, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie miała potwora. Nos woskowy przy oczach, kapelusz na głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i
, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie miała potwora. Nos woskowy przy oczach, kapelusz na głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 363
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
ze stomotą i ze wstydem ludu swego uszedł/ spodziewając się/ że wszytek lud z Królem do Moskwy wyszedł/ i Hetman : ale jak wiemy że i teraz na Ukrainie jest wojska dobrego komunnego z Hetmanem kilkanaście tysięcy/ oprócz Kozaków/ Niemców/ i Szlachty zawsze gotowej i porządnej/ w rozmaitej armacie ostróżnej/ a u chłopka każdego muszkiet/ abo samopał/ a ładunków i prochu pełno/ a to dla tego/ jeśliby się co pokazało z Wołoch/ Turków/ abo Tatarów. A toż aBasy Basza z takim wojskiem nic nie wygrał/ choć (jak wiemy) Hetman Polski nie miał więcej siedmi tysięcy/ a jaką klęskę takiemu wojsku
ze stomotą y ze wstydem ludu swego vszedł/ spodziewáiąc sie/ że wszytek lud z Krolem do Moskwy wyszedł/ y Hetman : ále iák wiemy że y teraz ná Vkráinie iest woyská dobrego kommunnego z Hetmanem kilkánaśćie tyśięcy/ oprocż Kozakow/ Niemcow/ y Szláchty záwsze gotowey y porządney/ w rozmáitey ármaćie ostrożney/ á v chłopká káżdego muszkiet/ ábo sámopał/ á łádunkow y prochu pełno/ á to dla tego/ ieśliby sie co pokazáło z Wołoch/ Turkow/ ábo Tátárow. A toż aBasy Bászá z tákim woyskiem nic nie wygrał/ choć (iák wiemy) Hetman Polski nie miał więcey śiedmi tyśięcy/ á iáką klęskę takiemu woysku
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: D2v
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Pana/ iżeć[...] ofiaruje jak wysoki Honor albo Stołek jaki Senatorski z chlebem jakim tłustym i rogatym/ tylkoby się trzeba spieszyć dniem i nocą; pewniebyś musiał/ tę drogę odprawując jakichżekolwiek niewczasów zażyć/ i nie dospać/ a jeśli się przespać by i u żda w karczmie niewcześnie/ ba i u chłopka wizbie nie pięknie pachnącej ba wstajni na sianku albo słomie które wszytkie niewczasy i takie upokorzenia zanic byś mówię poczytał/ bylebyś jedno honoru pożądanego i[...] ofiarowanego mógł dostąpic/ choć byś się podobno oszukał. A Zakonnikom co zaprzykre być mają niewczasy zakonne/ upokorzenia/ ubóstwo i tym podobne trudności/
Páná/ iżeć[...] ofiaruie iák wysoki Honor albo Stołek iaki Senatorski z chlebem iakim tłustym y rogatym/ tylkoby sie trzeba spieszyć dniem y nocą; pewniebyś muśiał/ tę drogę odprawuiąc iákichżekolwiek niewczasow zażyc/ y nie dospać/ a iesli się przespáć by y v żdá w karczmie niewcześnie/ bá y v chłopká wizbie nie pięknie páchnącey bá wstayni ná śianku álbo słomie ktore wszytkie niewczasy y takie vpokorzeniá zanic byś mowię poczytał/ bylebyś iedno honoru pożądanego y[...] ofiarowanego mogł dostąpic/ choć bys się podobno oszukał. A Zakonnikom co záprzykre być máią niewczásy zakonne/ vpokorzeniá/ vbostwo y tym podobne trudności/
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 57
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
troskę długą skraca, A cieszy się, gdy do swej Ojczyzny powraca. Zwierzchu wprawdzie był w szaty ozdobne przybrany, Ale miał pod szatami sobie darowany Habit od Barlaama ostry; które szaty Pierwszej nocy do Kmiotka ubogiego chaty Wszedszy, oddał mu, i tę wyświadczył nędznemu Dobroczynność ostatnią potrzebującemu. A gdy takim sposobem częścią chłopka tego, Częścią innych modlitwą zjednał Boga swego Pomoc, a łaską jego jak zbawienia drogą Szatą, albo radości był przybrany togą: Wyszedł na Pustelniczy żywot, ani chleba, Ni wody niosąc z sobą, ani, czego trzeba Do wiktu cielesnego; ani szaty drogiej, Okrom z włosów zrobionej sukienki ubogiej, Jak już jest
troskę długą skraca, A ćieszy się, gdy do swey Oyczyzny powráca. Zwierzchu wprawdźie był w száty ozdobne przybrány, Ale miał pod szátámi sobie dárowány Hábit od Bárláámá ostry; ktore száty Pierwszey nocy do Kmiotká vbogiego cháty Wszedszy, oddał mu, y tę wyświádczył nędznemu Dobroczynność ostátnią potrzebuiącemu. A gdy tákim sposobem częśćią chłopká tego, Częścią innych modlitwą ziednał Boga swego Pomoc, á łaską iego iák zbáwięnia drogą Szátą, álbo rádośći był przybrány togą: Wyszedł ná Pustelniczy żywot, áni chlebá, Ni wody niosąc z sobą, áni, czego trzebá Do wiktu ćielesnego; áni száty drogiey, Okrom z włosow zrobioney sukienki vbogiey, Iák iuż iest
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 275
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
długo w tej chorobie byli/ tak dłlugo was mam nawiedzać. A gdy spytał/ wieleby dni on tedy przez trzy dni na każdy dzień mię nawiedzając/ na nogę tylko patrząc/ i dotykając się jej/ także słowa niektóre cicho mówiąc/ odegnawszy czary/ do zupełnego mię zdrowia przywrócił. To leczenie zaiste niepokazuje chłopka tego być czarownikiem/ ale sposób zabobonny. W tym abowiem/ że za Bożą pomocą/ a nie sprawa szatańską zdrowie mu obiecał/ i w tymże Saturnowe panowanie nad ołowiem/ który z jego influencjej osobliwie sprawuje się/ przyznał/ nie nagany ale raczej pochwalenia godzien był/ Którą zaś mocą/ czary odegnał/ i
długo w tey chorobie byli/ ták dłlugo was mam náwiedzáć. A gdy spytał/ wieleby dni on tedy przez trzy dni ná káżdy dźień mię náwiedzáiąc/ ná nogę tylko pátrząc/ y dotykáiąc sie iey/ tákże słowá niektore cicho mowiąc/ odegnawszy czáry/ do zupełnego mię zdrowia przywrocił. To lecżenie zaiste niepokázuie chłopká tego być czárownikiem/ ále sposob zabobonny. W tym ábowiem/ że zá Bożą pomocą/ á nie spráwa szátáńską zdrowie mu obiecał/ y w tymże Sáturnowe pánowánie nád ołowiem/ ktory z iego influencyey osobliwie spráwuie się/ przyznał/ nie nágány ále ráczey pochwalenia godźien był/ Ktorą záś mocą/ czáry odegnał/ y
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 193
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. LISZKA GŁÓD ZASYPIA
O liszce tego nie wiem, jeśli prawdę piszą, Że kiedy ani ptakiem, ani w polu myszą Nie może się obłowić, żeby głodu, który Dokucza jej, nie cierpieć, idzie spać do dziury. I między ubogimi ludźmi takie liszki Znajdziesz, co snem zgłodzone odłudzają kiszki. Kupę dzieci u chłopka w wiosce pod Beskiedy Widząc, pytam, skąd ich wziął. „Dobrodzieju, z biedy: Nie mając czym głodnego brzucha bawić inszem, Musi człek leżeć, pana odprawiwszy czynszem.” Że stąd najwięcej frantów, nie trzeba dowodu Inszego, rzekę, gdzie się dzieci rodzą z głodu; Bo ten nie ludzi tylko,
. LISZKA GŁÓD ZASYPIA
O liszce tego nie wiem, jeśli prawdę piszą, Że kiedy ani ptakiem, ani w polu myszą Nie może się obłowić, żeby głodu, który Dokucza jej, nie cierpieć, idzie spać do dziury. I między ubogimi ludźmi takie liszki Znajdziesz, co snem zgłodzone odłudzają kiszki. Kupę dzieci u chłopka w wiosce pod Beskiedy Widząc, pytam, skąd ich wziął. „Dobrodzieju, z biedy: Nie mając czym głodnego brzucha bawić inszem, Musi człek leżeć, pana odprawiwszy czynszem.” Że stąd najwięcej frantów, nie trzeba dowodu Inszego, rzekę, gdzie się dzieci rodzą z głodu; Bo ten nie ludzi tylko,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 184
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z świata. Brać mi życie chcesz gwałtem, daj miejsce przyczynie, Czyś mi go dał? czy możesz dać biednej ptaszynie? BÓG sam Prawo ma do mnie, kazać żyć, umierać, Ten do drzwi tych obojga potrafi otwierać Jam poddanym, tyś Panem, próżne robisz fochy, Bo takie będą z chłopka jako z Króla prochy. Rozsądzi mnie sam z tobą Sędzia Sprawiedliwy, Który zna mnię,zna ciebie, jeślim ci w czym krzywy Zdajmy się obaj w sprawie, pod rozsądek Pana, Uznasz, że twoja będzie na głowę przegrana. Teraz rzecz moja oto tegoż Pana prosić, Żeby mi dał cierpliwie twe narowy
z świata. Brać mi życie chcesz gwałtem, day mieysce przyczynie, Czyś mi go dał? czy możesz dać biedney ptaszynie? BOG sam Prawo ma do mnie, kazać żyć, umierać, Ten do drzwi tych oboyga potrafi otwierać Jam poddanym, tyś Panem, prożne robisz fochy, Bo takie będą z chłopka iako z Krola prochy. Rozsądzi mnie sąm z tobą Sędzia Sprawiedliwy, Ktory zna mnię,zna ciebie, ieźlim ci w czym krzywy Zdaymy się obay w sprawie, pod rozsądek Pana, Uznasz, że twoia będzie na głowę przegrana. Teraz rzecz moia oto tegoż Pana prosić, Zeby mi dał cierpliwie twe narowy
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 44
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
mizerną dziecinę Bierze na plecy, związawszy w płachcinę. Gdzie okiem rzucisz pełne pola ludzi, I niby mrówki, sam to tam, biegają, Niech ich ta praca nie gnębi, nie trudzi Chociaż się przy niej kiedy napijają, Oprócz że z tych dwóch Wójt czy Podstarosta Grzbiet leniwemu korbaczem ochłosta. Cieszy czas żniwa ubogiego chłopka, Niedba że słońce piecze go i smaży, Co raz podnosi związanego snopka, Probując jeźli ciężki, wiele waży, Z kąd ma prognostyk opatrzności Nieba Ze z żoną dziećmi dość będzie miał chleba.
Już się też sierpy, kosy przytępiły Już tylko ściernia stoją na kształt szczeci, Ledwieby młodą kuropatwę skryły, Przepiórkę
mizerną dziecinę Bierze ná plecy, związawszy w płáchcinę. Gdzie okiem rzucisz pełne pola ludzi, Y niby mrowki, sam to tam, biegaią, Niech ich ta práca nie gnębi, nie trudzi Chociasz się przy niey kiedy nápiiaią, Oprocz że z tych dwoch Woyt czy Podstárosta Grzbiet leniwemu korbáczem ochłosta. Cieszy czás żniwa ubogiego chłopka, Niedba że słońce piecze go y smaży, Co raz podnosi związánego snopka, Probuiąc ieźli cięszki, wiele waży, Z kąd ma prognostyk opátrzności Niebá Ze z żoną dziećmi dość będzie miał chleba.
Już się też sierpy, kosy przytępiły Już tylko ściernia stoią ná ksztáłt szczeći, Ledwieby młodą kuropátwę skryły, Przepiorkę
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 108
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
chłopi do lasów uchodzą/ albo się po błotach kryją przed strachem Żołnierskim/ co się często przydawa/ a Żołnierz ich tam znajdzie/ to ich jako nieprzyjaciela traktuje/ i że mu to/ iure belli wolno/ sobie imaginuje. 7. Niedyscretne bydeł bicia/ bo ani pożytkowym/ ani robotnym folguje/ czym prędkie ubogiego chłopka zubożenie/ bo to są ich nawiększe dostatki/ jako Quid: mówi: Ruris opres paruáe, pecus et stridentia plaustra; i mała się to rzecz widzi zabić chłopu cielę/ a onemu przecię wielka szkoda/ mianowicie w Krajach Ruskich/ bo mu już cały Rok krowa pożytku nie uczyni. 8. Dóbr Szlacheckich nie ochrona
chłopi do lásow vchodzą/ álbo się po błotách kryią przed stráchem Zołnierskim/ co się często przydawa/ á Zołnierz ich tám znaydźie/ to ich iáko nieprzyiaćielá tráctuie/ y że mu to/ iure belli wolno/ sobie imáginuie. 7. Niediscretne bydeł bićiá/ bo áni pożytkowym/ áni robotnym folguie/ czym prędkie vbogiego chłopká zubożenie/ bo to są ich nawiększe dostátki/ iáko Quid: mowi: Ruris opres paruáe, pecus et stridentia plaustra; y máła się to rzecz widźi zábić chłopu ćielę/ á onemu przećię wielka szkodá/ miánowićie w Kráiách Ruskich/ bo mu iuż cáły Rok krowá pożytku nie vczyni. 8. Dobr Szlácheckich nie ochroná
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 85
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675