V. Scena XI. SCENA Ostatnia.
ELIAB, i Wszyscy. ELI: Jeśli kiedy, Królu, Teraz do łaskawego (tak sądzę) parolu Melchisa przyjąć trzeba - więcej bowiem winy Zdanie w nim pospolite widzi, niż jest w rzeczy. Jessyusz żyje jeszcze, tu umyślnie spieszę Prosto z jego namiotu; niosąc tę wieść nową, I rzecz tak niespodzianą. SA: O Nieba! co słyszę? Co? jako? powiedz proszę bez podchlebstwa prawdę. ELI: Śmiertelnym pchnięty sztychem, jak był padł na ziemię Jessy; rozumieliśmy, że otwartą raną, Już ostatni duch z niego wyszedł, ale przecie Bóg miłościwy, który ludzkim rządzi
V. Scená XI. SCENA Ostátnia.
ELIAB, i Wszyscy. ELI: Jeżli kiedy, Królu, Teraz do łáskáwego (ták sądzę) párolu Melchisá przyiąć trzebá - więcy bowiem winy Zdánie w nim pospolite widzi, niż iest w rzeczy. Jessyusz żyie ieszcze, tu umyślnie spieszę Prosto z iego namiotu; niosąc tę wieść nową, I rzecz ták niespodźiáną. SA: O Niebá! co słyszę? Co? iáko? powiedz proszę bez podchlebstwa prawdę. ELI: Smiértelnym pchnięty sztychem, iák był padł ná zięmię Jessy; rozumieliśmy, że otwártą ráną, Już ostátni duch z niego wyszedł, ále przecie Bóg miłościwy, który ludzkim rządzi
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 71
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
mięso ludzkie/ nie mogi niebożęta wolni być od kamienia/ które na nich ciskano. Lecz król/ wziąwszy sprawę o złości Bonzów/ uśmierzył owe wieści/ i opatrzył Ojce strażą w około domu ich. Bonzy będąc pokonani w marności sekt swych/ postępkami Chrześcijańskimi i dysputatiami Ojców/ nie wiedząc co dalej czynić; puścili tę wieść miedzy ludzie/ iż zakon Chrześcijański nie był różny od Japońskiego: (tej też sztuki na ostatku zażywali we Francjej Ugonotowie i Politicy przyjaciele ich) lecz Ojcowie bacząc dobrze/ jakieby stąd praeiudicium przyszło ku rozmnożeniu wiary/ postarali się z pilnością/ aby pokazali nie tylko różność światłości od ciemności/ ale też i przeciwności.
mięso ludzkie/ nie mogi niebożętá wolni być od kámienia/ ktore ná nich ćiskano. Lecz krol/ wźiąwszy spráwę o złośći Bonzow/ vśmierzył owe wieśći/ y opátrzył Oyce strażą w około domu ich. Bonzy będąc pokonáni w márnośći sekt swych/ postępkámi Chrześćiáńskimi y disputátiámi Oycow/ nie wiedząc co dáley czynić; puśćili tę wieść miedzy ludźie/ iż zakon Chrześćiáński nie był rozny od Iápońskiego: (tey też sztuki ná ostátku záżywáli we Fránciey Vgonotowie y Politicy przyiaćiele ich) lecz Oycowie bacząc dobrze/ iákieby ztąd praeiudicium przyszło ku rozmnożeniu wiáry/ postáráli się z pilnośćią/ áby pokazáli nie tylko rożność świátłośći od ćiemnośći/ ále też y przećiwnośći.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 184
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie oziwi, Braci swych starszych na pomoc zaprosi, Żeby zdolniejszych sił chcieli przyłożyć, Ciało na skrzydła Zefirowe włożyć.
Leci z ciężarem, bo KSIĄŻĘ był w zbroi, Gdzie go podzieje, nie czyni zachodu, Przez drogę, w płaczu ani się ukoi, Niesie ADOLFA prosto do Ogrodu, Bogini szczęścia, chcąc mieć wieść prawdziwą, Czemu jej Wyspa, teraz nieszczęśliwą. Składa depozyt, w wydrążonej skrzyni, Która jakoby wykuta umyślnie, Na grób, na wierzchu posępnej Jaskini, Dla kogoś, co mu szczęście, niepomyślnie Kości rzuciło, ADOLF na te losy Fatalne trafił, zwiądł od czasu kosy. Zdjął Zefir zbroje, co ją miał na
nie oźywi, Braci swych stárszych ná pomoc záprosi, Zeby zdolnieyszych sił chcieli przyłożyć, Ciáło ná skrzydła Zefirowe włożyć.
Leci z ciężarem, bo XIĄZĘ był w zbroi, Gdzie go podzieie, nie czyni záchodu, Przez drogę, w płaczu áni się ukoi, Niesie ADOLFA prosto do Ogrodu, Bogini szczęścia, chcąc mieć wieść práwdziwą, Czemu iey Wyspa, teraz nieszczęśliwą. Skłáda depozyt, w wydrążoney skrzyni, Ktora iákoby wykuta umyślnie, Ná grob, ná wierzchu posępney Jáskini, Dla kogoś, co mu szczęście, niepomyślnie Kości rzuciło, ADOLF ná te losy Fátalne tráfił, zwiądł od czasu kosy. Zdiął Zefir zbroie, co ią miał ná
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
tych wszystkich niecnych sztuk Gabiniusza, wprzód niżby mógł mieć podejrzenie, żem o tym wiedział. Potymem posłał po Statyliusza, Cetega i Lentula. Ten to zaś stawił się trochę później: podobno że część znaczną nocy strawił przeciwko swemu obyczajowi na pisaniu listów.
Wiele osób co zacniejszych zbiegszy się do mnie na tę wieść nową z rana, radziło mi otworzyć listy, ażebym się nie ważył trąbić na trwogę bez przyczyny, jeżeliby w nich nie było nic takiego. Ale wywiodłem im, że kiedy publiczne zachodzi niebezpieczeństwo, należy żeby rada publiczna pierwej obaczyła, co się zawiera. Przestrogi, którem odebrał, choćby były zmyślone,
tych wszystkich niecnych sztuk Gabiniusza, wprzod niżby mogł mieć podeyrzenie, żem o tym wiedział. Potymem posłał po Statyliusza, Cetega i Lentula. Ten to zaś stawił się trochę poźniey: podobno że część znaczną nocy strawił przeciwko swemu obyczaiowi na pisaniu listow.
Wiele osob co zacnieyszych zbiegszy się do mnie ná tę wieść nową z rana, radziło mi otworzyć listy, ażebym się nie ważył trąbić na trwogę bez przyczyny, ieżeliby w nich nie było nic takiego. Ale wywiodłem im, że kiedy publiczne zachodzi niebespieczeństwo, należy żeby rada publiczna pierwey obaczyła, co się zawiera. Przestrogi, którem odebrał, choćby były zmyślone,
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 61
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763