oraz posyłali trwogi. Chwilę stojąc bez mowy, potem się ozwała I język na żal, oczy na łzy rozwiązała:
XL.
„Cóż wżdy dalej, fortuno, chcesz poczynać ze mną? Pc co mię męczysz? Po co pastwisz się nade mną? Co mi więcej wziąć możesz, jedno ten stroskany Żywot, na więtsze męki teraz zachowany? Na coś mię z nawałności morskich wybawiła? Czemum dni nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła
oraz posyłali trwogi. Chwilę stojąc bez mowy, potem się ozwała I język na żal, oczy na łzy rozwiązała:
XL.
„Cóż wżdy dalej, fortuno, chcesz poczynać ze mną? Pc co mię męczysz? Po co pastwisz się nade mną? Co mi więcej wziąć możesz, jedno ten stroskany Żywot, na więtsze męki teraz zachowany? Na coś mię z nawałności morskich wybawiła? Czemum dni nieszczęśliwych dziś nie dokończyła? Nie masz dosyć na moich żalach, że przez dzięki Żywoteś mi na cięższe przydłużyła męki?
XLI.
Nie wiem, żebyś już mogła nade mną przewodzić I barziej nad to, coś mi zaszkodziła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 157
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
okrutni nad brzegiem czekają I krwią gładkich pielgrzymek bogi swe błagają. Bo im więcej do ofiar biorą cudzoziemek, Tem mniej ginie od strasznej orki samych ziemek; Ale, iż nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj bliski, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając
okrutni nad brzegiem czekają I krwią gładkich pielgrzymek bogi swe błagają. Bo im więcej do ofiar biorą cudzoziemek, Tem mniej ginie od strasznej orki samych ziemek; Ale, iż nie zawżdy wiatr przynosi zdobyczy, Po wszytkiej jej szukają wszędzie okolicy.
LX.
Wszytko prawie tam i sam morze przebiegają, Fusty, baty, okręty więtsze wysyłają, Zajeżdżają w daleki, a czasem w kraj blizki, Ratunku na swe zwykłe szukając uciski. Siła ich dostawają rozbojem i gwałtem I za pieniądze siła, siła inszem kształtem: Tak ich zdobytych z różnych krajów pełne wieże Zawżdy mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 162
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przede dżdżem gwałtownem pod rynnę uciecze. Prawda, że nie we wszytkiem jestem nieszczęśliwa I ich wola nie jest zła i do końca krzywa, Bo jeszcze mej osoby dotąd nie zgwałcili; Nie, żeby to z dobroci i cnoty czynili,
XXXI.
Lecz, że jeśli mię panną, jakom jest, oddadzą, Za więtsze mię pieniądze i drożej przedadzą. Już to dziewiąty miesiąc, jakom utrapiona, W ziemi i w tej jaskiniej żywo pogrzebiona, Wszytkiem nadzieje o swem Zerbinie straciła, Bo jakom się niedawno z ich słów domyśliła, Chcą mię przedać albo już przedali kupcowi, Który mię na wschód słońca ma wieźć sułtanowi”.
XXXII
przede dżdżem gwałtownem pod rynnę uciecze. Prawda, że nie we wszytkiem jestem nieszczęśliwa I ich wola nie jest zła i do końca krzywa, Bo jeszcze mej osoby dotąd nie zgwałcili; Nie, żeby to z dobroci i cnoty czynili,
XXXI.
Lecz, że jeśli mię panną, jakom jest, oddadzą, Za więtsze mię pieniądze i drożej przedadzą. Już to dziewiąty miesiąc, jakom utrapiona, W ziemi i w tej jaskiniej żywo pogrzebiona, Wszytkiem nadzieje o swem Zerbinie straciła, Bo jakom się niedawno z ich słów domyśliła, Chcą mię przedać albo już przedali kupcowi, Który mię na wschód słońca ma wieźć sułtanowi”.
XXXII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 281
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, od swoichże własnych, którzy mu gardło ono bluźnierskie cięciwą zawiązali. Złemu człówiekowi, niesprawiedliwemu, nie może być więtsza dogoda, jako gdy do niego Pan Bóg śmierć ześle, która ukróci wszytkie zbrodnie jego. Nie będzie taki po śmierci więcej broił, ani szkody w ludziach czynił a zatym, nie będzie robił na więtsze męki. I terazci ich ma dosyć, ale za uczynność jego, jako Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcej na więtsze męki robić nie będzie; już związany z potępionymi, sobie równymi, w wiązań onę piekielną, i na ogień położony. Ciebie zacnego i miłego KAWALERA, niechaj Pan Bóg błogosławi tu łaską swoją
, od swoichże własnych, ktorzy mu gárdło ono bluznierskie ćięćiwą záwiązáli. Złemu człówiekowi, niespráwiedliwemu, nie może być więtsza dogodá, iáko gdy do niego Pan Bog śmierć ześle, ktora vkroći wszytkie zbrodnie iego. Nie będzie táki po śmierći więcey broił, áni szkody w ludziách czynił á zátym, nie będzie robił ná więtsze męki. Y terazći ich ma dosyć, ále zá vczynność iego, iáko Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcey ná więtsze męki robić nie będzie; iuż związány z potępionymi, sobie rownymi, w wiązań onę piekielną, y ná ogień położony. Ciebie zacnego y miłego KAWALERA, niechay Pan Bog błogosłáwi tu łáską swoią
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, jako gdy do niego Pan Bóg śmierć ześle, która ukróci wszytkie zbrodnie jego. Nie będzie taki po śmierci więcej broił, ani szkody w ludziach czynił a zatym, nie będzie robił na więtsze męki. I terazci ich ma dosyć, ale za uczynność jego, jako Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcej na więtsze męki robić nie będzie; już związany z potępionymi, sobie równymi, w wiązań onę piekielną, i na ogień położony. Ciebie zacnego i miłego KAWALERA, niechaj Pan Bóg błogosławi tu łaską swoją, a potym onym żołdem z nieba, który koroną zowie Paweł święty, obrońca prześwietnej Maltańskiej wyspy, i wszytkich KAWALERYJ Chrześcijańskich.
, iáko gdy do niego Pan Bog śmierć ześle, ktora vkroći wszytkie zbrodnie iego. Nie będzie táki po śmierći więcey broił, áni szkody w ludziách czynił á zátym, nie będzie robił ná więtsze męki. Y terazći ich ma dosyć, ále zá vczynność iego, iáko Mostowniczemu Polskiemu, to dano, że więcey ná więtsze męki robić nie będzie; iuż związány z potępionymi, sobie rownymi, w wiązań onę piekielną, y ná ogień położony. Ciebie zacnego y miłego KAWALERA, niechay Pan Bog błogosłáwi tu łáską swoią, á potym onym żołdem z niebá, który koroną zowie Páweł święty, obrońcá prześwietney Máltáńskiey wyspy, y wszytkich KAWALERIY Chrześćiáńskich.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
swejstoi. Złoto w ogniu zniszczeje, jadwab mól zepsuje, Cnota tylko, ta w barwie swojej nie blakuje! VIII. Nie wszystkim wszystko! OSIEŁ, KRUK I WILK.
Ciężarem niegdy przykrym osieł osadniony Był dla zdrowia prędszego w pastewnik puszczony. Za tym się w sadno jego tak był kruk sposobił, Że mu na więtsze, co dzień kłując go, zarobił.
Skąd pan, śmiech sobie czyniąc, choć wiedział, że nędził Ból srogi osła, nigdy kruka nie odpędził. Co widząc wilk z daleka, tak mówił do siebie: „I czemuż nas wżdy różno podzielono w niebie? Ludziom – widzę – uciecha, kiedy kruk je
swejstoi. Złoto w ogniu zniszczeje, jadwab mól zepsuje, Cnota tylko, ta w barwie swojej nie blakuje! VIII. Nie wszystkim wszystko! OSIEŁ, KRUK I WILK.
Ciężarem niegdy przykrym osieł osadniony Był dla zdrowia prędszego w pastewnik puszczony. Za tym się w sadno jego tak był kruk sposobił, Że mu na więtsze, co dzień kłując go, zarobił.
Skąd pan, śmiech sobie czyniąc, choć wiedział, że nędził Ból srogi osła, nigdy kruka nie odpędził. Co widząc wilk z daleka, tak mówił do siebie: „I czemuż nas wżdy różno podzielono w niebie? Ludziom – widzę – uciecha, kiedy kruk je
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 12
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
który cię zna tobą gardzi/ a ten cię miłuje/ który cię nie zna. Ku przyjacielstwu i ku wierze błazna nie przyjmuj. Żadnemu się w towarzystwo wielkie nie wdawaj/ ani też zbytnia osobność użyteczna jest/ bo jeślibyśmy też barzo osobnymi byli/ nie moglibyśmy zarówno wszystkiego cierpieć/ mniejszymi gardząc/ a więtsze w nienawiści mając/ takież z równemi nie moglibyśmy się zgodzić.
VARRO MARCUS Wymowca Rzymski/ Był mąż uczony a rozumu ostrego/ i we wszech rzeczach świeckich barzo dowcipny. Z Ksiąg jego tu rzeczy niektóre pożyteczne położone są. Jednemu przeciw wszytkim zmyślać jest błazeństwo. Daru jakiżkolwiek jest/ gdy nie bywa wdzięczny
ktory ćię zna tobą gárdźi/ á ten ćię miłuie/ ktory ćię nie zna. Ku przyiaćielstwu y ku wierze błazná nie przyimuy. Zadnemu sie w towárzystwo wielkie nie wdaway/ áni też zbytnia osobność vżytecżna iest/ bo ieślibysmy też bárzo osobnymi byli/ nie moglibysmy zárowno wszystkiego ćierpieć/ mnieyszymi gárdząc/ á więtsze w nienawiśći máiąc/ tákież z rownemi nie moglibysmy się zgodźić.
VARRO MARCVS Wymowcá Rzymski/ Był mąż vcżony á rozumu ostrego/ y we wszech rzecżách świeckich bárzo dowćipny. Z Kśiąg iego tu rzecży niektore pożytecżne położone są. Iednemu przećiw wszytkim zmyśláć iest błazeństwo. Dáru iákiżkolwiek iest/ gdy nie bywa wdźięcżny
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 80
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
śmiał się mową z nią o to pokusić/ ale szukał inej drogi do tego: i jako ono mówią: gdzie diabeł nie może/ tam babę pośle. I była tam jedna baba/ która była barzo dobrze świadoma domu Wincentego/ tę Ambroży dobrze udarował/ i zwierzył się jej wszytkiego przedsięwzięcia swego/ obiecując jej jeszcze więtsze dary dać/ pomożeli mu do tego. Ona baba obiecała mu być pomocna/ i powiedziała mu położenie onego domu Wincentego i sposób wszytkiego/ także i obyczajów. Potym ona baba szła do domu Wincentego/ prosiła żony jego/ mówiąc: Miła Pani/ mam po pilniej potrzebie swej odjachać tu z miasta nie daleko stąd
śmiał się mową z nią o to pokuśić/ ále szukał iney drogi do tego: y iáko ono mowią: gdźie diabeł nie może/ tám bábę pośle. Y byłá tám iedná bábá/ ktora byłá bárzo dobrze świádomá domu Wincentego/ tę Ambroży dobrze vdárował/ y zwierzył się iey wszytkiego przedśięwźięćia swego/ obiecuiąc iey ieszcże więtsze dáry dáć/ pomożeli mu do tego. Oná bábá obiecáłá mu być pomocna/ y powiedźiáłá mu położenie onego domu Wincentego y sposob wszytkiego/ tákże y obycżáiow. Potym oná bábá szłá do domu Wincentego/ prośiłá żony iego/ mowiąc: Miła Páni/ mam po pilniey potrzebie swey odiácháć tu z miástá nie dáleko stąd
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 158
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Georgeu. pisze/ nie pozwalają Chrześcijanom szat jedwabnych/ i świetnych nosić: a nietylko szat/ ale ani bańkietować/ ani wesołej myśli zażyć. W inszych zaś państwach prostego stanu człowiek/ nie waży się stroić w szaty nad Szlachcica: a tu Tatarowie niewolnicy naszy/ których Książę Witułd na triumf do Litwy przygnał/ więtsze triumfy z nas odnoszą/ buczniej się nosząc i strojąc w szaty/ niż szlachta nasza. W hordzie Zawolskiej/ Prekopskiej i Nahajskiej/ skąd ci naszy Litewscy przygnani/ (dla tego ją też Nahajską zowią/ iż tam wszytko Nahajki robili/ a skóry dubili/ a tu u nas zbucznieli/ nahajek się wstydzą robić
Georgeu. pisze/ nie pozwálaią Chrześćiánom szat iedwabnych/ y świetnych nośić: á nietylko szat/ ále áni báńkietowáć/ áni wesołey myśli záżyć. W inszych záś páństwách prostego stanu cżłowiek/ nie waży się stroić w száty nád Szláchćicá: á tu Tátárowie niewolnicy nászy/ ktorych Xiążę Witułd na triumph do Litwy przygnał/ więtsze tryumphy z nas odnoszą/ bucżniey się nosząc y stroiąc w száty/ niż szláchtá nászá. W hordźie Záwolskiey/ Prekopskiey y Náháyskiey/ skąd ći nászy Litewscy przygnáni/ (dla tego ią też Náháyską zowią/ iż tám wszytko Náháyki robili/ á skury dubili/ á tu v nas zbucżnieli/ náháiek się wstydzą robić
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 44
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Cię nawiedzili. Więc przyszliśmy do tej stani nie bez darów, nie bez dani. Owo jabłuszka w koszałce, synogarliczki w kobiałce, owo i ptaszkowie leśni w klateczkach krzyczą swe pieśni, krzyczą przyrodzone pienie Twórcy swojemu, stworzenie. Przyjmi-ż te dary ubogie od pastuszków, Dziecię drogie, aza nam za takie małe dasz więtsze, bez końca trwałe. VII
. SYMEON STARZEC
Ulnis fero, qui me, imo qui omnia sustinet
Serce kwitnie, myśl wesoła, wierzę, Duch Boży mię woła; pójdę aż w kościelne progi, a dam cześć Bogu nad bogi, Bogu w ciele zjawionemu, z Dziewice urodzonemu. Podaj, Matko, swe kochanie
Cię nawiedzili. Więc przyszliśmy do tej stani nie bez darów, nie bez dani. Owo jabłuszka w koszałce, synogarliczki w kobiałce, owo i ptaszkowie leśni w klateczkach krzyczą swe pieśni, krzyczą przyrodzone pienie Twórcy swojemu, stworzenie. Przyjmi-ż te dary ubogie od pastuszków, Dziecię drogie, aza nam za takie małe dasz więtsze, bez końca trwałe. VII
. SYMEON STARZEC
Ulnis fero, qui me, imo qui omnia sustinet
Serce kwitnie, myśl wesoła, wierzę, Duch Boży mię woła; pójdę aż w kościelne progi, a dam cześć Bogu nad bogi, Bogu w ciele zjawionemu, z Dziewice urodzonemu. Podaj, Matko, swe kochanie
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 31
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997