, chłopiec przychodzi po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy,
, chłopiec przychodzi po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
strażnica na Insule Faros między Nilem rzeką w Egipskim Królestwie, nie daleko Aleksandrii, dziwnej wysokości, piękności i inwencyj, dla wygody żeglarzów, w Nocy na wszystkie strony światło tojest Latarnie i kagańce mająca Wymurowana z białego Marmuru na skale sumptem Ośmiu set talentów od Ptolemeuszza Filadelfa Króla Egipskiego. Architektem był Sostratus Gnidius. Przeciwko tej wieży Aleksander Wielki, Aleksandrią założył Miasto, niemogąc na samej Insule zakładać dla szczupłości miejsca. Teraz miasto tej Wieży Faros, jest Kasztel mocny Turecki, i miejsce handlowne albo skład.
SiódmE ŚWiATA MIRABILE Opus Colosus SOLIS, albo STA- o Siedmiu Cudach Świata
TUA SŁONCA na Insule Rhodus, w Mieście Rodos od obywatelów Rodyjskich,
strażnica na Insule Pharos między Nilem rzeką w Egypskim Krolestwie, nie daleko Alexandrii, dziwney wysokości, piękności y inwencyi, dla wygody żeglarzow, w Nocy ná wszystkie strony swiatło toiest Latarnie y kagańce maiącá Wymurowana z białego Marmuru na skale sumptem Ośmiu set talentow od Ptolomeusza Filadelfa Krola Egypskiego. Architektem był Sostratus Gnidius. Przećiwko tey wieży Alexander Wielki, Alexandrią założył Miasto, niemogąc ná samey Insule zákładáć dla szczupłośći mieysca. Teraz miasto tey Wieży Pharos, iest Kásztel mocny Turecki, y mieysce handlowne albo skład.
SIODME SWiATA MIRABILE Opus Colosus SOLIS, albo STA- o Siedmiu Cudach Swiata
TUA SŁONCA na Insule Rhodus, w Mieście Rhodos od obywatelow Rodiyskich,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 668
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, od siebie odległych na kroków 200, o trzech bramach. Koło wszystkich tych Bastionów w Mieście idzie w cyrkuł ulica obszerna jedna, dla uszykowania wojska najliczniejszego ku obronie służąca ; po nad którą ulicą, stoją Kamienice frontem ku polu na wszystkie strony jak obóz uszykowane. Od tych Bastionów, idą przestronne drogi w prospekt ku wieży mocno ufortyfikowanej w pośrzód Miasta stojącej. Fosy koło Miasta szerokie są na 30 kroków, głębokie na 12 kroków. Placów wolnych w cyrkumferencyj Miasta jest numero dziewięć. Diametru Miasta na krzyż go mierząc, jest na kroków 600. Na fundamenta jego rzucano różnego metalu Numismata wielkości talera bitego, na jednej stronie z Lwem Herbownym Weneckim
, od siebie odległych ná krokow 200, o trzech brámach. Koło wszystkich tych Bastionow w Mieście idzie w cyrkuł ulica obszerná iedna, dla uszykowaniá woyska naylicznieyszego ku obronie służąca ; po nad ktorą ulicą, stoią Kamienice frontem ku polu na wszystkie strony iak oboz uszykowane. Od tych Bástionow, idą przestronne drogi w prospekt ku wieży mocno ufortyfikowaney w pośrzod Miasta stoiącey. Fossy koło Miasta szerokie są na 30 krokow, głębokie na 12 krokow. Placow wolnych w cyrkumferencyi Miasta iest numero dziewięć. Diametru Miasta ná krzyż go mierząc, iest na krokow 600. Na fundamentá iego rzucano rożnego metalu Numismata wielkości talera bitego, na iedney stronie z Lwem Herbownym Weneckim
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 222
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Nilową wodą, napełnioną, z pięknemi przedmieściami podługowate. Meczet w Mieście miał kolumn marmurowych 150. pięć galeryj. Sołtanowie Egipscy w pośrzodku rzeki postawili byli wieżę ogromną na 300. ludzi, ku obronie onej, dla profitu z okrętów idących z towarami z Etiopii i Indyj do Europy. Od tej wieży dali łańcuch srogi ku wieży Miejskiej jednej, który zarzuciwszy zbytnie cło wybierano. Ośmnaście Miesięcy te Miasto było od Krucjatów oblężone, tandem wzięte, znowu odebrane: Drugi raz wzięte przez Z. Ludwika Króla Francuskiego podczas tejże Krucjaty, kiedy i on wzięty w niewolę Roku 1250. ale go oddał Saracenom, i summę wielką na wykupno siebie. Spali
Nilową wodą, napełnioną, z pięknemi przedmieściami podługowate. Meczet w Mieście miał kolumn marmurowych 150. pięć galerii. Sołtanowie Egypscy w pośrzodku rzeki postawili byli wieżę ogromną na 300. ludzi, ku obronie oney, dla profitu z okrętow idących z towarami z Etyopii y Indyi do Europy. Od tey wieży dali łańcuch srogi ku wieży Mieyskiey iedney, ktory zarzuciwszy zbytnie cło wybierano. Ośmnaście Miesięcy te Miasto było od Krucyatow oblężone, tandem wzięte, znowu odebrane: Drugi raz wzięte przez S. Ludwika Króla Francuzkiego podczas teyże Krucyaty, kiedy y on wzięty w niewolę Roku 1250. ale go oddał Saracenom, y summę wielką na wykupno siebie. Spali
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 559
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
/ wziąwszy z sobą trochę wody wyszła/ Spytałam go rzecze czarownica/ coby z tą wodą chciał czynić? odpowiedział szatan/ iż deszcz miałwolą sprawić. Wyszedszy tejd z miasta szatana pod drzewem stojącego obaczyłam. Spytał jej sędzia/ pod którym drzewem? odpowiedziała że pod tym/ które stoi przeciwko tej a tej wieży/ którą przezzwiskiem nazwała. Spytana zaś/ coby pod drzewem czyniła? odpowiedziała: rozkazał mi szatan/ żebym dołeczek mały wykopała/ i wody wen nalała. Spytano jej/ jeśli szatan z nią na ziemi usiadł? powiedziała: że gdym ja siedziała szatan stał. Spytana potym/ jakimby sposobem wodę
/ wźiąwszy z sobą trochę wody wyszłá/ Spytáłám go rzecże czárownicá/ coby z tą wodą chćiał czynic? odpowiedźiał szátan/ iż descz miałwolą spráwic. Wyszedszy teyd z miástá szátáná pod drzewem stoiące^o^ obacżyłám. Spytał iey sędźia/ pod ktorym drzewem? odpowiedźiáłá że pod tym/ ktore stoi przećiwko tey á tey wieży/ ktorą przezzwiskiem názwáłá. Spytána záś/ coby pod drzewem cżyniłá? odpowiedźiáłá: roskazał mi szátan/ żebym dołecżek máły wykopáłá/ y wody wen nálałá. Spytano iey/ iesli szátan z nią ná źiemi vśiadł? powiedźiáłá: że gdym ia śiedźiáłá szátan stał. Spytána potym/ iákimby sposobem wodę
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 162
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby mu są podobne Świętojańskiej wieży, Ba, co mówię, jak Wilno! Sierść albo-li włosy, Jak zły duch Nalewajków wlecze się do Rosy. Z tysiąc gór w Armenijej w dzień wyjada trawę, Pół morza zaś w się wlewa - taką o nim sławę Rabin Lewek wypuścił - na niem Izraelczyk, I mamzer i Lebtahorczyk, Reinherc Idumejczyk
nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby mu są podobne Świętojańskiej wieży, Ba, co mówię, jak Wilno! Sierść albo-li włosy, Jak zły duch Nalewajków wlecze się do Rosy. Z tysiąc gór w Armenijej w dzień wyjada trawę, Pół morza zaś w się wlewa - taką o nim sławę Rabin Lewek wypuścił - na niem Izraelczyk, I mamzer i Lebtahorczyk, Reinherc Idumejczyk
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
spracowanym świeże nawodzili/ i wszytkiej ziemi Francuskiej zdrowie/ na onym punkcie czasu kładli/ przydała się rzecz jedna na cośmy sami patrzali/ która iż pamięci zda mi się godna/ opuścić jej niechcę. Francuz niejaki przed braną miejscką stał/ któremu drudzy sztuki smoły i łoju podawali/ a on je w ogień przeciwko wieży gorającej miotał. Tego z kusze w prawy bok ugodzono szypem na wylot/ tak/ że padł i umarł/ przez którego drugi blisko stojący przestąpiwszy/ także też do ognia rzucał/ a gdy go tymże sposobem zabito/ nastąpił trzeci/ nastąpił i czwarty/ i nie drzewiej z onego miejsca ustąpili/ aż wał gorający
sprácowánym świeże náwodźili/ y wszytkiey źiemi Fráncuskiey zdrowie/ ná onym punkćie czásu kłádli/ przydáłá sie rzecz iedná na cosmy sámi pátrzali/ ktora iż pámięći zda mi sie godna/ opuśćić iey niechcę. Fráncuz nieiáki przed braną mieyscką stał/ ktoremu drudzy sztuki smoły y łoiu podawáli/ á on ie w ogień przećiwko wieży goráiącey miotał. Tego z kusze w práwy bok vgodzono szypem ná wylot/ ták/ że padł y vmárł/ przez ktorego drugi blisko stoiący przestąpiwszy/ tákże też do ogniá rzucał/ á gdy gi tymże sposobem zábito/ nástąpił trzeći/ nástąpił y czwarty/ y nie drzewiey z onego mieysca vstąpili/ áż wał goráiący
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 169.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
niej puszczano strzelbę na szcieszki/ które szły do źrzodła/ a lud Miejscki bez niebezpieczeństwa chodzić po wodę nie mógł/ nie tylko bydła a koni/ ale i ludzi siła pragnieniem zdychało. Czym nie pomału strwożeni/ w kufy abo w wielkie beczki łój/ smołę/ syndziły abo gonty dostatkiem kładli/ a zapaliwszy/ ku wieży i inszym naszym szańcom z góry spychali/ i zarazem wielką śmiałością bili się/ aby tak onym potykaniem Rzymiany od gaszenia oderwali/ gdyż tudzież wieża i insze od szturmu potrzeby/ wielkim płomieniem jęły górać i pałać: skoro kufy zrzucone z góry/ miejscy przerwanemi pod winnice abo komory i groblą padły/ i budowania dosiągnęły.
niey puszczano strzelbę ná szćieszki/ ktore szły do źrzodłá/ á lud Mieyscki bez niebespieczeństwá chodźić po wodę nie mogł/ nie tylko bydłá á koni/ ále y ludźi śiłá prágnieniem zdychało. Czym nie pomáłu strwożeni/ w kufy ábo w wielkie beczki łoy/ smołę/ syndźiły ábo gonty dostátkiem kłádli/ á zápaliwszy/ ku wieży y inszym nászym szańcom z gory spycháli/ y zárazem wielką śmiáłośćią bili sie/ áby ták onym potykániem Rzymiány od gászenia oderwáli/ gdyż tudźież wieżá y insze od szturmu potrzeby/ wielkim płomieniem ięły goráć y pałáć: skoro kufy zrzucone z gory/ mieyscy przerwánemi pod winnice ábo komory y groblą pádły/ y budowánia dośiągnęły.
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 235.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
pierwy przez równość duszy. Nad to mówię, jeśli działo wciągną na górę C i także właśnie nabiej ją prochem, strzelając z duszą na wadze, jako i pierwy, strzeli jeszcze dalej niż pierwy, kiedy strzelali z dołu A i w B. A tak wiele, jako działo stoi wysoko na górze albo wieży ku niebu, strzeli dalej. Przeto niech mądrzy konsyderują, jeśli to nie jest śmiszno dla pracy, którą podejmują, aby spróbowali, a nie obaczą się w tym, co w swym dyskursie mówią, iż kula strzelona z dołu A jeśli poszła na sążni 120, z wysokości P ma iść 400, a jeśli strzelona
pierwy przez równość duszy. Nad to mówię, jeśli działo wciągną na górę C i także właśnie nabiej ją prochem, strzelając z duszą na wadze, jako i pierwy, strzeli jescze dalej niż pierwy, kiedy strzelali z dołu A i w B. A tak wiele, jako działo stoi wysoko na górze albo wieży ku niebu, strzeli dalej. Przeto niech mądrzy konsyderują, jeśli to nie jest śmiszno dla pracy, którą podejmują, aby spróbowali, a nie obaczą się w tym, co w swym dyskursie mówią, iż kula strzelona z dołu A jeśli poszła na sążni 120, z wysokości P ma iść 400, a jeśli strzelona
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 196
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
się może? Inaczej tymi czasy/ bo jako Król komu Odmówi czego/ zaraz boty mu szyć trzeba. Zaraz Szlachtę buntować i na Rokosz wołać. Aleś tego nie godzien. Podobieneś żabie Onej/ która nogę swą wyciągała kiedy Konia kuto. tak i ty chcesz z zasłużonemi Porównać. Dano grzendę kurowi/ chce wieży. Nabrałeś już/ przecię chcesz przed wszytkimi łapać. Drugim tkwi chleb Królewski zgęby/ i obfite Dobrodziejstwa/ a przecię nie wdzięczni ku Panu Złym za dobre oddają. Świadkiem przeszły rokosz W którym ci na Majestat najwięcej bili I nań następowali/ którzy łaskę znali. To pod czas boju. Cóż zaś rzekę o
się może? Inaczey tymi czásy/ bo iáko Krol komu Odmowi czego/ záraz boty mu szyć trzebá. Záraz Szlachtę buntowáć y ná Rokosz wołáć. Aleś tego nie godźien. Podobieneś żabie Oney/ ktora nogę swą wyćiągałá kiedy Konia kuto. ták y ty chcesz z zasłużonemi Porownáć. Dano grzendę kurowi/ chce wieży. Nábrałeś iuż/ przećię chcesz przed wszytkimi łapáć. Drugim tkwi chleb Krolewski zgęby/ y obfite Dobrodźieystwá/ á przećię nie wdźięczni ku Pánu Złym zá dobre oddáią. Swiadkiem przeszły rokosz W ktorym ći ná Maiestat naywięcey bili Y nąń nástępowali/ ktorzy łaskę ználi. To pod czás boiu. Coż záś rzekę o
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 73
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650