granic na swoich Mapach. Trzecie requisitum także snadne. Znak do którego Geometra okiem dukt prowadzi przez linią Celową, aby nie był snopek, chojna, abo czapka, dopieroż osoba żywa. Ale deska z malowanymi kołkami, którą nazywam Tarczą, i opisuję w Nauce 9. Zabawy 7. Rzecz prosta, którą lada Wieśniak uciosać może. i sadzami abo węglem zmalować: ale bardzo potrzebna na to, aby Geometra zawsze brał ten punkt prawdziwy odległości, na którym ma stanąć Tablica Miernicza. Czwarte rekwisitum: Linia z Celami dobra. Ta zda się mieć jakąkolwiek trudność. Aleć zaprawdę nie nawiększa, boki dłuższe skali (na 1000 części wydzielonej
gránic na swoich Máppách. Trzećie requisitum tákże snádne. Znák do ktorego Geometrá okiem dukt prowádźi przez liniią Celową, aby nie był snopek, choyná, ábo czapká, dopieroż osobá żywa. Ale deská z málowanymi kołkámi, ktorą náżywam Tarczą, y opisuię w Náuce 9. Zábáwy 7. Rzecz prosta, ktorą lada Wieśniak vćiosáć może. y sádzámi abo węglem zmálowáć: ále bárdzo potrzebna na to, aby Geometra zawsze brał ten punkt prawdźiwy odległośći, ná ktorym ma stanąć Tablica Miernicza. Czwarte requisitum: Liniia z Celámi dobra. Tá zda się mieć iákąkolwiek trudność. Aleć záprawdę nie nawiększa, boki dłuższe skali (ná 1000 częśći wydźieloney
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 96
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
żadnej nie mając protekcyj, ani sprawiedliwości; co tego za racja? nie insza, tylko to omamienie, że szlachcic nie miałby się za szlachcica, gdyby plebeium nie miał za niewolnika.
Pytam się czi powinienże swoję wszystkę prerogatywę w tym zakładać: czi przez to derogabit w czym zacności urodzenia swego, że ubogi wieśniak, choć przy podłej kondycyj swojej będzie szczęśliwszy? gdy osobliwie przez jego szczęście, Ojczyzna prosperabitur?
Obliguje nas do tego sama miłość bliźniego; i czi jest że to po chrześcijańsku compatibile, żeby mój bliźni był moim niewolnikiem; i ta dusża, żeby była u mnie in contemptu, którą Bóg tak drogo sżacował, i
źadney nie maiąc protekcyi, ani sprawiedliwośći; co tego za racya? nie insza, tylko to omamienie, źe szlachćic nie miałby się za szlachćica, gdyby plebeium nie miał za niewolnika.
Pytam się cźy powinienźe swoię wszystkę prerogatywę w tym zakładać: cźy przez to derogabit w czym zacnośći urodzenia swego, źe ubogi wieśniak, choć przy podłey kondycyi swoiey będźie szczęśliwszy? gdy osobliwie przez iego szczęśćie, Oyczyzna prosperabitur?
Obliguie nas do tego sama miłość bliźniego; y cźy iest źe to po chrześćiańsku compatibile, źeby moy bliźni był moim niewolnikiem; y ta dusźa, źeby była u mnie in contemptu, ktorą Bog tak drogo sźacował, y
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 106
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
dni, jako świadczą drugie Ezdrasza Księgi cap: 6. 15. świadczy Egesipus Autor z Józefa Historyka informowany, że przed zburzeniem Jerozolimy przez Tytusa Cesarza Rzymskiego, gdy na Świątki Zielone rano Kapłani Żydowscy weszli w Kościół Salomonów dla czynienia Ofiary, usłyszeli jakiś grzmot i głos: Migremus hinc. Jezus niejaki, Ananiasza Syn, wieśniak, czterma laty przed tą Geografia Generalna i partykularna
wojną wszedł w Kościół na Fest kuczek Żydowskich, po Łacinie Scenopegia zwanych, poczoł wołać: Vox ab oriente, vox ab occidente, vox à quatuor ventis, vox super Hierosolymam, super Templum, vox super Sponsos, et Sponsas, vox super omnem Populum. Te
dni, iako świadczą drugie Ezdrasza Księgi cap: 6. 15. świadczy Egesippus Autor z Iozefa Historyka informowany, że przed zburzeniem Ierozolimy przez Tytusa Cesarza Rzymskiego, gdy na Swiątki Zielone rano Kapłani Zydowscy weszli w Kościół Salomonów dla czynienia Ofiary, usłyszeli iakiś grzmot y głos: Migremus hinc. Iezus nieiaki, Anániasza Syn, wieśniak, czterma laty przed tą Geografia Generalna y partykularna
woyną wszedł w Kościoł na Fest kuczek Zydowskich, po Łacinie Scenopegia zwanych, poczoł wołać: Vox ab oriente, vox ab occidente, vox à quatuor ventis, vox super Hierosolymam, super Templum, vox super Sponsos, et Sponsas, vox super omnem Populum. Te
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 490
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
natura nogi. Tak i człek: co mu szkodzi, to sobie cukruje, A co zaś pożyteczno, to precz odmiatuje. I nie dziw, że kto złą rzecz rychlej sobie słodzi, Gdyż różno piękne, różno pożyteczne chodzi. XV. Co w sercu, to i w uściech. O SATYRZE Z WIEŚNIAKIEM.
Wieśniak jeden i satyr, acz obadwa żyli W dobrej z sobą przyjaźni, wszakże to sprawili, Że też i w jednym domu zgodliwie mieszkali, Aby uciech społecznych częściej używali.
Zimie tedy wyść się im w pole przytrafiło, Gdzie wieśniakowi ręce, iż zimno, zmroziło; Pocznie chuchać. - Co widząc satyr, zaraz
natura nogi. Tak i człek: co mu szkodzi, to sobie cukruje, A co zaś pożyteczno, to precz odmiatuje. I nie dziw, że kto złą rzecz rychlej sobie słodzi, Gdyż różno piękne, różno pożyteczne chodzi. XV. Co w sercu, to i w uściech. O SATYRZE Z WIEŚNIAKIEM.
Wieśniak jeden i satyr, acz obadwa żyli W dobrej z sobą przyjaźni, wszakże to sprawili, Że też i w jednym domu zgodliwie mieszkali, Aby uciech społecznych częściej używali.
Zimie tedy wyść się im w pole przytrafiło, Gdzie wieśniakowi ręce, iż zimno, zmroziło; Pocznie chuchać. - Co widząc satyr, zaraz
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 17
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, Bojąc się oparzenia. Ów, co czyni, słucha: Dziwno mu to, że tegoż używa chuchania Do ochłodzenia, tegoż i do rozegrzania. I rzecze: „Powiedz mi – pry – co to za przyczyna, Że się swym tchem nie zgadzasz? wieręć, to nowina!” Na to mu wieśniak powie: „Gdy zimno, ja chucham, Gdy zaś co gorącego, ba i na to dmucham; Gdyż to mam z przyrodzenia, że mocą tchu tego Chłodzę wszelką gorącość, grzeję co zimnego”. Satyr w nogi od stołu, barziej obrażony Takim przymiotem, aniż kaszą oparzony. Wtym z gniewem mówić pocznie
, Bojąc się oparzenia. Ów, co czyni, słucha: Dziwno mu to, że tegoż używa chuchania Do ochłodzenia, tegoż i do rozegrzania. I rzecze: „Powiedz mi – pry – co to za przyczyna, Że się swym tchem nie zgadzasz? wieręć, to nowina!” Na to mu wieśniak powie: „Gdy zimno, ja chucham, Gdy zaś co gorącego, ba i na to dmucham; Gdyż to mam z przyrodzenia, że mocą tchu tego Chłodzę wszelką gorącość, grzeję co zimnego”. Satyr w nogi od stołu, barziej obrażony Takim przymiotem, aniż kaszą oparzony. Wtym z gniewem mówić pocznie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 18
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
swych polnych potrawach przestawam, Tobie wszystkie rozkoszy tuteczne oddawam”.
Tak baczni chociaj widzą u dworu zabawy Różne, dworską polewkę, rozkoszne potrawy, Wolą jednak swą wolność, gdyż lepszy chleb z solą W dobrej wolej, aniźli pasztety z niewolą. LVII. Co musi, to rad czyni. CHŁOP I ŻOŁNIERZ.
Zabił wieśniak zająca, a dnia targowego Niósł do miasta, - w tym trafił żołnierza jednego. Żołnierz skoro go ujźrzał, zająca targuje, Rzkomo się, wieleby zań chciał wziąć, dowiaduje.
A wziąwszy go od chłopa, potym ostrogami Konia zewrze, dłużej się nie bawiąc kupiami. Chłop widząc, co się z jego
swych polnych potrawach przestawam, Tobie wszystkie rozkoszy tuteczne oddawam”.
Tak baczni chociaj widzą u dworu zabawy Różne, dworską polewkę, rozkoszne potrawy, Wolą jednak swą wolność, gdyż lepszy chleb z solą W dobrej wolej, aniźli pasztety z niewolą. LVII. Co musi, to rad czyni. CHŁOP I ŻOŁNIERZ.
Zabił wieśniak zająca, a dnia targowego Niósł do miasta, - w tym trafił żołnierza jednego. Żołnierz skoro go ujźrzał, zająca targuje, Rzkomo się, wieleby zań chciał wziąć, dowiaduje.
A wziąwszy go od chłopa, potym ostrogami Konia zewrze, dłużej się nie bawiąc kupiami. Chłop widząc, co się z jego
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 55
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Apostoł powiedział: „mądrość świata tego jest głupstwem u Boga.” Niezgodzi się taka mądrość z naszą Z. Katolicką Religią. Nic w naszej Religii nie masz na pozór udatnego, obłudnego. Ale wszystko jasne, rzetelne, i z gruntu szczere. „Lepszy u Boga (według świadectwa Tomasza a Kempis) prosty wieśniak pokorny, niżeli Teolog pyszny...” Słowa same acz szumne, i subtelne nie są mądrością Synów Boskich; która się poczyna od poznania Boga przez jego objawienie, i poznania siebie przez skromne rozumienie o sobie, i pokorę. Jako tedy mądrość czcza, w słowach dumna, i w chlubie nie jest zgodna z
Apostoł powiedział: „mądrość świata tego iest głupstwem u Boga.” Niezgodzi się taka mądrość z naszą S. Katolicką Religią. Nic w naszey Religii nie masz na pozor udatnego, obłudnego. Ale wszystko iasne, rzetelne, y z gruntu szczere. „Lepszy u Boga (według świadectwa Tomasza á Kempis) prosty wieśniak pokorny, niżeli Teolog pyszny...” Słowa same acz szumne, y subtelne nie są mądrością Synow Boskich; ktora się poczyna od poznania Boga przez iego obiawienie, y poznania siebie przez skromne rozumienie o sobie, y pokorę. Iako tedy mądrość czcza, w słowach dumna, y w chlubie nie iest zgodna z
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, świeża pamięć tego powszechnego wszystkim początku, wpierwiastkach przytomna każdemu, w równym ich posadziła obrębie, przez co się cały Egipt Szlachetnie Urodzonym mniemał. Jakoż ta różność Stanów, pogarda tych, które się widzą podłe, pochodzi z dalekiego odstąpienia, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, tak wieśniak, jako i największy Pan, z jednej się rozwinęli gałęzi.
Aczkolwiek jest, żadne rzemiesło w Egipcie nie szpeciło. Zatym wszystkie konszta do należytej przychodziły pory, i doskonałości. Przesadzanie się nad drugich, podsycało je. Prawo każdemu naznaczało urząd, który był wieczysty w domu. Nikt dwóch mieć nie mógł, ani odmienić
, świeża pamięć tego powszechnego wszystkim początku, wpierwiastkach przytomná każdemu, w rownym ich posádziłá obrębie, przez co się cały Egypt Szláchetnie Urodzonym mniemał. Jakoż tá rożnośc Stánow, pogarda tych, ktore się widzą podłe, pochodzi z dalekiego odstąpieniá, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, ták wieśniák, iáko y naywiększy Pan, z iedney się rozwinęli gałęźi.
Aczkolwiek iest, żadne rzemiesło w Egypcie nie szpećiło. Zátym wszystkie konsztá do należytey przychodziły pory, y doskonałośći. Przesadzanie się nád drugich, podsycało ie. Prawo káżdemu náznaczało urząd, ktory był wieczysty w domu. Nikt dwoch mieć nie mogł, áni odmienić
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 139
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
o tej godzinie, właśnie o tem czasie, Kiedy się bydło więcej na trawie nie pasie, Ale w chłody ucieka; i znojem strapiony I pragnieniem, zdjął sobie z głowy hełm stalony I swego Rabikana u drzewa jednego Uwiązawszy, poszedł pić do zdroju onego.
XII.
Jeszcze się beł nie napił Astolf upragniony, Kiedy wieśniak, który beł w lesie utajony, Wypadł z chrustu i wodze odwiązał koniowi I wsiadszy nań, ujeżdżał na niem ku domowi. Usłyszy on zgiełk Astolf i głowę od wody Podnosi i widome widzi swoje szkody; I nie pijąc, rad nierad, źrzódło zostawuje I swojego złodzieja goni i szlakuje.
XIII.
On wieśniak
o tej godzinie, właśnie o tem czasie, Kiedy się bydło więcej na trawie nie pasie, Ale w chłody ucieka; i znojem strapiony I pragnieniem, zdjął sobie z głowy hełm stalony I swego Rabikana u drzewa jednego Uwiązawszy, poszedł pić do zdroju onego.
XII.
Jeszcze się beł nie napił Astolf upragniony, Kiedy wieśniak, który beł w lesie utajony, Wypadł z chróstu i wodze odwiązał koniowi I wsiadszy nań, ujeżdżał na niem ku domowi. Usłyszy on zgiełk Astolf i głowę od wody Podnosi i widome widzi swoje szkody; I nie pijąc, rad nierad, źrzódło zostawuje I swojego złodzieja goni i szlakuje.
XIII.
On wieśniak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 172
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wieśniak, który beł w lesie utajony, Wypadł z chrustu i wodze odwiązał koniowi I wsiadszy nań, ujeżdżał na niem ku domowi. Usłyszy on zgiełk Astolf i głowę od wody Podnosi i widome widzi swoje szkody; I nie pijąc, rad nierad, źrzódło zostawuje I swojego złodzieja goni i szlakuje.
XIII.
On wieśniak nie we wszytkiem biegu w on czas bieżał, Boby go beł Astolfus pewnie nie dobieżał; Ale to wściąga, to wódz koniowi popuszcza, I to cwałem, to się zaś kłosem sporem puszcza. Na ostatek po długiem bieganiu po lesie W pole wyszli i tam się zeszli w onem czesie, Gdzie było moc rycerzów
wieśniak, który beł w lesie utajony, Wypadł z chróstu i wodze odwiązał koniowi I wsiadszy nań, ujeżdżał na niem ku domowi. Usłyszy on zgiełk Astolf i głowę od wody Podnosi i widome widzi swoje szkody; I nie pijąc, rad nierad, źrzódło zostawuje I swojego złodzieja goni i szlakuje.
XIII.
On wieśniak nie we wszytkiem biegu w on czas bieżał, Boby go beł Astolfus pewnie nie dobieżał; Ale to wściąga, to wódz koniowi popuszcza, I to cwałem, to się zaś kłosem sporem puszcza. Na ostatek po długiem bieganiu po lesie W pole wyszli i tam się zeszli w onem czesie, Gdzie było moc rycerzów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 172
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905