ojca gdy matka zostawszy wdową domem rządziła.
W miastach impresja strachów nie jest tak mocna jak na wsi, czyli dla tego, iż w mieście mniejsza okazja do sposobności, i wielorakie rozrywki nie dopuszczają rozpościerać się po imaginacyj zaprzątnionej myślom ponurym i smutnym; czyli też z tej przyczyny, iż obywatele miast więcej pospolicie od wieśniaków mający oświecenia, uprzedzeniom prosty podejść się nie dają. Cokolwiek bądź, sądzę za rzecz niebezpieczną i wielce szkodliwą, dyskursa o strachach, aparycjach, upierech, czarownicach, wznawiać przy dzieciach. Imprezye w młodym wieku powzięte, wkorzeniają się głęboko, i z wielką chyba ciężkością przezwyciężone być mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek
oyca gdy matka zostawszy wdową domem rządziła.
W miastach impresya strachow nie iest tak mocna iak na wsi, czyli dla tego, iż w mieście mnieysza okazya do sposobności, y wielorakie rozrywki nie dopuszczaią rospościerać się po imaginacyi zaprzątnioney myślom ponurym y smutnym; czyli też z tey przyczyny, iż obywatele miast więcey pospolicie od wieśniakow maiący oświecenia, uprzedzeniom prosty podeyść się nie daią. Cokolwiek bądź, sądzę za rzecz niebespieczną y wielce szkodliwą, dyskursa o strachach, apparycyach, upierech, czarownicach, wznawiać przy dzieciach. Impressye w młodym wieku powzięte, wkorzeniaią się głęboko, y z wielką chyba ciężkością przezwyciężone bydź mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 112
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Pokoj wam, w-tej wtórej części Kazania mego, chcę szczegolnie przypomnieć przyczyny nie pokoju i niezgody w-Polszcze, a to dla słuchacza przed Sejmikiem obecnego. Pierwsza okazja niezgody w-Polszcze, jest niechęć i nie ukontentowanie jednego stanu od drugiego. Pięć stanów świeckich w-Polszcze liczę: Pierwszy stan jest poddanych i wieśniaków. Cóż jest za respekt na ten stan? iż przez cały tydzień na niektórych miejscach, żadnych wolności od roboty nie masz, wynajdują sposoby aby i w-Niedziele od for, podroża, podwód, wolni nie byli. Wiem ja że statut Koronny nakazuje Kmieciom jednego dnia robotę; wiem i to, że nie umniejsza
Pokoy wam, w-tey wtorey częśći Kazánia mego, chcę szczegolnie przypomnieć przyczyny nie pokoiu i niezgody w-Polszcze, á to dla słucháczá przed Seymikiem obecnego. Pierwsza okázyia niezgody w-Polszcze, iest niechęć i nie ukontentowánie iednego stanu od drugiego. Pięć stanow świeckich w-Polszcze liczę: Pierwszy stan iest poddánych i wieśniakow. Coż iest zá respekt ná ten stan? iż przez cáły tydźień ná niektorych mieyscách, żadnych wolnośći od roboty nie masz, wynáyduią sposoby áby i w-Niedźiele od for, podroża, podwod, wolni nie byli. Wiem ia że státut Koronny nákázuie Kmiećiom iednego dniá robotę; wiem i to, że nie umnieysza
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
koło mnie, tarapaty. Upór mój temu winien, żem się z młodu nie chciał uczyć, ledwo że się, i to lada jako, podpisuję, a mało co, chyba modlitwę na książkach, przeczytam, którą bardziej umiem na pamięć, a to przecie dlatego, abym miał jaką taką różnicę od grubych wieśniaków. Światam mało widział, oprócz podczas Warszawę, alem i sam już dawno nie był, chyba tylko z daleka słyszę od przejeżdżających naszych sąsiadów braci szlachtów o rozruchach, którymi nas tu straszą po śmierci króla Sasa. Uchowajże Panie Boże od drugiego, bo ze wszystkim trzeba będzie uciekać do łasa, jako pamiętacie,
koło mnie, tarapaty. Upór mój temu winien, żem się z młodu nie chciał uczyć, ledwo że się, i to lada jako, podpisuję, a mało co, chyba modlitwę na książkach, przeczytam, którą bardziej umiem na pamięć, a to przecie dlatego, abym miał jaką taką różnicę od grubych wieśniaków. Światam mało widział, oprócz podczas Warszawę, alem i sam już dawno nie był, chyba tylko z daleka słyszę od przejeżdżających naszych sąsiadów braci szlachtów o rozruchach, którymi nas tu straszą po śmierci króla Sasa. Uchowajże Panie Boże od drugiego, bo ze wszystkim trzeba będzie uciekać do łasa, jako pamiętacie,
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 213
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
chodziła póki jej sił i zdrowia stawało po wszytkim Peru/ każąc na tym i owym miejscu ludziom z dziwną gorącością i pożytkiem: potym zrobiona podeszła w leciech uspokoiła się w Kuszku/ gdzie słuchała na każdy poranek Mszy wszytkich w kościele naszym/ a po obiedzie stała przed drzwiami kościelnymi przędąc/ i ucząc nauki Chrześcijańskiej działek i wieśniaków. Z jałmużny żyła/ ostatkiem i swym wyrobkiem/ inszych ubogich żywiła. Druga zaś Anna imieniem w leciech stateczna/ wszytko swe ubogim rozdawszy/ chodziła jałmużny prosząc/ którą dzieliła na więźnie/ ubogie/ i inne potrzebne. Ta dobra niewiasta zawżdy płakała za drugich grzechy/ zwłaszcza jawne i obraźliwe. Tym podobnych rzeczy/
chodźiłá poki iey śił y zdrowia sstawáło po wszytkim Peru/ każąc ná tym y owym mieyscu ludźiom z dźiwną gorącośćią y pożytkiem: potym zrobiona podeszła w lećiech uspokoiłá się w Kuszku/ gdźie słucháłá ná káżdy poránek Mszy wszytkich w kośćiele nászym/ á po obiedźie stałá przed drzwiámi kośćielnymi przędąc/ y ucząc náuki Chrześćiáńskiey dźiałek y wieśniakow. Z iáłmużny zyłá/ ostátkiem y swym wyrobkiem/ inszych ubogich żywiłá. Druga zás Anná imieniem w lećiech státeczna/ wszytko swe ubogim rozdawszy/ chodźiłá iáłmużny prosząc/ ktorą dźieliłá ná więźnie/ ubogie/ y inne potrzebne. Tá dobra niewiástá záwżdy płákáłá zá drugich grzechy/ zwłaszczá iáwne y obráźliwe. Tym podobnych rzeczy/
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 26.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
/ chciej poradzić mojemy synowi/ Który się też bierze ku twemu stanowi.
CHUDYFERENS.
Dobreżby mu cepy/ widły pług/ radlica/ Patrz jak na żołnierską chce już i kozica.
PRZYTULA.
Wszak zdawna takowi na wojnę chadzali/ Awżdy przedsię bitwy wielkie wygrawali/
MAĆIEK.
To pewna/ iż siła jest chociaj z wieśniaków/ Przy niemałcyh dworach hej rządnych junaków/
Z nich jedni hajducką/ drudzy woźnicami/ Wiele świata zwiedzą z wielkimi panami/ Ba i na dworzańską też się obierają: O i chłopić ludzie/ choć je poniżają.
CHUDYFERENS.
Z tysiąca zaledwie jeden się znajduje/ Gdyż dworski stan wielu rzeczy potrzebuje. Który niezgrabnością haniebnie się
/ chćiey porádźić moiemy synowi/ Ktory się też bierze ku twemu stanowi.
CHVDYFERENS.
Dobreżby mu cepy/ widły pług/ rádlicá/ Pátrz iák na żołnierską chce iuż y koźicá.
PRZYTVLA.
Wszák zdawná tákowi ná woynę chadzáli/ Awżdy przedśię bitwy wielkie wygrawáli/
MAĆIEK.
To pewna/ iż śiła iest choćiay z wieśniakow/ Przy niemáłcyh dworach hey rządnych iunakow/
Z nich iedni háyducką/ drudzy woźnicámi/ Wiele światá zwiedzą z wielkimi pánámi/ Bá y ná dworzáńską też się obieráią: O y chłopić ludźie/ choć ie poniżáią.
CHVDYFERENS.
Z tyśiącá záledwie ieden sie znayduie/ Gdyż dworski stan wielu rzeczy potrzebuie. Ktory niezgrábnośćią hániebnie sie
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: Gv
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
tam w nagrodę prac swoich coś su mieszczans wytargowawszy, za Lublinem po kwaterach położyło się. Rok 1656
Król zaś szwedzki przebywszy wolnie po ustąpieniu Litwy San rzekę, a piechotę z armatą szkutami Wisłą ku Warszawie wyprawiwszy, sam po Nadwiślu z komunikiem tamże w ostrożności wszelakiej brał się, nie tak dalece oprócz prowiantów, mieszczan i wieśniaków nie krzywdząc, dwory tylko szlacheckie, a kościoły rabować lubo nie kazał, ale też bardzo nie zabraniał.
O którego po Zawiślu ciągnieniu dowiedziawszy się Czarniecki z Lubomirskim marszałkiem weszli w radę, czyli za Wisłę przeprawić się, a wojsko Szwedów infestować, czyli pod Warszawę gdzie natenczas był Benedykt Oksestron, kanclerz szwedzki, czyli
tam w nagrodę prac swoich coś su miesczans wytargowawszy, za Lublinem po kwaterach położyło się. Rok 1656
Król zaś szwedzki przebywszy wolnie po ustąpieniu Litwy San rzekę, a piechotę z armatą szkutami Wisłą ku Warszawie wyprawiwszy, sam po Nadwiślu z komunikiem tamże w ostrożności wszelakiej brał się, nie tak dalece oprócz prowiantów, miesczan i wieśniaków nie krzywdząc, dwory tylko slacheckie, a kościoły rabować lubo nie kazał, ale też bardzo nie zabraniał.
O którego po Zawiślu ciągnieniu dowiedziawszy się Czarniecki z Lubomirskim marszałkiem weszli w radę, czyli za Wisłę przeprawić się, a wojsko Szwedów infestować, czyli pod Warszawę gdzie natenczas był Benedykt Oxestron, kanclerz szwedzki, czyli
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 193
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
, Czy nie znajdzie się dla moich potrzeb drzewo (Bo mi starą potężny spustoszył eurus Chatę); szukam twardego dębu, z którego przyciesie
Być zwykły, i dobrej na ścianę nową sosny. Tnę więc krokwie i laty. A oto ogromne wojsko Pokazuje się w lasach: idzie dowódca z żołnierzami, Z nieprzyjazną wielce dla wieśniaków piechotą. Uląkłem się i strach zimny przez członki mi przebiegł, Ledwie zostało coś krwi w żyłach. Lecz ratuję życie, W krzaki uciekając kryję się i oglądam stąd idących, Sam nie widziany. Lecz można było większe widzieć rzeczy: Wielbłądy wielkie z garbem i lwy srogie, A w karetach trzech wielcy panowie jechali
, Czy nie znajdzie się dla moich potrzeb drzewo (Bo mi starą potężny spustoszył eurus Chatę); szukam twardego dębu, z którego przyciesie
Być zwykły, i dobrej na ścianę nową sosny. Tnę więc krokwie i laty. A oto ogromne wojsko Pokazuje się w lasach: idzie dowódca z żołnierzami, Z nieprzyjazną wielce dla wieśniaków piechotą. Uląkłem się i strach zimny przez członki mi przebiegł, Ledwie zostało coś krwi w żyłach. Lecz ratuję życie, W krzaki uciekając kryję się i oglądam stąd idących, Sam nie widziany. Lecz można było większe widzieć rzeczy: Wielbłądy wielkie z garbem i lwy srogie, A w karetach trzech wielcy panowie jechali
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 29
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
LICYDAS Cokolwiek lepszego w naszych było szafarniach, Niesiemy nie skąpą ręką Paniątku w darze. Nie wsi my dziedzice, ani folwarków wielkich, Nie liczymy zasobów złota ni dukatów złotych, Głośnego też nie trzymamy srebra w wielkich skrzyniach, Mamy coś jednak, mamy w biednej chacie. Bogactwem jest także trawa, która niskie pokrywa Dachy wieśniaków, są także w owczarni mojej baranki Tłuste i cielątka beczące miłuchno W stajni, kaplunki i skaczące prosiątka Nieraz możną oglądać, jest ich wiele w oborze. Ty jednak nie masz dostatku, ani też mebli żadnych, I na wielkie patrzymy ubóstwo Pana! Ty nawet pierzynki nie masz, a Twoje delikatne członki Sianko okrywa —
LICYDAS Cokolwiek lepszego w naszych było szafarniach, Niesiemy nie skąpą ręką Paniątku w darze. Nie wsi my dziedzice, ani folwarków wielkich, Nie liczymy zasobów złota ni dukatów złotych, Głośnego też nie trzymamy srebra w wielkich skrzyniach, Mamy coś jednak, mamy w biednej chacie. Bogactwem jest także trawa, ktora niskie pokrywa Dachy wieśniaków, są także w owczarni mojej baranki Tłuste i cielątka beczące miłuchno W stajni, kaplunki i skaczące prosiątka Nieraz możną oglądać, jest ich wiele w oborze. Ty jednak nie masz dostatku, ani też mebli żadnych, I na wielkie patrzymy ubostwo Pana! Ty nawet pierzynki nie masz, a Twoje delikatne członki Sianko okrywa —
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 36
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Starł, wychędożył, lustr wrócił bez mydła. Poznałeś Duchem Prorockim natchniony Fałszywych osób bezbożne wykręty, Wyniósł się z niemi z granic duch zmyślony Co więc prawiły: mój pyszny, nadęty, Mój pijak główny, mój mi kraść pozwala, Baba hultajka, a na diabła zwala. Oswobodziłeś i Szlacheckie Domy, Chaty wieśniaków prostych, bojaźliwych, Bo kiedy do nas przyszedł czart łakomy Wymusił, co chciał, jeszcze słów złośliwych Nagadał, teraz każdy go wypędza Bez egzorcysty, kropidła, i Księdza. Tobie BÓG tyle udzielił z swej łaski Co Ignacemu, że wyganiał czarty,
Mocą oddanej w ręce jego laski Ustąpić musiał, który był uparty,
Ztárł, wychędożył, lustr wrocił bez mydła. Poznáłeś Duchem Prorockim nátchniony Fałszywych osob bezbożne wykręty, Wyniosł się z niemi z gránic duch zmyślony Co więc práwiły: moy pyszny, nádęty, Moy piiak głowny, moy mi kraść pozwála, Bába hultayka, á ná diabła zwála. Oswòbodziłeś y Szlácheckie Domy, Cháty wieśniakow prostych, bojaźliwych, Bo kiedy do nas przyszedł czárt łákomy Wymusił, co chciał, ieszcze słow złośliwych Nágadał, teraz każdy go wypędza Bez exorcysty, kropidła, y Xiędza. Tobie BOG tyle udzielił z swey łáski Co Ignacemu, że wyganiał czárty,
Mocą oddaney w ręce jego láski Ustąpić musiał, ktory był uparty,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 298
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
aplauzem wielkim pospólstwa, odebrał nagrodę. Toż się częstokroć z nami dzieje, żałujemy wielce utrapienia Ojczyzny naszej, ale barziej na własne zapatrujemy się dolegliwości. Dla tego dobrze powiedziano: Mundus universus exercet histrioniam; Cały świat odprawuje komedyą, komedyą jakąś powierzchownych afektów, odprawujemy, w różne wewnętrzne przybierając się persony. Widziemy frasowliwych wieśniaków, kiedy następuje nagła od gradu albo wielkiej niepogody burza, jako się troszczą, jako szluby i modlitwy z serdecznym czynią westchnieniem, żeby na inne od ich daleko obróciła się pola. Pytajże z osobna każdego, izali powszechnej całej Prowincyj żałowali szkody? usłyszysz, że zosobna każdy, własnej tylko żałował niwy, i
applauzem wielkim pospólstwa, odebrał nagrodę. Toż się częstokroć z nami dzieie, żałuiemy wielce utrapienia Oyczyzny naszey, ale barziey na własne zapatruiemy się dolegliwości. Dla tego dobrze powiedziano: Mundus universus exercet histrioniam; Cały świat odprawuie komedyą, komedyą iakąś powierzchownych affektów, odprawuiemy, w różne wewnętrzne przybieraiąc się persony. Widziemy frasowliwych wieśniaków, kiedy następuie nagła od gradu albo wielkiey niepogody burza, iako się troszczą, iako szluby i modlitwy z serdecznym czynią westchnieniem, żeby na inne od ich daleko obróciła się pola. Pytayże z osobna każdego, izali powszechney całey Prowincyi żałowali szkody? usłyszysz, że zosobna każdy, własney tylko żałował niwy, i
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 33
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769