ciągnąć. W dzień tedy sobotni do wschodu słońca Elearowie trzy mile uszedłszy, i na miejscu naznaczonem wojsko uszykowawszy, po długiem tam aż do południa czekaniu, iż p. z Duninów pułk nie był gotów, przysłał prosząc, aby wciąż ku Glocku Elearowie do bliższych wsi postąpili i tam rezolucji czekali. Zaczem iż dzielni dragonowie (to jest konni muszkieterowie, albo piechota na koniach) w Glocku z Turnem młodym zawarci, postrzegli tak hożego Glocka ubiegania, aby się znowu także nie stało jakie omieszkanie, jako i w ten dzień sobotny, ruszył p. hetman śląski polny swój pułk tegoż dnia z wieczora kn Glockowi. A Elearowie też
ciągnąć. W dzień tedy sobotni do wschodu słońca Elearowie trzy mile uszedłszy, i na miejscu naznaczonem wojsko uszykowawszy, po długiem tam aż do południa czekaniu, iż p. z Duninów pułk nie był gotów, przysłał prosząc, aby wciąż ku Glocku Elearowie do bliższych wsi postąpili i tam rezolucyi czekali. Zaczem iż dzielni dragonowie (to jest konni muszkieterowie, albo piechota na koniach) w Glocku z Turnem młodym zawarci, postrzegli tak hożego Glocka ubiegania, aby się znowu także nie stało jakie omieszkanie, jako i w ten dzień sobotny, ruszył p. hetman szląski polny swój pułk tegoż dnia z wieczora kn Glockowi. A Elearowie też
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 60
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Glocka; niepotrzebna przeszkoda; rozdrażniwszy Turna Elearowie wrzkomo Glock mijali. Turna wywabili, frezowata sasadzka siła przeszkodziła. Elearska zasadzka. Turna w miasto wparli. Męstwa Elearskie pod Glockiem, odwrót od bramy szczęśliwy od Boga, kto wskórał. Zacna koni Elearskich czujność. Grof z Turnu był w ręku, odzieniem się wyśliznął, znowu dragonowie wyszli, zacnego harcownika stracili; znowu aż do bramy uciekli. Elearowie poszli ku Habelswerd.
Gdy się już tedy 5 Junii w dzień niedzielny ku cesarzowi j. m. aż pod Glock przybliżyli, (obrzydli jak co złego w oczach rebelizantów Elearowie) zrozumiewając oni, iż to nie było bez wyżej pomienionego zaciągu ich,
Glocka; niepotrzebna przeszkoda; rozdrażniwszy Turna Elearowie wrzkomo Glock mijali. Turna wywabili, frezowata sasadzka siła przeszkodziła. Elearska zasadzka. Turna w miasto wparli. Męstwa Elearskie pod Glockiem, odwrót od bramy szczęśliwy od Boga, kto wskórał. Zacna koni Elearskich czujność. Grof z Turnu był w ręku, odzieniem się wyśliznął, znowu dragonowie wyszli, zacnego harcownika stracili; znowu aż do bramy uciekli. Elearowie poszli ku Habelswerd.
Gdy się już tedy 5 Junii w dzień niedzielny ku cesarzowi j. m. aż pod Glock przybliżyli, (obrzydli jak co złego w oczach rebelizantów Elearowie) zrozumiewając oni, iż to nie było bez wyżej pomienionego zaciągu ich,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 61
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać do Glocka (aby jeno jako dragony wywabić) upuścił. Pod którą jego robotą niebo przyszłe krwie rozlanie, kiótkim deszczykiem, jak to pospolicie zawsze bywa, opłakało. Wtem wojsko zaraz Glock mijało, a dragonowie się też gotowali. Zaczem gdy harcownik Elearski, który był na odwodzie, wrzkomo się swawolnie (w onejże wsi gdzie naprzód pomieniony rotmistrz Lubowicki szczęśliwie był rozdrażnił) zabawiając, dragony wywabił, i harcem na półmile od miasta odwabił. Nasi rajtarowie nie mając sto serca sami skoczyć w tył do nich, a rozumiejąc
od Glocka wojsku na gościńcu leżącej, tam dragonów kilku pojmał, drugich posiekł, a niektórych też namyślnie dla dania znać dó Glocka (aby jeno jako dragony wywabić) upuścił. Pod którą jego robotą niebo przyszłe krwie rozlanie, kiótkim deszczykiem, jak to pospolicie zawsze bywa, opłakało. Wtem wojsko zaraz Glock mijało, a dragonowie się też gotowali. Zaczem gdy harcownik Elearski, który był na odwodzie, wrzkomo się swawolnie (w onejże wsi gdzie naprzód pomieniony rotmistrz Lubowicki szczęśliwie był rozdrażnił) zabawiając, dragony wywabił, i harcem na półmile od miasta odwabił. Nasi rajtarowie nie mając zto serca sami skoczyć w tył do nich, a rozumiejąc
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 63
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
do sześciu chorągwi pozostałych, dając znać aby się na posiłek pośpieszali. Skoczyły chyżo przebrane sześć chorągwi, jednakże nim się przez one leśnoglinne półmile między piechotą przecisnęli, rajtarowie tymczasem z lasa się ukazali, pod którym acz sami cicho stali, ale ich frezy obaczywszy konie po polu, tak do nich poczęły kwiczeć, aż dragonowie postrzegłszy onej frezowatej zasadzki, nazad ku miastu skoczyli. Zaczem gdy one sześć chorągwi z lasa wypadłszy, a dragony już pod miastem blisko rzeki na pagórku obaczywszy, iż nie było danego sposobu przejmowania ich od miasta, skoczyli ku nim rezolucie. Stali chwilę dragonowie w sprawie pod swemi kornetami, rozumiejąc iż to rajtarowie (
do sześciu chorągwi pozostałych, dając znać aby się na posiłek pośpieszali. Skoczyły chyżo przebrane sześć chorągwi, jednakże nim się przez one leśnoglinne półmile między piechotą przecisnęli, rajtarowie tymczasem z lasa się ukazali, pod którym acz sami cicho stali, ale ich frezy obaczywszy konie po polu, tak do nich poczęły kwiczeć, aż dragonowie postrzegłszy onej frezowatej zasadzki, nazad ku miastu skoczyli. Zaczem gdy one sześć chorągwi z lasa wypadłszy, a dragony już pod miastem blisko rzeki na pagórku obaczywszy, iż nie było danego sposobu przejmowania ich od miasta, skoczyli ku nim rezolucie. Stali chwilę dragonowie w sprawie pod swemi kornetami, rozumiejąc iż to rajtarowie (
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 63
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
konie po polu, tak do nich poczęły kwiczeć, aż dragonowie postrzegłszy onej frezowatej zasadzki, nazad ku miastu skoczyli. Zaczem gdy one sześć chorągwi z lasa wypadłszy, a dragony już pod miastem blisko rzeki na pagórku obaczywszy, iż nie było danego sposobu przejmowania ich od miasta, skoczyli ku nim rezolucie. Stali chwilę dragonowie w sprawie pod swemi kornetami, rozumiejąc iż to rajtarowie (bo mniemali iż wszystko wojsko polskie minęło), a zatem i wesoło ich czekali. Jednakże skoro jeno postrzegli, te sześć chorągwi Elearskie były, zaraz ku miastu obrócili, i mogliby byli ujść do miasta, (bo naszym po wymorzeniu koni w lesie
konie po polu, tak do nich poczęły kwiczeć, aż dragonowie postrzegłszy onej frezowatej zasadzki, nazad ku miastu skoczyli. Zaczem gdy one sześć chorągwi z lasa wypadłszy, a dragony już pod miastem blisko rzeki na pagórku obaczywszy, iż nie było danego sposobu przejmowania ich od miasta, skoczyli ku nim rezolucie. Stali chwilę dragonowie w sprawie pod swemi kornetami, rozumiejąc iż to rajtarowie (bo mniemali iż wszystko wojsko polskie minęło), a zatem i wesoło ich czekali. Jednakże skoro jeno postrzegli, te sześć chorągwi Elearskie były, zaraz ku miastu obrócili, i mogliby byli ujść do miasta, (bo naszym po wymorzeniu koni w lesie
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 63
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ci co tego postrzegli już go martwego być rozumieli. On porwawszy się najmniej od żadnego konia nienadeptany, i we wszem zdrowy, wyskoczył mówiąc: Das tych koc sakrament i t. d. Druga zaś żałosna. Jeden więzień godny powiedział, to jest iż sam grof z Turnu był między goniącymi wojsko Elearskie, i gdy dragonowie postrzegłszy zasadzki pod lasem, nazad uchodzili, a harcownik który był na odwodzie, za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął
ci co tego postrzegli już go martwego być rozumieli. On porwawszy się najmniej od żadnego konia nienadeptany, i we wszem zdrowy, wyskoczył mówiąc: Das tych koc sakrament i t. d. Druga zaś żałosna. Jeden więzień godny powiedział, to jest iż sam groff z Turnu był między goniącymi wojsko Elearskie, i gdy dragonowie postrzegłszy zasadzki pod lasem, nazad uchodzili, a harcownik który był na odwodzie, za nimi poskoczył, on z tym więźniem pospołu uchodził ladajako ubrany, i dopiero gdy doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 64
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc
doganiający ich Elear, z lepszych szat tego za coś foremniejszego rozumiejąc, około niego się zabawił, sam Turn nieznajomy uszedł, i tak się odzieniem wyśliznął, jako i ojciec pod Kremzą (według 12 rozdz.) kotem się był wydrwił. Na onej łące kilką pacierzy wytchnąwszy, skoro się znowu w polu Glockowi ukazali, dragonowie (nowych podobno charakterów nabrawszy, a piechotę około rzeki na obudwu stronach zasadziwszy) wyjechali na harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
byli w miasteczku gromieni. Już byli nieco naprędce szańcami i ostrogiem miasteczko umocnili, a będąc obwieszczeni o następującym już naszym wojsku, kilka chorągwi na wsparcie naszych przed miasteczko wysłali, na których naszy tak potężnie uderzyli, że nieprzyjaciele zgubiwszy wielu, tył podać musieli, i na nich naszy ledwo do miasteczka niewiachali. Wszakże i dragonowie i jazda z koni zsiadłszy, wielce nieprzyjaciela w szańcach szkodzili.
Noc bitwę rozerwała, przez którą i przez dzień drugi cały, naszy na koniach drogi wszytkie około miasta zastąpiwszy,
żeby nieprzyjaciel nieuciekł, pilnowali, aż ku wieczorowi piechota z armatą nadeszła, 13 dnia Kwietnia, na którą, mimo miasto idącą, niespodzianie
byli w miasteczku gromieni. Już byli nieco naprędce szańcami y ostrogiem miasteczko umocnili, a będąc obwieszczeni o następującym iuż naszym woysku, kilka chorągwi na wsparcie naszych przed miasteczko wysłali, na których naszy tak potężnie uderzyli, że nieprzyiaciele zgubiwszy wielu, tył podać musieli, y na nich naszy ledwo do miasteczka niewiachali. Wszakże i dragonowie y iazda z koni zsiadłszy, wielce nieprzyiaciela w szańcach szkodzili.
Noc bitwę rozerwała, przez którą y przez dzień drugi cały, naszy na koniach drogi wszytkie około miasta zastąpiwszy,
żeby nieprzyiaciel nieuciekł, pilnowali, aż ku wieczorowi piechota z armatą nadeszła, 13 dnia Kwietnia, na którą, mimo miasto idącą, niespodzianie
Skrót tekstu: KoniecSSud
Strona: 242
Tytuł:
Rozprawa... Stanisława z Koniecpola Koniecpolskiego,
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842