mojej z ozdób obnażyły.
Nic nademnie grzesznika nie masz nędzniejszego/ Nic niemoże na świecie znaleźć się gorszego. Bo gdy wzrok mój obracam na głęb mej ruiny/ I patrze na pustki mej godności/ z przyczyny Grzechów/ żałośniejszego między stworzonemi Rzeczami nic nie mogę wynaleźć na ziemi/ I od onego czasu/ któregom widzenia Dostał/ tak mi się zda/ żem nigdy utrapienia Podobnego nie widział, w którym gdy swą duszę Oglądam być nieszczęściu/ rzewnie płakać muszę. I trzeba mi w łzach pływać z oczu wypuszczonych/ Abo raczej zatonąć w planktach rozrzewnionych. Heraklita Chrześcijańskiego
Łżami tylko utulić żal serdeczny tuszę. Zaczym rzęsiste z oczu wilgich lać
moiey z ozdob obnażyły.
Nic nademnie grzeszniká nie masz nędznieyszego/ Nic niemoże ná świećie znaleść się gorszego. Bo gdy wzrok moy obracám ná głęb mey ruiny/ Y patrze ná pustki mey godnośći/ z przycżyny Grzechow/ żáłośnieyszego między stworzonemi Rzecżámi nic nie mogę wynáleść ná źiemi/ Y od onego cżásu/ ktoregom widzenia Dostáł/ ták mi się zdá/ żem nigdy utrápieniá Podobnego nie widźiał, w ktorym gdy swą duszę Oglądám bydź nieszcżęśćiu/ rzewnie ṕłákać muszę. Y trzebá mi w łzách pływáć z ocżu wyṕuszcżonych/ Abo racżey zátonąć w plánktách rozrzewnionych. Heráklitá Chrześćiańskiego
Łżámi tylko utulić żal serdecżny tuszę. Zácżym rzęśiste z ocżu wilgich láć
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 76
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
powietrzu jezdne biegające, którzy mieli złote szaty, i kopiami jako hufy opatrzone, i bieganie koni na roty podzielone, i potykanie w ręcz, i ruszauje tarcz, i mnóstwo ludzi w przyłbicach zdobytemi mieczami, i miotanie dard, i świetność zbrój złotych, i wszelakich pancerzów. A przetoż wszyscy prosili, aby się widzenia w dobre obróciły. Machabeorum Lib: 2 c. 5
Tegoż roku Antioch Epifanes powróciwszy z wojny Egipskiej, mocą, i własnychże obywatelów prywatnych zysków szukających zdradą, wziął miasto Jeruzalem, wyciął we trzech dniach osimdziesiąt tysięcy czterdzieści tysięcy zabrał w niewolą, i tyleż tysięcy zaprzedał obywatelów. Kościół sprofanował, i zrabował,
powietrzu iezdne biegaiące, ktorzy mieli złote szaty, y kopiami iako hufy opatrzone, y bieganie koni na roty podzielone, y potykanie w ręcz, y ruszauie tarcz, y mnostwo ludzi w przyłbicach zdobytemi mieczami, y miotanie dard, y świetność zbroy złotych, y wszelakich pancerzow. A przetoż wszyscy prosili, aby się widzenia w dobre obrociły. Machabeorum Lib: 2 c. 5
Tegoż roku Antioch Epiphanes powróciwszy z woyny Egipskiey, mocą, y własnychże obywatelow prywatnych zyskow szukaiących zdradą, wziął miasto Jeruzalem, wyciął we trzech dniach osimdziesiąt tysięcy czterdzieści tysięcy zabrał w niewolą, y tyleż tysięcy zaprzedał obywatelow. Kościoł zprofanował, y zrabował,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 163
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wojnę toczy. Że niewinność ma obronę, udała się w inszą stronę, A to przez wichry burzliwe, ile na serce trwożliwe; Żeby temu przeszkodziła, już obłoków poruszyła. Fortuna przeszkadza przez złą przeprawę Wisły.
Cieszy się już z swojej sprawy, gdy broni łatwej przeprawy, Nie tylko aktu skończenia, leć nie pozwoli widzenia. I samym straszy widokiem, bo gdzie nakierujesz wzrokiem, Jednych wody zatapiają, drugich z śmierci wybawiają. Ludzie prawie tonęli
Tu już miłość i z bojaźnią miedzy sobą człeka drażnią, Bo zapasy z sobą chodzą, prawie w samych nurtach brodzą. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Była tam antypatija widzieć przy kim wiktoria; Leć się prędko
wojnę toczy. Że niewinność ma obronę, udała się w inszą stronę, A to przez wichry burzliwe, ile na serce trwożliwe; Żeby temu przeszkodziła, już obłoków poruszyła. Fortuna przeszkadza przez złą przeprawę Wisły.
Cieszy się już z swojej sprawy, gdy broni łatwej przeprawy, Nie tylko aktu skończenia, leć nie pozwoli widzenia. I samym straszy widokiem, bo gdzie nakierujesz wzrokiem, Jednych wody zatapiają, drugich z śmierci wybawiają. Ludzie prawie tonęli
Tu już miłość i z bojaźnią miedzy sobą człeka drażnią, Bo zapasy z sobą chodzą, prawie w samych nurtach brodzą. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Była tam antypatyja widzieć przy kim wiktoryja; Leć się prędko
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 93
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
która się dzieje umarłym/ tak ubogim/ jako i bogatym z jałmużny/ z starania o chore; przeto Ojcowie pilnowali tych rzeczy usilnie: i nie zaniechywał też Pan Bóg pomagać im cudownie: abowiem w roku 1554. jeden Japończyk wzroku barzo słabego i niedostatecznego/ ochrzciwszy się/ przy światłości duchownej/ nabył też i cielesnego widzenia. Ta sława/ gdy się rozeszła po ludziach/ schodziło się barzo wiele ślepych/ trędowatych/ gorączki cierpiących opętanych/ do domu onych Ojców. A nie używali nieczego inszego lecząc te chore/ tylko wody święconej; która przeto jest w wielkiej uczciwości u Japończyków: i doznano tam jej mocy w leczeniu oczy (na które
ktora się dźieie vmárłym/ ták vbogim/ iáko y bogátym z iáłmużny/ z stáránia o chore; przeto Oycowie pilnowáli tych rzeczy vśilnie: y nie zániechywał też Pan Bog pomágáć im cudownie: ábowiem w roku 1554. ieden Iápończyk wzroku bárzo słábego y niedostátecznego/ ochrzćiwszy się/ przy świátłośći duchowney/ nábył też y ćielesnego widzenia. Tá sławá/ gdy się rozeszłá po ludźiách/ schodźiło się bárzo wiele ślepych/ trędowátych/ gorączki ćierpiących opętánych/ do domu onych Oycow. A nie vżywáli nieczego inszego lecząc te chore/ tylko wody święconey; ktora przeto iest w wielkiey vczćiwośći v Iápończykow: y doznano tám iey mocy w leczeniu oczy (ná ktore
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 186
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
niepotrzebuje żołądka. 101. Czemu szalony co innego widzi niż co przed nim jest? Szalony ma barzo zmysły osłabione, jako się to pokazuje na zmyśle dotykania gdyż zimna nie czuje, na zmyśle powonienia gdyż od miejsc śmierdzących nie strzeże się. na zmyśle smakowania gdyż rzeczy je niesmakowite. toż rozumieć o zmyśle widzenia, i barziej, bo jest subtelniejszy, a fantazyja zaś ciepłem zbytecznym zagrzana obrazy okazuje żywie jakie się trafią i tak zda mu się że je widzi i słyszy. 102. Czemu dzieci w małych rzeczach się kochają? W tych się kochają które ich zmysłom lubość jaką czynią, bo jeszcze w nich dusza mało co pracuje
niepotrzebuie żołądká. 101. Czemu szalony co innego widźi niż co przed nim iest? Szalony ma bárzo zmysły osłábione, iáko się to pokázuie ná zmyśle dotykánia gdyż źimná nie czuie, ná zmyśle powonienia gdyż od mieysc śmierdzących nie strzeże się. ná zmyśle smákowánia gdyż rzeczy ie niesmákowite. toż rozumieć o zmyśle widzęnia, y bárziey, bo iest subtelnieyszy, á fántázyia záś ciepłem zbytecznym zágrzana obrázy okázuie żywie iákie się tráfią y ták zda mu się że ie widźi y słyszy. 102. Czemu dźieći w máłych rzeczách się kocháią? W tych się kocháią ktore ich zmysłom lubość iáką czynią, bo ieszcze w nich duszá máło co prácuie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 136
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
widzenia, gdy te promienie idą na przykład od farby czarnej, a na tymże miejscu staną na którym są promienie idące od farby v.g. żółtej, zmieszają się, bo promienie są przypadłości które się mogą z sobą przenikać, co niepozwolono substancyj (promieni naturę szerzej opiszemy, gdy będziem pisać o zmyśle widzenia) bo i farby nieinaczej się mięszają jedno są na jednymże miejscu, (mówię o samych farbach nie o materyj na której sś farby, jakie materyje farami pospolicie zowią, iź na nich i w nich są farby.) Gdyby zaś farby miały to iżby każda swój ciężar inny miała, (byle się nie
widzęnia, gdy te promienie idą ná przykłád od fárby czárney, á ná tymże mieyscu stáną ná ktorym są promięnie idące od fárby v.g. żołtey, zmieszáią się, bo promięnie są przypadłości ktore się mogą z sobą przenikáć, co niepozwolono substáncyi (promięni náturę szerzey opiszemy, gdy będźiem pisáć o zmyśle widzęnia) bo y fárby nieináczey się mięszáią iedno są ná iednymże mieyscu, (mowię o sámych fárbách nie o máteryi ná ktorey sś fárby, iákie máteryie fárámi pospolićie zowią, iź ná nich y w nich są fárby.) Gdyby záś fárby miały to iżby káżda swoy ćiężar inny miáłá, (byle się nie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 141
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
wiedu z Utenia przywodząc Jede pole sztucznie, przez różne wygory; Tyś jego dat tor, twoje to wybory. Każdy z Lacha czcić cieszy się tej sprawie, Że to są iste i sto ryje prawie. A tyś sam prawy Niebolicz, co z nieba Polską przetwarzasz dawność, jako trzeba. Czyli z widzenia, czyś był w zachwyceniu, I stąd te dziwy jeszcze masz w baczeniu? Bodajżeś ty lat Matuściolochowych, Bodaj i pociech zażył Obranowych, Bodajeś uciech użył w Poradzieży, Przez którą Rajka To gryz prędko bieży.
wiedu z Utenia przywodząc Jede pole sztucznie, przez różne wygory; Tyś jego dat tor, twoje to wybory. Każdy z Lacha czcic cieszy się tej sprawie, Że to są iste i sto ryje prawie. A tyś sam prawy Niebolicz, co z nieba Polską przetwarzasz dawność, jako trzeba. Czyli z widzenia, czyś był w zachwyceniu, I stąd te dziwy jeszcze masz w baczeniu? Bodajżeś ty lat Matuściolochowych, Bodaj i pociech zażył Obranowych, Bodajeś uciech użył w Poradzieży, Przez którą Rajka To gryz prędko bieży.
Skrót tekstu: WiszDębBar_I
Strona: 593
Tytuł:
Wiersze Andrzeja Wiszowatego do księdza Dębołęckiego
Autor:
Andrzej Wiszowaty
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
gospody nie dostać, zaledwieśmy mogli się wprosić do barzo ladajakiej, kędy przyszło tylko na słomie się przespać.
7 Octobris. Wstawszy rano jachaliśmy mil 3 do miasta Abbe Ville które leży przy nizinie, ma rzekę dobrą, która idzie od Amiens, dobrze jest fortifikowane w murach i wałach i wodach potężnych. Do widzeniaśmy nie mieli tylko kościołów, klasztorów dostatek pięknych, miasto nasiadłe i wielkie, wieże też są piękne, ma też sławę swoję, że tam rzemieślników dostatek wybornych, którzy strzelbę barzo zacną robią i sławną tak fuzie jako też i pistolety i nie nazbyt drogo. Staliśmy gospodą á la Teste duBeauph (Boeuf)
gospody nie dostać, zaledwieśmy mogli się wprosić do barzo ladajakiej, kędy przyszło tylko na słomie się przespać.
7 Octobris. Wstawszy rano jachaliśmy mil 3 do miasta Abbe Ville które leży przy nizinie, ma rzekę dobrą, która idzie od Amiens, dobrze jest fortifikowane w murach i wałach i wodach potężnych. Do widzeniaśmy nie mieli tylko kościołów, klasztorów dostatek pięknych, miasto nasiadłe i wielkie, wieże też są piękne, ma też sławę swoję, że tam rzemieśników dostatek wybornych, którzy strzelbę barzo zacną robią i sławną tak fuzie jako też i pistolety i nie nazbyt drogo. Staliśmy gospodą á la Teste duBeauph (Boeuf)
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 144
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
wiedu z Utenia przywodząc Jede pole sztucznie, przez rożne wygory: Tyś jego dał tor, twoje to wybory. Każdy z Lacha czcić cieszy się tej sprawie, Że to są iste i sto ryje prawie. A tyś sam prawy Niebolicz, co z nieba Polską przetwarzasz dawność, jako trzeba. Czyli z widzenia, czyś był w zachwyceniu, I stąd te dziwy jeszcze masz w baczeniu? Bodajżeś ty lat Matuściołochowych, Bodaj i pociech zażył Obranowych,
Bodajeś uciech użył w Poradzieży, Przez którą Rajka To gryz prędko bieży... 334. Modlitwa o męża.
Boże, z którego ręku wszytko dobro płynie, A
wiedu z Utenia przywodząc Jede pole sztucznie, przez rożne wygory: Tyś jego dał tor, twoje to wybory. Każdy z Lacha czcic cieszy się tej sprawie, Że to są iste i sto ryje prawie. A tyś sam prawy Niebolicz, co z nieba Polską przetwarzasz dawność, jako trzeba. Czyli z widzenia, czyś był w zachwyceniu, I ztąd te dziwy jeszcze masz w baczeniu? Bodajżeś ty lat Matuściołochowych, Bodaj i pociech zażył Obranowych,
Bodajeś uciech użył w Poradzieży, Przez ktorą Rajka To gryz prędko bieży... 334. Modlitwa o męża.
Boże, z ktorego ręku wszytko dobro płynie, A
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 145
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w piśmie ś. doczytać. Zażywał i tego sposobu Pan Bóg na przestrogę ludzi/ których dla złości i nieprawości ich znacznie chciał pokarać. Pokazował widzenia rozmaite Prorokom/ i przez nie o przyszłych klęskach i plagach nad którym Państwem wiszących znać dawał. Czego znaczne przykłady mamy w Jeremiaszu Proroku. Ukazał mu raz Pan Bóg w widzenia rozgę migdałową świeżą/ jakoby rączą/ czujną/ i gotową na uderzenie kogo/ i spytał go: Co ty widzisz Jeremiaszu: A on na to; Rozgę nie spiącą abo ochotną gotową ja widzę. A Pan; Dobrześ widział: Bo ja czuć będę nad słowem moim, abym je wykonał. Przez tę
w piśmie ś. doczytać. Záżywał y tego sposobu Pan Bog ná przestrogę ludźi/ ktorych dla złośći y niepráwośći ich znácznie chćiał pokárać. Pokázował widzenia rozmáite Prorokom/ y przez nie o przyszłych klęskách y plagách nád ktorym Páństwem wiszących znáć dawał. Czego znáczne przykłády mamy w Ieremiaszu Proroku. Vkazał mu raz Pan Bog w widzenia rozgę migdałową świeżą/ iákoby rączą/ czuyną/ y gotową ná vderzenie kogo/ y spytał go: Co ty widzisz Ieremiaszu: A on ná to; Rozgę nie spiącą ábo ochotną gotową ia widzę. A Pan; Dobrześ widział: Bo ia czuć będę nád słowem moim, ábym ie wykonał. Przez tę
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 7.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619