rosi, A Zefir suknie poddyma i wznosi. Owa tak wszytek strój na się przybiera, Że mało oczom przebiegłym wydziera, Bodajże tedy za taką wygodę Wieczną psia gwiazda wiodła nam pogodę! Wolę, że się świat drugi raz zagrzeje I faetońskim opałem zniszczeje, Niżby mię miała jesienna część roku I zima zbawić takiego widoku. Wtenczas się wszytka zamknie jak do skrzynie, Wtenczas się cała w kożuchy uwinie, Załóżką piersi pilno obwaruje I sznurowaniem zazdrosnym skrępuje; Głowę to w kuczmy, to w daszki rogate, To w bawełnice i koce kosmate, W rydle i w czapki uszane ustroi, Ręce w wydrzane rękawy uzbroi; Wdziawszy na szyję turską
rosi, A Zefir suknie poddyma i wznosi. Owa tak wszytek strój na się przybiera, Że mało oczom przebiegłym wydziera, Bodajże tedy za taką wygodę Wieczną psia gwiazda wiodła nam pogodę! Wolę, że się świat drugi raz zagrzeje I faetońskim opałem zniszczeje, Niżby mię miała jesienna część roku I zima zbawić takiego widoku. Wtenczas się wszytka zamknie jak do skrzynie, Wtenczas się cała w kożuchy uwinie, Załóżką piersi pilno obwaruje I sznurowaniem zazdrosnym skrępuje; Głowę to w kuczmy, to w daszki rogate, To w bawełnice i koce kosmate, W rydle i w czapki uszane ustroi, Ręce w wydrzane rękawy uzbroi; Wdziawszy na szyję turską
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 178
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wynijdzie jasny. Pan srogi oczema, Pod chorągwiami swojemi dwiema, Przy boku senat, a wkoło Świetne kawalerskie czoło. Idą już celniejszy, Wojewodowie zatem dumniejszy, I pan gdy będą blisko, Chorągwie porzucą nisko. O jako się wstydzą! Gdy przydeptane karki swe widzą! Nie mogą dotrzeć się wżroku. I zwycięzce znieść widoku. Już i ty nie wstawaj, A łaskę tylko pańską wyznawaj, Że ciężkie lub ważysz nogi, Ojczyste nawiedzisz progi. Przystąpi z drugiemi, Po Białosielskim dumny Artemi, Suchotyn, i pełen troski On tak hardy Pozoroski. Trzykroć gdy uderzą
Do ziemie czołem, znaki odbieżą: Zarazem co konnych było, Czoło bojar nastąpiło
wynijdzie jasny. Pan srogi oczema, Pod chorągwiami swojemi dwiema, Przy boku senat, a wkoło Świetne kawalerskie czoło. Idą już celniejszy, Wojewodowie zatem dumniejszy, I pan gdy będą blisko, Chorągwie porzucą nisko. O jako się wstydzą! Gdy przydeptane karki swe widzą! Nie mogą dotrzeć się wżroku. I zwycięzce znieść widoku. Już i ty nie wstawaj, A łaskę tylko pańską wyznawaj, Że ciężkie lub ważysz nogi, Ojczyste nawiedzisz progi. Przystąpi z drugiemi, Po Białosielskim dumny Artemi, Suchotyn, i pełen troski On tak hardy Pozoroski. Trzykroć gdy uderzą
Do ziemie czołem, znaki odbieżą: Zarazem co konnych było, Czoło bojar nastąpiło
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 28
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Śpiewam senat i wielkie w Polsce jenerały, A nie nowe domowi Leszczyńskiemu chwały, Ku jednego ozdobom dzisiaj Bogusława Poruszone z pod ziemie. Godnali zabawa Będzie to pióra mego? Muzo, ty osądzisz, Która tyle wdzięczności z duchami zrządzisz W piersiach moich, że one wyważywszy z mroku, Na tym, który buduje, pokaże widoku. Miasto jest w Wielkopolsce ku słońca zachodu. A tamtego stolica i głowa narodu, Starożytne i piękne, od nieznanych owych Jeszcze śnać założone potomków Lechowych. Stądże, lubo z początków małych rość poczęło, W tę, którą dziś widzimy, możność się zawzięło. Leży sobie nad Wartą, której źródła czyste Polewają daleko
Śpiewam senat i wielkie w Polsce jenerały, A nie nowe domowi Leszczyńskiemu chwały, Ku jednego ozdobom dzisiaj Bogusława Poruszone z pod ziemie. Godnali zabawa Będzie to pióra mego? Muzo, ty osądzisz, Która tyle wdzięczności z duchami zrządzisz W piersiach moich, że one wyważywszy z mroku, Na tym, który buduje, pokaże widoku. Miasto jest w Wielkopolsce ku słońca zachodu. A tamtego stolica i głowa narodu, Starożytne i piękne, od nieznanych owych Jeszcze śnać założone potomków Lechowych. Ztądże, lubo z początków małych rość poczęło, W tę, którą dziś widzimy, możność się zawzięło. Leży sobie nad Wartą, której źródła czyste Polewają daleko
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. Umarłych odprawiwszy, przystępuje do żywych domu tego alumnów; a wprzód bo jenerała samego, gwoli któremu ta scena i dzisiaj fest wjazdowi jego naznaczony.
Senat, i rycerskiego ozdobne gromady Koła tych tu województw. Nie byłby bez zwady, Kto albo dziś leniwy, albo mu co w oku Zawadziło ponurem, żeby znieść widoku Nie mógł tak przyjemnego, i ku czci nowemu W pole jenerałowi nie wyjechał swemu. Brzmią bruki od rumoru i koni, i wozów, Niektóre do Marsowych wchodzą wiec obozówPrzykurzone popiołem, ale jakie ściele Na swoje złotorucha z Adonim wesele, Szerzy się wyłożone kotcze kobiercami,A konie pod orłemi ogromne forgami W szorach kłuszą
. Umarłych odprawiwszy, przystępuje do żywych domu tego alumnów; a wprzód bo jenerała samego, gwoli któremu ta scena i dzisiaj fest wjazdowi jego naznaczony.
Senat, i rycerskiego ozdobne gromady Koła tych tu województw. Nie byłby bez zwady, Kto albo dziś leniwy, albo mu co w oku Zawadziło ponurem, żeby znieść widoku Nie mógł tak przyjemnego, i ku czci nowemu W pole jenerałowi nie wyjechał swemu. Brzmią bruki od rumoru i koni, i wozów, Niektóre do Marsowych wchodzą wiec obozówPrzykurzone popiołem, ale jakie ściele Na swoje złotorucha z Adonim wesele, Szerzy się wyłożone kotcze kobiercami,A konie pod orłemi ogromne forgami W szorach kłuszą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
wodza tego i patrona. Konie. Aparat i applausus miejski. Studentskie gratulacje.
Którym czasem bogini, gdy się te ochoty Dzieją w mieście i monstry, stół sprowadza złoty, Obstawiwszy takiemiż w koło go krzesłami. A wprzód haftowanemi drogo tuwalniami Nakryć każe Charytom, które zawsze boku Jej pilnują, a gwoli temu dziś widoku, W niebieskie się nadzwyczaj barwy postroiły, I wdziękami dziwnemi wszystko napełniły. Tuż przy niej Amaltea stoi zaraz z drogim Onym wszystkich żyzności i rozkoszy rogiem. Skąd cokolwiek India słodkich ma kanarów, Co Hibla w swych pasiekach, co słonecznych darów I konfektów Libija, i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach
wodza tego i patrona. Konie. Apparat i applausus miejski. Studentskie gratulacye.
Którym czasem bogini, gdy się te ochoty Dzieją w mieście i monstry, stół sprowadza zloty, Obstawiwszy takiemiż w koło go krzesłami. A wprzód haftowanemi drogo tuwalniami Nakryć każe Charytom, które zawsze boku Jej pilnują, a gwoli temu dziś widoku, W niebieskie się nadzwyczaj barwy postroiły, I wdziękami dziwnemi wszystko napełniły. Tuż przy niej Amaltea stoi zaraz z drogim Onym wszystkich żyzności i rozkoszy rogiem. Zkąd cokolwiek Indya słodkich ma kanarów, Co Hibla w swych pasiekach, co słonecznych darów I konfektów Libija, i znikome owe Fruktów różnych ogrody gdzieś Hesperydowe, Po tacach
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 126
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i Klasztor, jako też wiele domów w popiół obrócił.
9 i 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W pośród tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, którzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w pośród ciemności, lubo Księżyc świecił, tak światło tej kuli było przerażające.
Tegoż dnia, i prawie tejże godziny w kraju Burbońskim około Moulins podobna kuli: ta z Nieba spadając, gdy się
y Klasztor, iako też wiele domow w popioł obrocił.
9 y 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W posrzod tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, ktorzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w posrzod ciemności, lubo Księżyc świecił, tak światło tey kuli było przerażaiące.
Tegoż dnia, y prawie teyże godziny w kraju Burbońskim około Moulins podobna kuli: ta z Nieba spadaiąc, gdy się
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 227
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, i porwie do Zaku, Gdzie co mu się nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokojowe, Obicia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, klejone polewki, I innych nieskończonych aparencyj wiele Do pompy i widoku. lakby na Wesele, Albo strojną wieczerzą wybrali się owe Z-Kleopatrą u[...] P haru Antoniuszowe. I rzecz dziwna, jeźli to była nieuwaga Głów zle zdrowych, czyli w-tym Sprawowała plaga Z-wierzchu nie uitrzeżona na, pohamowanie Zbytków naszych; i zatym słuszne ukaranie Pychy Bogu mierzjonej, że cokolwiek zbioru
, i porwie do Zaku, Gdźie co mu sie nawinie szarpie wnet bez braku: Rysie, Pupki, Sobole, Sprzety pokoiowe, Obićia, i naczynia od Srebra Stołowe: Wanny, Konwie, Imbryki, Miednice, Nalewki, Pasty, Cukry, Faryny, kliione polewki, I innych nieskończonych apparencyy wiele Do pompy i widoku. lakby na Wesele, Albo stroyną wieczerzą wybrali sie owe Z-Kleopatrą u[...] P haru Antoniuszowe. I rzecz dźiwna, ieźli to była nieuwaga Głow zle zdrowych, czyli w-tym Sprawowała plaga Z-wierzchu nie uitrzeżoná na, pohamowanie Zbytkow naszych; i zatym słuszne ukaranie Pychy Bogu mierźioney, że cokolwiek zbioru
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 33
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Koszary, a niż ku obronie Chłopstwo przyjdzie pijane, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga powstanie Miedzy Czernią straszliwa; Czyli się Poganie Wróciwszy do natury, napadli ich sami? Czyli Król spodziewany z swymi posiłkami Tak wskok przybył? nie mogąc sprawić się z-tym nagle, Ani dojzrzeć widoku, dadzą wiatrom Żagle I zabojom skaradym. Skąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupów swych ruiną Szańce owe. Dopiero, kiedy tak pokłocą Tabor wszytek, zwycieźcy nazd się powrócą Ośminaście Chorągwi, mestwa swego znaki I dwa Hańskie Bończuki, prócz spiże wszelaki Przynioższy do Obozu. Czym znowu posilą Wojsko desperujące, że jeszcze
, Koszáry, á niż ku obronie Chłopstwo przyydźie piiáne, bez ratunku spłonie Wieś budowna. Huk zatym i trwoga powstanie Miedzy Czernią straszliwa; Czyli sie Pogánie Wroćiwszy do natury, nápádli ich sami? Czyli Krol spodźiewány z swymi posiłkámi Tak wskok przybył? nie mogąc sprawić sie z-tym nagle, Ani doyzrzeć widoku, dadzą wiatrom Zágle I zaboiom skaradym. Zkąd potopem spłyną I niezmierną napełnią z trupow swych ruiną Szańce owe. Dopiero, kiedy ták pokłocą Tabor wszytek, zwyćieźcy nazd sie powrocą Ośminaśćie Chorągwi, mestwa swego znaki I dwa Háńskie Bończuki, procz spiże wszelaki Przynioższy do Obozu. Czym znowu posilą Woysko desperuiące, że ieszcze
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 73
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zwirzchności także nie. Pytam się, dlaczego? Bowiem oni sami dawno, głośno i zawsze powiedają o tym, że z pierwszą mają niejako w swoich defektach i przyganach proporcyją, z drugą władzą teraźniejsza bywała przed laty. A tak a pari super parem non consideratur potestas. I tu już moja małpa w cnotach schodzi z widoku pospolitego. Tęż samę w obyczajach obaczyć zapraszam. MAŁPA-CZŁOWIEK W OBYCZAJACH
Nie wiem, komu i jako udała się ta moja w cnotach bestyja, boć po te czasy, gdzie prawda bez asystencji postępuje, trudno dogodzić ludzkiemu jenijuszowi. Rzecz przecie sama w oczach i przy mnie stoi, że na tym wieków naszym
zwirzchności także nie. Pytam się, dlaczego? Bowiem oni sami dawno, głośno i zawsze powiedają o tym, że z pierwszą mają niejako w swoich defektach i przyganach proporcyją, z drugą władzą teraźniejsza bywała przed laty. A tak a pari super parem non consideratur potestas. I tu już moja małpa w cnotach schodzi z widoku pospolitego. Tęż samę w obyczajach obaczyć zapraszam. MAŁPA-CZŁOWIEK W OBYCZAJACH
Nie wiem, komu i jako udała się ta moja w cnotach bestyja, boć po te czasy, gdzie prawda bez asystencyi postępuje, trudno dogodzić ludzkiemu jenijuszowi. Rzecz przecie sama w oczach i przy mnie stoi, że na tym wieków naszym
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 236
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
krew przelać. Gesnerus to o Pelikanie dawnych Wieków zdanie cale kasuje, gdyż tej w nim cale nie upatrzył natury, jaka mu imputatur. Tylko z Orusa Autora dowodzi, że Sępów pewna species w Egipcie Dzieci swoje w głodzie żywi udem swoim. Przyznaje jednak, iż Pelikan, bardzo lubi osobność, od Słońca i widoku unika. Z tej racyj Dawid w Psalmie 101. mówi: O JEDNOROZCU ZWIERZU.
Similis factus sum Pellicano solitudinis A Z. Hieronim tłumaczy to tak Factus sum sicut Bubo gemens w kącie domu mojego przed ludźmi się kryjący. Kircher w Księdze swojej dopiero cytowanej mówi. Ze co Poetowie i Malarze temu przyznawają Ptakowi, mieć
krew przelać. Gesnerus to o Pelikanie dawnych Wiekow zdanie cale kasuie, gdyż tey w nim cale nie upatrzył natury, iaka mu imputatur. Tylko z Orusa Autora dowodzi, źe Sępow pewna species w Egypcie Dzieci swoie w głodzie żywi udem swoìm. Przyznaie iednak, iż Pelikan, bardzo lubi osobność, od Słońca y widoku unika. Z tey racyi Dawid w Psalmie 101. mowi: O IEDNOROZCU ZWIERZU.
Similis factus sum Pellicano solitudinis A S. Hieronim tłumaczy to tak Factus sum sicut Bubo gemens w kącie domu moiego przed ludźmi się kryiący. Kircher w Księdze swoiey dopiero cytowaney mowi. Ze co Pòétowie y Malarze temu przyznawaią Ptakowi, mieć
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 125
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755