza.
INSUBRES, ludzie Włoscy.
byli Oceanu Zochodniego, ktorzy według S. Hieronyma contra Iovinianum na skałach suszyli ryby słońcem, y niemi samemi tylko żyli;tudziesz konie niemi, bydło ob defectum paszy karmili; iedni znich ryby dobrze wysuszone, w mozdzierzach álbo stępach tłukli, Chleb piekli, mąki prawdziwey przymięszawszy Ná łowienie ryb robią siatki, włoki, więcierze, z łyka palmowego drzewa. Chałupy stawili z kości Wielorybow, z tychże słupy, balki formowali, á z szczękow drzwi do Chałup. Wody tam defectus, áż sobie głębokie kopią studnie, do strzał też y do kopii miasto żełaza, kości ostrych zażywali, dla nie dostatku żelaza.
INSUBRES, ludzie Włoscy.
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 143
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
wszyscy baczni Katolicy poważać będą/ aniżeli przed tym gdyście się zwycainym wam pismem przed ludźmi popisowali. Jednak aby wasza praca daremna nie była/ w upatrowaju tak wielkiego niebezpieczeństwa korony tej/ od szkół Jezuickich w Krakowie/ nie zaniechajcie upomnieć tych/ do których miasta tak głównego bronić przynależy/ aby oni siatki jakie/ abo więcierze wczas zastawić kazali/ tam gdzie Rudawka w Wisłę wpada/ by snać okręty Hiszpańskie Wisła przypłynąwszy/ przez Rudawkę/ pod mury tu nie przebyły/ na zgubę miasta tak żacnego tej korony. Dziewiąty. Rozdział Dziewiąty. Rozdział Rozdział DZIESIATY A owo na co P. Plebanie i co to ma do szkół/ Ze Jezuici wszystkich
wszyscy báczni Kátolicy poważáć będą/ ániżeli przed tym gdysćie sie zwycainym wam pismem przed ludźmi popisowáli. Iednák áby wászá praca dáremna nie byłá/ w vpátrowáiu ták wielkiego niebespiecżeństwá korony tey/ od szkoł Iezuickich w Krákowie/ nie zániecháyćie vpomnieć tych/ do ktorych miástá ták głownego bronić przynáleży/ áby oni siatki iákie/ abo więćierze wcżás zástáwić kazáli/ tám gdźie Rudawká w Wisłę wpada/ by snać okręty Hiszpáńskie Wisłá przypłynąwszy/ przez Rudawkę/ pod mury tu nie przebyły/ ná zgubę miástá ták żacnego tey korony. Dziewiąty. Rozdział Dziewiąty. Rozdział ROZDZIAL DZIESIATY A owo ná co P. Plebanie y co to ma do szkoł/ Ze Iezuići wszystkich
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 50
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato nastało. Co kto lubi zgoła, Wszędzie go rozkosz woła: Ten się kąpie, drugi się przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do
ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato nastało. Co kto lubi zgoła, Wszędzie go rozkosz woła: Ten się kąpie, drugi się przesypia w południe, A ów z flaszą do studnie; Ten w mokrze, ten na suszy. Żołnierz kopiją kruszy.
Cieszy się ociec, kiedy do
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uprzedzi, Krawiec krawca, szwiec szewca najprędzej wyśledzi, Tak jurysta jurystę, choć oba wiadomi Instygować i bronić, w ratuszu przełomi. Taż w zalotach, w kupiectwie i w myślistwie sztuka: Równi będąc, wżdy jeden drugiego oszuka. Nie tylko wszyscy ludzie, ale ptacy, zwierze Łowcami, wszyscy na się stawiają więcierze. Sikora musze, dzierzba sikorze na zdradzie, Kobuz dzierzbie, kobuza jastrząb pastwą kładzie, Na tego orzeł, strzelec na orła się skrada; Żaden bezpiecznie z ptaków nigdzież nie dosiada. Mysz na ziarno, lis na nią, choć pod śniegiem w skibie, Na lisa chart, a nań wilk, lew
uprzedzi, Krawiec krawca, szwiec szewca najprędzej wyśledzi, Tak jurysta jurystę, choć oba wiadomi Instygować i bronić, w ratuszu przełomi. Taż w zalotach, w kupiectwie i w myślistwie sztuka: Równi będąc, wżdy jeden drugiego oszuka. Nie tylko wszyscy ludzie, ale ptacy, zwierze Łowcami, wszyscy na się stawiają więcierze. Sikora musze, dzierzba sikorze na zdradzie, Kobuz dzierzbie, kobuza jastrząb pastwą kładzie, Na tego orzeł, strzelec na orła się skrada; Żaden bezpiecznie z ptaków nigdzież nie dosiada. Mysz na ziarno, lis na nię, choć pod śniegiem w skibie, Na lisa chart, a nań wilk, lew
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 232
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty. 523. ŁOPATĄ SIANO, WIDŁAMI GLINĘ ZBIERASZ?
Różne ma do warsztatu naczynia gatunki Rzemieślnik, ma do rolej oracz, ma rynsztunki Żołnierz do wojny różne, myśliwiec więcierze: Inszym ryby i ptaki, inszym łowi zwierze. Do czego każdego z tych okazja wzywa, Taki bierze instrument, takiego zażywa: Są na siano widły, jest na glinę łopata. Lecz to naprzód należy królom tego świata, Żeby znali na ludziach, żeby mieli względy, Kto sposobny do czego, rozdając urzędy:
Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty. 523. ŁOPATĄ SIANO, WIDŁAMI GLINĘ ZBIERASZ?
Różne ma do warsztatu naczynia gatunki Rzemieślnik, ma do rolej oracz, ma rynsztunki Żołnierz do wojny różne, myśliwiec więcierze: Inszym ryby i ptaki, inszym łowi zwierze. Do czego każdego z tych okazyja wzywa, Taki bierze instrument, takiego zażywa: Są na siano widły, jest na glinę łopata. Lecz to naprzód należy królom tego świata, Żeby znali na ludziach, żeby mieli względy, Kto sposobny do czego, rozdając urzędy:
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 319
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ryby bierze rybitw, drób przeoczy. Tak i ja, lubo słucham czego, lubo czytam, Poważne sentencyje i przykłady chwytam; Słowa, jak woda przez sieć, tak przez głowę płyną, Oraz i drobne rybki, jeśli się nawiną. Kto powikłany albo włok ma bez obierze, Lepiej go niech dla wróblów porznie na więcierze, A miasto Liwijusa, Seneki, Tacyta, Stary kalendarz albo Sowiźrała czyta. 201 (D). DZIWNE RZECZY BOSKIE
Ze wszytkich rzeczy, które Bóg na świecie stworzył, Słuszna, żeby sam na się świat oczy otworzył; Ze wszytkich, które człowiek, największym jest dziwem Sam człowiek, kto się okiem przypatrzy prawdziwem
ryby bierze rybitw, drób przeoczy. Tak i ja, lubo słucham czego, lubo czytam, Poważne sentencyje i przykłady chwytam; Słowa, jak woda przez sieć, tak przez głowę płyną, Oraz i drobne rybki, jeśli się nawiną. Kto powikłany albo włok ma bez obierze, Lepiej go niech dla wróblów porznie na więcierze, A miasto Liwijusa, Seneki, Tacyta, Stary kalendarz albo Sowiźrała czyta. 201 (D). DZIWNE RZECZY BOSKIE
Ze wszytkich rzeczy, które Bóg na świecie stworzył, Słuszna, żeby sam na się świat oczy otworzył; Ze wszytkich, które człowiek, największym jest dziwem Sam człowiek, kto się okiem przypatrzy prawdziwem
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 314
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Janem i z Jakubem, Zszywając, miasto nici, powrozem ją grubem Swych wymysłów, choć trafią na miejsce, na paszą, Miasto połowu, ryby od niewodu straszą; Kiedy w piasku, niż w wodzie, więcej mają gustu, Co miało w staw przybywać, ubywa do spustu. Ma diabeł różne wędy i różne więcierze: Dziś wydra, jutro kulig, odziawszy się w pierze, Albo czapla, tak lata, tak krąży, tak dybie, Że się na wierzch pokazać nie dopuści rybie; Ledwie postrzeże myśli, gestem albo słowem, Porwawszy, leci co tchu do piekła z obłowem. 417 (D). DO JEGOMOŚCI KSIĘDZA SUFRAGANA
Janem i z Jakubem, Zszywając, miasto nici, powrozem ją grubem Swych wymysłów, choć trafią na miejsce, na paszą, Miasto połowu, ryby od niewodu straszą; Kiedy w piasku, niż w wodzie, więcej mają gustu, Co miało w staw przybywać, ubywa do spustu. Ma diabeł różne wędy i różne więcierze: Dziś wydra, jutro kulig, odziawszy się w pierze, Albo czapla, tak lata, tak krąży, tak dybie, Że się na wierzch pokazać nie dopuści rybie; Ledwie postrzeże myśli, gestem albo słowem, Porwawszy, leci co tchu do piekła z obłowem. 417 (D). DO JEGOMOŚCI KSIĘDZA SUFRAGANA
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 432
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
koniec, te pagórki. Deszcz zwykle tęcza znaczy; ja taką nastręczę, Co po niej, miasto wody, mleko spadnie, tęczę. 419 (P). NIEPEWNY STRZELEC, PEWNY SZKODNIK
„Szkoda zimie próżnować — rzekę swej czeladzi. — Wszytko się ptactwo z pola pod szopy sprowadzi. Kto czym umie, w więcierze albo bijcie w tajnie; Widzę, kupą siadają na gnoju u stajnie. Pamiętam, kiedy szpilką głodne brano trznadle; Jeśli ony, i wy też pomyślcie o jadle.” A że zawsze milsza jest robota z uciechą, Idą wszyscy ochotnie. Ci wróble pod strzechą Gniotą, drudzy, rozbiwszy ptaszę w gumnie poły,
koniec, te pagórki. Deszcz zwykle tęcza znaczy; ja taką nastręczę, Co po niej, miasto wody, mleko spadnie, tęczę. 419 (P). NIEPEWNY STRZELEC, PEWNY SZKODNIK
„Szkoda zimie próżnować — rzekę swej czeladzi. — Wszytko się ptactwo z pola pod szopy sprowadzi. Kto czym umie, w więcierze albo bijcie w tajnie; Widzę, kupą siadają na gnoju u stajnie. Pamiętam, kiedy szpilką głodne brano trznadle; Jeśli ony, i wy też pomyślcie o jadle.” A że zawsze milsza jest robota z uciechą, Idą wszyscy ochotnie. Ci wróble pod strzechą Gniotą, drudzy, rozbiwszy ptaszę w gumnie poły,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 433
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987