wszyscy jego Potomkowie Patriarchowie Aleksandryjscy Papieżami i sędziami Powszechnymi tytułują: i nad insze Patriarchy in Trigio służą. Oboje to od tego ś^o^ Caelestyna mają Patriarchowie Aleksandryjscy: a nasz mądry Zizani Heretykiem być spotwarzył/ na trzecim powszechnym Synodzie przeklętym. Dziwna rzecz zaprawdę/ Historyjej Cerkiewnej/ nierzkąc pisma ś^o^ i jego głębokich skrytości nie być wiadomym/ a Bogosłowić ważyć się. Cóż Cerkwi naszej Ruskiej z tym mowym Teologiem we wszytkim tym za zgoda? Co naszej czystej duszozbawiennej pszenicy/ z jego nieczystym duszotracącym kąkolem? przez który on nas do wszytkiego Katolickiego świata za Heretyki podał/ jakoby tak/ według tej jego nowej Tologiej Cerkiew nasza Ruska i wierzyła i wyznawała.
wszyscy iego Potomkowie Pátryárchowie Alexándryiscy Papieżámi y sędźiámi Powszechnymi tytułuią: y nád insze Pátryárchy in Trigio służą. Oboie to od tego ś^o^ Caelestyná máią Pátryárchowie Alexándriyscy: á nasz mądry Zizáni Haeretykiem bydź zpotwarzył/ ná trzecim powszechnym Synodźie przeklętym. Dźiwna rzecż záprawdę/ Historyey Cerkiewney/ nierzkąc pismá ś^o^ y iego głębokich skrytośći nie bydź wiádomym/ á Bogosłowić ważyć sie. Coż Cerkwi nászey Ruskiey z tym mowym Theologiem we wszytkim tym zá zgodá? Co nászey cżystey duszozbáwienney pszenicy/ z iego niecżystym duszotrácącym kąkolem? przez ktory on nas do wszytkiego Kátholickiego świátá zá Hęretyki podał/ iákoby ták/ według tey iego nowey Thologiey Cerkiew nászá Ruska y wierzyłá y wyznawáłá.
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 26
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć pracę wnuka, Nie ryb się o to pytaj, ale kruka. AD MARCUM
Est mihi vini cadus quod Tokajum Fundit plangente wydeptanum prasa, Est et chlebi de meliore pista Bułka farina.
Est quidquid sadus salacesqu’
, Której mężowi kat zakręcił głowę; Bo te marusze, pod żalu płaszczykiem, Wypadną coraz na plac z nieboszczykiem, A ja bym swej rzekł: Nie pleć, miła żono, I nie chwal tego, co go obieszono. DO WAWRZYŃCA
Chcąc rosłe ryby przywabić do brzucha, Przykładasz płotki, Wawrzyńcze, do ucha Wiadomym żartem i pytasz ich, jeśli Wiedzą, gdzie-ć racy dziadusia roznieśli; Chcesz-li dobrego podjąć pracę wnuka, Nie ryb się o to pytaj, ale kruka. AD MARCUM
Est mihi vini cadus quod Tokajum Fundit plangente wydeptanum prasa, Est et chlebi de meliore pista Bułka farina.
Est quidquid sadus salacesqu’
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 62
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Bieganowski, laskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było jednak barzy Znać te Kleske na Ciurach, i Czeladzi owy Którzy konie trzymając, a za Pańskie głowy Sami się chcąc wybawić, na nie powsiadali, Gdzie po lasach, po ługach, Chłopi je zbierali. Oprócz co się z-Koryckim Polesiem udało Tamtym szlakiem wiadomym, uszło ich niemało. W ostatku znakomitszy wszyscy pomani, Dostali się Tatarom. A spół i Hetmani Poszli z sobą do Krymu. Kozacy zaś łupem Z-wozów niepomierzonych, i pobitych trupem Za wszytko kontentują. Nie mogli nacieszyć Z-swojej się tej fortuny, dla czego pospieszyć Dali nawet w-Koronne wnetrzności niechcieli; I
, Bieganowski, láskolski, i Rotmistrze starzy Odrzywolski, Bałaban: było iednak barzy Znać te Kleske na Ciurach, i Czeladźi owy Ktorzy konie trzymaiąc, á za Pańskie głowy Sami sie chcąc wybáwić, ná nie powśiadali, Gdźie po lásách, po ługach, Chłopi ie zbierali. Oprocz co sie z-Koryckim Polesiem udało Tamtym szlákiem wiadomym, uszło ich niemało. W ostatku znakomitszy wszyscy pomani, Dostali sie Tátárom. A społ i Hetmani Poszli z sobą do Krymu. Kozacy zaś łupem Z-wozow niepomierzonych, i pobitych trupem Zá wszytko kontentuią. Nie mogli naćieszyć Z-swoiey sie tey fortuny, dla czego pospieszyć Dali nawet w-Koronne wnetrznośći niechćieli; I
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 10
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wszystkim, że zdrowym nie został, nie lekarze, ale on sam winien. Potrzebaby tu wiele, jak na Doktora rozumem rządzącego się przynależy, przywieść okoliczności, jako sposoby wszystkie leczenia przez ten czasu przeciąg, tak co sam przez się zażywał, jako też z rady brał Doktorów; ale że to mi nie jest wiadomym, innych w tej mierze oświecić nie mogę.
VI. Z widzenia, i wyznania chorego pewnym zostałem, że on ma chorobę nazwaną Aphrodisiaca lues. Żadnemu nie tajno w Anatomii biegłemu, że z zaniedbanej gonorrei, zdrapanie żyły urynnej, wrzodzianki, naroście, z twardziałość etc. wyniknąć mogą, skąd jądrów nabrzmiałość od
wszystkim, że zdrowym nie został, nie lekarze, ale on sam winien. Potrzebaby tu wiele, iak na Doktora rozumem rządzącego się przynależy, przywieść okoliczności, jako sposoby wszystkie leczenia przez ten czasu przeciąg, tak co sam przez się zażywał, iako też z rady brał Doktorow; ale że to mi nie iest wiadomym, innych w tey mierze oświecić nie mogę.
VI. Z widzenia, y wyznania chorego pewnym zostałem, że on ma chorobę nazwaną Aphrodisiaca lues. Zadnemu nie tayno w Anatomii biegłemu, że z zaniedbaney gonorrei, zdrapanie żyły urynney, wrzodzianki, naroście, z twardziałość etc. wyniknąć mogą, zkąd iądrow nabrzmiałość od
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 5
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
od niego cytowanemi, tudzież i Kirchera wielkiego Sciendorum Indagatora, że Raj w cale Potopem zalany uniwersalnym, i zupełnie zgładzony, żadnego nie ma vestigium. A zaś Enoch, i Eliasz (dla których jedynie tylko drudzy Autorowie Raj utrzymują, nie wiedząc gdzie ich podzieć) albo są na osobliwym Świata miejscu, od ludzi nie wiadomym, i nie widomym, starego Raju rozko- Czy jest? i Gdzie Jest?
szom aequivalente, będąc in statu quietis et contemplationis, ale nie mając Visionem Beatificam P BOGA; albo też BÓG jako Wszechmocny Ich Osoby na powietrzu konserwuje, bez jedzenia i napoju, et sine omni indigentia miraculose, poty, póki Ich nie
od niego cytowanemi, tudziesz y Kirchera wielkiego Sciendorum Indagatora, że Ray w cale Potopem zalany uniwersalnym, y zupełnie zgładzony, żadnego nie ma vestigium. A zaś Enoch, y Eliasz (dla ktorych iedynie tylko drudzy Autorowie Ráy utrzymuią, nie wiedząc gdzie ich podzieć) albo są na osobliwym Swiata mieyscu, od ludzi nie wiadomym, y nie widomym, starego Raiu rosko- Czy iest? y Gdzie Iest?
szòm aequivalente, będąc in statu quietis et contemplationis, ale nie maiąc Visionem Beatificam P BOGA; albo też BOG iako Wszechmocny Ich Osoby na powietrzu konserwuie, bez iedzenia y napoiu, et sine omni indigentia miraculose, poty, poki Ich nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 93
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Iwigny nad Morzem Kaspijskim w Tartaryj, DRZEWO połacinie AGNUS SCYTICUS, że adynstar Baranka rośnie, głowę, noǵi, wełne liściem i gałązkami reprezentujące, obrosłe jak Baranek, w śrzodku ma mięso jak w Raku, jest ekstraodrynaryjnej słodyczy. DRZEWO same naciąwszy, sok krwawy z siebie sący, jako czytam w Jonstonie z Skaligera wiadomym Zarłoczne bestie dla mięsa go ziadają
CEDR Drzewo wysoko, prościusienko, gładko, bez sęków rośnie, zawsze zielone, góry lubiące twarde, pachnące bardzo, do jałowcowego podobne Drzewa. Ma do siebie, że nigdy nie polega skazitelności, stąd jest Immortalitatis i wiecznego Imienia Symbolum. Miłe pod nim wczasy, gorące fiedzenie, i
Iwigny nad Morzem Kaspiyskim w Tartaryi, DRZEWO połacinie AGNUS SCYTICUS, że adinstar Baranka rośnie, głowę, noǵi, wełne liściem y gałązkami reprezentuiące, obrosłe iak Baranek, w śrzodku ma mięso iak w Raku, iest extraordynaryiney słodyczy. DRZEWO same náciąwszy, sok krwawy z siebie sączy, iako czytam w Ionstonie z Skaligera wiádomym Zarłoczne bestye dla mięsa go ziadaią
CEDR Drzewo wysoko, prościusienko, gładko, bez sękow rośnie, zawsze zielone, gory lubiące twarde, pachnące bardzo, do iałowcowego podobne Drzewa. Ma do siebie, że nigdy nie polega skazitelności, ztąd iest Immortalitatis y wiecznego Imienia Symbolum. Miłe pod nim wczasy, gorące fiedzenie, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 639
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tak wyskoczywszy dusza ona usiadła na ręku u Michała/ i wzięta jest z weselem. Ibidem nu. 17. Anioł. Przykład XI. Aniołowie pilnie i rozlicznie modlitwy braciej pisali/ na co ś. Bernat patrzył. 32.
Będąc w nocy na Jutrzni Bernat ś. z zwyczajną przystojnością i nabożeństwem Bogu i jemu samemu wiadomym. Gdy tedy przewłóczne śpiewanie Psalmów/ czujności przyczyniało: otworzył Pan oczy jego. A oto pojrzawszy widział przy każdym mnichu stojącego Anioła/ a cokolwiek każdy z nich śpiewał/ na kartach obyczajem pisarskim tak pilnie notujące/ iż namniejszej sylaby/ chociaj niedbale wymówionej/ nie opuszczali. Pisali tedy rozlicznym obyczajem; abowiem niektórzy z nich
ták wyskoczywszy duszá oná vśiádłá ná ręku v Micháłá/ y wźięta iest z weselem. Ibidem nu. 17. Anyoł. PRZYKLAD XI. Anyołowie pilnie y rozlicznie modlitwy bráćiey pisáli/ ná co ś. Bernát pátrzył. 32.
BEdąc w nocy ná Iutrzni Bernát ś. z zwyczáyną przystoynośćią y nabożeństwem Bogu y iemu sámemu wiádomym. Gdy tedy przewłoczne śpiewánie Psálmow/ czuynośći przyczyniáło: otworzył Pan oczy iego. A oto poyrzawszy widźiał przy káżdym mnichu stoiącego Anyołá/ á cokolwiek káżdy z nich śpiewał/ ná kártách obyczáiem pisárskim ták pilnie notuiące/ iż namnieyszey sylláby/ chociay niedbále wymowioney/ nie opusczáli. Pisáli tedy rozlicznym obyczáiem; ábowiem niektorzy z nich
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 40
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
cery wesołej, zwleczon był z czerstwości Dla smutku wędzącęgo i ciało, i kości. Ale się na wesołą przy Króla zdobywał, Przytomności twarz, którą troskę swą pokrywał, Chcąc, aby tajemnica w sercu zachowana, Z twarzy na wierzch niebyła przed Oyćem wydana. Usilną zasię chęcią życzył sobie tego, Aby go kto wiadomym Boga prawdziwego Wiary uczynił prawej. Jak ciężkim ściśniony Na ciele paroksizmem Lekarza stęskniony Usilnie żąda chory; jak ciemną zbłąkany W pustyniach dzikich nocą, sen marząc niespany Pragnie dnia leniwego pielgrzym; tak troskliwy Królewic pragnął, aby ktokolwiek życzliwy Podał rękę w ciemnościach błędnych będącemu, I dał zdrowe lekarstwo na duszy choremu. O BARLAAMIE I
cery wesołey, zwleczon był z czerstwośći Dla smutku wędzącęgo y ćiáło, y kośći. Ale się ná wesołą przy Krolá zdobywał, Przytomnośći twarz, ktorą troskę swą pokrywał, Chcąc, áby táiemnicá w sercu záchowána, Z twarzy ná wierzch niebyłá przed Oyćem wydána. Vśilną záśię chęcią życzył sobie tego, Aby go kto wiádomym Bogá prawdźiwego Wiáry vczynił práwey. Iák ćięszkim śćiśniony Ná ćiele pároxizmem Lekárzá stęskniony Vśilnie żąda chory; iák ćięmną zbłąkány W pustyniách dźikich nocą, sen márząc niespány Prágnie dniá leniwego pielgrzym; ták troskliwy Krolewic prágnął, áby ktokolwiek życzliwy Podał rękę w ćiemnośćiách błędnych będącęmu, Y dał zdrowe lekárstwo ná duszy choremu. O BARLAAMIE Y
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 31
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
miesiąc, przecież nikt na dziw nie patrzy w nie. Na ten ci zawsze wolno, słońce wzrok zaraża; Czemuż nikt piękności ich patrząc nie uważa? Aż skoro się na swojej które zaćmi sferze, Wszytkich oczy obraca, wszytkich na się bierze. Choć i to naturalnym, ale kiedy rządkiem, Mądrym tylko wiadomym dzieje się przypadkiem, Nie dosyć, że dziwują, ale się i trwożą, Gdyż wojną, głodem, morem te zaćmienia grożą. Słońcem narodu każdy król. Co słońce światu, To on ludziom splendorem swego majestatu. Słońce ojcem wszechrzeczy, matką ziemia żyzna; Król swym poddanym ojcem, matką jest ojczyzna. Szczęśliwy
miesiąc, przecież nikt na dziw nie patrzy w nie. Na ten ci zawsze wolno, słońce wzrok zaraża; Czemuż nikt piękności ich patrząc nie uważa? Aż skoro się na swojej które zaćmi sferze, Wszytkich oczy obraca, wszytkich na się bierze. Choć i to naturalnym, ale kiedy rządkiem, Mądrym tylko wiadomym dzieje się przypadkiem, Nie dosyć, że dziwują, ale się i trwożą, Gdyż wojną, głodem, morem te zaćmienia grożą. Słońcem narodu każdy król. Co słońce światu, To on ludziom splendorem swego majestatu. Słońce ojcem wszechrzeczy, matką ziemia żyzna; Król swym poddanym ojcem, matką jest ojczyzna. Szczęśliwy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 298
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od nieprzyjaciela zatopiwszy ludzi 300000. ale już teraz naprawiony, zaszczycone to Miasto, Kolegium i Kościołem Jezuickim. Changre Miasto wielkie, blisko z tąd dostają w jednej wodzie ryby osobliwej podobnej Krokodylowi, którą jak ułowią krzyczy jak dziecię, tłustość zaś w niej jak się zapali, tak jej nie łatwo ugasi, chyba sposobem tamecznym wiadomym. XIII. HUQUANG.
TA Prowyncja ma być największa i najzyzniejsza w całym Królestwie zwana szpiklerzem Państwa i położona we Środku samym, oblana Rzeką Ksiang, dzielącą ją na Część Południową i Północą, ma 15. MIast wielkich Stołecznych tyluż Ziem, a mniejszych Miast ma 108. nie rachując wielu fortec i niezliczonych Wsiów. UCHANG
od nieprzyiaciela zatopiwszy ludzi 300000. ále iuż teráz nápráwiony, zászczycone to Miásto, Collegium y Kosciołem Jezuickim. Changre Miásto wielkie, blisko z tąd dostáią w iedney wodzie ryby osobliwey podobney Krokodylowi, ktorą iák ułowią krzyczy iák dziecię, tłustość záś w niey iák się zápáli, ták iey nie łátwo ugasi, chybá sposobem tamecznym wiádomym. XIII. HUQUANG.
TA Prowyncya ma bydź naywiększá y nayzyznieyszá w cáłym Krolestwie zwáná szpiklerzem Páństwá y położoná we Srodku sámym, obláná Rzeką Xiang, dzielącą ią ná Część Południową y Pułnocną, ma 15. MIást wielkich Stołecznych tyluż Ziem, á mnieyszych Miást ma 108. nie ráchuiąc wielu fortec y niezliczonych Wsiow. UCHANG
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 605
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740