, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc ina. Na nieboś nie zarobił, na ziemiś utyrał; Cóż też pomyślisz sobie
, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz, czupryna
Tysiączna już na głowie, bo co miesiąc ina. Na nieboś nie zarobił, na ziemiś utyrał; Cóż też pomyślisz sobie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stary. Jeżeli dzień 21. Marca kalendarz jest poprawny. Zaczym z znalezionych gradusów znaku, według starego kalendarza, wyrzucić trzeba gradusów 10. a tak ostatni zostający gradus jakiego znaku, będzie miejscem słońca na ten dzień. REGUŁA VII. Determinuje dzień wejścia słońca na jaki znak: i pryncypalne Święta w roku: i Nazwiska wiatru z kąd kiedy wieje.
Chcesz wiedzieć naprzykład którego dnia słońce wchodzi na pierwszy gradus koziorożca? szukaj w cyrkule znaków i gradusów na choryzoncie, znaku koziorożca i pierwszego gradusu tego znaku. I obacz któremu dniowi którego miesiąca koresponduje. Znajdziesz dzień 22. Grudnia. Zaczym dnia 22. Grudnia słońce wchodzi na pierwszy gradus Koziorożca
stary. Ieżeli dzień 21. Marca kalendarz iest poprawny. Zaczym z ználezionych gradusow znaku, według starego kalendarza, wyrzucić trzebá gradusow 10. á ták ostátni zostaiący gradus iakiego znaku, będzie mieyscem słońca ná ten dzień. REGUŁA VII. Determinuie dzień weyścia słońca na iaki znak: y pryncypalne Swięta w roku: y Nazwiska wiatru z kąd kiedy wieie.
Chcesz wiedzieć naprzykład ktorego dnia słońce wchodzi ná pierwszy gradus koziorożca? szukay w cyrkule znakow y gradusow ná choryzoncie, znáku koziorożca y pierwszego gradusu tego znáku. Y obácz ktoremu dniowi ktorego miesiąca korresponduie. Znaydziesz dzień 22. Grudnia. Zaczym dnia 22. Grudnia słońce wchodzi ná pierwszy gradus Koziorożca
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: L4v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
straszni na niebie przed tym niewidani ukazują się/ muśmy się radzi nie radzi lękać/ żeby snadź zadaniem przyczyny w nas nie uderzono: że sama nowosc gwiazdy ma swoij przestrach. Ale więcej straszniejsza jest natura i złożenie jego/ w którym jest pewne podobieństwo odmienności naszej ludzkiej/ słabości: jako Kometa jest złożony z pary/ wiatru/ dymu/ tak i ludzie na ziemi/ żywot nasz tu nie jest nic inszego jeno wiatr/ dym; jako w nas wilgotność przyrodzona zawsze się pali przyrodzonym gorącem/ tak w Komecie wilgotność jego gorącem swymże góre: i jako póry żyjemy póki stawa wilgości przyrodzonej/ póki niedogóre: tak też Komta poty trwał póki
strászni ná niebie przed tym niewidáni vkázuią sie/ muśmy sie rádźi nie radźi lękáć/ żeby snadź zádániem przyczyny w nas nie vderzono: że sámá nowosc gwiazdy ma swoiy przestrach. Ale więcey strásznieysza iest náturá y złożenie iego/ w ktorym iest pewne podobieństwo odmiennośći naszey ludzkiéy/ słabośći: iáko Kometá iest złożony z páry/ wiátru/ dymu/ ták y ludźie ná źiemi/ żywot nász tu nie iest nic inszego ieno wiátr/ dym; iáko w nas wilgotność przyrodzona záwsze sie pali przyrodzonym gorącem/ ták w Komećie wilgotność iego gorącem swymże gore: y iáko póry żyiemy póki sstawa wilgośći przyrodzoney/ poki niedogore: ták też Komtá poty trwał poki
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
: którzy będąc ciemności pełni/ jednak światu chcą świecić/ jedni dostojeństwem: drudzy bogactwy: inszy wymysłami rozumu niepotrzebnemi: niektórzy zmyśloną świą- tobliwością; tym Komta prawi; Widzicie mię z tą proporcjalną kosą: widzicie że równam światłem z celniejszemi gwiazdami; wielkością przechodzę miesiąc/ boi się mnie co żywo: jednak żem z wiatru złożony/ nie wynidzie temu wiele/ alić mię nie będzie/ alić się miejsca nie dopytacie na niebie kędym był: tak wy co światu świecicie obłudnie/ co nim kierujecie jakoby Planety jakie/ pamiętajcie nad efekty wasze skryte/ na ciemność tajemną/ starajcie się żeby w was była nie tak dalece powierzchowna jako wnętrzna światłość
: ktorzy będąc ćiemnośći pełni/ iednák świátu chcą świećić/ iedni dostoieńśtwem: drudzy bogáctwy: inszy wymysłámi rozumu niepotrzebnemi: niektorzy zmyśloną świą- tobliwośćią; tym Komtá práwi; Widźićie mię z tą proporcyálną kosą: widźićie że rownam świátłem z celnieyszemi gwiazdámi; wielkośćią przechodzę mieśiąc/ boi się mnie co żywo: iednák żem z wiátru złożony/ nié wynidźié temu wiele/ álić mię nie będźie/ álić się mieyscá nie dopytaćie ná niebie kędym był: ták wy co świátu świećićie obłudnie/ co nim kieruiećié iákoby Plánety iákie/ pámiętayćie nád efekty wásze skryte/ ná ćiemnosć táiemną/ stárayćie się żeby w was byłá nie ták dálece powierzchowna iako wnętrzna świátłość
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem. 115. MOŻE TEŻ TO I CUDZEGO STAREGO... ZAŻYĆ
... 116. KUKURYKU
Śpiewać za to powinien kur samej naturze,
syna mało? Dusza za duszą pójdzie jak za ciałem ciało Chodziło za żywota! I na onym świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem. 115. MOŻE TEŻ TO I CUDZEGO STAREGO... ZAŻYĆ
... 116. KUKURYKU
Śpiewać za to powinien kur samej naturze,
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 36
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
świecie za to nowe boty". Nie lada prorokini z kalwinowej juchy, Da jej miejsce tam Luter miedzy złymi duchy. Włosy z głowy posłano Giessom nieborakom, Abo jak ich tam zową, kalwińskim żebrakom, Którzy są predykanci dziwni w Holandyjej, A poddają się wolnie sami mizeryjej. A iż włosy na głowie są z wiatru stworzone, Aby też oni mieli nauki swe płonne, Które wiatrom podobne, jak naśladownicy Holandrowie by byli w piekle z wiarą wszyscy. Owo nie masz w północnym kraju kątu tego, Gdzieby wiara nie zaszła Lutra przeklętego, Z którego jako z drzewa uczniowie wyrośli, I jednym torem ludzi na zgubienie poszli. Owi wilcy
świecie za to nowe boty". Nie leda prorokini z kalwinowej juchy, Da jej miejsce tam Luter miedzy złymi duchy. Włosy z głowy posłano Giessom nieborakom, Abo jak ich tam zową, kalwińskim żebrakom, Którzy są predykanci dziwni w Holandyjej, A poddają się wolnie sami mizeryjej. A iż włosy na głowie są z wiatru stworzone, Aby też oni mieli nauki swe płonne, Które wiatrom podobne, jak naśladownicy Holandrowie by byli w piekle z wiarą wszyscy. Owo nie masz w północnym kraju kątu tego, Gdzieby wiara nie zaszła Lutra przeklętego, Z którego jako z drzewa uczniowie wyrośli, I jednym torem ludzi na zgubienie poszli. Owi wilcy
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 376
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
i on tobie. Ktoby był dał, piastując na kochanem łonie, Żebyś go dotrzymała? Kto różane skronie, Gdy już już przypadały śrzony śmiertelnemi, Miękkim płaczem ogrzała i lamenty swemi? Próżno, próżno! Okrutna jędza gdy wydziera, Ani łzy nic nie mogą! Sama z nim umiera. Ustąpcie jej od wiatru, ustąpcie na stronę. A oczom jej wstydliwym zarzućcie zasłonę. W tej majestat żałobie. Wszystka zaś korona, Tedy ludzkie kochanie i ozdoba ona Mogła zmierzknąć tak prędko? ledwie się ochynął? Ledwie z morza Lucyfer, aż w momencie zginął! Płacz nieszczęsna młodości! jeśli stąd rej wodzisz, Że inne wieki ludzkie ozdobą
i on tobie. Ktoby był dał, piastując na kochanem łonie, Żebyś go dotrzymała? Kto różane skronie, Gdy już już przypadały śrzony śmiertelnemi, Miękkim płaczem ogrzała i lamenty swemi? Próżno, próżno! Okrutna jędza gdy wydziera, Ani łzy nic nie mogą! Sama z nim umiera. Ustąpcie jej od wiatru, ustąpcie na stronę. A oczom jej wstydliwym zarzućcie zasłonę. W tej majestat żałobie. Wszystka zaś korona, Tedy ludzkie kochanie i ozdoba ona Mogła zmierzknąć tak prędko? ledwie się ochynął? Ledwie z morza Lucyfer, aż w momencie zginął! Płacz nieszczęsna młodości! jeśli ztąd rej wodzisz, Że inne wieki ludzkie ozdobą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 39
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ODA WINSZUJĄCĄ. Roku 1631, 5. października. JAŚNIE WIELEBNEMU W CHRYSTUSIE OJCU I PANU MACIEJOWI ŁUBIEŃSKIEMU, Z ŁASKI BOŻEJ kujawskiemu i pomorskiemu biskupowi.
Z małą wprawdzie pocztą, w dzień ten i szczęśliwą na stolicę kujawską inauguracją stawam w oczu w. m. mego miłościwego pana: nie przeto, żebym próżnego czekał wiatru, albo stąd jaka gloriola unosiła mię, ale Muza moja dotąd nieznaczna, forfunę i ozdoby wm. mego miłościwego p. głosząc, żeby śmiałość pierwszą i bezpieczeństwo wzięła. A lubo wiele innych, którzy swe szczęśliwsze weny, w tak żyznej materii i szerokiem polu cnót i sławy w. m. mego miłościwego pana ostrzyć
ODA WINSZUJĄCĄ. Roku 1631, 5. października. JAŚNIE WIELEBNEMU W CHRYSTUSIE OJCU I PANU MACIEJOWI ŁUBIEŃSKIEMU, Z ŁASKI BOŻEJ kujawskiemu i pomorskiemu biskupowi.
Z małą wprawdzie pocztą, w dzień ten i szczęśliwą na stolicę kujawską inauguracyą stawam w oczu w. m. mego miłościwego pana: nie przeto, żebym próżnego czekał wiatru, albo ztąd jaka gloriola unosiła mię, ale Muza moja dotąd nieznaczna, forfunę i ozdoby wm. mego miłościwego p. głosząc, żeby śmiałość pierwszą i bezpieczeństwo wzięła. A lubo wiele innych, którzy swe szczęśliwsze weny, w tak żyznej materyi i szerokiem polu cnót i sławy w. m. mego miłościwego pana ostrzyć
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 63
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa, Misterstwem uczonego zrobiona snycerza, Łatwiejby się to było wmówiło w Rugiera, Kiedyby beł nie widział łez, które spadały Po liliach i jabłka twarde pokrapiały, I pięknych, złotych włosów, które rozplecione Trzęsły się, od wolnego wiatru uderzone.
XCVII.
Skoro oczy w jej oczy wlepił w onej dobie, Na piękną Bradamantę swoję wspomniał sobie I ledwie się od płaczu wstrzymał i litością I przerażony razem w jeden czas miłością; I zawodnika, wodzą wściągnąwszy lotnego: „O piękna panno, godna łańcucha inszego, I tego tylko, którem swoje niewolniki Miłość
.
XCVI.
Że to była figura jaka marmurowa, Przy skale postawiona, lub alabastrowa, Misterstwem uczonego zrobiona snycerza, Łatwiejby się to było wmówiło w Rugiera, Kiedyby beł nie widział łez, które spadały Po liliach i jabłka twarde pokrapiały, I pięknych, złotych włosów, które rozplecione Trzęsły się, od wolnego wiatru uderzone.
XCVII.
Skoro oczy w jej oczy wlepił w onej dobie, Na piękną Bradamantę swoję wspomniał sobie I ledwie się od płaczu wstrzymał i litością I przerażony razem w jeden czas miłością; I zawodnika, wodzą wściągnąwszy lotnego: „O piękna panno, godna łańcucha inszego, I tego tylko, którem swoje niewolniki Miłość
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 220
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI.
Ten to koń, któremu beł wprzód Argali panem, Co się nigdy nie karmił owsem, ani sianem, Ale szczerem powietrzem, Rabikan rzeczony, Z wiatru niedościgłego i z ognia zrodzony. Kończąc swą drogę Astolf, dalej postępuje, Gdzie Nilus Trojanowę rzekę w się przyjmuje; Ale niżli przyjechał, gdzie weń właśnie wchodzi, Ujźrzał przeciwko sobie kogoś w krzywej łodzi.
XLII.
Bliżej będąc, obaczył, że na niej szedł wodą Pustelnik do pół piersi z długą siwą brodą
śniegów ledwie się dotyka na ziemi I po wodzieby bieżał nogami suchemi, A gdy się w zawód puści, pozad zostawąją Wiatry i mniejszem pędem pioruny spadają;
XLI.
Ten to koń, któremu beł wprzód Argali panem, Co się nigdy nie karmił owsem, ani sianem, Ale szczerem powietrzem, Rabikan rzeczony, Z wiatru niedościgłego i z ognia zrodzony. Kończąc swą drogę Astolf, dalej postępuje, Gdzie Nilus Trojanowę rzekę w się przymuje; Ale niżli przyjechał, gdzie weń właśnie wchodzi, Ujźrzał przeciwko sobie kogoś w krzywej łodzi.
XLII.
Bliżej będąc, obaczył, że na niej szedł wodą Pustelnik do pół piersi z długą siwą brodą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 340
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905