na swój pokarm proszą: Widziałem ja/ gdy małe dziateczki/ karmiły Poczciwe mamki; że pierś przed większymi kryły. Dajmysz pokoj/ choć Pani/ mamkąby być chciała; A Panna. na co piersi obnażaćby miała? Czyto dziś taka Moda/ że i Panny radzą; Przeto/ śmieją się z Wieńców: w siatkach rady chodzą? Rzeczci to nie zwyczajna; ale posłuchajcie/ Co przypomnie: a potym zdanie o tym dajcie. W pewnym mieście koronnym/ traf się przydał taki: Stał sobie na pół rynku/ z wozem/ chłop niejaki Tym czasem/ przyjdzie kniemu/ z kobielą Niewiasta/ Pyta: Z kądeś
ná swoy pokarm proszą: Widźiáłem ia/ gdy máłe dźiáteczki/ karmiły Poczćiwe mámki; że pierś przed większymi kryły. Daymysz pokoy/ choć Páni/ mámkąby bydź chćiáłá; A Pánná. ná co pierśi obnáżáćby miałá? Czyto dźiś táká Modá/ że y Pánny rádzą; Przeto/ śmieią się z Wieńcow: w siatkach rády chodzą? Rzeczći to nie zwyczáyná; ale posłuchayćie/ Co przypomnie: á potym zdánie o tym dayćie. W pewnym mieśćie koronnym/ tráf się przydáł táki: Stał sobie ná puł rynku/ z wozem/ chłop nieiáki Tym czásem/ przyidźie kniemu/ z kobielą Niewiástá/ Pyta: Z kądeś
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
nie pisało; Aby się/ długo czytać/ za przykre nie zdało. Jednejesmy potrzebnej rzeczy zapomnieli/ Rzekną/ żeśmy/ o Brekli/ cale nie wiedzieli: Jest to kij/ co go z przodu/ pod kabat wsuwają/ Ale źle: Niech go raczej/ na grzbiet obracają. (Kwefy. (Zguba Wieńców. (wstęgi. (Korneta Kołka różne. (Zausznice. (Trafienie Włosów Muszczki. (Putrowania. (Peruki. (Garsety. (Muchy. (Szyja z swym strojem. (Cierpliwość Dąm Praca ich Nagość Piersi. (Płodność Mody Historia ucieszna Ręce. Szat różne nazwiska Krzywda sieroca. Koron różność. Kolory
nie pisáło; Aby się/ długo czytáć/ zá przykre nie zdáło. Iedneiesmy potrzebney rzeczy zápomnieli/ Rzekną/ żeśmy/ o Brekli/ cále nie wiedźieli: Iest to kiy/ co go z przodu/ pod kabat wsuwáią/ Ale źle: Niech go raczey/ ná grzbiet obracaią. (Kwefy. (Zgubá Wieńcow. (wstęgi. (Kornetá Kołká rożne. (Záusznice. (Tráfienie Włosow Muszczki. (Putrowánia. (Peruki. (Gársety. (Muchy. (Szyiá z swym stroiem. (Cierpliwość Dąm Praca ich Nágość Piersi. (Płodność Mody Historia vćieszna Ręce. Szat rożne názwiská Krzywdá śieroca. Koron rożnosć. Kolory
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siewkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną drwić ze mnie,
puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siéwkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną drwić ze mnie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 292
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
by był wity z gałązek Wawrzynowych. Takimiż samemi wieńcy Cytarę swoję i sajdak, zdobić miał. E Ty wesołe z męstwa Hetmany zdobić będziesz. W onże czas Foebus postanowił, aby Cesarz i Hetmani Rzymscy, po zwycięstwach otrzymanych, triumfów swoich, i wjazdów wesołych do Kapitolium, Zamku Rzymskiego, nie odprawowali bez wieńców Wawrzynowych. F I gdy głos zwycięstwa ich radosny śpiewać będzie. Bo gdy po wygranych bitwach wjeżdżali Hetmani do Rzymu, śpiewania bywały rozmaite. G I gdy Zamki cudne Rzymskie/ zdziwują się widząc swe zdobyczy ludne. Mieli ten zwyczaj Rzymianie, że po zwycięstwach otrzymanych, na woziech Trymfalnych wjeżdżali do Rzymu: a za nimi
by był wity z gáłązek Wáwrzynowych. Tákimiż sámemi wieńcy Cythárę swoię y saydak, zdobić miał. E Ty wesołe z męstwá Hetmány zdobić będziesz. W onże czás Phoebus postánowił, áby Cesárz y Hetmáni Rzymscy, po zwyćięstwách otrzymánych, tryumphow swoich, y wiázdow wesołych do Capitolium, Zamku Rzymskiego, nie odpráwowáli bez wieńcow Wáwrzynowych. F Y gdy głos zwyćięstwá ich rádosny śpiewáć będźie. Bo gdy po wygranych bitwach wieżdżáli Hetmáni do Rzymu, śpiewánia bywáły rozmáite. G Y gdy Zamki cudne Rzymskie/ zdźiwuią się widząc swe zdobyczy ludne. Mieli ten zwyczay Rzymiánie, że po zwyćięstwách otrzymánych, ná woźiech Trymphálnych wieżdżáli do Rzymu: á zá nimi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 32
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Fordycidia. Poświęcali i czyścili Okręty, albo Flotę zabi tych bydląt, wnętrzności rzucając na wodę, jako uczynił Ścipio u Liwiusza. Pola swoje oczyszczając, winem je polewali, według Katona Trzody Owiec czyścili Pasterze wodą kropiąc, i ziemią na nie rzucając. Palisę Boginię Pasterzów wenerując, Mleka ciepłego ofiarowaniem,Koszar zdobieniem przez nawieszanie Wieńców według Owidiusza Domy swoje poświęcali,siarkę paląc, teste Pliniô. Francuzi tę Ceremonię Expiaationis Miast czynili, ludzi zabijali na Przedmieściach kamieńmi, według Laktanciusza.
Rzeczy zaś Deorum Custodiae tebyły oddane i poświęcone u Starożytnej Zabobonności. Apollonowi dedykowane Laurowe Drzewo, Oliwne i Lotos (po Polsku non bene exprimitur Obrosłnica Afrykańskie drzewo:) Bachusowi
Fordicidia. Poświącali y czyścili Okręty, álbo Flottę zábi tych bydląt, wnętrzności rzucaiąc ná wodę, iáko uczynił Scipio u Liwiuszá. Polá swoie oczyszczáiąc, winem ie polewali, według Katona Trzody Owiec czyścili Pásterze wodą kropiąc, y ziemią ná nie rzucáiąc. Palisę Boginię Pásterzow weneruiąc, Mleká ciepłego ofiárowániem,Koszár zdobieniem przez náwieszánie Wieńcow według Owidiuszá Domy swoie poświęcáli,siárkę paląc, teste Pliniô. Fráncuzi tę Ceremonię Expiaationis Miast czynili, ludzi zábiiáli ná Przedmieściách kámieńmi, według Laktanciusza.
Rzeczy záś Deorum Custodiae tebyły oddane y poświęcone u Starożytney Zabobonności. Apollonowi dedykowane Laurowe Drzewo, Oliwne y Lotos (po Polsku non bene exprimitur Obrosłnica Afrykańskie drzewo:) Bachusowi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 23
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Zaraz świat starość swą odmładza, Zaraz ziemia owdowiała płód martwy odradza.
A ty, Pawencyjo, w takiej grzecznej dobie Dni ucieszne smutno trawisz w przykrej chorobie, A czasy wdzięczne i rozkoszne Frymarczyłaś na kłopoty i chwile żałosne.
Pójdziem wszytkie w sady kwiatkami natknione, Pośpieszimy i w ogrody nowo wsadzone, Tam wieńców z najzdrowszego zioła Zgotujemy dla twojego struchlałego czoła.
Przetoż, śliczna dziewko, pod ten czas twój chory Z ochotą chciej nasze przyjąć życzliwe zbiory; Jeśli cię nie mogą uleczyć te kwiaty, Więc się z tobą podzielemy czerstwjejszymi laty. CZTERNASTA:CYPRYNA
Roksolanki ukochane, Przecz usta wasze różane, Czemu
Zaraz świat starość swą odmładza, Zaraz ziemia owdowiała płód martwy odradza.
A ty, Pawencyjo, w takiej grzecznej dobie Dni ucieszne smutno trawisz w przykrej chorobie, A czasy wdzięczne i rozkoszne Frymarczyłaś na kłopoty i chwile żałosne.
Pójdziem wszytkie w sady kwiatkami natknione, Pośpieszymy i w ogrody nowo wsadzone, Tam wieńców z najzdrowszego zioła Zgotujemy dla twojego struchlałego czoła.
Przetoż, śliczna dziewko, pod ten czas twój chory Z ochotą chciej nasze przyjąć życzliwe zbiory; Jeśli cię nie mogą uleczyć te kwiaty, Więc się z tobą podzielemy czerstwiejszymi laty. CZTERNASTA:CYPRYNA
Roksolanki ukochane, Przecz usta wasze różane, Czemu
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 46
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Węgier daleko, lepszej dojdą sprawy Sejmy, bo już pijane przepadły ratusze; Nie tak drwi miód koweński przy brzozowej jusze. 499. NA DOBRE WINO NIE TRZEBA WIEŃCA WIESZAĆ
Wieńca winu, krzyż na miód, wiechę wieszać w rynku Na piwo, jeśli wszytko dobre to, na szynku Próżno; jeśli złe, choćbyś wieńców, krzyżów, sto wiech Wieszał przy oracyjej i wybornych słowiech, Zalecając swe trunki, kwasu się z nich prędzej Niż, choćbyś tanio dawał, doczekasz pieniędzy. Co o trunkach, o każdej rzeczy rzec się godzi: Próżno konia roztrucharz po jarmarkach wodzi; Próżno się po publikach, jeśli dobra, gładka, Cnotliwa
Węgier daleko, lepszej dojdą sprawy Sejmy, bo już pijane przepadły ratusze; Nie tak drwi miód koweński przy brzozowej jusze. 499. NA DOBRE WINO NIE TRZEBA WIEŃCA WIESZAĆ
Wieńca winu, krzyż na miód, wiechę wieszać w rynku Na piwo, jeśli wszytko dobre to, na szynku Próżno; jeśli złe, choćbyś wieńców, krzyżów, sto wiech Wieszał przy oracyjej i wybornych słowiech, Zalecając swe trunki, kwasu się z nich prędzej Niż, choćbyś tanio dawał, doczekasz pieniędzy. Co o trunkach, o każdej rzeczy rzec się godzi: Próżno konia roztrucharz po jarmarkach wodzi; Próżno się po publikach, jeśli dobra, gładka, Cnotliwa
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 302
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ich pociągają. Białość złączona zrumianością wie jakich afektów jest przyczyną. i im ma w sobie wieniec rożany więcej miękkości/ tym barziej serce miękczeje/ że nim/ nasłabsze świata stworzenie kierować może powoli. Więc baczy JEZUS że barzo gęsto bywają w duszach początki z kwiatków/ z wonnych gałązek/ z zielonych rozdzek/ z wieńców świeżo uwitych ścisłej przyjaźni. Igrzyskiem często targują ludzie zielone/ targują wieniec/ i ta gałązka którą podają mili sobie/ nie ma tak wiele listków ani pąkowia/ jako ma wiele pobudek i sposobów do ułowienia. A choć już uschnie zawarty wskrzyćce kwiat do kubka przywiązany; przecię tak częstym do niego naglądaniem/ co raz to
ich poćiągáią. Białość złączona zrumianośćią wie iákich áffektow iest przyczyną. y im ma w sobie wieniec rożány więcey miękkośći/ tym bárźiey serce miękczeie/ że nim/ nasłábsze świáta stworzenie kierowáć może powoli. Więc baczy IEZVS że barzo gęsto bywáią w duszách początki z kwiatkow/ z wonnych gałązek/ z źielonych rozdzek/ z wieńcow świeżo vwitych śćisłey przyiáźni. Igrzyskiem często tárguią ludźie źielone/ tárguią wieniec/ y tá gáłązká ktorą podáią mili sobie/ nie ma ták wiele listkow áni pąkowia/ iako ma wiele pobudek y sposobow do vłowienia. A choć iuż vschnie záwárty wskrzyćce kwiat do kubka przywiązány; przećię ták częstym do niego náglądániem/ co raz to
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 270
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
przyjął i w Trójcy jednego Wyznawa z niemi wespół Boga prawdziwego; O tem i inszych sprawach zaraz powiedzieli Trzech bohatyrów, skoro cesarza ujźrzeli.
XXXI.
Z wielką pompą na zad się do miasta wracają, Różne triumfy czyniąc, z różnych sztuk strzelają. Ulice suknem cienkiem wszystkie położono, Wszystkie pałace drogiem obiciem upstrzono. Deszcz wieńców wonnych z góry na zwyciężcę spada, Nowy akademia wesoła rym składa; Panny z ganków i z okien, kosztownie przybrane, Ciskały pełną ręką kwiecia farbowane.
XXXII.
We wszystkich kątach nowe arki poczyniono; Tu zdobyczy pogańskie droższe zawieszono, Tam ogień, co Bizertę psował, malowany, Owdzie szturmy i w mieście lud pomordowany
przyjął i w Trójcy jednego Wyznawa z niemi wespół Boga prawdziwego; O tem i inszych sprawach zaraz powiedzieli Trzech bohatyrów, skoro cesarza ujźrzeli.
XXXI.
Z wielką pompą na zad się do miasta wracają, Różne tryumfy czyniąc, z różnych sztuk strzelają. Ulice suknem cienkiem wszystkie położono, Wszystkie pałace drogiem obiciem upstrzono. Deszcz wieńców wonnych z góry na zwyciężcę spada, Nowy akademia wesoła rym składa; Panny z ganków i z okien, kosztownie przybrane, Ciskały pełną ręką kwiecia farbowane.
XXXII.
We wszystkich kątach nowe arki poczyniono; Tu zdobyczy pogańskie droższe zawieszono, Tam ogień, co Bizertę psował, malowany, Owdzie szturmy i w mieście lud pomordowany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 317
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Dziadów swoich niewyródni. Młodzić w prawdzie, lecz, i w tym wieku każdy śmiele. Dzielność Przodków Ich może czytać im na czele; Osobliwie w Ródriku skład, twarz i pojrzenie. Pewne wielkiego Serca jest wyobrażenie. A też Jego Dom w sławne tak jest płodny męstwa; Ze się tam dzieci rodzą, w śród wieńców zwycięstwa Odwagi Ojca Jego, niźli mu wiek siwy Dokuczył; za niezwykłe uchodziły dziwy. Te zmarszczki od żelaza i poćciwe blizny Świadczą co on przed laty czynił dla Ojczyzny. Com w Ojcu widział, tegoż spodziewam się w Synie; I Córka moja za to nie zostanie w winie: Ze się w nim kochać
Dziádow swoich niewyrodni. Młodzić w prawdzie, lecz, y w tym wieku káżdy śmiele. Dzielność Przodkow Ich może czytáć im ná czele; Osobliwie w Rodriku skład, twarz y poyrzenie. Pewne wielkiego Sercá jest wyobráżenie. A też Iego Dom w sławne ták iest płodny męstwá; Ze się tám dzieci rodzą, w środ wieńcow zwycięstwá Odwagi Oycá Iego, niźli mu wiek siwy Dokuczył; zá niezwykłe uchodziły dziwy. Te zmarszczki od zelázá y poćciwe blizny Swiádczą co on przed láty czynił dla Oyczyzny. Com w Oycu widział, tegoż spodziewam się w Synie; Y Corká moiá zá to nie zostánie w winie: Ze się w nim kocháć
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 106
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752