gaje/ Wiosna Zimie gnusznej łaje/ A zielone w rękę daje.
Zakwitły piekne Dziardyny/ Zgoła wszytek świat jak inny/ Ogrodów Flora Bogini/ W oczach ludzkich cuda czyni.
Patrz jako Jawor wyniosły/ Już gęstym liściem porosły. Kochaneczek Wawrzyn Faeba/ Ma odzieży/ co potrzeba.
Jabłoń w porosłe gałęzi Sama siebie kryjąc więzi/ Na Cytryny/ gruszki/ wiśnie/ Gęsty przez gwałt list się ciśnie.
I wszytek rodzaj skołoźrzy/ Wierzchołka z pniaku niedojrzy: Wraz wzgardzone swym niepłodem/ Zielenią się wierzby przodem.
Więc znich zrywąm latoroślę Te MARYNIE pieknej poślę. ZIELONYM się niech zabawi/ A niech słuszny zakład stawi.
Ta gra tym
gaie/ Wiosná Zimie gnuszney łáie/ A źielone w rękę dáie.
Zakwitły piekne Dźiárdyny/ Zgołá wszytek świát iák inny/ Ogrodow Florá Bogini/ W oczách ludzkich cudá czyni.
Pátrz iáko Iáwor wyniosły/ Iuż gęstym liśćiem porosły. Kocháneczek Wáwrzyn Phaebá/ Ma odźieży/ co potrzebá.
Iábłoń w porosłe gáłęźi Sámá śiebie kryiąc więźi/ Ná Cytryny/ gruszki/ wiśnie/ Gęsty przez gwałt list się ćiśnie.
Y wszytek rodzay skołoźrzy/ Wierzchołká z pniaku niedoyrzy: Wraz wzgárdzone swym niepłodem/ Zielęnią się wierzby przodem.
Więc znich zrywąm látoroślę Te MARYNIE piekney poslę. ZIELONYM się niech zábáwi/ A niech słuszny zakład stáwi.
Tá grá tym
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 166
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca
. CHŁÓD DAREMNY
Kiedy się słońce przez Haka przedziera I Lwa strasznego nawiedzić napiera, W powszechnym świata znoju i spaleniu Szukałem, gdzie by głowę skłonić w cieniu. Raz się przechodzę do bliskiego gaju I żebrzę łaski zielonego maju; Tam mię wspomaga dąb chaoński cieniem I grab twardością zrównany z kamieniem, I piękny jawor fladrowanej więzi, I szkolna brzoza drobniuchnej gałęzi,
I żerne buki, i klon niewysoki, I lipa, matka pachniącej patoki, Jasion wojenny, i brzost, który naszem Krajom intraty przyczynia potaszem. Drugi raz w gęste zapuszczam się bory, Kędy świerk czarny roście w górę spory I modrzewina czerni nie znająca, I terpentyną jedlina płacząca
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Tak ptak, co wonny grób uściela sobie I śmiercią swoją czci sabejskie kraje, Złożywszy starość w gorającym grobie, Odmłodniałym się z perzyny wydaje; Tak i Anteusz, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok zaczął, dziś Janus dwuczoły Twarz przednią swoję i młodą przywraca; Dziś ten pierścionek, który swymi koły Niebieskie
; Tak ptak, co wonny grób uściela sobie I śmiercią swoją czci sabejskie kraje, Złożywszy starość w gorającym grobie, Odmłodniałym się z perzyny wydaje; Tak i Anteusz, matki naszej plemię, Uduszon, wstaje dotknąwszy się ziemie;
Tak i odcięta od własnej gałęzi Latorośl w nowym pniaku się przyjmuje; I smok dorosły afrykańskiej więzi Łupież porzuca, kiedy wiosnę czuje; Tak i jedwabny worek, co go więzi, Robak na nowy żywot przegryzuje; Tak i jaskółki, zbywszy zimnych lodów, Dobywają się lecie z mokrych chłodów.
Dziś się rok zaczął, dziś Janus dwuczoły Twarz przednią swoję i młodą przywraca; Dziś ten pierścionek, który swymi koły Niebieskie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 202
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ale nie psowały, a jako niejako pracowita nad zamiar bywała, tak diament i złoto szacunek swój zawsze trzymały w każdą przerobienia potrzebę idąc bez szkody i zawodu. Znać było i mieszczkę od kabata i kaptura w kolorze, do twarzy i stanu przystojnego. Znać było i służałe ich białogłowy od kitlika, ściągaczki i więzi warkocza albo rańtucha przyzwoitej. Kurwa jeżeli się w cnocie czasów i przystojności za cud zjawiała, to pewnie nie do pysznej emulacji, ale do wstydu i sprośności swojej pozór stroju trzymała, kuny kościelnej w ozdobie szyi, bykowca w kroju ogona szaty zażywając przyzwoicie. A tak gdy wszytko do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej
ale nie psowały, a jako niejako pracowita nad zamiar bywała, tak dyjament i złoto szacunek swój zawsze trzymały w każdą przerobienia potrzebę idąc bez szkody i zawodu. Znać było i mieszczkę od kabata i kaptura w kolorze, do twarzy i stanu przystojnego. Znać było i służałe ich białogłowy od kitlika, ściągaczki i więzi warkocza albo rańtucha przyzwoitej. Kurwa jeżeli się w cnocie czasów i przystojności za cud zjawiała, to pewnie nie do pysznej emulacyi, ale do wstydu i sprośności swojej pozór stroju trzymała, kuny kościelnej w ozdobie szyi, bykowca w kroju ogona szaty zażywając przyzwoicie. A tak gdy wszytko do powierzchownej ozdoby bywało w ograniczeniu sposobności swojej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 292
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, która nie obciąży, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy Strumień ze krwie Jezusowej, Niech serce me odmieni. O
, która nie obciąży, Owszem grzechy omyć zdąży, Za najmniejszem westchnieniem. Trzecie pozdrowienie ręku Pana Chrystusowych.
O pasterzu witaj duszny, Dla mnie na śmierć tak posłuszny, Że twe ręce rozciągnione, Ryją gwoździe zakończone, Tyraństwem niesłychanem. Święte ręce zawitajcie, I różami zakwitajcie, Które twardej do gałęzi Gwóźdź przyszczepia i gwóźdź więzi, Krużem lejąc rumianym. Krew się z ręku obu leje, Źrzódła pociech i nadzieje; Krew nadroźsza, krew sowita, Jako róża gdy zakwita, Ny Boskie ciało rumieni. Więc te ręce przebodzione, I krwią drogą zrumienione, Ściskam sercem. A ten nowy Strumień ze krwie Jezusowej, Niech serce me odmieni. O
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 54
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
/ Nic inszego nie czynił/ jedno znarzekaniem Moim się tym zgadzając płaczu mi pomagał/ Który widzę/ i ciebie w tej cerze ubłagał/ Ze chcesz to miłosierdzie pokazać nademną/ A ja proszę i znowu nieobchodź się zemną Tak łaskawie/ i jeźli nie czujesz sto siły/ Jako wątpisz; żebyś mię zwięzi tak zawieły Mógł uwolnić. Przynamniej masz to w mocy swojej/ Ze mi żyć nie pozwolisz. Jednak niż napoi Śmierć mię tej niepamięci/ i język zmartwieje/ Żebyś wiedział co się to zemną nędzną dzieje/ Krótkoć powiem. A to tu kąpiąc się w tej wodzie/ A o żadnej nie myśląc która mię przygodzie
/ Nic inszego nie czynił/ iedno znarzekániem Moim się tym zgadzáiąc płáczu mi pomagał/ Ktory widzę/ y ciebie w tey cerze vbłagał/ Ze chcesz to miłosierdzie pokazáć nádemną/ A ia proszę y znowu nieobchodź się zemną Ták łáskáwie/ y ieźli nie czuiesz sto siły/ Iáko wątpisz; żebyś mię zwięzi ták záwieły Mogł vwolnić. Przynamniey masz to w mocy swoiey/ Ze mi żyć nie pozwolisz. Iednák niż nápoi Smierć mię tey niepámięci/ y ięzyk zmartwieie/ Zebyś wiedział co się to zemną nędzną dzieie/ Krotkoć powiem. A to tu kąpiąc się w tey wodzie/ A o żadney nie myśląc ktora mię przygodzie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 104
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
jako w opłakanym stanie teraz jest Rzplta nasza. My naszych przez tak wiele sejmów żebrzemy praw własnych, my się o to, jako u pana, domawiamy obyczajnie, a KiM. nie tylko nie pozwala, ale surowe responsa daje, z wojski i z żołnierzem kwarcianym, z miejsca uprzywilejowanego zwiedzionym, następuje, ima, więzi, na kark i na zdrowie wielkiemu senatorowi, książęciu zacnemu, szlachcicowi starożytnemu, in toga et armis w Rzpltej dobrze zasłużonemu, i braci naszej naciska, pozwalać, podpisować na swoje velle przymusza, a tego, w czem pp. senatorowie, traktując z IMciami, upewnienie swe dali, nie tylko nie iści, ale
jako w opłakanym stanie teraz jest Rzplta nasza. My naszych przez tak wiele sejmów żebrzemy praw własnych, my się o to, jako u pana, domawiamy obyczajnie, a KJM. nie tylko nie pozwala, ale surowe responsa daje, z wojski i z żołnierzem kwarcianym, z miesca uprzywilejowanego zwiedzionym, następuje, ima, więzi, na kark i na zdrowie wielkiemu senatorowi, książęciu zacnemu, szlachcicowi starożytnemu, in toga et armis w Rzpltej dobrze zasłużonemu, i braci naszej naciska, pozwalać, podpisować na swoje velle przymusza, a tego, w czem pp. senatorowie, traktując z JMciami, upewnienie swe dali, nie tylko nie iści, ale
Skrót tekstu: OpisPrawCz_III
Strona: 153
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i porządne traktatów pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
go i z Kardynałem zabić/ za radą niektórych pojmanego do więzienia ż Kardynałem dał. Zganił Honorius tę zdradę Teodorowi/ i o Kardynała uwolnienie pisał/ jako i Piotra Cesarza; co też Królowi Węgierskiemu zalecił/ aby lub prośbą/ lub wojną to na Teodorze wymógł. Honorius go Koronuje. 2. Teodor Komenus Piotra Cesarza więzi. Wiek 13. Rok P. 1217. Honoriusza III. 1. Ottona 9. Piotra Cesarza 1. 3. Na wojnę Świętą wyprawa Panów Chrześcijańskich.
Na wojnę świętą dla domowych niepokojów nie wiele się Chrześcijaństwa wyprawiło. Niemieckie się wojsko ze trzynastą galerami ku Syryj ruszyło; także Jędrzej Król Węgierski/ Leopodl Książę Rakozów
go i z Kardynáłem zábić/ za rádą niektorych poimánego do więźieniá ż Kárdynáłem dáł. Zganił Honorius tę zdradę Theodorowi/ i o Kardynała uwolnienie pisał/ iáko i Piotrá Cesarza; co też Krolowi Węgierskiemu zalecił/ áby lub prośbą/ lub woyną to ná Theodorze wymogł. Honoryus go Koronuie. 2. Theodor Commenus Piotrá Cesárzá więzi. Wiek 13. Rok P. 1217. Honoriusza III. 1. Ottona 9. Piotra Cesarza 1. 3. Ná woynę Swiętą wypráwá Pánow Chrześciáńskich.
Ná woynę świętą dlá domowych niepokoiow nie wiele się Chrześćiaństwá wypráwiło. Niemieckie się woysko ze trzynastą galerámi ku Syryi ruszyło; także Iędrzey Krol Węgierski/ Leopodl Xiąze Rákozow
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 37.
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zaczyna się od stajni murowany od zagona, na którym kamień wielki leży w pośrzodku w czwartą wierzbę przy tej stajni w tyle stojącą, aż do wymierzonego miejsca jednym stajem, ale już ozimina z tych zagonów i inszych, i prawie z całego pola posprzątana. Tedy w stodole pański naznacza się żyta kóp 30, taki więzi, jaka się znajdować może.
Trzecie pole ugorowe zaczyna się od drogi węgrzynowskiej za stodołami pańskimi. W którym wyznacza się także na siew oziminy zagonów 330, aż do miejsca wyznaczonego, dwojgiem staj. Siana naznaczają się wozów 12 z pańskiej stodoły.
Łąki, którekolwiek pod wydzielonymi rolami znajdują się, te należeć także będą
zaczyna się od stajni murowany od zagona, na którym kamień wielki leży w pośrzodku w czwartą wierzbę przy tej stajni w tyle stojącą, aż do wymierzonego miejsca jednym stajem, ale już ozimina z tych zagonów i inszych, i prawie z całego pola posprzątana. Tedy w stodole pański naznacza się żyta kóp 30, taki więzi, jaka się znajdować może.
Trzecie pole ugorowe zaczyna się od drogi węgrzynowskiej za stodołami pańskimi. W którym wyznacza się także na siew oziminy zagonów 330, aż do miejsca wyznaczonego, dwojgiem staj. Siana naznaczają się wozów 12 z pańskiej stodoły.
Łąki, którekolwiek pod wydzielonymi rolami znajdują się, te należeć także będą
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 79
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959
Tę czworę sześć sztuk trzeba mieć na pieczy. Żeby jako wilk, lekko, trwało nosił, Żeby dobrze jadł, kark pięknie wynosił. Żeby był rączy, sierć subtelną mając, Oko wypukłe, to tak jako zając. Liszka nog krótkich, długiego ogona I głowy małej, to niech ma jak ona. Z jeleniem więzi zaś ma być jednakiej, Nogi tak suchej i chyżości takiej. Głos rześki, więc brzuch, co go pas nie zsięże, I członki zdrowe, to są rzeczyksięże. Pierś ma jak mamka dostatnie rozkładać, Zad mieć rozbity dać śmiele dosiadać. Żeby jak pani szedł pyszno, a składem By był powolny, a zarywał
Tę czworę sześć sztuk trzeba mieć na pieczy. Żeby jako wilk, lekko, trwało nosił, Żeby dobrze jadł, kark pięknie wynosił. Żeby był rączy, sierć subtelną mając, Oko wypukłe, to tak jako zając. Liszka nog krotkich, długiego ogona I głowy małej, to niech ma jak ona. Z jeleniem więzi zaś ma być jednakiej, Nogi tak suchej i chyżości takiej. Głos rześki, więc brzuch, co go pas nie zsięże, I członki zdrowe, to są rzeczyksięże. Pierś ma jak mamka dostatnie rozkładać, Zad mieć rozbity dać śmiele dosiadać. Żeby jak pani szedł pyszno, a składem By był powolny, a zarywał
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 110
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910