nabyć dóbr, złota i pieniędzy, Przez góry, puszcze, skały i przez morze pędzi.
Przodki sławne potomek zły szpaci. Gdy Syn nic dobrego, Ociec ma niesławę ztego.
Znają go jak zły pieniądz.
Od rzemyka do kozika, od Kozika do nożyka, od nożyka na szubienicę.
Cudze wady choć małe widzem bystrym okiem, A swe choć wielkie pozad rzucamy tłumokiem.
Czegom żądał, tegom dostąpił.
Uciekając przed wilkiem trafił na niedziwiedzia,
Gdy się trafi co wątpliwego, Czyń co jest na bezpieczniejszego.
Koniec to pokaże.
Niewdzięczny brzydki.
Boli gardło, śpiewać darmo. Leniwo każdy pracuje, gdy pożytek mały czuje.
nabyć dobr, złota y pieniędzy, Przez gory, puszcze, skały y przez morze pędźi.
Przodki sławne potomek zły szpaći. Gdy Syn nic dobrego, Ociec ma niesławę ztego.
Znają go jak zły pieniądz.
Od rzemyka do koźika, od Koźika do nożyka, od nożyka na szubienicę.
Cudze wady choć małe widzem bystrym okiem, A swe choć wielkie pozad rzucamy tłumokiem.
Czegom żądał, tegom dostąpił.
Ućiekając przed wilkiem trafił na niedźiwiedzia,
Gdy śię trafi co wątpliwego, Czyń co jest na bespiecznieyszego.
Koniec to pokaże.
Niewdzięczny brzytki.
Boli gardło, spiewać darmo. Leniwo każdy pracuje, gdy pożytek mały czuje.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 74
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
co ma iść do ciebie odemnie, Skrycie na łonie leży, i tajemnie. Taki Eolskiej, co pisze, dziewczyny Do swego Brata, widok, a nie inny: Na to srogiemu Ojcu patrzać miło, Żeby się moje życie ukróciło. I życzyłabym, gdy go nic nie straszy, Ażej mógł być widzem zguby naszy; I żeby się to w oczach jego działo, Co słowo jego wyraźne kazało. Jako jest dziki, jako nieużyty, Twardszy nad głazy, i stalowe nity, Sroższy nad Eury; takby bez odmiany, Patrzał na moje suchym okiem rany. Zwłaszcza, że większej przydają srogości, Ze złym człowiekiem wietrzne
co ma iść do ćiebie odemnie, Skryćie ná łonie leży, y táiemnie. Táki Æolskiey, co pisze, dźiewczyny Do swego Brátá, widok, á nie iny: Ná to srogiemu Oycu pátrzáć miło, Zeby się moie żyćie ukroćiło. Y życzyłábym, gdy go nic nie strászy, Ażey mogł bydź widzem zguby nászy; Y żeby się to w oczách iego dźiało, Co słowo iego wyráźne kazáło. Iáko iest dźiki, iáko nieużyty, Twárdszy nád głázy, y stalowe nity, Sroższy nád Eury; tákby bez odmiány, Pátrzał ná moie suchym okiem rány. Zwłaszczá, że większey przydáią srogośći, Ze złym człowiekiem wietrzne
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 141
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Lecz jako bywa, gdy się miecz rozbryka W publicznym gwałcie; ci biją; a inni Niewiedzieć z czyich rąk giną niewinni. III. Bo i Szermierze rano uzbrojeni Co na Igrzyskach mieli się spotykać, Do Senatorskiej tłumem wpadli sieni Nie pozwalając nikomu umykać; Spektatorowie bojaźnią strwożeni Widząc, ze lepiej komedyej znikać Niźli być widzem; a bać się; wkształt wiatru Gdzie który z nich mógł pierzchną ód teatru. IV. Alej Antoń co go przy drzwiach bawił Powieścią Trebon; nie dowierza dłuży I widząc ze się Senat już zakrwawił Pójdzie wswą, gdy mu sposobność posłuzy, Przez co od pewnej zguby się wybawił, Bo choć skazany nie był
Lecz iáko bywa, gdy się miecz rozbryka W publicznym gwałćie; ći biią; á inni Niewiedźieć z czyich rąk giną niewinni. III. Bo y Szermierze rano uzbroieni Co ná Igrzyskach mieli się spotykáć, Do Senatorskiey tłumem wpadli śieni Nie pozwaláiąc nikomu umykać; Spektatorowie boiaźnią ztrwożeni Widząc, ze lepiey komedyey znikáć Nizli bydz widzem; á bać się; wkształt wiatru Gdźie ktory z nich mogł pierzchną ód theatru. IV. Aley Antoń co go przy drzwiach bawił Powieśćią Trebon; nie dowierza dłuży I widząc ze się Senat iuz zakrwawił Poydźie wswą, gdy mu sposobność posłuzy, Przez co od pewney zguby się wybawił, Bo choć skazany nie był
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 1.
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693